Rekolekcje Miłości

Fot. Marcin Piotr Oleksa 

Dostałam rok, aby w sposób szczególny wejść w cierpienie i pochylić się nad nim z pokorą. Pełny rok, w czasie którego krok po kroku uczyłam się potrzeb człowieka uwięzionego we własnym ciele, pokonanego chorobą i przyjmującego starość z godnością, odbieraną przez niedołęstwo, słabość i całkowite zdanie na ludzi wokół. Uwięzienie tym bardziej dotkliwe i bolesne, że pamięć i świadomość pozostały, jedynie bezwładne ciało przestało współpracować, stając się klatką. 
Rok temu, 4 marca, moja Babcia miała udar, do którego doszła złamana szyjka kości biodrowej. W wieku 88 lat był to wyrok, pomimo tego, że do tej pory była kobietą silną, samodzielną i aktywną. Jedna decyzja lekarzy odmawiająca operacji, skazała moją Babcię na ofiarę, którą wypełniła do samego końca.
Byliśmy przy niej przez cały ten czas. Moja Babcia nie miała nikogo oprócz mnie, mojego męża i moich dzieci. Przez ten najdłuższy w naszym i jej życiu rok, nauczyłam się cierpliwości, choć łzy bezsilności i żalu płynęły strumieniami; pokory wobec cierpienia i przyjmowania każdego pojedynczego dnia jak daru, który wiele może przynieść. Doświadczyłam również łaski ogromnej wiary i zaufania, wielokrotnie uświadamiając sobie, że to, co mnie wydaje się dobrym rozwiązaniem, nie zawsze jest zgodne z wolą Tego, któremu zawierzyłam wszystko. Prowadził mnie krok po kroku, pokazywał wyjścia z sytuacji, które przerastały ludzką wytrzymałość i możliwości, posyłał ludzi, którzy wspierali i pomagali. Delikatnie wskazywał drogę, którą miałam przejść z moją Babcią, bo On miał wobec nas właśnie taki plan. Swój własny, wymagający wyrzeczeń i poświęcenia od nas wszystkich, trudny do zrozumienia po ludzku, ale prowadzący tam, gdzie On chciał nas doprowadzić. Przez ten rok nauczyłam się Go słyszeć. Nie milczał w rozmowach ze mną, ale na każde pytanie: "Dlaczego?", odpowiadał. Poprzez znaki i ludzi. Przez słowo, które do mnie kierował w przypadkowo wybranych fragmentach Pisma Świętego i rekolekcjach, w jakich uczestniczyłam. Poprzez moją codzienność, którą podejmowałam, często wstając rano ze słowami: Nie dam rady. Nie uniosę już tego. 
Umacniał, stawiając przy mnie ludzi, którzy nie zawiedli. W "dziękuję!" mojej Babci i w jej oczach, które do końca patrzyły na mnie z miłością, umniejszał trud i pokazywał, że wszystko jest do zniesienia i że nigdy nie dostanę więcej, niż byłabym w stanie udźwignąć. Pomógł mi uświadomić sobie, że pełniąc Jego wolę, On jest zawsze ze mną. We wszystkim. Do końca. 
Przez ten rok nauczyłam się wiele. Nauczyłam się pielęgnować osobę leżącą, zmieniać pampersy, walczyć z odleżynami, robić zastrzyki i bez ciśnieniomierza wiedzieć, kiedy podać dodatkowe leki. Nauczyłam się uśmiechać przez łzy, przyjąć przykre słowa, wypowiadane z bólu i nieświadomości, radzić sobie z bezsilnością i histerią, i zwracać uwagę na rzeczy, które do tej pory lekceważyłam lub mijałam obojętnie. Cała moja rodzina doświadczyła, jak wielkim problemem dla naszego państwa jest starość, i jak traktuje się starszego człowieka w szpitalu, odmawiając mu nie tylko leczenia, ale i godności. I właśnie w ciągu tego roku do marzeń, w które wierzę, dodałam jeszcze jedno - zrobię wszystko, aby założyć fundację wspierającą osoby starsze w godnym przeżyciu tych lat, jakie zostały im podarowane i przeznaczone. To takie owoce rocznych rekolekcji... 
Moja Babcia odeszła wczoraj. Czas zatoczył koło, darując nam rok, w ciągu którego stałyśmy się sobie bliższe niż przez całe moje życie, w którym Babcia była od samego początku. Miała 89 lat i do końca w jej oczach była Miłość, z którą mnie pożegnała. Bez słów, których nie mogła już z siebie wydobyć, pocałowaniem w rękę. 
Nie doświadczyłam tej łaski, aby trzymać ją za rękę, gdy będzie przekraczała próg śmiertelności i kończyła ziemską wędrówkę. Nie było mnie przy niej, gdy odeszła nocą w szpitalu, choć o tę łaskę prosiłam. Widocznie tak miało się to wypełnić do końca, w samotności. Wiem jednak, że Ona była przy mnie, bo czułam jej obecność, którą usłyszeliśmy i która nas obudziła, zanim o pierwszej w nocy zadzwonił telefon. 
Nauczyła mnie, jak być kobietą ceniącą swoją wartość i nie uginającą karku przed życiem. Nauczyła mnie kochać kapelusze i dbać o siebie dla samej siebie. Pokazała mi ponadczasowe wartości, których nie zmieni żaden system ani prawo. Nauczyła mnie celebrować chwile i niedziele, które zawsze są wyjątkowe. Byłam dla niej niedzielą... Byłam nadzieją, wiarą i miłością.  Ona była pewnikiem, na którym od dzieciństwa opierało się moje życie. Zawsze czekała na mnie z radością i sprawiała, że drobne rzeczy stawały się wielkie, a drobiazgi cieszyły. Była epoką w moim życiu, która mnie ukształtowała. Moja Babcia. Teraz już radosna i bez cierpienia wypisanego na twarzy. Szczęśliwa jak wtedy, gdy razem piłyśmy kawę, a moje dzieci przytulały się do niej uświadamiając jej, jak jest dla nas ważna. 
Moje roczne rekolekcje miłości zakończyły się w dniu wczorajszym. Dzień po imieninach Heleny, których już nie była w stanie świętować. Odeszła, zostawiając po sobie pustkę, której nikt nie będzie w stanie zapełnić, bo ludzie są niezastąpieni, a ich nieobecność fizycznie boli. Wiem, że będzie przy nas zawsze, radosna jak wtedy, gdy jeszcze mogła chodzić i rozmawiać, słysząc wszystko. Wierzę też, że to cierpienie miało sens i że ten rok był potrzebny nam obu, aby pokazać nam, że każdą słabość można pokonać, jeśli tylko zawierzy się do końca Temu, który zawsze jest obok, bez względu na to czy Go słyszymy, czy też sami dopowiadamy sobie Jego słowa, obecne w milczeniu. 
Pamięci moje Babci, Heleny, prosząc o modlitwę za nią
Monika A. Oleksa 

