Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2013

Spotkania

Obraz
Fot. Marcin Oleksa  Czasami w naszym życiu spotykamy kogoś, zupełnie tego nie oczekując. I n ajczęściej jest tak, że to pierwsze spotkanie zupełnie nie zapowiada "rewolucji", która potrafi odmienić nie tylko sposób, w jaki żyjemy, ale i nas samych. Nie przywiąz ujemy wagi do ważności takiej znajomości, bo przecież codziennie przez nasze życie, w ten czy inny sposób, przewijają się ludzie i nie zawsze się przy nich zatrzymujemy. Co więc sprawia, że jedno z tych spotkań może być tak wyjątkowe?  Zauważyliście, jak trudno zaufać komuś w dorosłym życiu? Dzieci nie mają z tym problemu, po prostu p odchodzą do siebie i zaczynają wspólną zabawę, która często potem naturalnie przechodzi w przyjaźń. My mamy z tym trudności. Budujemy wokół siebie mury, którymi odgradzamy się od świata, lub "kolekcjonujemy" znajomych, dla których tak naprawdę znaczymy tylko tyle, że znajdujemy się gdzieś wśród wielu innych, znanych im osób, ale tak naprawdę, niewiele znaczymy.  Jak p

Mały jubileusz

Obraz
Fot. Marcin Oleksa   Witaj, tak mi miło, że jesteś tu ze mną. Usiądź wygodnie i zostań  chwilę. Wycisz emocje, które oblepiają nas w czasie tego naszego codziennego podróżowania i bez pytania wciskają się do naszej głowy, często sie jąc w niej zamęt. N ie myśl przez moment o tym, c o jeszcze musisz, co powinnaś ; o tym, że ktoś zrobił Ci przykrość czy odpowiedział nieuprzejmie. Odsuń od siebie złość na kogoś, czy urazę, odłóż na bok ż al do kogoś , bo tak naprawdę te emo cje szkodzą nam samym, wprawiając nas w rozdrażnienie. Nie wnoszą w nasze życie niczego dobrego i zabierają nam spokój. A przecież tego spokoju brakuje nam dzisiaj najbardziej...  Pozwolisz, że razem z Tobą wy p iję herbatę? Taką zaparzoną z fusów, które bł ą kają mi się w kubku z dumnym pawiem . On dla mnie rozkłada swój ogon , a ja puszczam do niego oczko i uśmiecham się , bo to moja chwila zatrzymania.  Napijesz się razem ze mną? Wolisz czarną z suszonymi cytrusami, czy zieloną z żurawiną i kaktusem? C

Jest takie miejsce...

Obraz
Fot. Marcin Oleksa W mroźny, zimowy i przysypa ny ś niegiem dzień zapragnęłam uciec od mojej codzienności i nabrać do niej sił, aby potem móc czerpać z niej radość. Na mapie Polski wybrałam punkt, na którym zatrzymał się mój palec. Kazimierz Dolny nad Wisłą. Tętniący życiem latem, a zimą zasłuchany w kojącą ciszę i pokryty białym puchem. Piękny. Trochę niepokorny i nie dający się wcisnąć w żadne ramki i schematy. M ajestatyczny. Dumny, bo ma tak wiele do zaoferowania i zdaje sobie z tego sprawę. K rólewskie miasto. Każdy pobyt w Kazimierzu dla mnie jest jak smakowanie czegoś wyjątkowego. Lubię to miejsce najbardziej jesienią i zimą, gdy lekko przysypia i stara się byc sobą, odpoczywaj ąc od turystów, którzy chcą mu narzucić własny styl życia. P ozwolisz, że spróbuję Cię teraz zaczarować? Wyobraź sobie, że idziesz zasypaną śniegiem ścieżką, pod nogami skrzypi mróz, a Ty czujesz, że drętwieją Ci palce r ąk i nóg i masz  wielką ochotę usiąść przy kominku, zamówić gorącą herbat

Za zasłoną

Obraz
Fot. Marcin Oleksa Lubił patrzeć w jej okno. Ciepłe światło lampy stojącej w rogu pokoju przebijało się przez delikatnie pomarszczone firanki i przyciągało wzrok swoim pomarańczowym kolorem. Nigdy nie zasłaniała okien, chociaż po obu stronach okiennej ramy zwisały ciężkie zasłony. Widocznie nie przyszło jej do głowy, że ktoś może ją obserwować.  Każdego wieczoru z asiadał samotnie w kuchni, oświetlonej jedynie  uliczn ą latarnią znajdującą się tuż przy jego bloku, i wpatrywał się w jej okno, ucząc się jej dnia na pamięć. Była bardzo poukładana i miała w sobie dużo spokoju. Nigdy nie widział, żeby miotała się po domu w poszukiwaniu czegoś, co powinno leżeć w tym miejscu a nie innym, ale gdzieś się zapodziało. Miał wrażenie, że każda rzecz w jej domu miała swój kawałek półki, szafki lub podłogi. Nawet kot miał swoje ulubione miejsce na sofie przy oknie. Zastanawiał się, kim była? Co robiła w życiu i dlaczego była sama? Patrzył na jej zgrabne , szczupłe ciało i miał wrażenie,

