Wiosna w Szklarskiej Porębie

Fot. Monika A. Oleksa 


Kiedy wiosna na dobre rozgości się na świecie, aż chce się żyć! Nie można usiedzieć w domu, bo przebudzona wiosną przyroda kusi soczystością zielonej trawy i delikatnymi, pastelowymi kolorami rozkwitających drzew. Na ziemi układa dywan z wielobarwnych kwiatów, a na błękitne niebo sprowadza baranki chmur. 
Piękna wiosna skusiła mnie, by skosztować czegoś nowego i zobaczyć zakątek Polski, w którym nigdy wcześniej nie byłam. Do spędzenia kilku dni w Szklarskiej Porębie namówiła mnie  Dorota, moja przyjaciółka. Mieszkamy w dwóch różnych miastach i nie możemy spotykać się tak często jakbyśmy chciały, dlatego takimi wypadami umacniamy naszą przyjaźń i próbujemy nacieszyć się sobą, nadrabiając zbyt szybko umykający czas. 
Szklarską Porębę wybrałyśmy nieprzypadkowo. To tam, od ponad siedmiu lat, mieszka pisarka Joanna Maria Chmielewska, która wraz z mężem prowadzi gościnny Dom Pod Wędrownym Aniołem - ZAJRZYJ. Pachnący pieczonym chlebem (specjalność Jerzego), otulający ciepłem i serdecznością gospodarzy dom stał się miejscem, z którego nie chce się wyjeżdżać, i do którego po prostu się wraca. 

Dom wabiący zapachem pieczonego chleba...
Przyjaźń to słowo, za które bierze się odpowiedzialność. 

Położony w Szklarskiej Porębie Średniej Dom Pod Wędrownym Aniołem jest świetną bazą wypadową na przepiękne szlaki Karkonoszy, a gospodarze tak barwnie opowiadają o miejscach, które należy zobaczyć, że dni w Szklarskiej Porębie są bardzo intensywne, a każdego wieczoru wraca się z malowniczymi pejzażami pod powiekami.
Przez zaledwie kilka dni nie jest się w stanie zobaczyć wszystkiego, ale te trasy, które przemierzyłyśmy (ja i Dorota), nie dość, że na długo w nas pozostaną, to jeszcze będą kusić do powrotu, bo wyjechałyśmy z poczuciem ogromnego niedosytu. 
Łagodne szlaki na Wysoki Kamień, Złoty Widok, do Chybotka czy Wodospadu Szklarki wiodą przez tak malownicze tereny, że wędrówka staje się przyjemnością, zmęczenie szybko mija, a o pęcherzach na stopach po prostu się zapomina. Na każdej z przemierzanych tutaj tras czuć oddech dawnej epoki. Nawet na z pozoru pustej ścieżce, nie jesteśmy w Szklarskiej Porębie sami. Jeśli tylko wsłuchamy się w łagodny powiew wiatru i ciszę Gór Izerskich odkryjemy, że ci, którzy to miejsce pokochali, są tutaj i wędrują razem z nami. J. I. Sztaudynger, Wlastimil Hoffman, Carl, Martha i Gerhart Hauptmann, Hanns i Hannah Fechnerowie, Hremann Hendrich... 

Wejście do krainy baśni czyli dawne sztolnie pirytu
Pogoda nam sprzyjała, a Szklarska Poręba wdzięcznie pozowała


W Schronisku na Wysokim Kamieniu szarlotkę trzeba zjeść obowiązkowo! 
Dolina Szczęścia

Wśród liści drzew, wplątane między konary, można znaleźć pourywane fragmenty fraszek Sztaudyngera; w zabytkowym kościele P.W. Niepokalanego serca NMP, przy Chacie Izerskiej, wiszą obrazy W. Hoffmana, przedstawiające tajemnice różańca, a w rozległym Ogrodzie Ducha Gór za domem Carla i Gerharta Hauptmannów wciąż jeszcze zapamiętana jest historia miłości i oddania kobiet, które zapłaciły wysoką cenę za życie u boku geniuszy. 
Szklarska Poręba to miejscowość tylko z pozoru zwyczajna, z centrum niewiele różniącym się od tych, jakie można spotkać w podobnych Szklarskiej górskich miejscowościach. Przemierzając jednak jej uliczki i szlaki, niemal na każdym kroku natrafić można na odciśnięte ślady indywidualistów, którzy osiedlili się w Szklarskiej doceniając jej walory i specyfikę. I choć ta miejscowość nie zachwyca od pierwszego wejrzenia, z każdym przemierzanym szlakiem intryguje coraz bardziej, czarując i pozwalając odkrywać swoją wyjątkowość i zbliżyć się do piękna zarezerwowanego dla tych, którzy patrzą dalej i nie tylko oczami. Jest skromna, tak jak ludzie, których tutaj spotkałam. Choć niezwykli i świadomi swojej wartości, są jednocześnie niezwykle skromni, a przy tym bardzo serdeczni i przyjacielscy. Czas w ich towarzystwie upływa nie wiadomo kiedy, żadna chwila się nie dłuży, ale każda pozostawia po sobie takie bogactwo, że chce się tutaj wrócić by znów z tych spotkań czerpać. 



