Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2016

Diamenty dobrych dni

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa  Diamenty dobrych dni, rozrzucone przed każdym z nas w naszej codzienności, która na pozór wydaje się taka jednolicie szara, nijaka, pozbawiona wyjątkowości. A jednak w każdym z nich jest ukryte coś, co łatwo przeoczyć, a przeoczone - trudno odnaleźć. Nadzieja. Słowo, które umocni i nie zrani. Dotyk. Spotkanie. Rozmowa. Uśmiech. Wiadomość. Przeczucie. Telefon. Promień odbijający się w szybie i myśl: Czy to już wiosna? Kropla deszczu, która obmyje to, co zakurzone. Coś, co zachowaliśmy od zapomnienia i to, co będziemy chcieli zapamiętać. Przywołane wspomnienie, wydobyte ze szkatułki niezapomnienia. Zapomniany ból, do którego nie chcemy wracać. Powrót, który przerwie tęsknotę i tęsknota, która sprawia, że czujemy i dotykamy uczuć, chroniąc je od spowszednienia. Wypełniony brak. Spojrzenie z innej perspektywy. Wdzięczność. Tysiące powodów, aby każdy z nadchodzących dni potraktować jak drogocenny diament, nie lekceważąc żadnego z nich i nie obojętniejąc na ży

Literackie Czwartki: Czwartkowe obiady, odc.40

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa  Helena wniosła do pokoju na małej tacy dwie szklanki z zaparzoną kawą, która swoim aromatem wypełniła cały dom. Ostrożnie zdjęła szklanki w srebrnych koszyczkach z tacy i postawiła je obok dwóch talerzyków z ciastem. Lubiła te spokojne, przedpołudniowe chwile, które mogli spędzić z Henrykiem tylko we dwoje. To był ich małżeński rytuał, którym się cieszyli jak kiedyś, dawniej, gdy wspólne chwile musieli wyrywać z codzienności, dzieląc swój czas między dzieci i pracę. Czas na emeryturze dał im siebie. Zwrócił to, co zabrał na początku małżeństwa, przynosząc wówczas zbyt wiele obowiązków codzienności, którym oboje musieli sprostać. Te wszystkie wspólnie przeżyte lata nauczyły ich doceniać drobiazgi, takie jak te przedpołudnia, smak kawy i bliskość. Czasami rozmowa, czasami milczenie. Wspólne bycie razem tu i teraz. Ich czas, odkrywany na nowo. Smak dojrzałej miłości, która już nic nie musi, a tak wiele rozumie.  - Wiesz, Heniu, lubię ten poświąteczny czas

Magia zimowego wieczoru

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa  Witaj! Tak miło Cię tu spotkać i razem z Tobą zakończyć ten wieczór, bez pośpiechu i bez krążących nad głową jak czarne wrony myśli o dniu jutrzejszym, który wraz z początkiem nowego tygodnia, przyniesie stos nowych lub tych samych obowiązków i postawi przed Tobą i przede mną zadania, często zbyt trudne do rozwiązania w pojedynkę. Tak dobrze mi usiąść razem z Tobą, bez względu na to, gdzie w tym momencie jesteś, i w chwili wieczornego wyciszenia po prostu odpocząć, pozwalając myślom wyciszyć się, uspokoić, przygotować do dobrego snu... A jeśli tymi słowami zaczynasz swój poniedziałek, pomyśl, że nie jesteś z tym wszystkim co przed Tobą, sama ani sam. Jeśli zajrzysz tu przed rozpoczęciem rozpędzonego tygodnia, wynieś stąd, proszę, odrobinę spokoju przed wejściem w niespokojną codzienność i świadomość, że myślę o Tobie ciepło. I dziękuję Ci za to, że tu jesteś. Zimno? Na ten chłód na dworze zaparzę herbaty, takiej jaką lubię najbardziej i jaką sama się o

Dług miłości

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa  Czy pamiętasz smaki i zapachy swojego dzieciństwa? Czy pamiętasz tę radość w sercu, która towarzyszyła ci nieodmiennie zawsze wtedy, gdy dobiegałeś do drzwi, za którymi zawsze było ciepło, a w miękkich ramionach Babci znikał cały świat, z wszystkimi swoimi zmorami, które tutaj nie miały dostępu? Dziadek uśmiechał się do ciebie tak po męsku, bez wylewnej czułości, której nie potrzebowałeś, bo w jego spojrzeniu było wszystko. Miłość, którą czułeś niemal namacalnie; wdzięczność za ciebie i za te chwile razem; przygoda, jaką było odkrywanie ciebie i twojego dziecięcego świata, do którego drzwi szeroko przed nim otwierałeś. W domu dziadków czas przystawał, a to, co drażniło naszych rodziców staromodnością, dla ciebie, dziecka, było poczuciem bezpieczeństwa, niezmiennością i stałą, na której z ufnością oparłeś swój świat, pozwalając tym spracowanym i doświadczonym życiem ludziom definiować go i tłumaczyć. Z rodzicami dyskutowałeś, dziadków natomiast słuchałeś.