Pory roku w miłości

Obraz
Fot. Andrzej Jaksim Zaczyna się jak wiosenna burza, przychodzi nagle i niespodziewanie. P otrafi tak zawrócić w głowie, jak zapach bzów i jaśminów , albo pierwszy wiosenny deszcz, który zrasza, a nie moczy. Maluje świat na wszystkie kolory tęczy i sprawia, że jesteśmy tak szczęśliwi, jak nigdy dotąd. Pierwsza miłość. Ta jeszcze nie doświadczona, niezraniona, wyczekiwana. To ona sprawia, że zamiast twardo stąpać po ziemi, unosimy się nad nią lekko i patrzymy na świat przez różowe okulary. W naszym wzroku jest rozmarzenie, na twarzy łagodny uśmiech, a w sercu tyle szczęścia, które chcemy pokazać innym. Jestem szczęśliwa, zakochałam się! W tym radosnym uniesieniu nie boimy się wierzyć, że tak już będzie zawsze; że to się nigdy nie skończy. Bo taka jest pierwsza miłość . Szalona, nieprzewidywalna, uzależniająca, wybuchowa i pełna pasji. R ecytująca wiersze , patrząca z uwielbieniem w oczy i potrzebująca nieustannych słownych deklaracji. Świeża, zielona i nienasycona. Taka jest wio

Szuflada

Obraz
Nie lubiła tych poświątecznych porządków. Zawsze zabierała się do nich jak do najbardziej przykrego obowiązku. Zupełnie inaczej było przed świętami, na które oczekiwała z radością. Nawet jeśli sama jej w sobie nie miała, radość Natalki potrafiła rozpalić i jej zziębnięte serce, które w Wigilię płonęło już nieugaszonym płomieniem. Ogrzewała w nim s iebie i ten wyziębiony dom i były chwile, gdy w oczach Przemka odnajdywała t ę pasję, która ich połączyła.  Dziś nadal czerpała z tej świątecznej radości, ale dzień taki jak ten - szary i ponury, przygnębiał ją. I do tego ta świadomość, że trzeba pozdejmować bombki ze strojnej choinki i schować je gł ę boko w piwnicy, gdzie przeczekają długie miesiące na swoje pięć minut.  Delikatnie zdjęła ani ołka, wykonanego przez N atalkę, z ogołoconych z igieł gałęzi. Był ta k delikatny, jak jej córeczka i tak samo radosny. Patrzyła na niego przez chwilę z uśmiechem, który pojawił się na jej twarzy , a potem zdecydowała, że schowa go do szufla

Marzenia

Obraz
Fot. Marcin Oleksa Są jak skrzydła, z którymi się rodzimy - duże, rozłożone i gotowe ponieść nas dokądkolwiek chcemy. B ędąc dziećmi, nie mamy przed nimi zahamowań, nie boimy się ich i wierzymy w nie. Nasza wyobraźnia nie ma wtedy granic, świat jest piękny i ma barwy tęczy, a my wiarę w to, że dobro zawsze zwycięż y zło. Magia świąt trwa w dziecięcyc h sercach cały rok, a szery uśmiech jest zawsze na buziach, które świecą niesamowitym blaskiem. Z biegiem lat ten blask gaśnie, blaknie, przemija, a my nie potrafimy sobie przypomnieć, skąd czerpaliśmy tę radość, skoro mieliśmy tak niewiele. Bo tak niewiele do szczęścia było nam potrzeba. Dziś otaczają nas przedmioty, do których się przywiązujem y, ale szczęścia nam nie dają. Bo prawda jest ta ka, że w przedmiotach go nie znajdziemy. Ale w marzeniach tak.  Trzeba mieć odwagę, żeby marzyć. Marzenia zwykle wykraczają poza naszą codzienność, w której czujemy się bezpiecznie. Wymagają od nas wysiłku. Chcę czegoś, co wydaje się poza mo

