Opowieść Nadmorskiego Kamyka

Fot. Monika A. Oleksa 

Świat z lotu ptaka wydaje się zachwycający, a każdy jego szczegół idealny. To, czego nie można dostrzec dokładniej, dopowiada wyobraźnia, a odległość sprawia, że wiele rzeczy można wyidealizować, widząc je niekoniecznie takimi jakie są, ale bardziej w sposób w jaki chcemy je widzieć. Inaczej jest z tym, czemu przyglądamy się z perspektywy dna albo płaszczyzny. Z perspektywy nierówności nadmorskiego brzegu. I z perspektywy kamyka, niedbale rzuconego pośród inne, z pozoru podobne, a jednak różniące się kształtem, kolorem, gładkością czy chropowatością. Przykucając przy nim z zadziwieniem można spostrzec, że człowiek jest otoczony niezwykłością, na którą składają się niby niczym nie wyróżniające się szczegóły i fragmenty całości, często postrzeganej jako pospolitość. 

Fot. Monika A. Oleksa 

Łagodnie spadzisty, piaszczysty brzeg jest sceną, na której rozgrywają się teatralne akty. Głównym reżyserem zawsze jest morze, które za każdym razem innym falom przydziela wiodące role w niepowtarzalnych spektaklach, rozgrywanych przez 365 dni w roku. 
Są wśród nich fale zalotnice, wywijające białymi falbaniastymi spódnicami w rytmie flamenco. To kusicielki przywołujące kochanka, gotowe opleść się wokół niego i wciągnąć w odmęty morskiej głębiny, nie zważając na to, że jest to tylko chwilowe zauroczenie. Te tancerki robią wokół siebie zawsze dużo szumu, chcąc zwrócić uwagę na pełen gracji taniec, w którym dużo jest gwałtowności. 

Fot. Monika A. Oleksa 

Są jednak dni, gdy tancerki schodzą ze sceny, a w ich miejsce wstępują ulotne baletnice. Ubrane w przejrzyste sukienki poruszają się łagodnie, zapraszając na scenę mewy kołyszące się na powierzchni. W tej niby przypadkowości ich rozmieszczenia zawsze jest z góry zaplanowany porządek, a wszystko rozgrywa się według starannie napisanego scenariusza. 
Zwiewne fale baletnice szemrzą sobie cichutko, nucąc melodię, która wycisza rozgalopowane serce człowieka. Nie wdzierają się siłą w jego świadomość jak zalotne tancerki, ale stają się tłem dla refleksji i milczenia pełnego treści. Zachęcają do sięgania głębiej, czasem do rozdrapania ran, ale zawsze tylko po to, by do końca się wygoiły. 

Fot. Monika A. Oleksa 

Bardzo często na nadbałtyckiej morskiej scenie pojawiają się fale-psotki. To swawolne podlotki, nieustannie zachęcające do zabawy. Wybiegają na brzeg i zaczepiają, jakby chciały krzyknąć: "Berek!", a potem uciekają rozchichotane z nadzieją, że ktoś zacznie je gonić. Do zabawy z nimi przyłączają się najczęściej dzieci, czujące tę samą energię, którą psotki czerpią z natury. Dorośli zazwyczaj omijają je obojętnie, choć psotne fale rozpryskują wodę, by i im pokazać radość życia i nauczyć czerpać z chwili, która zawsze trwa za krótko. 

Fot. Monika A. Oleksa 

Są jeszcze fale szeptaczki, dostosowujące się do rytmu ludzkiego oddechu i otulające sobą, wykorzystując zamyślenie człowieka. Szeptaczki można spotkać wieczorem, tuż przed zachodem słońca. To one rozbudzają pragnienia, szepczą o nadziei, podsuwają dobre rozwiązania i pomagają wskazać drogę prowadzącą człowieka do najwłaściwszego celu. Nie są nachalne, ale nie pozwalają też na obojętność. To one zmysłowo ocierają się o człowieka, szukając bliskości i kontaktu. Szepczą o tęsknocie i poszukiwaniu i czarują pięknymi sukniami w kolorze pomarańczu, różu lub czerwieni, w które mają powplatane migoczące diamenty. 

Fot. Marcin Piotr Oleksa 

Tego spektaklu nie widać z lotu ptaka. Obejrzeć go można tylko z plaży, siadając obok nadmorskiego kamyka, który sam wciska się do dłoni, by opowiedzieć kolejną historię swojego trwania nad Bałtykiem...
Monika A. Oleksa 

Fot. Monika A. Oleksa 
       

Komentarze

  1. Któż inny mógłby tak przekazać opowieść Nadmorskiego Kamyka, którego większość ludzi przecież nawet nie zauważa? Kto inny mógłby sprawić, że w sercu czytających te słowa zbudzi się gwałtowna tęsknota za szumem morza, krzykiem mew i dotykiem promieni słonecznych, odbitych w tafli Bałtyku? Kogo innego słowa mogłyby wydobyć z zakamarków duszy pragnienie bycia lepszym, bardziej wrażliwym i uważnym?
    Dziękuję.
    D.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne. A opowieść Odrzuconej Muszelki? Tej nieładnej, ukruszonej, po którą nawet, jeśli ktoś się schyli myśląc, że jest cała, piękna, tylko przysypana piaskiem i odrzuca, zobaczywszy jej braki? Ile opowie taka muszelka? Pani Moniko, tylko Pani potrafi wysłuchać jej opowieści...
    M. J.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nowa Opowieść O Dwunastu Miesiącach: Luty

Podaj dalej

Magia zimowego wieczoru