Fot. Marcin Piotr Oleksa 
                 

Komentarze

  1. Dziękuję Twojej Babci, chociaż Jej nie znałam - za Ciebie kochana moja. Za To wszystko czym Ciebie obdarowała, za to wszystko czego Ciebie nauczyła, bo może nie byłabyś taka jaka jesteś. Może nie byłabyś mi tak bliska, ze swoim wielkim,kochającym sercem. Dziękuję za ten rok, który przeszłaś w trudzie opiekowania się Babcią, bo wiem że wzmocnił Ciebie i że nie jesteś już kruchą istotką, o którą trzeba się bać przy każdym podmuchu wiatru. Zmężniałaś...i teraz Babcia spokojnie mogła Cię już zostawić, bo skoro poradziłaś sobie z tym wszystkim, co za Wami, to wszystko inne jest już dla Ciebie proste... Ona już lepiej oddycha... wczoraj w nocy odetchnęła od długiego czasu...pełną piersią...Teraz Anioł - czuły i kochający taki "babciny"...zawsze będzie przy Tobie. My jesteśmy Moniś z Tobą i całą Twoją Rodziną w tym trudnym czasie. Jeszcze trudne chwile przed Tobą, ale pamiętaj że już niedługo przygarnę Cię w serdecznym uścisku do swego serca...niechaj to doda Ci sił i moja gorąca modlitwa za Babcię i za Was - Kochani

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gabrysiu... dziękuję! Za to, że jesteś i że byłaś przez cały ten czas, wspierając. I wiesz... ja wierzę, że Twój Anioł był tam naprawdę. I że nie była wtedy sama na tym bezosobowym, szpitalnym łóżku...
      Przytulam bez słów, z "Dziękuję!", wystukiwanym rytmem mojego serca.
      Twoja M.