Dom Wlastimila Hoffmana


Na Złotym Widoku

Niby niepozorny kwadrans przy kawie zamienia się w rozmowę, której nie chce się kończyć, bo jest prawdziwym międzyludzkim dialogiem. Nie ma tu słów niepotrzebnych, nie ma paplaniny ani zdawkowej wymiany uprzejmości. Są za to roziskrzone oczy, serca wystukujące podobny rytm i słowa - te dobre, poszukiwane, zaciekawione i te, które tę ciekawość zaspokajają barwnymi opowieściami. Tacy są ludzie w Szklarskiej Porębie. Taka jest Asia i Jurek Chmielewscy dzielący się Domem Pod Wędrownym Aniołem z wędrowcami; tacy są również Beata i Maciek, ludzie z niesamowitymi pomysłami i pasją, prowadzący Chatę Izerską - miejsce, w którym choć raz w życiu trzeba być, by zrozumieć o czym tak naprawdę napisała Asia w swojej książce "Pod Wędrownym Aniołem" - ZAJRZYJ. Kiedy się ich pozna nie dziwi to, że stali goście przyjeżdżają w to samo miejsce regularnie, nie zważając na odległości czy pogodę.






  
   
Dla mnie i mojej przyjaciółki Doroty pogoda okazała się łaskawa, a Szklarska Poręba z całą swoją delikatnością dotknęła nas, biorąc za ręce i prowadząc ścieżkami, które głęboko się w nas powpisywały, zaintrygowały i rozbudziły apetyt na więcej. Więcej Szklarskiej, więcej wspólnego czasu przyjaciółek, więcej rozmowy, więcej Joasi i Jurka Chmielewskich, więcej takich ludzi z pasją jak Beata i Maciek czy Ela i Jacek. 
Za to wszystko chce się po prostu szepnąć : Dziękuję! Najpierw Panu Bogu za to, że posyłając Wędrownego Anioła, doprowadził mnie do Joanny, a potem do tego miejsca i poznanych tutaj ludzi. Zaraz potem to "dziękuję!" kieruję do Joanny M. Chmielewskiej, która przyjęła mnie i moją przyjaciółkę z całą swoją serdecznością, pomimo napiętego czasu kończenia najnowszej powieści, obdarowując tym, co najcenniejsze - szczerą i odwzajemnioną przyjaźnią. Dziękuję Jurkowi za dzielenie się codziennie wypiekanym, świeżym chlebem, za cierpliwość do nas i za wytyczanie dla mnie i Dorotki tras, które nigdy nie rozczarowały. I mojej przyjaciółce, Dorocie, dziękuję za to, że upływ lat niczego w nas nie zmienił, i że każdy rok umacnia przyjaźń, dzięki której życie jest piękniejsze i dużo bogatsze. 
Szklarska Poręba uśmiechnęła się do nas na pożegnanie. Widziała, jak trudno nam było ją opuszczać. Ona już wie, że tam wrócę. W czasie tych kilku dni tyle mi naszeptała o miejscach jeszcze przeze mnie nieodkrytych, że moja ciekawość została rozpalona, a apetyt na więcej zaostrzony. Wiem, że miejsca do których chcemy wracać, tworzą ludzie. Dla nich wrócę do Szklarskiej niejeden raz, a potem opiszę to, co we mnie ten czas poruszył i pozostawił.
Monika A. Oleksa 





Przyłapana przy pracy:) 




Komentarze

  1. Oj Kochana i na trasie nie wstąpiłaś do mnie? ????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana moja, jak dwie kobiety jadą w nieznane miejsce, wpatrzone są w strzałkę na GPS i zasłuchane w głos pana, który nic o Krotoszynie nie wspomniał! U Ciebie będę jesienią, Kamila już nad tym pracuje :D. Bardzo, bardzo tęsknię!
      M.

      Usuń
  2. Czy Ty wiesz, że mam łzy w oczach? Wzruszam się często, ale żeby aż tak? Tak piszesz o wędrówkach, że prawie bolą mnie stopy, a o chlebie pieczonym przez pana Jerzego tak, że aż nim pachnie w moim domu. I prawie wypatruję tego uśmiechu Szklarskiej Poręby przez okno tutaj, choć to kawał drogi stamtąd... Ale - może Anioł, skoro On taki Wędrowny - przyniesie mi ten uśmiech i zapach panaJurkowego chleba któregoś poranka? Wtedy na pewno nic mnie nie powstrzyma i pojadę, choćby i z przesiadkami...
    Pani Joanna na zdjęciach niezwykle pogodna i serdeczność bije z Jej oczu, ale najbardziej podoba mi się zdjęcie przy laptopie. I nie sam laptop tam mnie najbardziej zachwycił ;)

    PS. A Ty, Moniko - rozanielona to chyba tam byłaś do granic możliwości, co? Co zdjęcie to szerszy uśmiech... Dobrze Cię taką widzieć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dori, z każdego miejsca, gdzie jest mi dobrze staram się zdać wiarygodną relację; taką, aby każdy kto ją przeczyta poczuł się tak, jakby był tam razem ze mną. A w Szklarskiej Porębie było mi po prostu cudnie... Dlatego chcę tam wrócić, bo wiem, że dotknęłam tylko fragmentu tego artystycznego miasta, które naprawdę coś w sobie ma! A jak się jeszcze trafi na takich gospodarzy jak Asia i Jurek, po prostu - nie chce się wyjeżdżać!
      Spodobałoby Ci się tam :D.
      Przytulam od siebie i Wędrownego Anioła :).
      M.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Podaj dalej

Nowa Opowieść O Dwunastu Miesiącach: Luty

Zapach Wiosny