Magiczny Poznań

Fot. Marcin Piotr Oleksa 

Czy można wstrzymać wskazówki zegara i dotknąć chwili zatrzymanej w czasie? Czy można w tej zatrzymanej chwili poczuć czyjąś bliskość i doświadczyć tu i teraz w obecności drugiego człowieka, który przychodząc na spotkanie jest nieznajomym, ale wychodząc z niego staje się kimś dużo bliższym? Czy można rozsypać słowa, które uwolnione, rozbiegają się po pomieszczeniu odnajdując tych, do których są kierowane, i przytulają się z nadzieją, że zostaną przygarnięte i zabrane? 
Można, bo doświadczyłam tego w magicznych miejscach Wielkopolski - Luboniu i Poznaniu. Dwa wieczory, w czasie których czas przystanął, a słowa były czymś więcej niż słowami, łącząc ludzi wzajemnie ofiarowujących sobie czas i uwagę. 

Galeria na Regale Miejskiej Biblioteki w Luboniu 
Pięknie przystrojona sala aż prosi, aby ją zapełnić
 Uśmiech przeznaczony dla mojego męża:) 
Nastrojowo i refleksyjnie

Pięknie przystrojona, jak teatralna scena, Galeria na Regale gościnnej Biblioteki Miejskiej w Luboniu, przyjęła swoich gości kawowym zapachem i ciepłem aż bijącym od pani dyrektor Elżbiety Stefaniak. Pani Ela i jej współpracownicy z wielką starannością przygotowali to spotkanie, które zaczarowało wszystkich tam obecnych. Rozmowa, którą pani Elżbieta poprowadziła, była ciekawa, dowcipna, ale jednocześnie pełna ważnych spraw i poważnych tematów, które skłoniły do dyskusji i refleksji. Wszystko przy tym odbywało się z taką naturalnością, że zarówno ja, jak i cudowni Słuchacze, których miałam przyjemność w Luboniu spotkać, czuliśmy się wzajemnie sobie potrzebni, ważni i wysłuchani. 

Powitanie przez panią dyrektor Elżbietę Stefaniak 
Galeria na Regale zapełniona... 
... zasłuchana... 
... zaczarowana

Bardzo cenię wszystkie pytania Czytelników, na które zawsze staram się odpowiadać wyczerpująco, jak i chwile tuż po spotkaniu, gdy skraca się dystans i można porozmawiać tak od serca, zatrzymując się przy sobie wzajemnie i ofiarowując sobie uwagę i czas, i kiedy tyle historii zbieram z zasłyszanych fragmentów i gromadzę, zachowując w sobie. To właśnie takie zasłyszane w przeróżnych miejscach i sytuacjach fragmenty powodują, że staje przede mną nowy bohater i składa przede mną swoje losy z prośbą, abym o tym napisała... Na spotkaniu w Luboniu zachwyciły mnie koronkowe rękawiczki i kapelusz. Przemówiło do mnie lusterko i zatrzymały się chwile w poezji pani Elżbiety Garczyńskiej. 

Rozmowa z panią Elą Stefaniak była bardzo naturalna i przyjemna 
Elżbieta Stefaniak, kobieta z niezwykłą energią i zasobami ciepła, które czuć
Moje artystki jak zwykle ze mną:) 
Beata Witoń poświęciła mi swój czas i zaopiekowała się mną serdecznie 
To był prawdziwy uścisk od serca!

Za ten piękny czas z serca dziękuję pani dyrektor Elżbiecie Stefaniak z zapewnieniem, że za rok, również w styczniu, który jest dla mnie miesiącem wyjątkowym, bo właśnie on był świadkiem moich narodzin, wrócę do Lubonia, aby wymienić się z cudownymi Czytelnikami tym, co przez ten rok nagromadzimy w sercu. 

