Opowieść nadmorskiego kamyka

Fot. Marcin Piotr Oleksa 

Czy można trwać w niezmienności? Wczepić się w jedno miejsce na ziemi i pozostać w nim, obserwując toczące się wokół życie, i stając się częścią składającej się na to miejsce całości? Istnieć, zauważając najdrobniejsze zmiany, i żyć w zgodzie z następującymi po sobie porami roku, odradzającymi się cyklicznie od tysiącleci. 
Kolejny rok pokłonił się w letnim pozdrowieniu, a morze, którego szum budzi mnie i usypia, odpowiedziało na to pozdrowienie pomarszczoną morskim uśmiechem taflą i falą, która wyskoczyła w górę, rozpryskując się radośnie. 

Fot. Marcin Piotr Oleksa  

Mały nadmorski kamyk znów snuje swoją historię, dopełnioną opowiastkami nadbałtyckiej plaży. Rozkrzyczane mewy wtrącają się w tę opowieść, dogadując i uzupełniając ją po swojemu. Wiadomo, że z lotu ptaka wszystko wygląda zupełnie inaczej niż z perspektywy kamyka. Z dystansu skala maleje, dlatego mewy, nauczone ptasią mądrością, podsuwają wraz z tym krzykiem najprostsze rozwiązania - jeśli mocujesz się z życiem, które zbyt dużo na ciebie nakłada, i jeśli dochodzisz do ściany, w której nie ma drzwi ani okna, spojrzyj na nie, na to życie, z pewnego dystansu. Wznieś się, jak ptak, ponad to co przerasta, odsuń się na odległość, z której ściana zniknie z zasięgu twojego wzroku, i spróbuj przyjrzeć się sytuacji ze spokojem. Spokój podsuwa sensowniejsze i dużo mądrzejsze rozwiązania niż chaos i nerwowość, a dystans i nawet kilka dni ucieczki dają możliwość odkrycia nowych dróg, spotkania nowych ludzi i wymiany doświadczeń, dzięki którym i ty możesz zaczerpnąć coś dla siebie. Uzyskać istotną informację, dowiedzieć się, gdzie możesz się zwrócić, umocnić wśród tych, którzy również dźwigają ciężary, a mimo to wydają się stąpać po życiu z lekkością i uśmiechem. Przez ludzi zawsze docierasz do ludzi, a trudne doświadczenia umacniają, i uczą odnajdywania w sobie siły, o jaką sami siebie często nie podejrzewamy.

Fot. Marcin Piotr Oleksa 

Tego wszystkiego nauczyły mnie mewy. I morze. Nieprzypadkowo ma taką magnetyzującą moc. Przyciągając, i w pewien sposób zmuszając do zapatrzenia i zasłuchania, morze wycisza, koi rozdygotane serce, łagodzi wzburzone emocje, uczy cierpliwości i pokory, oraz zachęca do życia tu i teraz. Bez zbyt dalekiego wybiegania w przyszłość i skrupulatnego planowania. 
Tak jak pogoda nad morzem, zmieniająca się z godziny na godzinę i trudna do przewidzenia przez wiatr od morza, tak i życie człowieka jest równie nieprzewidywalne, i równie często wiatr wieje człowiekowi w oczy, utrudniając podjętą wędrówkę. Dlatego patrząc moim okiem kamyka wyrzuconego na brzeg siłą żywiołu, dostrzegam tę prostą logikę i zależność - im częściej człowiek stara się dostrzegać drobne szczegóły codzienności, do których nauczy się uśmiechać, tym więcej tych szczegółów życie będzie podrzucało, tak jak morze podrzuca kamyki. A im więcej i częściej człowiek będzie narzekał, tym więcej powodów do tego narzekania będzie dostawał. Tak działa siła przyciągania. Dobro przyciąga dobro. W marności namnaża się marność, a w mroku nie odnajdziemy światła, jeśli nam nikt nie wskaże drogi w jego kierunku. 

Fot. Marcin Piotr Oleksa 

Morze wyrzuca kamyki, aby ludzie mogli zamknąć je w dłoniach i zabrać ze sobą wszędzie tam, gdzie wrócą, wraz z wakacyjnym wspomnieniem i pamięcią o potędze morza i jego mocy uzdrawiania duszy. Mały, niepozorny kamyk staje się pewnym symbolem, i niesie ze sobą przesłanie, że moc morza jest również w tobie. Jego niezmienność i narzucony naturą rytm przypływów i odpływów, dają człowiekowi poczucie, że podobnie jak to morze stawiające opór wiatrom, tak i ludzka wola jest w stanie stawić czoło przeciwnościom losu, i podnieść człowieka z kolan w chwili, gdy wydaje mu się, że już nie wstanie. 

Fot. Marcin Piotr Oleksa 

Mały, niepozorny, nadmorski kamyk tak wiele ma do opowiedzenia. O bursztynach ukrytych w wodorostach i muszelkach, w których zapamiętany jest szum morskiej wody. O rozgrzanym słońcem piasku i jego delikatnych ziarenkach przyklejających się do stóp. O zamkach budowanych na tym piasku i niezapomnianych zachodach słońca, oraz chwili, gdy ręka szuka ręki, a oczy wpatrzone są w tę samą, czerwono-złotą kulę, ubarwiającą horyzont pomarańczem, różem i purpurą. O życiu, które tu, nad morzem, odnajduje swój sens i obiera właściwy kierunek. 
Zatrzymasz się, aby ich wysłuchać? 
Monika A. Oleksa 

Fot. Marcin Piotr Oleksa 
   

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nowa Opowieść O Dwunastu Miesiącach: Luty

Podaj dalej

Magia zimowego wieczoru