Od nowa

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa  Styczeń. Piękny, zimowy miesiąc, który w ciągu jednej nocy potrafi przemienić szary świat w bajkową krainę Pana Andersena, przysypując śniegiem, ubierając drzewa w białe puchate płaszczyki i tworząc na zmarzniętych szybach misternie dopracowane obrazy. Miesiąc szczególnie przeze mnie ukochany, bo w styczniu właśnie przyszłam na świat, dostając w prezencie od Życia cały rok i prawie pełne dwanaście miesięcy. Jako dziecko Zimy, bardzo lubię tę porę roku, dziękując jej za wszystko, co przynosi. W styczniu najbardziej doceniam to, że jest początkiem. Kolejnym rozpoczynaniem od nowa tego, co nie wyszło w ciągu minionych miesięcy. Kolejną szansą na zaniedbania, na ponowne podjęcie porzuconych po drodze postanowień, zebranie marzeń i rozrzucenie ich po pogodnym, mroźnym niebie, aby je lepiej widzieć i naprawdę uwierzyć, że mogę po nie sięgnąć, bo to moje marzenia i nikt, poza mną samą, mi ich nie odbierze.  Jako pierwszy miesiąc umownego roku, Styczeń

Kuchenna rozmowa

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa  W mieszkaniu było zimno. Styczniowy chłód wciskał się przez niedomknięte szczeliny, i cienką jak unoszący się znad papierosa dym smużką, owijał dookoła klamek pozamykanych drzwi, zaglądał w szuflady, w których nagle zapanował chaos, i zmrażał powietrze, z którego uciekło ciepło. Na końcu tego dymu był ogon, ale nie taki zwyczajny, puchaty jak psi lub koci, ani nie tak imponujący jak pawi. Ten ogon był czarny jak smoła, cienki jak bicz i zdradliwy jak kruchy lód na rzece. Diabelski. Robiący zamieszanie i wdzierający się tam, gdzie nie chciano go wpuścić. Zaczynał od drobiazgów. Od mało istotnych szczegółów, które - zbierane do jednego worka, urastały, pęczniały i stawały się wielkim zapłonem, który powodował wybuch. Zawsze tak działał. W ukryciu i początkowo niezauważony. I czekał na właściwy moment. Na gorszy dzień. Na słabość człowieka. Na urażoną dumę, zranione ego i uwolniony egoizm. Przyczajał się i szeptał. Sączył do ucha jad, który przedostawał się

Empatia - dar współodczuwania

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa  "Jeśli nie ma pokoju, dzieje się tak dlatego, że zapomnieliśmy, że należymy do siebie nawzajem." Matka Teresa  Empatia, czyli zwiększona wrażliwość na ludzi, zwierzęta i to, co nas otacza. Współodczuwanie drugiego człowieka, którego sprawy stają mi się bliskie właśnie poprzez tę wrażliwość i otworzenie na kogoś, kto czuje i przeżywa podobne emocje jak ja. Empatia, czyli spojrzenie na drugiego człowieka jego oczami. To przede wszystkim przystanięcie przy kimś, i w tym zapędzonym świecie poświęcenie swojego czasu i cząstki siebie komuś drugiemu, bez spektakularnych czynów, o których mówi cały świat, ale po cichu, czasami w zwykłym, bezsłownym trwaniu, życzliwym spojrzeniu, bezinteresownym uśmiechu. W tym odruchu ciepła, którym chcemy obdarować drugiego człowieka, komunikując mu: Współodczuwam Cię! Nie jesteś dla mnie obojętny!  Empatia, przepięknie nazwana poezją duszy, potrafi poruszyć w nas tak delikatne struny, że czujemy więź współczuci

Pomiędzy czasem

Obraz
Fot. Marcin Piotr Oleksa  Pomiędzy czasem przystanął czas, zawieszony gdzieś między północą a oczekiwaniem. Czeka, trwając w ciszy i spokoju, nastawiony na dobre dni, które przyniesie nadchodzący Rok.  Pomiędzy czasem przysiadła Nadzieja, trzymając przed sobą koszyk pełen życzeń. Dorzucane do niego strzępki słów, jak małe białe karteczki, wpadają bezszelestnie, zaczepiając się jedne o drugie i chwytając Nadziei, która tylko uśmiecha się łagodnie. Nadchodzi nowe, odsuwając w cień to stare. Kolejny rok i kolejna szansa na to, co dotąd zaniedbane. Biała kartka, która na razie jest tylko obietnicą, a czym będzie - okaże się za rok.  Pomiędzy czasem zawisły marzenia, czekające na to, by się po nie schylić, a potem trzymać mocno, nie pozwalając odlecieć. Marzenia, które często sami ograniczamy wypuszczając na wolność z lęku, że rozczarowanie z niespełnienia boli dotkliwiej niż ulotność.  Pomiędzy czasem zebrały się również niewypowiedziane żale, wykrzyczane pretensje, stłumione w