Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2015

Opowieść o dwunastu miesiącach

Obraz
Fot. Maria Sawicka  Styczeń usiadł w bujanym fotelu i zapatrzył się na trzaskający złotymi iskierkami ogień w kominku. Otulony baranim kożuszkiem nie czuł zimna. Wręcz przeciwnie, było mu nawet za gorąco. Tegoroczna zima znowu kaprysiła. Zamiast porządnie sypnąć śniegiem i zmrozić zimnem, popadywała londyńską mżawką albo zalewała się łzami jak listopad. Temperaturę też miała niezimową, i przyroda przez to głupiała, trwając w zawieszeniu między jesienią a wiosną.  Styczeń już kolejny rok nie mógł się z zimą dogadać. Dochodziło nawet między nimi do kłótni, które można było usłyszeć w szalejącym wietrze o takiej sile, że łamał gałęzie i wyrywał z morza spienione fale. I chociaż Styczeń starał się przekonać zimę, że tak być nie powinno, ona trwała przy swoim. Uparta królowa, z sercem bynajmniej nie z lodu.  Fot. Maria Sawicka  Wściekał się, ale ją rozumiał. Czuła się zraniona, bo ludzie ją zawiedli. Cokolwiek by nie zrobiła, zawsze na nią narzekali. Gdy sypnęła białym puc

Spotkanie w drodze do Damaszku

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa Człowiek błądzi, bo to wynika z jego ludzkiej słabości. Mając wolną wolę, sam podejmuje decyzje i - wodzony na pokuszenie - często zbacza z drogi światła, kierując się ku ciemności. Wchodząc w tę ciemność coraz głębiej, człowiek po jakimś czasie uznaje, że nie potrzebuje światła do tego aby żyć, i zadowala się złudą tego, co nazywamy istnieniem.  Wcześniej czy później przychodzi jednak moment, gdy wszystko wokół traci sens, a uśpione serce dopomina się o coś więcej, czego pogrążony w mroku człowiek nie potrafi sprecyzować. I wtedy staje przed kolejnym wyborem, który już coraz trudniej jest podejmować, bo ołowiana obręcz wokół serca ciągnie w dół. W takich momentach największej ludzkiej słabości Bóg wychodzi na spotkanie człowieka z pytaniem, które skierował do św. Pawła Apostoła w jego drodze do Damaszku: "Dlaczego Mnie prześladujesz?".  "Dlaczego Mnie prześladujesz, Szawle?". Zaślepiony nienawiścią Szaweł z Tarsu zmierzał do pracy

Czwartkowe obiady, odc. 29

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa  "Choinka mi posmutniała", pomyślała Bogusia, patrząc na smętnie zwieszone gałązki jodły, wyginające się w dół pod wpływem ciepła i ciężarem zawieszonych na nich dekoracji.  - No i co, bidulko? - powiedziała, zwracając się do drzewka, w którym nie było już chęci życia. - Będę musiała cię rozebrać i wyrzucić. - Westchnęła i odwróciła wzrok od choinki, która wprawiła ją w refleksyjny i niewesoły nastrój. Przemijanie nie było rzeczą, której Bogusia poświęcała dużo uwagi. Życie miało swój rytm i nieuchronny bieg, i nic na to nie można było poradzić. Trzeba było przyjąć tę prawdę i przejść nad nią do porządku dziennego, ciesząc się chwilą tu i teraz, bo tak właściwie to nie wiadomo, ile ich jeszcze zostało. A przecież każda była cenna. W głębię przemyśleń Bogusi wdarł się dźwięczny dzwonek do drzwi, który niewątpliwie zapowiadał którąś z przyjaciółek.  - Czwartkowe obiady czas zacząć! - dobiegł ją od progu wesoły głos Eulalii, która wniosła d