Dobrze jest mieć takie kobiety obok siebie:) 
Chwile na osobiste rozmowy...
... i osobiste dedykacje
Pani Elżbieta Garczyńska i jej słowa "Jak zatrzymać chwile...?" 
Bardzo ciekawa kobieta z bogatą osobowością
Spokojne chwile, opadłe emocje, ogromna serdeczność
Eulalie bardzo dobrze się czuły w Galerii na Regale:)
Fot. Marcin Piotr Oleksa 

Zimowy Poznań przyjął mnie równie gościnnie i z otwartymi ramionami ludzi, którzy są dla mnie ważni i wyjątkowi. Pomimo niskiej temperatury na dworze, wokół mnie było ciepło i serdecznie, a mój dzień w stolicy Wielkopolski wypełniony był od rana po brzegi! Przedpołudniowa audycja Babie Lato w Radiu Merkury, w której na antenie porozmawiałyśmy chwilę z panią Kaliną Olejniczak o moich książkach i pisaniu, była nowym doświadczeniem w moim życiu. Podobną, bardzo miłą rozmowę, przeprowadziła ze mną po południu pani Ania Jasińska na antenie Radia Emaus. Rozmawiałyśmy o samotności i jej odcieniach; i o tym, czy potrafimy sobie z nią radzić, i dlaczego nosi ona zawsze czyjeś imię... Ania bardzo ciekawie poprowadziła tę rozmowę w audycji na żywo i jestem jej ogromnie wdzięczna za rozładowanie napięcia, tak ciepłe przyjęcie i zjawiskowy uśmiech, którym na wejście roztopiła wszystkie lody :D. 

Radio Merkury w Poznaniu 
Zgrana załoga starała się rozładować moje napięcie:) 
Radio Emaus i zjawiskowa pani Ania Jasińska
Poznański wieczór w Księgarni Zysk i S-ka
Michał Fijałkowski w niesamowity sposób poprowadził to spotkanie
Dobrze jest przebywać w otoczeniu książek i ciepłych ludzi

Wieczorne spotkanie z Czytelnikami w Księgarni Zysk i S-ka na Starym Mieście w Poznaniu było wisienką na torcie, której smak pozostał we mnie do dziś sprawiając, że wciąż się uśmiecham do wspomnień tego wieczoru. Było magicznie i zjawiskowo, a niesamowitą atmosferę tego spotkania zbudował prowadzący Michał Fijałkowski, który zaczarował mnie i Słuchaczy swoim aksamitnym głosem i tak głębokimi refleksjami po lekturze "Samotności...", że rozmowa z nim była dla mnie nie lada wyzwaniem. 
"Kim jestem? Czy potrafię sam siebie zdefiniować? Stworzyć twierdzenie proste, jasno określające mnie tu i teraz. Jestem taki to a taki. Jedyny i wyjątkowy. Kompletna bzdura. Bez mianownika w postaci innych ludzi całe powyższe postępowanie razi ułomnością. Licznik spada na cztery litery, boleśnie się obijając. Lwia część naszej wiedzy o nas opiera się o drugiego człowieka. W lustrach ich twarzy oglądamy siebie najpełniej. Jedyny problem jest taki, by zechcieli nam na to pozwolić. W tej zgodzie zawarta jest według mnie cała tajemnica naszego świadomego bytu tu teraz. Jej brak, jak to w naturze, która nie znosi pustki, wypełnia mała, z czasem coraz większa spersonifikowana cisza. Nosimy ją w sobie, pielęgnujemy jak największy skarb. Ona podąża za nami krok w krok, dzień za dniem, rok za rokiem. W końcu, bo ona jak to cisza cały czas milczy, poznajemy jej nazwisko – Samotność. Imienia jej, chociaż też je znamy, boimy się wypowiadać. Dźwięk układających się w słowo liter boleśnie nas rani. Mam głębokie przekonanie, że my tę formę masochizmu lubimy. Podobno uszlachetnia. On lub ona mnie nie kocha…..a przecież musi. Zaczynamy żywić się bólem pochodzącym z tego co było, karmić strachem przed tym co by być mogło. Przestajemy dostrzegać magię teraźniejszości, która składa się z odcinków mniejszych niż sekunda. Zatrzaskujemy nie te drzwi co powinniśmy. Zbyt późne przecięcie pępowiny, łącznika z naszą jedyną towarzyszką, stopniowo alienuje nas ze świadomego życia. Masz mnie, codziennie sączy nam do ucha. Oni mogą cię zranić. Tyle lat jestem z Tobą i co, nic złego ci nie zrobiłam. A oni, sama/sam wiesz. Każdy/a z nich jest taki/a sam/a. Chcesz znów to przeżywać. Zapomniałaś jak to boli. W tym miejscu potrzebny jest cud. I on się wydarza. Jego opis znajduje się na kartach książki „Samotność ma twoje imię” autorstwa Moniki Oleksa." Michał Fijałkowski.

