Premierowe spotkanie z "Niebem w kruszonce"

Fot. Marcin Piotr Oleksa 

Dom pachnący świeżym, drożdżowym ciastem kojarzy się z ciepłem i bezpieczeństwem. Wchodząc do niego, wprost czujesz otulającą cię atmosferę swojskości i życzliwości. W domu pachnącym świeżym drożdżowym ciastem nie wszystko jest doskonałe, tak jak w życiu. Nie wszystkie rzeczy leżą na swoim miejscu, kuchenny blat złośliwie nie daje się utrzymać w idealnej czystości, a w kącie czasami przycupnie zwinięty w kłębek z psiej sierści kot kurzu. Pomimo jednak tych niedociągnięć dom stara się, by ci, którzy w nim zamieszkali, odnaleźli tu swój maleńki kawałek nieba, ukryty choćby w kruszonce. 

Fot. Marcin Piotr Oleksa 

31 maja, w Filii nr 31 MBP w Lublinie, przy ul. Nałkowskich 104a, odbyła się premiera "Nieba w kruszonce". Magiczny wtorek 31 maja zgromadził wielu bliskich mi Czytelników, którzy wraz ze mną i z panią kierownik filii, Agnieszką Pawlak-Dziaduch, zapragnęli zatrzymać się w biegu codzienności, i z pojedynczych okruchów dnia wybrać te, które zasmakują jak tytułowa kruszonka. 
Pani Agnieszka poprowadziła to spotkanie w sposób niezwykle subtelny i doskonale pasujący do książki i mojej osobowości. Było niespiesznie, refleksyjnie i nastrojowo. Obecne wśród nas bohaterki moich książek usiadły przy nas cichutko, nie wdzierając się siłą do świadomości Czytelników, ale dając im wolność wyboru tego, w czym się najbardziej rozsmakowali. Tak naprawdę "Niebo w kruszonce" nie zagrało tam pierwszych skrzypiec. Renata, Kasia i Emilia stały nieco z boku, onieśmielone tyloma osobami, którzy przyszli tam, aby je poznać. Melania zatrzymała się w progu, jakby niepewna, czy może dołączyć do pozostałych kobiet, tak dzisiaj eleganckich i odświętnych. 

Gospodyni spotkania, pani Agnieszka Pawlak - Dziaduch
Kilka niespodzianek czekało na Czytelników na premierowym spotkaniu
Po raz pierwszy wybrzmiał fragment "Uśmiechu Mima"...
... wybrzmiała też przepiękna muzyka - niespodzianka pani Agnieszki!
Mnie jednak wzruszyły zszargane, biblioteczne egzemplarze!

Jedynie Ewa weszła śmiało do środka, siadając pośród obecnych. Ona już poznała to miejsce, "Samotność ma twoje imię" również tutaj, w tej filii, miała swoją premierę - KLIK. Bogatsza o wiele życiowych doświadczeń Ewa, z większą niż przed dwoma laty dojrzałością słuchała opowieści o życiu wplatanym w kartki książek, i pozwoliła nawet przeczytać fragment swojej historii, uśmiechając się łagodnie przy słowach o babci. Pomimo tego jednak, że przez moment znów była gwiazdą, tajemniczą, bo nigdy nie odsłoniła wszystkiego do końca, ona również wiedziała, że najważniejsi tutaj są Czytelnicy. To oni noszą w sobie kawałki przeczytanych powieści, do jednych przywiązując się bardziej, do innych mniej; i to oni, jak szkło przez które przechodzi słoneczne światło, odbijają refleksem zdania posplatane z pojedynczych słów i spisane przez pisarza. To oni kształtują opinię o książce i przekazują ją dalej, zostawiając w pamięci uczucie niedosytu lub niestrawności po przeczytanej lekturze. To nie autor decyduje o dalszych losach swoich bohaterów - i tych opisanych, i tych jeszcze noszonych w sobie; ale właśnie Czytelnik, który poprzez pytania, rozmowy, dociekanie czy podpowiedzi, a często również i przez własną opowieść, naprowadza autora na drogę, po której pisarz decyduje się przejść, zbierając rozsypane tam słowa. 
Moje bohaterki dobrze o tym wiedziały, dlatego bez nachalnego narzucania się, grzecznie zakomunikowały, że są gotowe na spotkanie z Czytelnikiem, ale chcą się z nim poznać sam na sam, w intymniej relacji książka-człowiek. 