Psi język

Obraz
Fot. Marcin Oleksa Mogę śmiało powiedzieć, że ja i mój Pieszczoch rozumiemy się bez słów, i nie będzie to przesadą, zważywszy, że zwierzęta nie wypowiadają ludzkich słów. Ale przedziwne jest to, że i tak je rozumiemy , tak jak i one starają się zrozumieć nas. Tylko, że one mają trudniej, bo nasz ludzki język czasami jest niezrozumiały nawet dla nas sam ych.  Ale miało być o mojej suczce, nie o języku. Ciemny poranek i gęsty mrok w pokoju, z którego zupełnie nagle, bez uprzedzenia, dobiega znienawidzony dźwięk budzenia. "Jeszcze minutka", to moje ulubione powiedzenie, gdy staram się zignorować ten dźwięk i przekręcić na drugi bok. Ale nie pozwala mi na to zimny, mokry nos, który pakuje mi się pod kołdrę, i pacnięcie łapą, które oznacza: "No wstawaj! Ja już jestem gotowa na spacer!" Nieważne, że na dworze ciemno, a przed oczami mroczno; ogon mojego psa tańczy, a zimny nos staje się coraz bardziej natarczywy. Nietrudno zrozumieć to przesłanie.  Mattie ma kil

Postanowienia

Obraz
Fot. Marcin Oleksa Ponura szarość i wilgoć za oknem wdarły się do mieszkania przez uchylone okno. Ewa zamknęła je, rozmasowując zziębnięte ramiona. P odmuch wiatru zrzucił ze stołu b iałą kartkę, na której postanowiła rozpisać bilans swojego życia i noworoczne postanowienia. Początek nowego roku nastroił ją bardzo refleksyjnie. Długie i samotne godziny, które przeleżała z paskudnym przeziębieniem skłoniły Ewę do spojrzenia na swoje życie z innej perspektywy. Dla kogoś z zewnątrz, kto zupełnie jej nie znał i spotykał przypadkowo, Ewa mogła się wydawać o sobą zaradną, samodzielną, ambitną i mądrą. Taką, która wiedziała czego chce od życia i nie marnowała go na mało istotne drobiazgi. Ewa widziała to zupełnie inaczej. Czuła się samotna, sfrustrowana, zgorzkniała i wiecznie niezadowolona ze wszystkiego. Sukcesy przestały cieszyć, bo nie było ich z kim podzielić. Komedie przestały śmieszyć, bo nie miała z kim się śmiać. Do kina przestała chodzić, bo nie miała z kim. P ustkę w cichym

Codzienność niecodzienna

Obraz
Fot.Marcin Oleksa P ora wrócić do rzeczywistości i ładnie uśmiechnąć się do codzienności, która w sumie nie jest taka zła. Nasze życie wskoczyło w dobrze znane, trochę powycierane ramy, które są jak wygodne kapcie - nieco przydeptane, troszkę rozlazłe, ale ciepłe i znajome. I chociaż obiecujemy sobie, że już w tym roku je wyrzucimy, zmienimy na nowe - tak naprawdę dobrze nam w nich.  Nasze życie składa się głównie z codzienności. Odświętność pojawia się rzadko, ale właśnie dlatego jest wyjątkowa i wyczekiwana. Codzienność to powtarzalność pewnych schematów i rytuałów; nawyków, które z czasem nabyliśmy. Narzekamy na nudę i monotonię, w wolnych chwilach marzymy o zmianie, ale tak naprawdę lubimy je, bo czujemy się w nich bezpiecznie. No i dobrze, bo codzienność wcale nie musi być udręką, ale możemy uczynić ją niecodzienną, jeśli tylko spojrzymy na nią inaczej. Bo tak naprawdę wszystko zależy od naszego nastawienia.  Ponury poniedziałkowy poranek, z mrokiem za oknem, może budzi

Za progiem Nowego Roku

Obraz
Fot. Marcin Oleksa No i jesteśmy w Nowym 2013 Roku:) Przekroczyliśmy próg, zamykając za sobą drzwi. I tylko my sami wiemy, co tam zostawiliśmy i z jakimi nadziejami witamy to nowe. Nowe, nieznane, jeszcze nieodkryte. Biała, niezapisana kartka. A w tym wszystkim my. Ty, ja i ten ktoś, kto jest obok Ciebie, bliżej lub dalej. Wiele w nas słabości, ale przecież nie o to chodzi, aby je rozpami ę tywać, ale o to, aby z nimi walczyć. P omimo tego, że to trudne. Pomimo tego, że wielokrotnie to nas przerasta. Mamy nad nimi przewagę, bo zdajemy sobie sprawę z własnych niedoskonałości i potrafimy coś z nimi zrobić. Jeśli tylko chcemy. Bo tak naprawdę, nasze życie zależy od nas samych. Nikt go za nas nie przeżyje i nikt, z wyjątkiem nas,  nie może nim kierować. To my podejmujemy decyzje, a tak często nie chcemy o tym pamiętać i obarczamy innych winą za nasze pomyłki i niepowodzenia. Nie wyszło mi, bo nikt mi nie pomógł. Bo nikt mi nie powiedział, jak mam żyć. Bo nie dał mi gotowej recepty n