Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2016

Deadline

Obraz
Cudowne chwile, dzięki którym wciąż mam jeszcze energię Słowo deadline u każdego artysty powoduje gęsią skórkę i nieprzyjemny dreszcz. Kojarzy się z krótką smyczą, korporacją, i koniecznością, która zawsze, w pewnym sensie, jest ograniczeniem wolności, a tą, szczególnie zawodową, artyści cenią ponad wszystko.  Deadline wypełnił ostatnio moje życie, dlatego Magia Liter zamilkła na chwilę, a ja rozwijam się zawodowo pracując nad projektem, w którym mam ogromną przyjemność uczestniczyć - Broadway in Lublin -  KLIK , ogromne   wydarzenie w moim mieście, które odbędzie się 8 października, i które objęłam opieką językową jako tłumacz, współpracując z niesamowitą Ewą Tutką (road manager zespołu BAJM i Beaty Kozidrak).  Wrażeniami podzielę się po wydarzeniu, w którym będę miała zaszczyt uczestniczyć, a dziś - choć to nie wtorek z kulturalnymi spotkaniami, ale równie kulturalna środa :), zapraszam do refleksji nad muzyką ciszy, ostatnio najchętniej słuchaną w naszym domu. Nie opisałab

Wtorkowe spotkania kulturalne: Cecelia Ahern "Zakochać się"

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa  „Odważny jest nie ten, kto nie czuje strachu, lecz ten, kto go pokonuje.” Cecelia Ahern Ile warte jest życie? Jaka jest cena, którą gotowi bylibyśmy zapłacić za życie drugiego człowieka? Gdyby to był ktoś bliski, na pewno nie wahalibyśmy się oddać mu nerkę, szpik, a nawet własne serce. A gdyby pomocy potrzebował ktoś zupełnie obcy? I to ktoś, kto o tę pomoc wcale by nie prosił? Ile z siebie bylibyśmy w stanie dać, aby przekonać go, że naprawdę warto żyć?  Christine Rose, bohaterka książki „Zakochać się” Cecelii Ahern, pewnej mroźnej grudniowej nocy znalazła się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze. A może była to najwłaściwsza pora i jedyne miejsce, w którym miała się znaleźć, aby poznać Adama, młodego mężczyznę, który doszedł do życiowej ściany i nie potrafił dostrzec, że życie nigdy nie zostawia człowieka w sytuacji bez wyjścia, bo jeśli nawet jedna droga zbłądzi, a druga zarośnie chwastami, zawsze znajdzie się ta trzecia, która wyprowadzi

Sobotnie zapiski licealistki

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa  - Weronika, a ty dokąd? No tak, zaczęło się! Stanęłam prawie na baczność tuż przed drzwiami wejściowymi i przewróciłam oczami myśląc sobie, że dorośli mają bardzo krótką, a do tego wybiórczą pamięć. No bo z jednej strony wiecznie formułują zdania zaczynające się od: "Ja w twoim wieku...", a z drugiej zupełnie nie pamiętają, że młodość ma swoje prawa, i że nie można jedynie siedzieć nad książkami i uczyć się, bo życie jest po prostu na to za krótkie.  - Mamo, jest sobota - jęknęłam. - Umówiłam się z Tosią na Starym Mieście. Sama powiedziałaś, że powinnam spędzać więcej czasu na świeżym powietrzu, a nie wiecznie siedzieć przed komputerem albo z nosem w telefonie, więc widzisz, że biorę sobie do serca twoje wskazówki i wychodzę.  - Mówiąc o świeżym powietrzu miałam raczej na myśli dłuższe spacery z psem - mruknęła mama, ale wiedziałam, że sprytnie wytrąciłam jej z garści jeden z argumentów.  - Przecież wychodzę z Ryfką regularnie, ale ona

Just share it!

