Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2017

Sound Café: Paweł Rosak "Who knows"

Obraz
Fot. Michał Andrzej Oleksa  Paweł Rosak oczarował mnie swoją najnowszą płytą "Who knows" od pierwszych dźwięków usłyszanego w radiu utworu "Love is a traveller". Nieznany mi dotąd muzyk i jego płyta z elementami bossanovy, poruszyła czułe struny wrażliwej duszy i otuliła rozgrzewającym ciepłem muzyki, w którą się wtopiłam cała, pozwalając jej wypełnić każdą cząsteczkę mnie swoim swingującym rytmem.  Ta płyta uzależnia, i z każdym kolejnym przesłuchaniem otwiera we mnie coś nowego, pozostawiając pragnienie ponownego zanurzenia się w dźwiękach, które wyciszając energetyzują, a zabarwione głosem bardzo cenionej przeze mnie wokalistki jazzowej Ani Marii Jopek, dodatkowo stają się duchową ucztą dla melomana.   Fot. Michał Andrzej Oleksa  Paweł Rosak to muzyk, wokalista, kompozytor i producent, obywatel świata - urodzony w Warszawie, wychowany w Londynie, a obecnie mieszkający na Maladze. "Who knows" to album doskonały, będący wielowątkową hist

Smog

Obraz
Fot. Michał Andrzej Oleksa Zawisł w powietrzu, oddzielając niebo od ziemi. Zlepek brudów tego świata, złączonych ze sobą, wciskający się drobinkami pyłu do naszego organizmu i oblepiający wszystko ciemną warstwą zabójczej masy. Kompozycja nieczystości, aktywowana pod wpływem arktycznego, mroźnego i suchego  powietrza, bezwietrznych dni i nasilonej aktywności człowieka. Przeszkadza cieszyć się pięknem świata pokrytego szadzią, uniemożliwia długie spacery, zagraża zdrowiu i życiu. Komplikuje. Przeraża, a na pewno niepokoi. I nie da się zlekceważyć, bo jest wszechobecny.  Wymyka się spod kontroli, ale jesteśmy świadomi jego obecności. W przeciwieństwie do smogu, który oblepia naszą duszę.  Niewidoczny dla oczu i często długo nie dający sygnałów, przyczajony jak rak, rozwija się i nabiera objętości, jednocześnie pozbawiając nas siły do życia i całkowicie odbierając jego radość. Namnaża się latami, kumulując zdarzenia, wyolbrzymiając problemy, podsuwając przed oczy czarne wizje i

Migawki z życia

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa  - Wyjdź stąd! - Nie wyjdę, dopóki mi tego nie oddasz.  - Wyjdź z mojego pokoju! Robię tak, jak ty. Też mnie ze swojego wyprosiłeś.  - Ale zrobiłeś to specjalnie! Celowo mi to zabrałeś. Oddaj mi to!  Krzyki dobiegające z pokoju mojego pierworodnego nasilają się, a wieczorne wyciszenie powoli zaczyna przeradzać się w nocne poruszenie, wkraczam więc w spór jak na rodzica przystało: - Miłosz, wyjdź z pokoju Michała!  - Ale on mi coś zabrał i nie chce oddać! - gniewnie odpowiedział dwunastoletni wojownik.  - Zakładam, że to "coś" jest ludzikiem Lego. - Jako świadoma, aczkolwiek zapracowana matka, czynnie uczestniczę w życiu moich dzieci, dokładnie znam więc ich obecne fascynacje. - Miłosz, masz przynajmniej trzydzieści innych ludzików, koniecznie potrzebny ci w tej chwili właśnie ten? - Mama, ty nic nie rozumiesz! - stały tekst moich dzieci. - I co z tego, że mam ich dużo? Ale każdy z nich ma swoją historię i każdy jest wyjątkowy! A

Styczniowe Anioły

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa  Styczeń, jak na styczeń przystało, mrozem skuł polne drogi  i miejskie deptaki, białym szronem pookrywał drzewa i na szybach wymalował zimowe obrazki, z zaszyfrowaną w nich wiadomością, którą odczytać mogą tylko ci, którzy noszą przy sobie klucz do dziecięcej krainy wyobraźni. Biały puch, sypiący się z nieba jak rozdarte pierze, pookrywał mokrym śniegiem jezdnie i chodniki, przytulając się do dachów i zagłębień, otulając przemarznięte gałązki i ludzi, którzy narzekali na brak miłości. Przytulał, nie pytając czy może i czy powinien, i obdarowywał bielą, z którą światu było naprawdę do twarzy.  Fot. Marcin Piotr Oleksa  Zimowy miesiąc, który jako pierwszy z braci wyciągał do ludzi rękę na pojednanie. Z czasem i samymi sobą. Z tymi, którym wybaczyć nie potrafili, i z przeszłością, do której nie chcieli wracać.  Wraz ze Styczniem przybyły Styczniowe Anioły. Rozumiały, że ludzie potrzebują nadziei na to nowe, które nadchodziło. Wraz z podmuchem

Kalendarz dobrych dni

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa  Lubię styczeń. Obok października jest moim ulubionym miesiącem roku. Może dlatego, że w styczniu się urodziłam, i jestem dzieckiem zimy, którą naprawdę kocham, i na którą rokrocznie czekam z niecierpliwością dziecka z nadzieją, że świat stanie się miasteczkiem Pana Andersena, a trochę też dlatego, że styczeń jest tym umownym początkiem nowego, dając mi możliwość ponownego podjęcia tych dobrych postanowień, które gdzieś na wyboistej drodze Starego Roku pogubiłam i porzuciłam. Każdego stycznia zbieram je na nowo, spisuję na kartce i w ulotnej pamięci, i podobnie jak Trzej Mędrcy, którzy podjęli długą i mozolną drogę, aby złożyć pokłon Dziecięciu, tak i ja podejmuję drogę pracy nad sobą, mając świadomość, że człowiek potrzebuje jej nieustannie, aby dążyć do tej doskonałości, do której zostaliśmy powołani.  Fot. Marcin Piotr Oleksa  Zawsze jest dobry moment na to, aby dzielić się tym, co dobre, dlatego od stycznia chciałabym dzielić się z Tobą dobr

Dokąd tak pędzisz, Życie?

Obraz
Kazimierz w Sylwestrową noc...  Dokąd tak pędzisz, Życie, gubiąc w pośpiechu dni i godziny? Dokąd biegniesz, nie mając nawet czasu, aby rozejrzeć się dookoła i przystanąć w zadziwieniu nad tym, jak pełna cudowności jest zwyczajna codzienność? Dokąd gnasz, narzucając człowiekowi rytm, do którego stara się dostosować, choć w sercu nosi tęsknotę za niespełnieniem?  Żyjemy szybko, ze świadomością, że to co najważniejsze, jest niedoścignione, i że dopiero wówczas gdy dobiegniemy do wyznaczonego sobie celu, doświadczymy szczęścia i zaznamy spokoju; i tak trudno nam stanąć w prawdzie z samym sobą i przyznać, że to, tak naprawdę, tylko złudzenie i kolejne kłamstwo, jakim sami siebie oszukujemy. Bo aby być szczęśliwym, nie potrzebujemy kolejnego czegoś ani dotarcia gdzieś. Nie potrzebujemy tracić lat i czekać na coś, co w tym momencie wydaje nam się niezbędne do zbudowania definicji własnego szczęścia. Jedyne czego potrzebujemy to zatrzymania, przystanięcia, obejrzenia się za siebie i z