Wena
Fot. Marcin Piotr Oleksa Siedziała na stole i machała długimi nogami, w nosie mając moją prośbę, aby dała mi z siebie coś więcej. Założone na piersi ręce i naburmuszona mina wyraźnie dawały do zrozumienia, że się dąsa. I, niestety, dobrze wiedziałam dlaczego. - Słuchaj, zostało mi niewiele czasu. Czy ty wiesz w ogóle, co to jest deadline? Wena nic nie odpowiedziała, tylko lekceważąco machnęła nogami. I jak z nią rozmawiać skoro w głowie pustka? - Proszę cię, jedna kluczowa scena. Z resztą sobie poradzę. Cisza. Nie reagowała, zupełnie jakby nie było mnie w tym pokoju, jakbym była niewidzialna. - Wena, nie bądź taka, proszę. Nie opuszczaj mnie w takim momencie! Odpoczniesz za dwa tygodnie. Wyjedziesz gdzieś, pozwiedzasz, poleniuchujesz. Obie od siebie odpoczniemy, ale jeszcze nie teraz. Wzruszyła ramionami i odwróciła głowę, udając że mnie nie widzi. Była zazdrosna. Wiedziałam o tym. zazdrosna o mój czas i uwagę. Nie mogłam żyć j...