Moi cudowni Czytelnicy... 

Takie chwile po spotkaniu cenię najbardziej!
A w takich rozmowach tkwi całe bogactwo spotkań autorskich
Najwierniejsze i niezawodne Czytelniczki :D
Przyłapana na podczytywaniu "Nieba..." :D
Opowieść pani Izy to dowód na to, jak życie potrafi zaskoczyć! 

Pani Agnieszka trochę jednak je sprowokowała, w czterech krótkich fragmentach nakreślając kim są, i dlaczego zostały tu zaproszone.   

Pani Olga przybliżyła dwie z bohaterek "Nieba..."
Pani Dorota przedstawiła kolejne dwie...
...a pani Agnieszka dopełniła reszty 

Dlaczego "niebo" i dlaczego "kruszonka"? Co kryje się za tym niejednoznacznym tytułem, do którego prawa autorskie ma mój młodszy syn, Miłosz, bo to on go wymyślił; i co takiego czytelnik znajdzie w środku, kiedy zacznie przekładać kartki, śledząc historie zwyczajnych kobiet i życia, którego nie da się zaplanować, choćbyśmy nie wiem jak bardzo chcieli. 
Sprowokowana i zachęcona pytaniami pani Agnieszki, poprowadziłam moich Czytelników poprzez historię powstania "Nieba w kruszonce", sięgając do korzeni, bez których nie byłoby mnie i mojego pisania. Uchyliłam drzwi i zaprosiłam tych, którzy przyszli spotkać się ze mną w ten wtorkowy wieczór, pozwalając im przyjrzeć się dziewczynce, która z ufną ciekawością dziecka zaglądała w rozświetlone okna cudzych mieszkań i wyobrażała sobie, co może się dziać za mlecznymi firankami. 
Ta dziewczynka wypowiedziała kiedyś słowa: "Chcę być pisarką", i poszła za swoim marzeniem ufając, że zostanie spełnione. Potrzeba było wielu lat, aby w nie uwierzyła, potrzeba było też ludzi, którzy na tej drodze wspierali i którzy wciąż przy mnie są, umacniając w poczuciu, że to, co robię, jest dobre. Wierzę w to, że Pan Bóg wszczepia w ludzkie serca marzenia i pomaga w ich realizacji, chcąc poprzez nie doprowadzić nas tam, gdzie On dla nas zamierzył, i gdzie chce nas widzieć. Wiem też, że moja pasja pisania to dar, który dostałam, rozwinęłam i którym chcę się dzielić; a spotkania autorskie - szczególnie takie, jak to premierowe, w Filii nr 31 w Lublinie, dają mi ogromną motywację do dalszej pracy nad sobą i swoim warsztatem, ale jednocześnie sprawiają, że czuję się odpowiedzialna za słowa, które uwalniam na kartkach swoich powieści. 


Fot. Marcin Piotr Oleksa

Bardzo osobista relacja pisarz - i jego dzieło, staje się po wydaniu jeszcze bardziej intymniejszym spotkaniem na płaszczyźnie Czytelnik - książka. To czy zostaną sobie wierni nie zależy już od autora, ale od tej iskry, która zaskoczy lub nie, w trakcie tego spotkania. Jak będzie z "Niebem w kruszonce"? Czy znajdzie swoje miejsce w sercach moich Czytelników, tak jak poprzednie tytuły? Nie znam odpowiedzi na te pytania, ale wiem jedno - będę się starała pisać tak, aby nie rozczarować i nie pozostawić niesmaku, jedynie może niedosyt... 