      Usuń
  2. Serdeczne wyrazy współczucia dla całej Pani rodziny. Pamiętam jak dziś, ten przejmujący wpis sprzed roku poprzedzony słowami Jana Pawła II, których wcześniej nie znałam. Niech pocieszeniem będzie dla Pani myśl, że dobrze wykorzystała Pani każde dziś. Łączę się myślami i życzę Pani dużo siły i wszelkiego wsparcia w tych trudnych dniach. R.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Reniu, bardzo dziękuję za Pani słowa i obecność. Każdą czuję i każda, bez względu na to, czy z komentarzem czy bez, jest dla mnie ważna.
      Wierzę, że teraz Babcia już jest szczęśliwa, a jej obecność czujemy nieustannie. Dziękuję za przypomnienie o tym cytacie. W każde dziś włożyłam swoją miłość bez słów i wiem, że wykorzystałam ten podarowany nam czas do końca...
      Pozdrawiam bardzo ciepło!
      M.

      Usuń
  3. Kończę ten tekst ze łzami w oczach... Moja babcia odchodziła w dniu moich urodzin. Siedziałam przy niej i jedyne na co miałam siłę, to wziąć zawsze Jej towarzyszący Skarbczyk i przeczytać psalm, który sam się otwarł. I pamiętam tylko, że słowa pasowały, jakby je Ktoś podyktował. Wiem, że dla Niej było ważne...
    Serdecznie współczuję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Olu. Zazdroszczę tych chwil, w których towarzyszyłaś swojej Babci do samego końca. Ja nie dostałam tej łaski... Pożegnałam Babcię o trzynastej, odeszła w nocy... Wierzę jednak, że taki był plan...
      Pozdrawiam bardzo ciepło!
      M.

      Usuń
  4. Serdecznie współczuję trafiłam tu przez Gabrysię Kotas, czytając jej zaproszenie na spotkanie z książką i drugim człowiekiem, pozwoliłam sobie przeczytać ten tekst z wielkim wzruszeniem, , spowodował on bowiem wspomnienia o mojej kochanej babci, do jej śmierci chociaż już wiele lat temu, ale także przyczyniło się złamanie panewki kości biodrowej.już nigdy nie opuściła łóżka.Nie miałam tego szczęścia by być przy niej w tych ostatnich dniach, a wiem, że wciąż na mnie czekała....dziękuję za te słowa i wierzę, że ten rok, pozostanie na zawsze w sercu.
    pozwolę sobie zostawić takie moje słowa...

    Jak żegnać
    ~~~~~~~
    Złote litery
    na zimnym kamieniu
    i słowa pożegnania.
    Kwiaty na drogę i łzy,
    choć każda
    przesiąknięta bólem,
    nawet, gdy nie chcesz -
    spojrzenie przesłania.

    I tylko smutek,
    mój Boże – dlaczego?
    dlaczego to tak boli.
    Ranione serce
    do wspomnień umyka,
    błądzi samotnie
    szukając Twego uśmiechu
    niknącego powoli.

    Jak cofnąć czas,
    zatrzymać chwilę,
    jak przerwać trudną ciszę..
    czasem się unieść
    na skrzydłach ptaka
    dotknąć przeszłości
    i znów być przy Tobie
    i Twój głos usłyszeć

    T Jagiełło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Tereso, z serca dziękuję za Pani słowa i za przepiękny wiersz,który mnie zatrzymał. Wiem, że odchodzenie najbardziej boli tych, którzy zostają i dlatego tak ważne są dobre wspomnienia i wszystkie chwile, których nie zmarnowaliśmy. Cieszy mnie również świadomość, że odkąd po raz pierwszy, wiele lat temu przeczytałam słowa Ks. Twardowskiego "Spieszmy się kochać ludzi...", nauczyłam się ten czas z bliskimi wykorzystywać, oddając im siebie.
      Dziękuję za Pani tu obecność i za słowa, które wyrażają to wszystko, co w moim sercu...
      Pozdrawiam ciepło!
      M.

      Usuń
  5. To wszystko, co tu przeczytałam, jest tak bardzo pokorne i bliskie sercu. W takich chwilach myślę sobie, jak bardzo zaskakująca jest JEGO WOLA..
    Przytulam...
    A w chwili wolnej zapraszam do siebie...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nowa Opowieść O Dwunastu Miesiącach: Luty

Podaj dalej

Magia zimowego wieczoru