|
Fot. Michał Andrzej Oleksa |
W życiu każdego człowieka, dla którego książka to coś więcej niż zadrukowane kartki papieru, są takie tytuły, które sprawiły, że coś się odmieniło. Sposób patrzenia na świat, myśli, które dotąd biegły w zupełnie innym kierunku, oczekiwania wobec życia czy wiara w marzenia, po które mamy odwagę sięgnąć. Są takie książki, które coś w nas pootwierały, albo coś bolesnego pomogły nam pozamykać; książki, które nie pozostawiły nas obojętnymi i które długo, a może w ogóle nie pozwalają o sobie zapomnieć. W moim życiu taka książka pojawiła się ponad szesnaście lat temu. Po jej przeczytaniu długo nie mogłam dojść do siebie, będąc pod wpływem emocji, jakie ta powieść na mnie wywarła, i zachwycając się językiem, którego od tej pory szukam w każdej opowieści, po którą sięgam. Od tej jednej książki każdą inną oceniam już nie poprzez fabułę i treść, ale poprzez klimat, nastrój i język, w którym autor wyraża - lub nie - swój szacunek wobec czytelnika. Powieść "Tego lata w Zawrociu" stała się książką, która jest ze mną nieustannie, do której wracam i która nieodmiennie mnie zachwyca, a jej Autorka, Hanna Kowalewska, stała się dla mnie królową literatury polskiej, której do tej pory nikt nie zdetronizował. Patrz recenzja - KLIK
|
Hanna Kowalewska - królowa literatury polskiej |
Jednym z moich marzeń jako wiernego i oddanego czytelnika, było spotkać Hannę Kowalewską osobiście i porozmawiać z nią o tym wszystkim, co odnalazłam w jej powieściach. Wierzę w to, że marzenia się spełniają, a pragnienia naszego serca są odczytywane. Kilka dni temu, 20 listopada, miałam ogromną przyjemność poprowadzić spotkanie autorskie pani Hanny Kowalewskiej w moim rodzinnym Lublinie, w Filii nr 28 Miejskiej Biblioteki Publicznej, przy ul. Nadbystrzyckiej 85.
|
Niesamowity, uroczy wieczór i moje spełnione marzenie:) |
To był dla mnie magiczny wieczór. Miałam swoją ulubioną Autorkę tuż na wyciągnięcie ręki, mogłam zadać pytania, które towarzyszą czytelnikowi w czasie przygody z książką, oraz porozmawiać z panią Hanną jak kobieta z kobietą. W piątkowy wieczór czas dla mnie przystanął, a słowa wymieniły się na słowa, i owinęły wokół przybyłych Słuchaczy, zatrzymując i zaczarowując.
Matylda i Inka. Dwie bohaterki stworzone przez Hannę Kowalewską, pochodzące z dwóch różnych światów - Matylda z ukochanego przeze mnie i przez niezmiernie wielu Czytelników Zawrocia, o historii którego pani Hanna opowiedziała na spotkaniu; Inka natomiast z Jantarni, do której pióro Hanny Kowalewskiej przenosi nas w jej najnowszej powieści "Tam, gdzie nie sięga już cień". Dwie różne bohaterki, każda ze swoją tajemnicą i skomplikowanym wnętrzem, którego nie odkrywają od razu, ale dają Czytelnikowi przyjemność wchodzenia w ich świat i podążania za sobą, strona po stronie, ujawniając tylko to, na co są gotowe, resztę zachowując dla siebie. "Powieści niedopowiedziane", tak można określić prozę Hanny Kowalewskiej. Powieści, które dłużej żyją w czytelniku, pozostawiając go z uczuciem emocjonalnego rozbicia, jakie można doświadczyć tylko po dobrej książce. A książki Hanny Kowalewskiej właśnie takie są - niebanalne, bardzo dobre i urzekające poetycką prozą i językiem, który brzmi jak melodia, a nie jak zlepek przypadkowych słów ubranych w coś, co niestety coraz częściej pojawia się na księgarskich półkach.