Magiczny i jeden z najpiękniejszych momentów na spotkaniu autorskim
Uczucie, które trudno opisać... Wdzięczność... 
I dedykacje od serca



Pani Janeczka kilka razy wracała do stolika, z coraz to inną książką :D

Trzy cudowne kobiety - Agnieszka Pawlak-Dziaduch, Dorota Furmaniak i Olga Wójtowicz, włożyły wiele starań w to, aby ten wieczór był naprawdę wyjątkowy. I taki był! Zaczarowany, magiczny, zatrzymany w czasie i w zupełnie innej przestrzeni niż ta rzeczywista. Delikatne i pełne subtelności motyle w kolorze nieba - prezent własnoręcznie wykonany przez te niesamowite dziewczyny, doskonale wpasowały się zarówno w klimat spotkania, jak i moją romantyczną naturę. Ogromną radość sprawili mi ci, którzy przyszli tego dnia, aby spotkać się ze mną w tej niecodzienności. Ada, Magda, Dorotka, Edytka i Asia, Ula i jeszcze jedna Edyta, Małgorzata, Halinka, Liza, Janeczka, Iza, Sylwia... Nie wymienię wszystkich imion, ale każdemu z osobna chciałabym podziękować. Za obecność i dobre słowa. Za ciepło i życzliwość. Za czytelniczą wierność i za podarowany mi czas, który dla mnie naprawdę był bezcenny! Dziękuję!


Bezcenne obecności... 
... bliscy ludzie, w których codzienność wplotłam się w pewnym momencie życia 
... i relacje, bez których nie byłoby mnie takiej, jaka jestem...  
Sprawca wszystkiego :) 
I dar, którego nie da się wycenić!
"Niebo..." odnalazło nowe domy...

Pani Agnieszce dziękuję za kolejne cudowne, ciepłe, premierowe spotkanie i za to, że czuję, że we wszystkim jesteście ze mną!
A mojemu ukochanemu mężowi, Marcinowi, dziękuję za nieustanne wsparcie, obecność we wszystkich miejscach i spotkaniach ważnych dla mnie i za fotograficzną dokumentację tych wydarzeń :).
Moim Czytelnikom dziękuję za to, że są. Bo bez Was moje pisanie byłoby jedynie listami w butelce, wrzucanymi do oceanu... 
Monika A. Oleksa 

Nieoceniona pani Agnieszka Pawlak - Dziaduch
I nieocenione dziewczyny - Olga i Dorota :)
W obiektywie męża :) 
Fot. Marcin Piotr Oleksa 
I pióro, które doskonale mnie rozumie... 

Komentarze

  1. Moniko, jeszcze raz serdecznie Ci gratuluję :)))
    Wiesz, że czytam, że co wieczór delektuję się Twoim "Niebem", i tylko martwię się, że kruszonki tak szybko ubywa.
    Przepiękna uroczystość. Dla takich chwil warto pisać, dla takich spotkań chce się żyć.
    Cudownie promieniejesz :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiolu, dziękuję! Jesteś cudowna i tak niesamowita, że trudno przejść obok Ciebie obojętnie. Ja również cieszę się z Twoich sukcesów, które śledzę i cieszę się bardzo, że Cię gdzieś tam, kiedyś odnalazłam - albo Ty mnie, ale to przecież nie ma żadnego znaczenia kto kogo; ważne, że się spotkałyśmy w pół drogi, i że nam na tej drodze po drodze :-)
      Masz rację, dla takich chwil warto pisać, a takie spotkania dodają skrzydeł, wiesz coś o tym, prawda? :D
      Dziękuję za Wszystkie Twoje słowa i za to, że jesteś!
      Przytulam Cię tak od serca :)
      M.