Kulturalne wtorki: Warszawskie przytulenie

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa Zimowa Warszawa przywitała mnie słonecznym uśmiechem przebłyskującym między zebranymi nad stolicą chmurami, i puściła mi kocie oko wtulonymi w gałązki główkami bazi. Przyjazny Tarchomin przyjął nas (mnie i mojego męża, któremu dziękuję za to, że był tego dnia ze mną :D) gościnnie, przywołując dobre wspomnienia, które zawsze stąd wywożę, a spokojna Saska Kępa przygarnęła serdecznie, zatrzymując na dłuższą chwilę. Mocny uścisk dłoni pani Magdy Rój, kierownik Wypożyczalni nr 66 przy ul. Angorskiej 14, oraz miły uśmiech pani Marty, z którą miałam przyjemność spotkać się rok temu w tym samym miejscu, sprawiły, że poczułam się w tej niedużej bibliotecznej przestrzeni dobrze.  Wróciłam tu po roku z "Samotnością...", na nowo odkrywając jak twórcze są spotkania z Czytelnikami, i jak pasjonująca może być rozmowa, w którą włączają się słuchacze, nie tylko zadając pytania, ale ciekawie opowiadając o swoich odczuciach i przemyśleniach sprowokowanych czytan

Małe kroki

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa Marzenia uskrzydlają. Kolorują otaczający nas świat ciepłymi barwami sprawiając, że rzeczywistość, której codziennie stawiamy czoła staje się bardziej do przyjęcia, bo towarzyszy jej nadzieja. Marzenia są motorem naszego życia. Motywują do działania i sprawiają, że w szarości odbijają się tęczowe refleksy, po które chcemy sięgnąć. Bez marzeń życie traci smak i staje się bezbarwne, nijakie, rutynowe. Pozbawiając się ich stajemy się strasznie poważni, często zgorzkniali, bo świat wokół traci smak, i skłonni do narzekań, bo nic nie jest w stanie cieszyć, kiedy niczego od życia nie oczekujemy oprócz stabilizacji i świętego spokoju.  Pamiętasz mniej lub bardziej beztroskie lata dzieciństwa? Czas w życiu człowieka, kiedy wszystko dookoła aż kipi intensywnością barw, smaków, zapachów, a dziecko, będące świadkiem toczących się gdzieś obok wydarzeń, potrafi śmiać się na głos i dostrzegać szczegóły, które z czasem umykają uwadze dorosłego. Dzieci nie boją się ma

Wydarzenia i aktualności

Obraz
Serdecznie zapraszam na pierwsze w tym roku spotkanie autorskie w Warszawie, na Saskiej Kępie, ul. Angorska 14. Będzie ciepło, jak zawsze; miło i interesująco:) Zapraszam również wszystkich z okolic Poznania na styczniowe spotkania w Wielkopolsce:  28 stycznia 2015, środa, godz. 18.00 LUBOŃ Biblioteka Miejska ul. Żabikowska 42 29 stycznia 2015, czwartek, godz. 18.00 POZNAŃ Księgarnia Zysk i S-ka Wydawnictwa ul. Wielka 10 Całym sercem wspieram Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy i zapraszam również na licytację moich książek:  http://aukcje.wosp.org.pl/ciemna-strona-milosci-oleksa-autograf-autorki-i1302575 http://aukcje.wosp.org.pl/samotnosc-ma-twoje-imie-oleksa-autograf-autorki-i1302609 http://aukcje.wosp.org.pl/milosc-w-kasztanie-zakleta-oleksa-autograf-autorki-i1302636 Z życzeniami dobrego tygodnia Monika A. Oleksa 

Kazimierska opowieść

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa  Zmęczony całoroczną wędrówką Grudzień przysiadł w pewien magiczny, świąteczny wieczór przy kominku i zapatrzył się na gości, którzy przy stolikach nakrytych odświętnie delektowali się słodkim poczęstunkiem, popijając rozgrzewającą herbatę i wsłuchując w słowa wkomponowane w tą nastrojową grudniową noc. Słowa, splecione z delikatnymi dźwiękami pianina i nutkami wybiegającymi spod palców wirtuoza Jerzego Kuny, dotykającego klawiszy pianina z taką samą delikatnością, z jaką ja sięgam po pióro, zatrzymały się w ciszy Hotelu i Restauracji "Dwa Księżyce", przysiadając na oparciu krzeseł, opierając się na gałązkach żywej choinki czy igrając z ogniem w kominku. Wyrosłe w zaczarowanym ogrodzie i starannie przeze mnie pielęgnowane słowa, w tym niepowtarzalnym miejscu w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą rozsnuły swoją opowieść, zatrzymując tych, którzy chcieli ich wysłuchać na chwilę, która połączyła.  Personel "Dwóch Księżyców" zadbał świąt