Miejsca i ludzie
Fot. Marcin Piotr Oleksa |
Są takie miejsca, które nie pozostawiają w nas żadnych wspomnień, ani tych dobrych, ani złych. Jesteśmy gdzieś przez chwilę i być może jest ona zbyt krótka, aby dane miejsce mogło do nas przemówić, ukazując swoje zalety. Są również tacy ludzie, którzy odgrywają w naszym życiu epizodyczną rolę. Pojawiają się gdzieś w przelocie i równie szybko znikają. Nie ma między nimi a nami wspólnego mianownika, i trudno za to kogoś obwiniać. Po prostu tak jest.
Ale są też takie miejsca, które od pierwszego naszego z nimi spotkania zapadają głęboko w pamięć i świadomość, pozwalając zamknąć pod powiekami dobre wspomnienia związane z tym miejscem, jakimś wydarzeniem z nim związanym i ludźmi. Są miejsca, gdzie wracamy, poszukując w nich tych samych emocji jakie przeżywaliśmy, będąc tam poprzednio. W takich miejscach najczęściej spotykamy ludzi, z którymi zawsze nam po drodze i do nich przyjeżdżamy, by utrwalać te dobre momenty wspólnego pobycia ze sobą i poszukiwać jeszcze głębszych przestrzeni, które łączą. Takim miejscem są dla mnie Lędziny na Śląsku, w powiecie bieruńsko-lędzińskim, a konkretniej piękna stylowa biblioteka, która aż tętni życiem kulturalnym, a jej pracownicy sami podejmują przeróżne inicjatywy, by to miejsce żyło i nie było jedynie przestrzenią zapełnioną książkami.
7 grudnia 2018 roku, kolejny raz spotkałam się z wiernymi lędzińskimi Czytelnikami, których z każdym spotkaniem przybywa. Tego wieczoru ponownie dałam się zaczarować magicznej bibliotece, wypełnionej zapachem pierników i świątecznych tortów, upieczonych przez samą panią dyrektor MBP w Lędzinach, Joannę Wicik. Atmosfery tego miejsca nie da się porównać z żadną inną, lędzińska biblioteka jest po prostu wyjątkowa, tak jak jedyna w swoim rodzaju jest Agnieszka Kucharewicz, która poprowadziła to spotkanie, i Teresa Jagoda, bez której to miejsce nie byłoby tym, czym jest. Dziewczyny stwierdziły tylko, że z każdą nową książką daję im coraz trudniejsze zadanie do wykonania, gdyż coraz trudniej stworzyć taką dekorację, by pasowała do powieści. Z morzem jeszcze się udało, ale Tereska już zapowiedziała, że w góry po kamienie nie pójdzie! A ja niczego nie mogę obiecać, bo naprawdę nie wiem, dokąd zaprowadzi mnie Wena i moja wyobraźnia. :D
Spotkanie w Lędzinach miało być prezentem mikołajkowym dla Czytelników, tak wymyśliła to pani Joasia Wicik i myślę, że wszyscy, którzy przybyli by pobyć razem z nami w ten nastrojowy, grudniowy wieczór, tak właśnie to przyjęli. Jak ofiarowany im prezent. Jak zawsze w tym miejscu było ciepło, blisko człowieka i ciekawie. Rozmowa, bo tym było to spotkanie - rozmową przy starym stole, który sam niejedną historię mógłby opowiedzieć, toczyła się właściwie wokół życia i życiowych wyborów bardziej niż wokół najnowszej powieści "Tylko morze zapamięta". Agnieszka zadała mi, wśród wielu innych, jedno pytanie, które nie było łatwe. "O co chciałabyś zapytać czytelnika, który jest już po lekturze tej książki?". Trochę nad tym myślałam, ale najważniejsze dla mnie pytania nasunęły się same. Co ta książka w tobie pozostawiła? Do jakich przemyśleń skłoniła? Czy dała ci siłę i nadzieję, czy też ją odebrała?
Pisząc książkę, autor nie ma żadnego wpływu na to, jak daleko lub na jakie bezdroża zaprowadzi ona czytelnika. Słowa wypływają, czasami bez pełnej świadomości pisarza, budując historię, z którą czytelnik w jakiś sposób się identyfikuje. Na to jak zostanie przyjęta ta historia i jakie emocje wywoła, autor nie ma już wpływu. Dzięki bezpośrednim spotkaniom z czytelnikiem, pisarz ma szansę usłyszeć jak głęboko czytelnik wszedł w książkę i jakie "drzwi" dana powieść w nim pootwierała, oraz jakich przestrzeni dotknęła. W Lędzinach, podobnie jak w urokliwych Świerżach, nie ma żadnej ściany ani dystansu w relacji Czytelnik - Autor. Rozmowa toczy się nie tylko między prowadzącą a autorem, ale przede wszystkim między autorem a czytelnikiem. Rozmowa szczera, głęboka, nie dotykająca jedynie powierzchownie fabuły, ale dociekająca i skłaniająca obie strony do myślenia.
Uwielbiam lędzińską bibliotekę za autentyczność, niepowtarzalny klimat i za to, że od razu po przekroczeniu jej progu czuje się, że to miejsce tętni życiem i ma wiele do zaoferowania. Uwielbiam energię tego miejsca, którą pozytywnie nakręcają pracujące tu kobiety, do których jestem bardzo przywiązana! Nic dziwnego, że właśnie tutaj, w Lędzinach, dwa egzemplarze mojej najnowszej powieści, wystawione na licytację w ramach WOŚP, sprzedały się za łączną sumę 550 złotych! To miejsce ma taką właśnie energię, a ja zaczynam być od Lędzin uzależniona! :)
Z całego serca dziękuję wszystkim moim cudownym Czytelnikom w Lędzinach za to, że tak bardzo pokochali moje książki i przychodzą coraz liczniej na spotkania z każdą nową powieścią. Dziękuję Wam, kochani, za serdeczność, bliskość i ogromne ciepło, jakim mnie otaczacie. Dziękuję za wnikliwe spojrzenie na moje książki, za te wszystkie rozmowy po oficjalnej części spotkania, za każdy drobiazg, który dostaję i za to, że znając Was po imieniu, czuję się przy Was tak bardzo domowo, jak wśród tych, którzy czekają i nie przychodzą w to miejsce i na to spotkanie przypadkiem. Z całego serca Wam dziękuję!
Dziękuję pani dyrektor, Joannie Wicik, za to, że drzwi biblioteki w Lędzinach są dla mnie zawsze tak szeroko otwarte i że dzięki Pani, Pani Joasiu, na moich spotkaniach nieodmiennie pachnie jak w kawiarni!
Dziękuję cudownej Agnieszce Kucharewicz za otwartość, mądrość prowadzonych spotkań i za przyjęcie mnie i Marcina do swojego ciepłego domu, skąd wyjeżdża się z żalem...
Dziękuję Teresce Jagodzie za wszystko co robi, by każde spotkanie było wyjątkowe, i za tyle dobrej energii, którą zawsze od Ciebie, Teresko, dostaję! Dziękuję również Ewie Kus za wkład pracy przed i po spotkaniu, doceniam wszystko, co dla mnie zrobiłyście i jestem Wam bardzo wdzięczna za to, że jest takie miejsce i są tacy ludzie, z którymi po prostu chce się być, bo zawsze jest do nich po drodze!
Monika A. Oleksa
Fot. Marcin Piotr Oleksa
Piękne spotkanie, piękne miejsce, piękne wspomnienia...
OdpowiedzUsuńCiekawe spotkanie.
OdpowiedzUsuń