      Usuń
  2. Moniko, wierzę, że wieczór był wspaniały. Bardzo mocno Ci gratuluję i żałuję, że Lublin jest tak daleko. :) Ale i temu czasami można zaradzić. Piękne zdjęcia i piękna TY! Wyglądasz zjawiskowo.
    Ani trochę się nie dziwię, że na półkach bibliotecznych znajdują się tak wysłużone egzemplarze Twojej powieści. Pewnie ich czytelnicy wylali co najmniej wiadro łez. :) Gorąco Cię ściskam i jeszcze raz gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może łez pamiętam z Twojego bloga :))) Lublin niby daleko, ale będę Was kusić, tym bardziej jak sobie uświadomiłam, że w tym roku nie zobaczę Aurelki :-( Musimy coś wymyślić, bo zupełnie nie będzie mnie pamiętać. Jak sobie pomyślę, że się tak miniemy... Spotkanie rok temu wydaje mi się tak wyraźne, jakby to było tydzień temu...
      Kochana Kornelio, również ściskam Cię bardzo mocno, a Aurelkę podwójnie! Marka też pozwolę sobie uściskać:)
      M.

      Usuń
  3. Wspaniała relacja cudownych chwil, a Ty wyglądasz promiennie i kwitnąco! Tak wyglądają ludzie, którzy znaleźli swój własny sposób, żeby dzielić się niebem z innymi:) To wielki Dar. Ja już też wypatruję listonosza z paczuszką i cieszę się, że ponownie zajrzę do Twojego świata :) Pozdrawiam gorąco i serdecznie gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, wyglądam tak, bo tylu wspaniałych ludzi przyszło na to spotkanie:) A jeśli ja odnalazłam w sobie niebo, nie chcę go zatrzymywać dla siebie. Już dawno przekonałam się o tym, że to, co podzielone, wraca pomnożone. Tak już działa ten świat.
      Kochana moja, daj mi jeszcze chwilkę w oczekiwaniu na maila. Wracam do spokojnego świata po wielu miesiącach biegu:)
      Ależ ja się za Tobą stęskniłam!!!
      Buziaki!
      M.

      Usuń
  4. Moniś to, że znam klimat jaki potrafi stworzyć pani Agnieszka sprawia że podczas czytania Twojego wpisu mam gęsią skórkę i łzy w oczach. Tak jakbym tam była... Wyglądasz tak, że tylko Cię przenieść na plan filmu Rzymskie wakacje :) od razu zobaczyłam Audrey Hepburn...gratuluję Moniś wszystkiego !!! Ale jedź już do swoich Dąbek i odpocznij w końcu a przedtem nie zapomnij o przesyłce bo uschnę... Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Gabrysiu, dobrze to ujęłaś - ten klimat, który stwarza Pani Agnieszka i jej zespół to coś fantastycznego! Jest kilka bibliotek w Polsce, w których czuję się tak, jakbym wracała do domu. To właśnie jedna z nich. Podobnie jak ta w Lędzinach :))) A Audrey sobie właśnie na ten wieczór wymyśliłam, jak tylko zobaczyłam sukienkę w sklepie i weszłam w nią :D, od razu wiedziałam, że musi być i fryzura Audrey:)
      Do Dąbek już niedługo dotrę!!!
      Ściskam Cię mocno!
      M.

      Usuń
  5. Gratuluję, pięknie wyglądałaś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Basiu! To był dla mnie ważny dzień i ważne miejsce. A spotykając się z tak wyjątkowymi Czytelnikami, jakich mam, zawsze staram się wyglądem pokazać im, jak bardzo ich szanuję i jak są dla mnie ważni! Podobnie jak wszyscy mili i zadomowieni tutaj goście :)
      M.

