Magia miejsc

Fot. Marcin Oleksa


Jesień potrafi zachwycić, pomimo chłodu i szarości za oknem. Szczególnie kochamy tę piękną i złotą, która zagościła u nas w ubiegły weekend. Chcąc zatrzymać ten zachwyt na dłużej i naładować nasze akumulatory słoneczną energią, wybraliśmy się do magicznych miejsc, które zawsze nastrajają pozytywnie - do Kazimierza i Nałęczowa. 
Kazimierz jesienią... ze słońcem odbitym w żółto-czerwonych liściach i spowity mgłą unoszącą się ponad Wisłą. Zapach jesieni to zapach wilgotnej ziemi wyłożonej aksamitnym dywanem liści. To również zapach ciepłej szarlotki i dojrzałych jabłek. Jesień to palce lepkie od soku ze śliwek i delikatny dotyk mgły na policzku. I chłód, który pomimo przebijających jeszcze przez chmury promieni słonecznych, przenika i wdziera się pod płaszcze i kurtki. Kazimierz jesienią wygląda jak pejzaż wymalowany ze szczegółami przez uzdolnionego artystę. Widok z góry Trzech Krzyży zapiera dech i niemalże rzuca na kolana. Tyle piękna w zasięgu ręki -  cały Kazimierz rozciągający się u jej podnóża,z migoczącą wstążeczką Wisły, małymi wypieszczonymi domkami i zabytkowymi kamienicami. I wszystko osnute delikatną mgłą, która strzeże tajemnic swojego miasteczka i nie chce ujawnić wszystkiego. Tylu artystów próbowało uchwycić to magiczne miejsce, które nieustannie zachwyca  i jego atmosferę pędzlem czy słowem; na próżno. Bo nie sposób zamknąć Kazimierza w kawałku obrazu czy fragmencie prozy. Tam po prostu trzeba się znaleźć i odetchnąć tym powietrzem, którego nie da się porównać do żadnego innego. Tam trzeba pobyć, a jesień jest chyba najbardziej odpowiednią porą, bo niczego nie ujmuje pięknu Kazimierza, a do tego można spokojnie, bez tłumu turystów i gości przemierzać te wybrukowane uliczki i chłonąć Kazimierz aż po czubki zdrętwiałych od chłodu i spaceru palców. 
A żeby rozgrzać zmarznięte dłonie i stopy, wystarczy zejść z promenady nad Wisłą i wejść w przytulną atmosferę Dwóch Księżyców. Dwa Księżyce - restauracja i hotel z bajecznym widokiem z okien i ogródkiem, w którym tak przyjemnie posiedzieć w cieplejszy,  nagrzany słonecznymi promieniami dzień. Czerwona markiza nad brązowymi, drewnianymi stołami. Ogródek wyłożony drobną kostką, na stołach białe świeczniki w kształcie latarenek. Na murku donice z drobną surfinią. Srebrzysty świerk, fontanna, białe parasole i karmnik dla ptaków, a wszystko otoczone brązowym płotkiem. Nad tym wszystkim czuwają stylowe czarne latarnie, które po zmierzchu dodają temu miejscu ciepła i sprawiają, że wygląda jak z bajki, w której chciałoby się znaleźć. I jeszcze cis z czerwonymi koralikami, który tak pięknie wkomponowuje się w jesienny krajobraz. Warto tam wstąpić, zwłaszcza wieczorem, kiedy przy dźwiękach pianina można cofnąć się w czasie i poczuć jak w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Lubię to miejsce. Tam odpoczywam i zrzucam z siebie stres i pośpiech. Podobnie jak w nałęczowskiej Ewelinie, po prostu trwam, chwytam chwilę i wiem, że żyję. Jestem. Tu i teraz i cieszę się tym, co mam. Moje magiczne miejsca... warto się tam wybrać, pomimo jesieni:)
Monika A. Oleksa 


Fot. Marcin Oleksa
    

Komentarze

  1. No i się zrobiło nostalgicznie jak to u Ciebie Bajeczko Jesienna :)
    A ja tu z prozą życia. Gdzie się podziewałaś przez tyle dni, co? To ja muszę Cię poganiać, tak? Dzięki za Kazimierz, bo dziś wyjątkowo zimno i zmarzł mi czubek nosa a tego nie lubię, więc poproszę więcej ciepła od Ciebie na Twoim blogu. Obiecujesz?
    B.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Podaj dalej

Nowa Opowieść O Dwunastu Miesiącach: Luty

Zapach Wiosny