Dobra energia

Fot. Marcin Oleksa


Ostatnia niedziela października hojnie mnie obdarowała swoim ciepłem, słońcem, uśmiechami najbliższych i nocą dłuższą o godzinę. Tego dnia przystanęłam i przeżyłam go bez konieczności pośpiechu dokądkolwiek. Czekałam na wieczór, który dostałam w prezencie od mojego M. Mój mąż jakiś czas temu podarował mi bilety na koncert Anny Marii Jopek. Zrobił mi tym ogromną niespodziankę, wiedząc o mojej fascynacji jej osobą i muzyką, którą się otulam, gdy jest mi zimno lub źle. Muzyka i słowa piosenek Anny Marii Jopek mają dla mnie terapeutyczną moc. Zasłuchuję się w niej, wsłuchuję w słowa, które zapadają głęboko i powracam do nich w wielu życiowych sytuacjach i chwilach, gdy coś zaboli. Muzyka Ani Marii Jopek to moje miejsce, do którego uciekam, by schronić się przed światem, gdy dokuczy. 
Koncert Anny Marii Jopek w moim rodzinnym Lublinie był dla mnie pięknym prezentem i wielką ucztą konesera, poprzedzoną oczekiwaniem tak radosnym, jak radośnie dzieci czekają na gwiazdkę. 
Cicha jeszcze przed koncertem scena zauroczyła mnie od pierwszego spojrzenia instrumentami, które robiły wrażenie. Już sam ich widok zapewniał, że będzie się działo! I działo się, oj działo. Kto choć raz był na koncercie Anny Marii Jopek, wie o czym mówię. Kto nie był, polecam gorąco! Żaden koncert Ani nie rozczaruje; każdy jest tak energetyzujący i porywający, że nie zostawia nikogo obojętnym. Każdy instrument na scenie i każdy wykonawca ma tam swój czas i miejsce. Każdy mógł pokazać w pełni swój kunszt i pofrunąć na skrzydłach wkładanej w muzykę pasji, której dała się porwać również publiczność. 
Delikatna, eteryczna i bardzo skromna Ania, każdemu z artystów oddała scenę, nie zagarniając jej wyłącznie dla siebie. W niesamowity sposób pokazała, że pomimo tego, że jest gwiazdą jaśniejącą najmocniej, nie wydobyłaby z siebie tego piękna, które przy niej zatrzymuje, gdyby nie towarzyszący jej muzycy - ludzie niepowtarzalni, charyzmatyczni i tak cudownie bezpośredni, że w tej właśnie skromności pokazują klasę. Wielki ukłon pełen szacunku i podziwu składam dla wszystkich, którzy 27 października stanęli obok Ani Marii Jopek na lubelskiej scenie: artyści muzyki klasycznej, jazzowej, folkowej i popularnej- Maria Pomianowska, Mateusz Pospieszalski, Marek Napiórkowski, Robert Kubiszyn, Krzysztof Herdzin, Pedro Nazaruk i Paweł Dobrowolski. Wielkie nazwiska i wielcy ludzie, którzy od pierwszych dźwięków nawiązali niesamowicie ciepły kontakt z publicznością. Ich koncert nie był żmudną pracą, ale świetną zabawą dla nich samych. Rozumieli się bez słów i współgrali ze sobą jak doskonały zespół. Cały ich występ był naturalny i można go było odebrać tak, jakby grupa dobrych przyjaciół spotkała się ze sobą, aby razem pograć, dobrze spędzić czas i poeksperymentować z dźwiękami, które wydawały się ulatywać im spod palców jak czarne nutki z pięciolinii. Wciąż się uśmiechali do siebie nawzajem i do publiczności i były to uśmiechy tak szczere, a twarze pozbawione masek,że chciało się tam z nimi zostać i czerpać od nich tę niesamowitą energię, która wybuchła na scenie. Energetyzowali, dając z siebie naprawdę wszystko. To jednak, co ujęło mnie w nich najbardziej, to ogromna skromność. Wielkie nazwiska, wielcy muzycy, którzy dokonują rzeczy prawie niemożliwych, wydobywając dźwięki z najbardziej zaskakujących i niepozornych instrumentów; i skromność, która chyli przed nimi czoło. Ludzie z ogromną klasą i ogromnym talentem, a przy tym ciepli, otwarci i bezpośredni.  Ludzie z pasją. Stara dobra szkoła, warta naśladowania. 
Chylący się w stronę zmierzchu dzień kończy się cichymi dźwiękami płynącymi łagodnie z mojej ukochanej płyty Anny Marii Jopek "Sobremesa". I może nie daje takiej dawki energii jak Polanna, ale uspakaja, wycisza i przenosi w niezapomniany klimat Lizbony. Głos Ani Marii Jopek snuje się po moim domu jak babie lato w pogodny, jesienny dzień. Otulam się nim na dobranoc i splatam go ze swoimi myślami. Odpoczywam, dziękując Pani Ani za wszystko co mi podarowała swoją muzyką, którą nosi w sercu. 
Monika A. Oleksa 


                                   Anna Maria Jopek Rua Dos Remedios z płyty Sobremesa



Fot. Marcin Oleksa

Fot. Marcin Oleksa
   

                                 

Komentarze

  1. Piękny opis, piękna muzyka, cudowna ta jesień jest prawda?Taka jakaś magiczna...

    OdpowiedzUsuń
  2. Koncert był naprawdę super !!!!!
    No i te solówki Pospieszalskiego.......bezcenne:-)
    M.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nowa Opowieść O Dwunastu Miesiącach: Luty

Podaj dalej

Magia zimowego wieczoru