Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2013

Inny kawałek nieba

Obraz
Fot. Michał Oleksa "Kawałek życia został ci włożony w ręce. Twojego własnego życia. Twoje umykające istnienie każdego dnia jest ci dawane od nowa. Czy naprawdę chętnie przeżywasz dzisiejszy dzień? Czy go rozpoczynasz z ochotą? Czy przyjmujesz niczym ołowiany ciężar, który cię przygniata? Nikt z ludzi nie potrafi tego zmienić, jedynie ty sam.  Nie ma bowiem na świecie nikogo,  kto mógłby ten dzień przeżyć za ciebie. Przyjmij ten podarunek, a nie zapomnij, że każdy dzień dany jest ci jak wieczność.  Abyś był szczęśliwy!" Phil Bosmans Rozleniwiony lipiec szykuje się już do odejścia. Tuż za nim nadchodzi bogaty w owocowe i warzywne przetwory sierpień i jego owadowo-ptasia muzyka. Ciepłe wieczory jeszcze sprzyjają spacerom i zamyśleniom, którym akompaniują cykające świerszcze, wygrywające swoje uspakajające takty. Brzmienie lata. Zatrzymanie w pędzie i wsłuchanie się w to, co mówi do nas otaczający świat. Wsłuchanie w ciszę, która przemawia,

Anno

Obraz
Fot.Marcin Oleksa Ania. Anna. Anka. Anusia. Aneczka. 26 lipca. Dzień od lat wpisany w zazwyczaj słoneczny, ociekający sokiem dojrzałych owoców lipiec. Dzień, który od wczesnego poranka rozświergotanego śpiewem ptaków, składa życzenia imieninowe Aniom, gdziekolwiek tego dnia się znajdują. Imię "Ania" wymawia się miękko, czule. Jest w tym imieniu kwietna łąka, i ciche bzyczenie pszczół i opitych nektarem bąków. "Anna" brzmi jak muzyka: lagodna, nieagresywna, cicha i spokojna. Jest w niej delikatność i kobiecość, której nie obnosi manifestacyjnie przed światem. "Ania" to łagodny wietrzyk muskający ramiona w rozgrzany słońcem dzień i ciche popołudnie przy kawie, która najlepiej smakuje w towarzystwie. "Anna" to również spontaniczne szaleństwo i dźwięczny śmiech, który powraca radosnym echem. W moim życiu jest wiele Ań. Niektóre wpisały się do niego na stałe, zostając w pamięci i żywych wspomnieniach; wracając w spotkaniach, na które stęskn

Stróż prawa

Obraz
Fot. Michał Oleksa   Nad morzem wieje tak, że aż w głowie huczy. Rozzłoszczone morze gniewnie wyrzuca na brzeg spienione fale. Morze ma dziś mój ulubiony kolor - stalowoszary, miejscami granatowy. Jest dziś czymś wzburzone i pełne pretensji do ludzi, że brak w nich zachwytu i poszanowania dla tego, co ich otacza. Że wszystko przyjmują ot tak, po prostu; że plażę traktują jak swoją własność, zostawiajac po sobie niechlubne ślady; że dzieci, mając przyzwolenie rodziców, niszczą wydmy, które z roku na rok stają się coraz mizerniejsze, bo każdy pilnuje wyłącznie swojego koca i walczy o swój skrawek piasku, zagarniając parawanem jak największe terytorium i wywieszając niemalże tabliczkę: Moje!                                   Z ciekawością obserwuję jak na urlopie wyłazi z człowieka egoizm. "Moje dzieci są moje przez cały rok, a na wakacjach chcę od nich odpocząć" - to główna manifestacja niektórych rodziców, która polega na tym, że ich dzieci mają być jak najdalej od

Człowiek człowiekowi

Obraz
Fot. Michał Oleksa Człowiek człowiekowi wilkiem. Przysłowie niemal tak stare, jak starotestamentowa relacja między Kainem a Ablem. Człowiek człowiekowi potrafi sprawić ból. Człowiek człowiekowi zazdrości. Człowiek jest pełen nienawiści do człowieka. Jakiś czas temu usłyszałam w radiu zdanie, które mnie zatrzymało i zastanowiło. W Stanach Zjednoczonych więcej ludzi umiera z powodu depresji, niż z powodu nowotworu czy zawału. Straszne, prawda? Szczególnie, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, jak wielu ludzi w Polsce, niejednokrotnie bliskich nam, odchodzi z powodu tych podstępnych chorób.  Depresja. Choroba, której człowiek nie przetrwa bez człowieka i której nie wyleczy żadna tabletka. Tylko człowiek potrafi uleczyć zranione serce drugiego człowieka. Tylko człowiek potrafi to serce ogrzać i pokazać choremu człowiekowi sens życia. Tylko człowiek znajdzie w sobie czułość dla człowieka i tylko człowiecze serce jest w stanie odnaleźć w sobie miłość, która się nie wyczerpie, bo tak zostal

Bliskie memu sercu

Obraz
Fot. Michał Oleksa Na moim balkonie przysiadł wróbelek. Przekrzywił szary łepek i zapatrzył się na mnie. Czarne jak węgielki oczka obserwują mnie uważnie, wypatrując pojedynczych okruszków chleba zawieruszonych gdzieś przy leżaku. Nade mną rozkrzyczała się mewa. Od kilku dni tak się budzę; nie z dźwiękiem budzika w telefonie, ale wraz z krzykiem mew. Wokół mnie nie ma bloków, tylko zieleń. Piękna, zadbana, wypielęgnowana. Znów tutaj jestem. Czekam na te dni tutaj cały ciężki rok; a gdy jest mi szczególnie źle, bo życie przygniecie, jak rozbitek trzymam się tylko tej jednej myśli - że przyjadę tutaj, do miejsca, które potrafi uleczyć mnie ze wszystkiego. Do Dąbek. Do "Marii". Do Marysi i Franka. Do morza, które ma mi tak dużo do opowiedzenia.  Siadam na jasnym piasku, przy brzegu, i patrzę na tę potęgę, która mieni się przede mną kolorami zieleni i szmaragdu. Czasami tafla jest delikatnie pomarszczona i lekko spieniona falami pieszczącymi plażę; ale są dni, gdy mo

