Sztorm

Fot. Monika A. Oleksa 

Morze krzyczy sztormem. Jest w tym krzyku gniew i wzburzenie, groza i piękno, potrzeba oczyszczenia. Spektakl podkreślający potęgę żywiołu i jego nieujarzmienie. Grzmiący huk zagłusza słowa porywane przez wiatr. Wściekła piana fal spada z siłą furii na brzeg, rzucając się w złości na wszystko, co znajdzie się w jej zasięgu. Cofając się, zagarnia rozrzucone na piasku skarby, by po jakimś czasie wyrzucić część z nich w zupełnie innym miejscu, sponiewierane walką, w której zawsze wygrywa silniejszy. 
W czasie sztormu wiatr kłóci się z morzem. W tej kłótni dwa żywioły zachowują się jak kochankowie w tangu, przyciągając się i odpychając jednocześnie. Obaj przeciwnicy nie przebierają w środkach. Morze walczy siłą wyskakującej w górę wody, wiatr smaga piaskiem, wyrywa drzewa i przenosi je tam, gdzie mu się podoba, nie licząc się z nikim ani niczym. Starcie tytanów, w którym człowiek może być jedynie niemym świadkiem, bo nic od niego nie zależy. 

Fot. Monika A. Oleksa 

Sztormy w naszym życiu mają dużo wspólnego z walką żywiołów. Czasami nic nie wskazuje na to, że pogoda zmieni się, powodując nagłe ochłodzenie, a siła wiatru powywraca poukładaną codzienność do góry nogami. Często jednak dużo wcześniej dostajemy sygnały o nadciągającej burzy, ale nie zawsze mamy siłę albo możliwości, by jej zapobiec. Ważne jest to, jak przez nią przejdziemy i jaką lekcję wyciągniemy.
Każdy życiowy sztorm czegoś nas uczy, każdy naznaczony jest jakimś przesłaniem. Bywa tak, że je lekceważymy, godząc się przez to na kolejne nagłe zmiany pogodowe i wyładowania. Nie szukamy przyczyny, łagodzimy jedynie skutki, a potem czekamy z niepokojem na kolejne uderzenia wiatru. Falujemy tym niepokojem jak morze sztormem, nagromadzamy w sobie lęk, iskrzymy przypadkowymi wyładowaniami i nakręcamy się złymi emocjami. Oddziałujemy swoją nerwowością na innych, powodując tym dodatkowe, zupełnie niepotrzebne szkwały, podczas których dajemy się wciągnąć w niebezpieczne wiry. 

Monika A. Oleksa 
  
Wiele z życiowych sztormów jesteśmy w stanie uniknąć, wiele też sami prowokujemy. Zbyt szybko się unosimy, rzucamy zbyt pochopne słowa, którymi atakujemy, nie potrafimy słuchać ani rozmawiać, umiemy jedynie obrzucać się wzajemnymi pretensjami. Wypominamy, jesteśmy pamiętliwi, oceniamy bez zrozumienia i nie wyciągamy wniosków. 
Sztormy wpisane są w naturę świata przyrody i człowieka, powinny jednak skłaniać do przemyśleń i oczyszczenia. Ich niszcząca siła powinna dotykać tylko tego, co nas osłabia, i co nie jest dobre ani dla nas, ani dla relacji, które budujemy z osobami dla nas ważnymi. Zawsze należy również pamiętać o tym, że szalejąca furia dotyka także tych, którzy znajdują się w pobliżu. Nawet jeśli nie są na morzu, odłamki targane przez rozwścieczony wiatr mogą poranić dotkliwie i głęboko. Czasami nieodwracalnie. W taki właśnie sposób ranimy nasze dzieci, wciągając je bezmyślnie w sprawy dorosłych i burze między małżonkami. Nie można szukać w dziecku sprzymierzeńca, walcząc przeciwko jego rodzicowi, i nie można żądać od niego akceptacji usprawiedliwiającej nasze działanie, bez względu na to czy jest ono słuszne, czy też nie. 

Fot. Monika A. Oleksa 
  
Sztorm wycisza się wolno, wycofując się stopniowo. Wiatr ustaje, powierzchnia morza wygładza się, a rozbawione promyki słońca ślizgają się po falach, które znów zapraszają do zaczepnego berka. Powietrze po sztormie jest świeższe i jakby lżejsze, łatwiej nim oddychać. I tylko plaża nosi na sobie jeszcze ślady niedawnej walki. Piasek jest mokry i zimny, a przy wydmach utworzyły się małe jeziora, ciągnące się wzdłuż plaży. Wyschną, osuszone łagodniejszym już wiatrem i czasem, którego i człowiek potrzebuje, by poukładać w sobie posztormowe emocje i przemyślenia, wychodząc z kolejnej życiowej zawieruchy poobijany, ale silniejszy. 
Monika A. Oleksa 

Fot. Monika A. Oleksa 

Komentarze

  1. ależ ja kocham morze. Zazdroszczę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, Kasiu, kocham morze. I bardzo za nim tęsknię...
      Pozdrawiam serdecznie :)
      M.

      Usuń
  2. Kochana Moniko! Jak bardzo ten post dotyka mojej aktualnej sytuacji. Mam ogromne problemy zdrowotne, pełno we mnie rozedrgania, niepokoju, złych emocji, które niestety często przenoszę na bliskich. Chyba po raz pierwszy w życiu nie potrafię się odnaleźć i tylko czekam na kolejne zmiany frontów, a sztorm trwa. Wyczerpałam już wiele możliwości, ale ratunek nie nadchodzi. Pomyśl o mnie czasem ciepło... Cudne relacje ze spotkań autorskich, gratuluję! Jeszcze nie przeczytałam Twojej najnowszej książki, nie mam siły na czytanie!!!! Mimo wszystko ściskam Cię mocno, jesiennie i czule:)
    Marysia z Tychów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Marysiu, myślę o Tobie ciepło i bardzo często. Powoli nadrabiam ogromne zaległości we wszystkim, również w mailach. Napiszę, bo wiele mam Ci do powiedzenia. Chciałabym móc zapewnić Cię, że każdy, nawet największy sztorm kiedyś się kończy, ale obie wiemy, że to tak nie działa. Życzę Ci, Marysiu, siły i wytrwałości. I wspieram modlitwą!
      M.

      Usuń
  3. Witam Cie tak bardzo serdecznie Moniko. Hm, mogę powiedzieć, że wracam z takiego życiowego sztormu. Nie czekam na jego ostateczny koniec, bo nie chcę żyć czekaniem.. Hmm. I tak jak piszesz, byle by umieć taki sztorm "wykorzystać" w naszym życiu. Ale one są i będą. One zawsze w nas coś zmienią.
    Przytulam Cie do serca i dziękuję, że jesteś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, pamiętaj, że wszystkie trudne doświadczenia czynią nas silniejszymi; ważne tylko, aby z życiowego sztormu wyciągnąć właściwe wnioski. Kiedy życie mnie przygniata, a sztorm wydaje się przejmować kontrolę nad wszystkim, powtarzam sobie słowa z Listu do Filipian: Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia!. Pomaga, bo mam świadomość, że nie jestem z tym sama.
      Cieszę się bardzo, że znów jesteś. Bardzo mi Ciebie brakowało!
      Przytulam mocno!
      M.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nowa Opowieść O Dwunastu Miesiącach: Luty

Podaj dalej

Magia zimowego wieczoru