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa  Have you ever wondered that any single act we do - no matter good or bad; doesn't remain unnoticeable, but it always comes back? And we never know when and where from it will arrive.  Some days ago, while walking the dog, I met my neighbour. We exchanged warm greetings and smiles; I stopped for a while and so did she. We talked about life and its more or less important bits. Nice meeting of the people who want to give some warmth to each other. In this short moment, the world smiled at us with its beautiful late summer we experience, and I felt that I must share this warmth and friendliness with others. And everything due to one single smile of my neighbour.  A Smile, a nice word, friendliness; something which we get disinterestedly from another man - we shouldn't keep it for ourselves, but we ought to give it to others. Just share it! Fot. Marcin Piotr Oleksa  I'm a dreamer, I know, but just think how beautiful the world coul

Jesienna ramówka

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa  Uśmiechnięty wrzesień, który nadszedł bardzo dyskretnie i w pięknym stylu, na nowo wyznaczył nam ramy i narzucił obowiązki, o których większość z nas na trochę zapomniała w czasie wakacyjnych miesięcy. I chociaż słońcem i prawdziwie lipcowym ciepłem próbuje rekompensować swój powrót, świadomość, że czas beztroski przeminął nie daje nam tak do końca cieszyć się tym, co od września dostajemy. Bo poniedziałki różnią się już od tych sierpniowych, a cały tydzień nabrał tempa i skłania do tego, że częściej zerkamy na zegarek, próbując zmieścić w jednej dobie tak wiele.  Krzywimy się, marudzimy i wzdychamy za tym, co jeszcze tak niedawno cieszyło, ale tak naprawdę potrzebujemy tych ram, aby docenić niecodzienność i nie zagubić się w chaosie, który zapanowałby bez systematyczności. Jesienią powraca regularność spotkań, pracy i trybu życia, od którego latem nieco odskakujemy. Dopięte ramy w pewien sposób stają się ciężarem, ale jednocześnie dają poczucie bezpiec

Szept morza

Obraz
Fot. Monika Anna Oleksa  Dąbki opustoszały, otulając się ciszą i spokojem nadmorskiej rybackiej wioski. Zmęczone letnim zgiełkiem i hałasem morze odnalazło swój czas, odpoczywając po miesiącach niekontrolowanego rozgardiaszu i wtulając w plażę, która teraz należy już tylko do niego. Wybiegając coraz dalej w stronę brzegu pozgarniało z piasku wszystkie kamyki, chowając je pod morską tonią, gdzie będzie je dopieszczać słonym dotykiem. Przez gwałtowne jesienno-zimowe miesiące, które nadejdą, morze będzie do nich czule szeptać wysłuchane latem historie, a wiosną wyrzuci je na brzeg, aby mogły snuć swoje opowieści nadmorskich kamyków, skłaniając przechodzących obok nich ludzi, by przy nich przystanęli.  Fot. Monika Anna Oleksa  Szept morza, nawet jeśli jest wzburzonym krzykiem, zawsze ma do przekazania coś istotnego. Ze swoich głębin wydobywa głębię życia, zwracając uwagę na to, co szczere i prawdziwie cenne. Zbyt wiele poznało ludzkich tragedii, aby skupiać się na tym, co j

To, co pozostaje...

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa  Polecie zaczęło nieśmiało wysuwać się przed lato. Jeszcze mydli nam oczy ciepłem słonecznych dni, jeszcze czujemy sierpniowe rozleniwienie, ale w powietrzu czuć już przyczajoną jesień, a poranne mgły zwiastują nadejście nieuniknionego chłodu. Lato powoli zabiera swój plecak pełen przygód, i odwracając się jeszcze, odchodzi niechętnie. My równie niechętnie go żegnamy, wykorzystując jeszcze tę końcówkę, która nam została przed startem w jesienną rzeczywistość.  Fot. Michał Andrzej Oleksa  Magazynuję energię, wsłuchując się w opowieść nadmorskiego kamyka w miejscu, które najczulej przytuliło się do mojego serca. Idę śladami wędrującego przede mną lata z nadzieją, że może coś jeszcze wypadnie z jego plecaka. Zbieram w sobie okruchy rozmów i zapamiętuję spotkania z ludźmi, których życie stawia na mojej drodze tutaj, w Dąbkach, i za każdym razem wywożę w sobie takie pokłady dobra, dzięki którym wciąż wierzę w człowieka i w to, że świat nie jest do ko