Hanna Kowalewska to dobra polska literatura, po którą warto sięgnąć, aby się przekonać na czym polega fenomen i wyjątkowość tej pisarki.
|
Fot. Michał Andrzej Oleksa |
|
Fot. Michał Andrzej Oleksa |
|
To była naprawdę fascynująca rozmowa, którą chłonęłam |
Czy Matylda i Inka mogłyby się spotkać? Są w podobnym wieku, obie przemierzają ulice Warszawy, w której mieszkają, obie kochają sztukę i obie są wewnętrznie głęboko poranione, przepracowując te powbijane dawno temu drzazgi każda na swój sposób. Czy polubiłyby się?
"Myślę, że tak", odpowiada zapytana o to Autorka.
Ulubione książkowe postaci? Jest ich wiele. Weronika i Truda Tryska z najnowszej powieści. Bohaterowie młodzieżowej "Letniej akademii uczuć"; Bazyli, ukochany bohater, darzony największym sentymentem z powieści "Julita i huśtawki", którą pani Hanna uważa za swoją najlepszą książkę. "Tworząc te postaci nie da się pozostać wobec nich obojętnym. W pewien sposób stają się częścią życia autora".
Moją ulubioną bohaterką powieści Hanny Kowalewskiej jest Aleksandra Milska z cyklu o Zawrociu. Rozumiem tę kobietę i jej wybory, i w pewien sposób jest mi najbliższa ze wszystkich innych postaci pojawiających się w tych książkach. Babka Aleksandra, kobieta z charakterem, która nawet po śmierci rządzi w swoim Zawrociu, obecna tam w każdym zakamarku. Wiedźma? A może po prostu ktoś, kto nie potrafi żyć w narzuconych ramach, i kto nie potrafi zadowolić się szarością ani bylejakością. Lubię ją i razem z Matyldą poszukuję jej śladów w każdej kolejnej powieści, splatanej z magicznych słów pani Hanny, która uchyliła rąbka tajemnicy mówiąc, że pracuje obecnie nad kolejnym tomem Zawrocia...
|
Fot. Michał Andrzej Oleksa |
|
Zasłuchani Czytelnicy... |
|
Ubogacająca rozmowa i zatrzymanie |
|
Fragment książki w wykonaniu Autorki |
Pani Hanna wciągnęła nas w swój świat pisania, a my, słuchający jej, odkrywaliśmy krok po kroku kim jest kobieta, która pisząc swoje książki słowem, maluje nim najpiękniejsze obrazy, które długo pozostają pod powiekami.
Ile jest Hanny Kowalewskiej w jej bohaterach? Jak wygląda warsztat pracy i kiedy, tak naprawdę, zaczęli "przychodzić" do niej ci bohaterowie, których znamy z kart jej powieści? Co się zmieniło w kobiecie, której nazwisko jest na okładkach prozy i poezji, od "Kapelusza z zielonymi jaszczurkami" do "Tam, gdzie nie sięga już cień"? Na te wszystkie pytania pani Hanna odpowiadała, zatrzymując nas przy swoim słowie, które chłonęliśmy jak jej książki.
Autorka również tomików wierszy: "Winoroślinność" i "Anna tłumaczy świat", bardziej jednak czująca się prozatorką niż poetką. Ale to właśnie dzięki wrażliwości tej poetki w Autorce, książki Hanny Kowalewskiej są właśnie takie - nacechowane liryzmem, ubarwione słowem, po którym nie da się prześliznąć i pełne bogactwa pięknego języka polskiego.