Michał Fijałkowski, wielki erudyta i radiowy głos
Księgarnia Patronacka Wydawnictwa Zysk i S-ka ma swój klimat
Lubię słuchać swojej książki w interpretacji Czytelników:) 
Tutaj też nie mogło zabraknąć Eulalii:) 
Michał Fijałkowski i jego głos zaczarowały mnie! 
To był dobry czas spędzony z wyjątkowymi ludźmi...
Dla takich Czytelników warto przyjechać na drugi koniec Polski!
Pani Maria swoją obecnością zrobiła mi przemiłą niespodziankę!

Towarzyszące spotkaniu zasłuchanie świadczyło o wyjątkowości słów, które padały i wrażliwości tych, którzy przyszli do Księgarni, aby tych słów wysłuchać. Głębokie zamyślenie na twarzy zebranych Czytelników i wilgotne wzruszenie, które zalśniło w oczach, były dla mnie najpiękniejszą nagrodą za wieczór, na który czekałam wiedząc, że spotkam tu nieprzypadkowych ludzi. Bardzo ciekawa dyskusja wywiązała się po skończonej oficjalnej części. Samotność przysłuchiwała się temu w zdumieniu, bo pytania, które padały, były ciekawe, ale jednocześnie trudne. Czy samotność jest stanem, który "przykleja" się do człowieka na pewnym etapie jego życia, czy też jest z nami od początku, od chwili narodzin? Nie ma jednej odpowiedzi, każdy postrzega ją inaczej i każdy doświadcza jej po swojemu. W każdym wzbudza jednak poruszenie i uczucia, które nie do końca jesteśmy w stanie nazwać. 
"Temat trudny. Stary jak świat. Bardzo łatwo go strywializować. Przegadać. Ubrać w tanią psychologię. Doprawić melancholią i zostawić czytelnika z powracającymi falowo nudnościami. Pisarka powyżej wymienionych raf uniknęła. Okręt fabuły z gracją przepłynął po mapie narracji. Bohaterka dojrzewała z każdą przewracaną stroną. Stopniowo powracając do świadomego bycia w jej tu i teraz. W końcu przejrzała się w lustrach otaczających ją mężczyzn. Zdiagnozowała to co sprawia jej ból i powoduje strach. Zatrzasnęła drzwi do wypełnionych nimi pokoi. Wybrała nowe życie we wszystkich jego barwach i przejawach. Cud się wydarzył. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Bo mu na to pozwoliła. Według mnie Pani Oleksa napisała książkę o odwadze bycia szczęśliwym. O zaufaniu drugiemu człowiekowi. O ponownym otwarciu, które każdemu z nas się należy i na każdego z nas czeka. I jeszcze jedno. Nie ma literatury pisanej tylko dla Kobiet lub tylko dla Mężczyzn. Jest po prostu albo dobra albo zła. Ta jest dobra. Jako nawrócony męski szowinista, przyznaję się, w kliku miejscach mnie ta książka wzruszyła. A przecież chłopaki nie płaczą. Poważnie? Z pełną odpowiedzialnością za poświęcony tej lekturze czas, polecam. To opowieść dla tych, którzy mają jeszcze siłę marzyć o cudzie nowego otwarcia na drugiego człowieka. Oleksa da wam siłę i nadzieję a nie gotowy przepis. I w tym według mnie tkwi moc jej twórczości.  W uniwersalizmie przekazu, nienacechowanego płciowo." Michał Fijałkowski "Rzecz o cudzie, czyli potędze teraźniejszości – Monika A. Oleksa „ Samotność ma twoje imię”

