Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2016

Szeptem

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa  Są pewne rzeczy i sprawy, o których mówi się tylko szeptem. Są takie chwile, kiedy jedynie szept nie naruszy ciszy złączonej z tą chwilą jednym oddechem. Są takie słowa, które wypowiedzieć można jedynie szeptem, bo tylko on nie zrani, i nie zniekształci tego, co tym szeptem zostało przekazane.  Szeptem mówi się z czułością i łagodnością. Jak tchnienie wiatru porusza najdelikatniejsze struny ludzkiej duszy, wychwytując to, co głośne słowa zakrzykują. Szept jest esencją tego, co najistotniejsze. Otwiera naszą wrażliwość i wnika w nas z całym swoim ładunkiem, który przynosi i przekazuje. Wycisza wszystko co nieistotne, i nastraja nas w kierunku tego, czego wraz z tym szeptem możemy dotknąć i doświadczyć.  Fot. Marcin Piotr Oleksa  Szept nie krzyczy, ale często jest wymowniejszy od krzyku. Szept skłania do zastanowienia. Nie potrzebuje zbędnych słów, wypowiada jedynie te najistotniejsze, dzięki czemu ma dużo większą wartość niż głośny i nieprzerw

Wtorkowe Spotkania Kulturalne: Koncert Muzyki Filmowej

Obraz
źródło Gdyby ktoś zabrał mi pióro i kartki papieru, i zakazał pisania, umarłabym, bo nie potrafię bez tego żyć. Pisanie jest we mnie, jest mną. Słowa, które noszę w sobie wypełniają mnie, dopełniają, tworzą światy, w jakich współistnieję równolegle do tego rzeczywistego. Podobnie jest z muzyką. Lubię ciszę i cenię ją, ale nie potrafię żyć bez muzyki. To ona mnie inspiruje i pomaga przenieść się tam, gdzie jedyne granice zakreśla moja wyobraźnia i odpowiednie słowa, których poszukuję, aby opisać to, co czuję i widzę oczami duszy. Muzyka mnie porusza i przenika do każdej cząsteczki mojego ciała. Potrafi mnie wzruszyć, zirytować, unieść nad ziemią, zenergetyzować lub przygnębić. Doskonale dopasowuje się do mojego nastroju, przytulając gdy tego potrzebuję, lub popychając do działania, gdy za bardzo się nad sobą roztkliwiam. Muzyka towarzyszy mi w mojej codzienności, najbardziej jednak cenię te chwile, kiedy mogę słuchać jej na żywo, jak uzależniony nałogowiec rozkoszując się dźwięki

Pochwała niedzieli

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa  Niedziela. Siódmy dzień tygodnia, który stał się pierwszym. Dzień wywyższony i podarowany ludziom z miłości. Dzień na odpoczynek, wyciszenie, zatrzymanie w biegu i na obdarowanie czasem tych, których na codzień zaniedbujemy. Dzień święty i wyjątkowy. Inny od pozostałych sześciu. I często niedoceniany.  Współczesny świat zagubił gdzieś świętowanie niedzieli. XXI wiek nie celebruje już chwil, które zostały nam podarowane wraz z tym dniem. Nie umiemy odpoczywać, rozmawiać ani skupić się na tym, co ważne. Zapominamy co znaczy "dzień święty święcić", i szukamy rozrywek w centrach handlowych, przed telewizorem lub ekranem komputera. Nadrabiamy zaległości w spaniu albo w pracy, którą przynosimy do domu. I gubimy bliskość z tymi, których mamy wokół siebie, bo na codzień rozdzieleni obowiązkami, nie potrafimy spędzać czasu razem.  Fot. Michał Andrzej Oleksa  Niedzielna wyjątkowość została zastąpiona spowszednieniem, a niepowtarzalne godziny

Literackie Czwartki: Czwartkowe obiady, odc. 44

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa   Eulalia stała w oknie zamyślona, wpatrując się w listopadowy świat przykryty szarym płaszczem wilgotnej mgły. Jej miasto wyglądało dziś pięknie i tajemniczo, ukrywając wszystko co wstydliwe i niedoskonałe za mleczną zasłoną, pobudzając wyobraźnię tych, którzy ją mieli.  Eulalia myślała o tym, że listopad jest bardzo delikatnym miesiącem. Owszem, był smutny i melancholijny, ale podziwiała go za to z jaką czułością rozczesywał splątane na gałęziach drzew liście, strącając je jak jesienne płatki wirujące w drodze z drzewa na ziemię, i jak zaskakiwał nieoczekiwanym przebłyskiem słońca, którego nic nie zapowiadało, z promykami wplecionymi w korony jeszcze nie do końca ogołoconych z liści drzew. Lubiła w nim jego melodię, którą wystukiwał kroplami deszczu o okienny parapet, i tę jesienną refleksję, dzięki której ludzie byli w stanie choć na chwilę się zatrzymać i zadumać nad tym, dokąd tak naprawdę zmierza ich życie. Listopad miał w sobie tęsknotę, ale Eula