Jak odpoczywa Autorka po skończonej książce? Hanna Kowalewska kocha morze i góry. Lubi samotne wędrówki i zapuszcza się w miejsca zapomniane i niedocenione przez turystów. Podobnie jak Aleksandra Milska, nie lubi żyć w ramach, przeciwko którym kiedyś się zbuntowała. Ceni swoich wiernych Czytelników i dla nich pisze. Ale pisze też dla siebie, bo pisanie uzależnia, i jeśli jest pasją, staje się silniejsze od czegokolwiek innego i nie da się mu przeciwstawić. Pisarz, oddając Sztuce samego siebie, staje się w pewnym momencie medium, przez które milczący dotąd bohaterowie chcą opowiedzieć swoją historię i dzięki niej się narodzić. Hanna Kowalewska sprowadza postaci swoich książek na świat w mistrzowski sposób, a dla mnie był to prawdziwy zaszczyt prowadzić to spotkanie, o wystrój i atmosferę którego zadbały panie Maria Poręba, Beata Gryka i Iwona Rogala. Samo zaś spotkanie odbyło się dzięki inicjatywie pani Anny Ostęp, której w imieniu Czytelników zachwyconych twórczością Hanny Kowalewskiej, serdecznie dziękuję!
|
Podziękowania Czytelników |
|
Wymiana wrażeń po spotkaniu... |
|
Podziękowania Pani Marii Poręby, Kierownik Filii nr 28 |
|
Był również czas na pytania Czytelników |
"Cudowny przystanek w rozpędzonym życiu", powiedziała uczestnicząca w spotkaniu pani Dorota Korbut. "Czułam się tak, jakbym wysiadła z rozpędzonego autobusu życia. Odpoczęłam."
Piękne słowa, które wystarczą za podsumowanie.
Naprawdę warto bywać na spotkaniach autorskich, bo one ubogacają i dają coś, czego nie da się doświadczyć nigdzie indziej. Spokój, zatrzymanie, inny świat oraz poruszenie tych delikatnych strun duszy, o których na co dzień zapominamy.
Pani Hanno, za możliwość tego spotkania i rozmowę, która na zawsze we mnie pozostanie - DZIĘKUJĘ!
Monika A. Oleksa
|
W roli prowadzącej spotkanie ... |
|
Przystanek od codzienności... |
|
Fot. Michał Andrzej Oleksa |
|
Najcenniejsza dedykacja! |
|
Fot. Michał Andrzej Oleksa |
|
Rozmowy zakulisowe... |
Przyznaję, że do tej pory znam jedynie legendę pisarki, właśnie się uzbroiłam w książkę "Tego lata w Zawrociu", którą chcę poznać. Pamiętam jednak z rozmowy jak ważną dla Ciebie pisarką jest pani Hanna i domyślam się jak ważne było to spotkanie. Jestem pewna, że było magiczne. Mam szczerą nadzieję, że będę miała jednak okazję zapytać Cię osobiście o jego przebieg i wrażenia :) Pozdrawiam Cię serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPani Moniko. Dla nas również spotkanie autorskie z Hanną Kowalewską było magiczne i przeszło nasze najśmielsze oczekiwania, a to za sprawą Pani obecności i profesjonalnego prowadzenia spotkania. Za okazaną pomoc,życzliwość i przyjaźń z całego serca dziękujemy.
OdpowiedzUsuńPracownicy filii nr 28
Mam jedną książkę autorki, ciągle nie czytałam :(
OdpowiedzUsuńAle za to Mama się zaczytała w Paninej "Ciemnej stronie miłości"
Podpisuję się pod wpisem Pań z Biblioteki. Magiczne spotkanie, które prowadziła Czarodziejka. Nie mogło być inaczej :) Liczę na "pożyczkę" książek pani Kowalewskiej - może w lutym się uda? Buziaki Ps. Moniś nie mogę się połapać co to za "kreacja" :) z każdej strony zaskakująca :)
OdpowiedzUsuńWidać, że spotkanie było bardzo emocjonujące, świetna fotorelacja. Aż żal, że nigdy nie byłam na żadnym spotkaniu autorskim. Pora nadrobić :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPiękna relacja! Książek pani Kowalewskiej jeszcze nie znam, niby coraz więcej polskich autorek na moich półkach, a mimo to jeszcze tyle do poznania. Język powieści zachwycił mnie w Pani książkach oraz w "Poduszce w różowe słonie" Joanny M. Chmielewskiej (-:
OdpowiedzUsuń