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Elu, wiele krętych ścieżek pojawiło się w moim życiu odkąd ostatni raz się słyszałyśmy. Nie zapomniałam! Wkrótce wywiążę się z obietnicy, którą noszę w sercu, podobnie jak Ciebie. A to, że milczę nie oznacza, że mnie nie ma. Pamiętam modlitewnie i wiele ciepłych myśli nieustannie wysyłam w stronę pewnego Małego Księcia i pięknego serca...
      Przytulam Cię mocno!
      M.

      Usuń
  7. Właśnie kompletuję mini-biblioteczkę na czas podróży wakacyjnej. Pędzę zamówić Kruszonkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z każdą kolejną książką czuję coraz większą odpowiedzialność wobec swoich Czytelników. I nic dziwnego, bo są wyjątkowi!
      Ślę serdeczności, Agnieszko! I życzę zasłużonego odpoczynku :-)
      M.

      Usuń
  8. Wczoraj skończyłam czytać i cieszę się, że będę mogła zaspokoić swój niedosyt "Galerią na Złotej" (-: Pięknie wplecione w powieść osoby i miejsca znane z bloga, poczułam się jakbym spotkała znajomych (-: Gratuluję kolejnej powieści i pięknego spotkania (-: Pozdrawiam serdecznie R.
    P.S. Okazało się, że z główną bohaterką łączy mnie coś więcej, niż tylko imię :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę się pobawiłam tą książką :) Ciekawe, co jeszcze macie z Renatą wspólnego? :-D Mam nadzieję, że tego lata opowiesz mi w końcu! to osobiście, przy kawie wypitej bez pośpiechu!
      Ściskam Cię mocno, kochana R.!
      M.

      Usuń
  9. Ta premiera 31 maja jak czytam i patrzę....oczywiście taka jaka powinna być. Moniko Ty wyglądasz wyjątkowo...ślicznie i po prostu widać ,że to Twoje święto. Z tego co wiem ,do mnie także ma dotrzeć "niebo w smakowitej kruszonce,ale do cierpliwych osób nie należę...Oczywiście liczę także na dedykację ,bo jakby mogło być inaczej....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko, dziękuję za wszystkie Twoje ciepłe słowa i za cierpliwość! Wracam z rozpędzonego świata i zwalniam przed zasłużonym odpoczynkiem. I biorę się za pisanie, bo przecież "Nieba..." nie starczy na długo :)
      Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!
      M.

      Usuń
  10. Witaj! Jakze dawno mnie tutaj nie bylo.. w ogole jak dawno mnie nie bylo. Mialam powody i dość trudny czas, ale juz jestem. Kiedy wydaje nam sie ze w zyciu juz nic nas nie moze spotkac, to najczesciej wtedy sie mylimy ale tez ze zlego wiele dobra moze wyplynac :) to takie moje refleksje po tym czasie.
    Ale ja przede wszystkim chce Tobie pogratulowac z calego serca nowej ksiazki! :) Obiecuje ze nadrobie czytelnicze zaleglosci :) Jejku usmiecham sie teraz jak patrze na Ciebie. Slicznie wygladzasz :) Bardzo ale to bardzo serdecznie Cie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Maretko, ależ mi Ciebie brakowało! Tak bardzo się cieszę, że jesteś. Tutaj i w ogóle... Wiesz Maretko, doświadczyłam niejednokrotnie tego, o czym napisałaś, że ze złego wiele dobra może wypłynąć. Tak działa Bóg, ze wszystkiego wyprowadza dobro, jeśli tylko Mu zaufamy.
      Dziękuję za wszystkie Twoje słowa, za to, że jesteś i że dałaś znak życia. A w wolnej chwili przeczytaj sobie post "Prawdziwie piękna".:) Ściskam Cię bardzo mocno i odezwę się mailowo! Teraz już wiem, że jesteś na to gotowa... :) Gotowa na Życie?
      M.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nowa Opowieść O Dwunastu Miesiącach: Luty

Podaj dalej

Magia zimowego wieczoru