Jesienny anioł
Fot. Monika A. Oleksa |
Mój Anioł Stróż otulił się szalikiem, aby chronić siebie i mnie przed jesiennym chłodem. Na dłonie włożył rude rękawiczki, miły październikowy akcent, którym stara się rozświetlić jesienną rzeczywistość. W każdy dzień wplata coś, do czego się uśmiecham. Na szybie samochodu podkłada mi żółte liście, pod nogi rzuci kasztany, a między trzymające się jeszcze drzew liście powplata promyki słońca, zatrzymując piękno w ułamku chwili. Mój jesienny anioł pokazuje mi to piękno każdej jesieni, ucząc mnie, że wartość dnia nie zależy od tego, czy wyjrzy słońce, czy też niebo zaciągnie się chmurami, a deszcz zostawi ślady łez na szybach. To w szczegółach poukrywany jest sens życia, a o jego urodzie stanowi własnie nieprzewidywalność. I różnorodność, na którą się otwieramy.
Październikowy Nałęczów |
Tego wszystkiego uczę się od mojego Anioła. Daję się mu prowadzić, szeroko otwierając oczy na świat po to, aby nie przeoczyć niczego istotnego. Nie poszukuję spektakularnych wrażeń, wystarczą mi drobiazgi, w których mój Anioł pokazuje mi działanie Stwórcy i Jego odpowiedzi na moje nieporadne pytania. Uczę się również nie marudzić za bardzo, chociaż to wcale nie jest takie proste, bo jak każdy mam w sobie wiele ludzkich słabości. Nie jestem doskonała, dlatego wciąż się cierpliwie uczę, i poszukuję najwłaściwszych dróg i nie zawsze łatwych rozwiązań.
Fot. Marcin Piotr Oleksa |
Jesienny anioł prowadzi mnie za rękę. Wędrujemy przez Lublin ubrany w kolory, wchodzimy w barwny tłum, mijając ludzi, których to miasto ściągnęło. Odwiedzamy lubelskie osiedla, wychwytując znaki i ślady, jakie zostawia na nich Pani Jesień. I to nic, że zabrakło słonecznego ciepła, i że powietrze tak bardzo się już ochłodziło, pozostawiając lato jedynie we wspomnieniach. Jesienny deszcz też mi nie przeszkadza, bo w jego rytmie jest melodia, w której potrafię usłyszeć wiele słów. Mój anioł podsuwa mi zeszyt, odgania ciemne deszczowe myśli i chwyta słowa, które ulatują wraz z chwilą. Magia słów. Tych jesiennych, i tych, których poszukuję do książki. A pośród nich cisza, w którą jesienny deszcz wplata swoje dźwięki, a miasto za oknem mu akompaniuje. Szumem sunących ulicą samochodów, strzępkami rozmów, stukiem kobiecych obcasów na chodniku, szczekaniem psa, i kłótnią srok bijących się na drzewie tuż przy moim oknie. Odgłosy codzienności, składającej się na utwór zatytułowany: Życie.
Jesień na lubelskim osiedlu |
Mój Anioł Stróż uśmiecha się, stając tuż za mną. Kładzie mi rękę na ramieniu i szczelniej owija się szalikiem. Natychmiast czuję otulające mnie ciepło, dzięki któremu nie marznę nawet jesienią. Z jego wsparciem jestem gotowa na to, co przyniesie dzień. Z ufnością się na każdy otwieram. Cieszę się jesienią i doceniam wysiłek, jaki październik wkłada w to, aby świat piękniał, pomimo odejścia lata. Piekę szarlotkę, by wypełnić dom zapachem jabłek i cynamonu, i uśmiecham się do psa, którego merdający ogon zapewnia mnie, że żadna pogoda nie jest na tyle zła, aby nie można było wyjść na spacer. Prosta filozofia, dzięki której życie smakuje, bo potrafimy wydobyć ten smak z najprostszych rzeczy. Bo przecież to one składają się na definicję szczęścia, które człowiek mylnie poszukuje w odświętności.
Drobne szczegóły Nałeczowa |
Mój Anioł Stróż podnosi skrzydła i jednym delikatnie mnie obejmuje. "Czujesz jak pachnie deszcz?", szepcze, a ja wciągam głęboko wilgotne powietrze i nasycam się jesienią. Lubię ją, tę kolorowo - kasztanową porę roku. Każdego października odkrywam ją na nowo, dając się zaskoczyć tym, co przynosi.
Monika A. Oleksa
Jesienny Lublin... |
Mój Anioł Stróż dzisiaj wysłuchał moich próśb o słońce, które mimo napływających chmur deszczowych, zaświeciło i było nawet niebieskie niebo. Oczywiście wykorzystałam to, aby wyjść na spacer, dzięki temu spotkałam Panią Jesień w Łazienkach, które pokolorowała paletą swoich barw, od żółci, po rudości i pomarańcze. Dzikie wino, oplatające drzewa, mieni się czerwienią, trawniki pokryte rudobrązowym liścmi, po których biegają wiewiórki, zakopując zdobyte orzeszki. Alejki zasypane niezliczoną ilością kasztanów i... zapach jesieni, zapach liści schnących w słońcu po ulewnym deszczu, zapach ziemi, która przygotowuje się do odpoczynku zimowego. Cudne. Niesamowite, że zwalniając w biegu codzienności, zatrzymując się, można tak dużo zobaczyć i doświadczyć Cudów Stworzenia, a dzięki temu otrzymać siłę na kolejny dzień.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
D.
Chyba zbyt często zapominamy o naszych Aniołach Stróżach, a przecież oni są z nami cały czas. Przypomniała mi się teraz historia o. Pio, który miał bardzo bliską i szczególną relację ze swoim Aniołem Stróżem.
OdpowiedzUsuńTo taki nasz wierny Przyjaciel...
Moniko, tak pięknie piszesz. Przez te kilka minut, kiedy czytałam Twoje słowa byłam daleko stąd. Byłam w Lublinie i widziałam tam jesień...
Cudnie napisane.Ja mocno wierzę w swojego Anioł Stróża.Kilka razy dał mi znać o sobie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
czytanestrony.blogspot.com