Styczniowe Anioły
Fot. Marcin Piotr Oleksa |
Styczeń, jak na styczeń przystało, mrozem skuł polne drogi i miejskie deptaki, białym szronem pookrywał drzewa i na szybach wymalował zimowe obrazki, z zaszyfrowaną w nich wiadomością, którą odczytać mogą tylko ci, którzy noszą przy sobie klucz do dziecięcej krainy wyobraźni. Biały puch, sypiący się z nieba jak rozdarte pierze, pookrywał mokrym śniegiem jezdnie i chodniki, przytulając się do dachów i zagłębień, otulając przemarznięte gałązki i ludzi, którzy narzekali na brak miłości. Przytulał, nie pytając czy może i czy powinien, i obdarowywał bielą, z którą światu było naprawdę do twarzy.
Fot. Marcin Piotr Oleksa |
Zimowy miesiąc, który jako pierwszy z braci wyciągał do ludzi rękę na pojednanie. Z czasem i samymi sobą. Z tymi, którym wybaczyć nie potrafili, i z przeszłością, do której nie chcieli wracać.
Wraz ze Styczniem przybyły Styczniowe Anioły. Rozumiały, że ludzie potrzebują nadziei na to nowe, które nadchodziło. Wraz z podmuchem mroźnego wiatru zaglądały anioły ludziom w oczy, pragnąc, aby uwierzyli, że to nowe może być dobre, lepsze, nie gorsze. Tej wiary ludziom brakowało. Ubywało jej z biegiem lat. Porzucona gdzieś na rozdrożach, obrastała mchem, zapomniana, i już coraz trudniej było ją dostrzec i zaufać. Bo jak można zaufać czemuś, co niczego krzykliwie z daleka nie obiecywało, i nad czym trzeba było się pochylić, przystając w zamyśleniu i zadumie?
Fot. Marcin Piotr Oleksa |
Styczniowe Anioły przybywały wraz z początkiem nowego roku, aby tę wiarę pomóc ludziom w nich samych odnaleźć. Jak gołębie przysiadały na domowych parapetach, zaglądając w okna, za którymi wciąż jeszcze migotały światełka na choinkach, choć o Wigilijnej bliskości ludzie często już pozapominali. Łagodnym spojrzeniem obejmowały tych, którzy na nowo zaczynali potykać się o swoją samotność, i bezradnie kręciły głowami, gdy człowiek uparcie szedł drogą pomyłek, popełniając te same błędy, od których uciekał. I choć bardzo chciały zatrzymać to błędne koło, wskazując zaślepionemu życiem człowiekowi właściwe wyjście, wiedziały, że nie mogą tego zrobić, bo naruszyłyby wolność, którą ludzie dostali w darze wraz z miłością. Jedyne co mogły zrobić to delikatnie musnąć piórem, szepnąć coś do ucha, a czasami nawet podstawić nogę, aby człowiek spojrzał na tę błędną drogę z innej perspektywy. Mogły posyłać też tych, którzy je słyszeli i zauważali. Tych, którzy przyjmowali każde nowe z wdzięcznością, i widzieli w nim szansę na głębsze poznanie samych siebie poprzez pryzmat zdarzeń, jakich doświadczali. Tych, którzy zaufali wbrew i pomimo, i byli z tym naprawdę szczęśliwi.
Fot. Marcin Piotr Oleksa |
Wtapiając się w zimową aurę, Styczniowe Anioły wyciągały do ludzi dłoń i przytrzymywały na śliskich drogach ludzkich wędrówek. Wraz z płatkami mokrego śniegu opadały na maski samochodów, prowadząc bezpiecznie do celu wszystkich, którzy nauczyli się nie przeceniać własnych możliwości. W mroźnym skrzypieniu pod nogami przesyłały swoje pozdrowienia, dając znać, że czuwają i są blisko, przynosząc bożonarodzeniowe przesłanie. Pokój i dobro! Każdemu, kto zechce je przyjąć. Każdemu, kto zechce się tym podzielić. Każdemu, kto nie postawi wokół siebie muru, za którym sam siebie uwięzi w kolejnym rozczarowaniu tym, co błyszczy tylko przez chwilę...
Przemierzając wyludnione przez zimno ulice miast, Styczeń uprzejmym skinięciem pozdrowił anioły chwytające strzępy ludzkich rozmów, z których między słowami były w stanie wyczytać jak bardzo dalecy są ludzie od pragnienia głęboko wpisanego przed wiekami w ich serca. Słaby człowiek potrzebował wsparcia anioła, choć nie zawsze zdawał sobie z tego sprawę. Anioły to wiedziały i dlatego trwały przy ludziach, zadziwione, że ci tak łatwo rezygnowali z tego, co najprostsze, a jednocześnie tak potężne. Z miłości.
Monika A. Oleksa
Fot. Marcin Piotr Oleksa |
Piękna baśń z morałem!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Basiu! Tak mi się słowa posplatały i poprowadziły. Pozdrawiam Cię serdecznie na początku tego Nowego Roku :)
UsuńM.
witam podziwiam Twój talent co robisz jest piękne....są jednak Anioły wśród Nas...miłego dnia życzę i pozdsrawiam
OdpowiedzUsuńŻyć z empatią i wrażliwością na świat i ludzi nie jest łatwo, ale inaczej nie potrafię. Współodczuwam człowieka, obok którego przechodzę; zatrzymuję się przy tych, którzy tego zatrzymania potrzebują. Czasami zostaję z nimi na dłużej, a czasami, widząc, że stają pewnie na nogach, idę dalej. Nie robię nic nadzwyczajnego i nie jestem nikim wyjątkowym. Dzielę się tym, co sama otrzymuję w darze, a ta matematyka jest tak zadziwiająca, że im więcej rozdzielam, tym więcej do mnie wraca. A Anioły naprawdę są wśród nas!
UsuńPozdrawiam bardzo ciepło, z wielką serdecznością
M.
Styczniowe Anioły na ziemię zstąpiły
OdpowiedzUsuńi wszelki brud - puchem białym
przykryły
Sfrunęły na ziemię - jak roku każdego
by ludzi przekonać do
życia lepszego
Wierszem nie odpowiem, bo proza mi bliska, ale ujęłaś wszystko, Gabrysiu, dokładnie tak, jak czułam pisząc tego posta :)
UsuńPrzytulając Ciebie, pozdrawiam z serdecznością całe Ławki :D
M.
Kochana Moniko:) Pozdrawiam najserdeczniej w Nowym Roku! Twoja opowieść o styczniowych Aniołach głęboko porusza i wnika w serce. Mnie przypomniała piękny film, choć nie w aurze zimowej, ale o podobnym przesłaniu, a mianowicie "Miasto Aniołów". Przesyłam uściski:)
OdpowiedzUsuńMarysia z Tychów
Kochana Marysiu,
UsuńOglądałam ten film dawno temu i również mi się podobał. W życiu zdumiewa mnie magia przyciągania ludzi i zdarzeń. Przecież pewnego jesiennego wieczoru mogłyśmy przejść obok siebie obojętnie, spotkać się tylko na chwilę i minąć z uprzejmym uśmiechem. A jednak zadziałała jakaś magia i któryś z naszych Aniołów, może oba?, szepnął: "Zatrzymaj się przy niej". I obie dostałyśmy coś pięknego i cennego, prawda Marysiu>
Ściskam Cię mocno, styczniowo i jeszcze Noworocznie :D
M.