Wybaczyć
Fot. Marcin Piotr Oleksa |
Człowiek skrzywdzony rani. Człowiek zraniony długo nosi w sercu urazę, niejednokrotnie pozwalając na to, aby to serce zamiast być żywym organem zdolnym do uczuć, stało się skamieliną, odporną na poruszenia, wzruszenia i drgnienia, jakimi porozumiewa się serce tych, którzy czerpią ze źródła. Źródła Miłości, przekazanej nam w wiecznym Testamencie od samego Boga Ojca.
Złożony z wielu skomplikowanych, często sprzecznych emocji, człowiek wielokrotnie stawia swoją zranioną dumę ponad wszystko, zacietrzewiając się w gniewie i urazach, które potrafi pielęgnować latami. Drobna rzecz staje się czasami powodem odrzucenia bliskiej osoby na długie, stracone lata, których nikt nie zwróci i nikt nie wyrówna rachunku strat, jakie zapamiętany w swoim żalu i złości człowiek powoduje w życiu zarówno swoim, jak i innych. Karmimy się złością i urazą, nie potrafimy wybaczyć i nie rozumiemy, że największą krzywdę robimy samym sobie.
Pierwsze słowa jakie usłyszeli zebrani w jednej izbie Apostołowie od przychodzącego do nich Jezusa, brzmiały: Pokój wam! Przyszedł do nich pomimo tego, że tak go zawiedli i opuścili; przyszedł i nie czynił wyrzutów za to, że tylko Jan został pod Krzyżem, i że Szymon trzykrotnie się Go wyparł, ze strachu chroniąc siebie. Nie wypomniał im, że to Szymon Cyrenejczyk, przypadkowo przechodzący drogą, pomógł Mu dźwigać Krzyż, bo zabrakło tam tych, których wybrał i pokochał; i nie oburzył się na Tomasza, który pomimo świadectwa dawanego przez tak wielu, nie uwierzył, dopóki nie zobaczył. Nie potępił nawet Judasza, który Go zdradził.
Zmartwychwstały Jezus przyszedł do, po ludzku, słabych Apostołów "wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia" (J 20, 19); tego samego dnia, w którym Maria Magdalena odkryła pusty grób i uwierzyła. Nie trzymał ich w niepewności i nie obraził się na nich za to, że zwątpili. Rozumiał. On sam był Człowiekiem i rozumiał ludzkie upadki, potknięcia i słabości. I właśnie po to powitał ich słowami: "Pokój wam!", wyciągając swoje okaleczone ręce, aby i oni czynili podobnie. "Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam" (J 20,21). I nie kierował tych słów wyłącznie do jedenastu wybranych, ale do każdego z nas, wskazując drogę naszego powołania i służenia w pokoju i miłości.
"Święty Tomaszu niewierny
ze mną było inaczej
On sam mnie dotknął
włożył dłonie w rany mego grzechu
bym uwierzył, że grzeszę i jestem kochany
Bóg grzechu nie pomniejsza ale go wybaczy
za trudne
i po co tłumaczyć" ks. Jan Twardowski
"Miłosierdzie jest kwiatem miłości", napisała św. Faustyna Kowalska, wyrażając w tym jednym zdaniu całą kwintesencję prawdziwej miłości, która potrafi wybaczyć pomimo wszystko. Gdyby dumny człowiek, tak często uważający, że wszystko zawdzięcza sobie, wracał nieustannie do słów wypowiedzianych przez Pana Jezusa na Krzyżu: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią" (Łk 23,34); zrozumiałby może w końcu czym jest Boże Miłosierdzie i jak ogromny i bezcenny dar otrzymaliśmy.
A my tak często w swoim życiu wydajemy osądy, potępiamy, czynimy wyrzuty, obrażamy się śmiertelnie i wyszukujemy źdźbła w oczach bliźniego; lekceważąc tym posłannictwo miłości, które pochodzi od samego Boga Ojca; Tego, który jest Stwórcą i Dawcą wszystkiego; Tego, który powołał mnie na ten świat z miłości tak ogromnej, że nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić. Ci, którzy to sobie, na pewnym etapie życia, uświadamiają, otrzymują tak wiele, choć o to nie proszą. Św. Faustyna Kowalska, prosta zakonnica, otworzyła się bez wahania na łaskę naszego Pana Jezusa Chrystusa i przyjmując orędzie miłosierdzia, przybliżyła wielkanocne orędzie Chrystusa Miłosiernego Polsce i całemu światu.
"Dusze, które szerzą cześć miłosierdzia mojego, osłaniam... przez całe życie, jak czuła matka swe niemowlę, a w godzinie śmierci nie będę im Sędzią, ale Miłosiernym Zbawicielem." (z Dzienniczka św. Faustyny - Dz. 1075)
Apostołka Miłosierdzia swoje życie uczyniła ofiarą, zostawiając nam w swoim "Dzienniczku" przykład, jak odpowiedzieć na Boże Miłosierdzie i jak okazywać to miłosierdzie drugiemu człowiekowi, wyzbywając się uprzedzeń i walki, i przyjmując Chrystusa; Boga, który wchodzi w życie każdego z nas i chce nas przemieniać. Pytanie tylko - na ile Mu na to pozwolimy?
Monika A. Oleksa
Fot. Marcin Piotr Oleksa |
"Jezus Chrystus ukazał, że człowiek nie tylko doświadcza i <dostępuje> miłosierdzia Boga samego, ale także jest powołany do tego, ażeby sam <czynił> miłosierdzie drugim: "Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią" (Mt 5,7)" św. Jan Paweł II (Dives in misericordia, 14)
Fot. Marcin Piotr Oleksa |
Miłosierdzie = wyciągnięte ramiona, łzy i nadzieja na słoneczny dzień bo burzy z piorunami.
OdpowiedzUsuńTylko tyle i aż tyle. Dziękuję za wsparcie Moniś, bez niego ani rusz...a tak niedziela Miłosierdzia nie tylko z nazwy ale i z czynów stałą się znakiem dla tych, którzy zwątpili.
Strasznie wysoko mam dzisiaj poprzeczkę ustawioną, bo jeszcze jedna przede mną próba...Ale koronkowe słonko mi przyświeca, jak w każdą niedzielę, więc dam radę :)