Dedykacja dla Pana Michała i jego rodziny:) 
I kolejne, osobiste... 
Lidko, dziękuję za to, że razem z Mamą byłyście tam ze mną... 
... i za magiczny wieczór, którego nie zapomnę! 
Bardzo ważne dla mnie spotkanie z panią Aldoną Zysk
Bordowe pióro zawsze ze mną

Poznańskie spotkanie stanęło na bardzo wysokim poziomie, który zawdzięcza prowadzącemu - Panie Michale, wielki ukłon w Pana stronę za niesamowitą atmosferę i profesjonalizm, z jakim poprowadził Pan naszą rozmowę. Była to dla mnie ogromna przyjemność i bardzo chciałabym przeczytać to, co wyjdzie spod Pana pióra i nad czym Pan teraz pracuje! 
Nie byłoby jednak tego spotkania i nie wyglądałoby właśnie tak, gdyby nie pani Sylwia Zysk i Beata Witoń, której w sposób szczególny chcę podziękować za opiekę nade mną w czasie mojego pobytu w Poznaniu i ogromną pracę włożoną w promocję "Samotności...". Pani Beatko - dziękuję! Za wszystko!
Szczególne podziękowania składam pani prezes Aldonie Zysk za tak ciepłe przyjęcie mnie w Poznaniu, rozmowę, której czuję niedosyt i obecność na spotkaniu, którą doceniam i za którą z serca dziękuję! Moim cudownym Czytelnikom, przybyłym na to spotkanie (ciepło pozdrawiam moje drogie Wędrujące Czytelniczki:D) bardzo dziękuję za te wspólne chwile, które dla mnie były czymś bardzo cennym, i które schowam w szkatułce dobrych wspomnień, do której lubię zaglądać gdy życie dokuczy. 
Magiczny Poznań zamknęłam w sercu. Wywiozłam z niego wiele dobrych chwil zatrzymanych przy wspólnej kolacji z przyjaciółmi, przy kawie w Gołębniku i spacerach po zimowych uliczkach poznańskiego Starego Miasta przy boku mężczyzny, bez którego mnie takiej, jaką jestem, by nie było. To był dobry czas, a szczęścia dzielonego na dwoje nigdy nie ubywa... 
Z zimowymi pozdrowieniami
Monika A. Oleksa          

Beatka Witoń zadbała o szczegóły spotkania i audycje radiowe
Dużo nas łączy i dlatego tak dobrze czujemy się w swoim towarzystwie
Kawa i wielkie ciastko w "Gołębniku" z wyjątkowym mężczyzną
Najważniejszy mężczyzna w moim życiu