To, co najcenniejsze

Obraz
Fot. Marcin Oleksa "Ze wszystkich profesji zegarmistrze i właściciele zakładów pogrzebowych zasługują na szczególne wyróżnienie - każdego dnia obserwują nieustanny upływ czasu... oraz jego kres." Richard Paul Evans  "Zegarek z różowego złota" Czas. Słowo najczęściej przez nas używane. Brakuje nam czasu. Potrzebujemy więcej czasu. Nie mam czasu. Daj mi trochę czasu. Nie trać czasu. Czas to pieniądz. Czas ucieka, upływa, goni. Dzieli nasze życie na godziny, minuty i sekundy. Czasami spowalnia, innym razem przyspiesza. Budzi nas o określonej porze każdego dnia i wyznacza ramy, w które wchodzimy z naszymi obowiązkami, wyzwaniami, powinnościami i pragnieniami. Potrzebujemy czasu, aby się nie pogubić i zdyscyplinować; i aby zmieścić w jednej dobie nas samych, z bagażem naszej codzienności. Żyjemy szybko, aby zmieścić jak najwięcej w dwudziestu czterech godzinach, które dostajemy w prezencie każdego dnia, tuż po przebudzeniu. Chcemy dotknąć i doświadczyć tak w

Awantura o ... kurę :)

Obraz
Fot.Marcin Oleksa No i znowu wszyscy w domu chodzą nadąsani i poobrażani na mnie. I to o co? O kurę?! Też mi coś. No i co takiego się stało? Że ją trochę pogoniłam? I że poddusiłam? Ale to była przecież tylko zabawa; tak śmiesznie uciekała. Przecież to logiczne, że jak coś ucieka, to należy to gonić. Tak działa instynkt, nic na to nie poradzę. Jestem psem, a nie zającem; a do tego rozsadza mnie energia. No dobrze, pojechaliśmy w gości. Wiem, że miałam się zachowywać jak na dobrze wychowanego psa z miasta przystało, ale jak tu być grzeczną i ułożoną, kiedy wokół tyle nowych zapachów i stworzeń? Na początku było miło. Przywitało mnie dwóch tamtejszych chłopaków; byli grzeczni i uprzejmi, ale po pierwszej rundce szaleństwa odpadli zdyszani. No co wy, chłopaki? Co z waszą kondycją? Tyle miejsca, taki wybieg, a wy z niego nie korzystacie? Ja zwiedziłam każdy kąt podwórka, zagoniłam na drzewo kota (dwa inne ciocia Małgosia niestety zamknęła w pokoju :( ), pobiegałam za piłką, a pote

Drobne okruszki szczęścia

Obraz
Fot.Marcin Oleksa Kolekcjonuję je. Nawlekam na nitkę i zawieszam, tworząc z nich misternie wykończony naszyjnik dobrych chwil, który nakładam wtedy, gdy życie zaboli. Sięgam wtedy do dobrych wspomnień, ale nie po to, aby je rozpamiętywać i użalić się nad sobą, jak to kiedyś było, a teraz jest; ale aby nasycić się tą radością, której w czasie tych chwil doświadczałam i wnieść ją w codzienność, która zaszła chmurami. Moje "naszyjniki" pokazują mi, że życie jest pełne zaskakujących niespodzianek i że pomimo tego, że teraz coś mnie przygniotło i jest mi ciężko; przyjdzie chwila, z której będę mogła czerpać i która obdaruje mnie radością. O ile ją dostrzegę. Życie potrafi naprawdę wiele ofiarować, jeśli się na nie otworzymy i przestaniemy skupiać nad tym, co nam nie wyszło, co doskwiera i przeszkadza, a dostrzeżemy to, w czym jest choć iskierka radości. A przecież wiemy, że wystarczy jedna mała iskra, aby wzniecić płomień. Niespieszna chwila przy kawie. Zapach miasta po

Letnia tarta z owocami

Obraz
Fot. Michał Oleksa Kasia wystawiła twarz do słońca i przez dobrą chwilę grzała się w ciepłym dotyku promieni na bladej skórze. Potrzebowała tego spaceru i tej nowej sukienki. Już z daleka przykuła wzrok Kasi, kusząc z okna wystawy sklepowej. Żółta jak wiosenne mlecze, którymi obsypane były osiedlowe trawniki, zalotna i bardzo kobieca; zawróciła w głowie i odsunęła na bok rozsądek. Stała się małym szaleństwem i wielką przyjemnością wśród monotonnych dni upływających jeden po drugim niezmiennie utartym rytmem. Kasia uśmiechnęła się do swoich myśli. Marlence na pewno się spodoba. Jak każda mała dziewczynka, uwielbiała mamę w kolorowych sukienkach. Spojrzała na zegarek i żwawszym krokiem ruszyła w stronę przedszkola. Nie chciała jechać autobusem. To tylko dwa przystanki, a w takim dniu jak dziś jak najdłużej chciała zatrzymać ciepłą pieszczotę lata na policzkach i odsłoniętych ramionach. Mijane wystawy sklepów uśmiechały się do Kasi jej własnym odbiciem.  "Życie, pomimo ca