Painted by words

Obraz
Photo by Marcin Piotr Oleksa  Hi there,  It's nice to see you. Welcome to my world painted by words. Sit down, please, and feel yourself at home. There's no need to hurry. Just sit, relax and spend some time with me. It's nice not to be lonely... Coffee? You know, my coffee time is my "holy time". I like my coffee in a nice cup. I hate paper mugs or plastic cups. Coffee tastes completely different in a nice, porcelain cup; with a bit of creamy milk and spices - a pinch of cardamon, cinnamon and ginger. Nice, isn't it? Such coffee and a piece of home made cake - and I can say: "I'm in heaven!" Why don't you join me with your coffee or tea?  So... my "holy time"; some minutes of peace and quiet before I come back to the world of rush - to my work, my duties and people who surround me.  Words... they are very important in my life. They create my world and I use them to describe it. There is no word to ignore; each of the

Wtorkowe spotkania kulturalne: Małgorzata Karolina Piekarska "Klasa pani Czajki"

Obraz
Fot. Michał Andrzej Oleksa  Któż z nas nie pamięta szkolnych lat, wpisanych w życie każdego człowieka i utrwalonych w mniej lub bardziej drastycznych wspomnieniach? Bez względu na to, ile mamy lat, okres naszej edukacji nadal pozostaje czasem, który powraca w rozmowach, zatrzymanej wraz z uchwyconą na fotografii chwilą nostalgii, i w westchnieniu za tymi, których drogi kiedyś skrzyżowały się z naszymi, aby potem rozejść się każda w inną stronę. Niektóre ze szkolnych przyjaźni przetrwały do dziś, inne odeszły w zapomnienie, tak jak i nasza pamięć o tych, którzy starając się przekazać nam wiedzę, uczyli nas również życiowych postaw i wartości, z którymi weszliśmy w dorosłość.  „Klasa pani Czajki” Małgorzaty Karoliny Piekarskiej przenosi nas do czasu szkolnych lat, gimnazjalnych przyjaźni, pierwszych nastoletnich miłości i zauroczeń, prostym młodzieżowym językiem opisując gimnazjalną rzeczywistość młodych ludzi, poznających smak życia. Strona po stronie towarzyszymy grupie nastola

Ster w twoich rękach

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa  Od poniedziałku na nowo zaczynasz pisać swoje życie. Kolejny tydzień zaczyna swoje odliczanie, wciągając cię w nieprzerwany nurt wydarzeń, których częścią się stajesz mniej lub bardziej świadomie. Godziny przemykają skłaniając cię do przyspieszenia, nawet jeśli nie bardzo masz na to ochotę. Rozpędzony świat nie daje nam wyboru. Narzuca pośpiech, choć wcale go nie chcemy. Wymaga i rozlicza, zostawiając nas z poczuciem winy, że znów z czymś nie zdążyliśmy.  Każdy poniedziałek mobilizuje nas do zebrania w sobie energii, dzięki której nawet to, co boli i doskwiera, jest do uniesienia. Sobota i niedziela są portem, z którego w poniedziałek wyruszają nasze okręty, wpływając na wzburzone wody ludzkiego życia, nieprzewidywalnego i niemożliwego do zaplanowania, bo przecież nie jesteśmy w stanie przewidzieć każdej przeszkody pojawiającej się przed nami niespodziewanie. Z biegiem lat, i wraz z doświadczeniem jakiego nabywamy obserwując życie, uczymy się omijać lo

Po drugiej stronie mgły

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa  Po drugiej stronie mgły jest tajemnica, której żaden ludzki rozum pojąć nie może, a złudna cisza ma w sobie więcej słów, niż zapędzony i zajęty sobą człowiek jest w stanie usłyszeć.  Po drugiej stronie mgły są obecni ci, którzy pośród nas są już nieobecni. Ci, którzy odeszli z naszego życia, pozostawiając po sobie niemożliwą do wypełnienia pustkę, wiele pytań bez odpowiedzi i brak, którego nie da się uzupełnić, bo on zostaje na zawsze, powodując w nas wyszczerbienie. Tracąc kogoś nigdy nie jesteśmy już tacy sami. Zmieniamy się zasłuchani w ciszę, w której czasem uda nam się ich usłyszeć. Tych, którzy odchodząc, tak naprawdę zostają przy nas, z pobłażliwym uśmiechem patrząc na błędy jakie popełniamy. Oni są już mądrzejsi tą mądrością, której my jeszcze nie rozumiemy, bo po prostu do niej nie dojrzeliśmy.  Ania była w naszym życiu melodią. Jej nieobecność wciąż boli, kogoś brakuje... Otulony mgłą listopad zatrzymuje nas w wędrówce, w której czę