Komentarze

  1. Moniko,piękne miałaś przeżycia.Cieszę się razem z Tobą,bo wg mnie nikt.....nie jest samotną wyspą. Nie będę się rozpisywać,jedynie to ,że ślicznie Ci w czerwonym.....i masz rację należy się chwalić "mężczyzną najważniejszym w życiu"......
    Trudno mi coś sensownego napisać....bo zawsze brakuje mi takich słów ,aby były adekwatne do tego co czuję....więc jedynie Moniko pozdrawiam Cię bardzo,bardzo cieplutko z zimowej...Dukli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko, nie musisz szukać odpowiednich słów, bo dziękuję Ci za każde; każde z nich jest dla mnie ważne, a Twoja piękna dusza ukryta jest pomiędzy nimi.
      Bardzo miło wspominam ten czas w Poznaniu. Te spotkania były dla mnie szczególnie ważne, bowiem zorganizowało je moje Wydawnictwo i nie chciałam zawieść ludzi, którzy mi zaufali i w pewien sposób docenili.
      A z mężczyzny swojego życia jestem dumna i staram się mu to mówić często. Wiesz Grażynko, po ostatnich rekolekcjach w Nałęczowie (czerwiec ubiegłego roku) zrozumiałam, jak bardzo nie doceniamy naszych mężów, i że małżeństwo to szczególny dar, poprzez który można wyprosić wiele łask. Dlatego tak otwarcie się nim "chwalę", bo jestem dumna z tego kim jest i jaki jest. Dobrym człowiekiem i mężem, za którego codziennie Panu Bogu dziękuję.
      Pozdrawiam Cię, Grażynko, bardzo ciepło, tym razem z urokliwego Kazimierza!
      M.

      Usuń
  2. Cieszę się, że Wielkopolska i jej serce przyjęło Was ciepło i gościnnie, że dostrzegasz jak piękne są w tym województwie miejsca, a i ludzie nie najgorsi...
    Szkoda, że tym razem nie mogliśmy się zobaczyć, ale niedługo to nadrobimy...
    Piękna relacja jak zawsze, i jak zawsze przepiękne zdjęcia. Choć raz ich Autor sam został uchwycony na fotografii :-)
    S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejsca piękne, niektóre zjawiskowe (poznański "Gołębnik" na Starym Mieście), a i ludzie nie najgorsi... :D Wielkopolska coraz bardziej mnie zachwyca, a Wielkopolanie stają mi się coraz bliżsi...
      Spotkanie nadrobimy, wiesz, że morze jest tak głęboko we mnie wpisane, że nie mogłam się oprzeć!
      Autor zdjęć ciepło Cię pozdrawia, a ja się dołączam:)
      Twoja M.

      Usuń
  3. W księgarni Zysk i S-ka Pani prawie jak u siebie (-: Piękne spotkania (-: A Pan Marcin szczęśliwy, że najważniejszy (-: Pozdrawiam serdecznie Renata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Reniu, często o Pani myślę, im bliżej 14 lutego tym cieplej :-D
      Spotkanie w księgarni Zysk i S-ka miało swój niepowtarzalny urok dzięki ludziom, którzy na nie przybyli i otoczyli mnie swoją serdecznością. A to, że mogłam być razem z najbliższą osobą, miało swój niepowtarzalny smak szczęścia, które schowałam do szkatułki dobrych wspomnień.
      Pozdrawiam najserdeczniej!
      M.

      Usuń
  4. A mnie książka "Samotność..." zainspirowała do upieczenia ciasta, chałwowca - polecam wszystkim! Placek był pyszny i faktycznie, tak jak pisała Pani w książce, można było się nim delektować. Książkę dostałam od przyjaciółki, mój Lublin w tle - to mi sie podobało najbardziej, a sama książka... typowo "babska", żaden facet by przez nią nie przebrnął, ale i tak gratuluję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Moniko Kochana, nie odzywałam się za pierwszym razem, kiedy czytałam ten wpis. Nie zawsze potrafię znaleźć właściwe słowa, kiedy zaglądam do Ciebie po wielu godzinach pracy, by odetchnąć. Wtedy tylko chłonę.
    Dziś jednak wróciłam. Przeczytałam jeszcze raz i wiesz - popłakałam się, bo dotarło do mnie z całą jasnością, kim jesteś. Oraz coś jeszcze, wiesz co :)
    Z serca Cię pozdrawiam, całuję i ściskam!
    Wiola

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nowa Opowieść O Dwunastu Miesiącach: Luty

Podaj dalej

Magia zimowego wieczoru