Modlitwa nogami

Fot. Marcin Piotr Oleksa 

Człowiek został stworzony na chwałę Pana i powołany do tego, aby Go uwielbiać. Życie zostało człowiekowi podarowane z miłości, a w miłość tą, bezwarunkową i dla człowieka niepojętą, wpisany został wybór i wolna wola. Bóg stworzył człowieka na swoją chwałę, ale to człowiek dokonuje wyboru czy tego chce, przyjmując świadomie do swojego życia Tego, który go wykupił z mocy Zła i panowania mroku dobrowolnie wybierając śmierć krzyżową; czy też nie chce, zachowując swoje życie dla siebie, i mniej lub bardziej świadomie poddając się Temu, od którego został przed wiekami wykupiony. 
Świadomy akt wolnej woli człowieka jest tym, co determinuje całe jego życie, nakreślając - jak nawigacja, kierunek do którego będzie zmierzał. Od tej woli i od decyzji wyboru człowieka zależy, czy i jak Bóg będzie obecny w jego życiu, i jak będzie tam działał. A działa naprawdę z wielką mocą, jeśli Mu tylko na to pozwolimy. 

Fot. Marcin Piotr Oleksa  

Moje życie jest cudem od samego momentu poczęcia. Cud nie oznacza tego, że było i jest proste. Nigdy nie było, ale nikt nie obiecywał mi, że będzie. Godzę się na to, na co nie mam wpływu, ale walczę, gdy jest choć cień szansy, że się uda. Nie poddaję się, gdy sytuacja, o którą toczę bój z losem zależy ode mnie; przyjmuję natomiast to, co mnie przerasta i co zależne jest od woli kogoś innego. 
Najtrudniejszą walkę człowiek toczy sam z sobą i z własnymi ograniczeniami. Kiedy zaczyna brakować sił na drodze, którą się podjęło, a psychika chowa się w skorupę lęku i niemocy, trzeba determinacji by się nie poddać, zawalczyć i dokończyć to, co rozpoczęliśmy z przekonaniem, że wytrwamy. Trzeba też pokory wobec tego, co musi rozegrać się swoim rytmem, bez niecierpliwego pospieszania czasu i z przyjęciem pewnych warunków, których nie da się zlekceważyć. 

Fot. Marcin Piotr Oleksa

Pokory wobec życia uczę się w górach. Podejmując wędrówkę szlakami, które stawiają wymagania jestem świadoma tego, że muszę uszanować ich potęgę i dostosować się do tego, co one narzucają. Zmierzając na szczyt, do którego dojście wymaga czasu i wysiłku wiem, że nie mogę wybrać drogi na skróty, ani też nie sprawię, że dotrę do celu dużo szybciej niż początkowo zamierzyłam, bo każdy skrót grozi upadkiem, a siły trzeba rozłożyć równo na całą wędrówkę, a nie jedynie na jej początkowy etap. Każdy wysokogórski szczyt jaki chcę zdobyć, jest jak trudne życiowe zamierzenie czy wyzwanie postawione nieoczekiwanie. Zanim się go podejmie, wymaga przemyśleń i opracowania trasy, bo kiedy już się rozpocznie wędrówkę, nie zawsze da się zawrócić. Aby nie zboczyć z wyznaczonego szlaku, potrzebuję mapy. Dzięki niej wiem, którą drogę wybrać, gdy ta zamierzona okaże się zbyt trudna lub przekraczająca moje możliwości. Mapa wskazuje właściwy kierunek, a znaki, które napotykam na drodze mojej wędrówki upewniają mnie w tym, że idę dobrą ścieżką. 



Moją mapą jest Ten, który mnie umacnia. W Nim mogę wszystko, nawet gdy sama wątpię w swoje możliwości. Jego moc pomaga mi przezwyciężać własne ograniczenia i znaleźć siły wówczas, gdy wydaje mi się, że nie postawię już ani kroku więcej. W takiej wędrówce, podjętej na Jego chwałę, moją modlitwą staje się każdy kolejny krok. Kiedy wszystko we mnie krzyczy: "Nie dam rady! Już dłużej tak nie mogę!", On podtrzymuje mnie przed upadkiem i wbrew wszystkiemu, pomimo braku sił i chęci podjęcia dalszej drogi; pomimo bólu, pęcherzy, obtarć i potwornego zmęczenia, jest ze mną wtedy, gdy ja wątpię i niemożliwe czyni możliwym. A ja "odmawiam" nogami modlitwę dziękczynienia i uwielbienia, bo każdego dnia mojego życia doświadczam Jego łaski i realnej obecności w tych wszystkich sprawach, które z ufnością Mu oddaję. Każdy dzień podejmuję na Jego chwałę, a gdy przychodzą momenty, kiedy usta milczą i trudno zebrać myśli, i gdy brakuje słów, by powiedzieć Mu to wszystko, co nagromadziło się w sercu, wiem, że On, Jezus, mój Pan, przyjmie każdą modlitwę nóg, które przezwyciężając słabość ciała, wędrują dalej, aż do wyznaczonego celu, z Jego błogosławieństwem.
Monika A. Oleksa 

Fot. Marcin Piotr Oleksa 
    

Komentarze

  1. Zaskoczyłaś mnie. Kiedy przeczytałam tytuł, sądziłam, że będziesz pisać o pięknie przyrody i już się cieszyłam, że ja też często modlę się nogami wędrując po okolicy i podziwiając Boże dzieło! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, zaczynałam pisać ten tekst wędrując tatrzańskimi szlakami, i moje zamierzenie było własnie takie, jak sądziłaś - miałam napisać o modlitwie bez słów w czasie wędrowania i podziwiania tych wszystkich cudów, które są na wyciągnięcie ręki; ale w moim pisaniu jest tak, że często czuję się jak narzędzie i piszę to, co gdzieś w sobie usłyszę. I wyszło o uwielbieniu życiem, które jest jak nieustanne zdobywanie wysokich szczytów. I o tym, że cokolwiek czynimy, robimy to na chwałę Pana!
      Mam nadzieję, że wypoczęłaś po urlopie? Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :)
      M.

      Usuń
  2. Moniko,dziękuję za Twoje słowa,które umacniają,dają nadzieję i siłę.I przypominają, o Tym, Kto daje siłę do trwania,nadzieję,że damy radę i ufność,że niemożliwe staje się możliwe.Trzeba tylko zaufać i dać się prowadzić.Choć czasem to bardzo trudne,bo szlaki życia wiodą pod górę,po kamienistych szlakach.Ale trzeba ufać!Warto zaufać!Bóg zawsze jest obok i prowadzi,czasem wbrew naszym planom.Ale On przecież nas zna i wie co dla nas najlepsze.
    Pozdrawiam serdecznie,D.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moniś - pięknie napisane. Tyle razy przekonujemy się, że wystarczy zaufać, a człowiek zawsze przed szereg i zawsze po swojemu kombinuje.Pierwsza przeszkoda i się poddaje, a tam za nią czeka widok zapierający dech w piersiach. Znów Twoje piękne rekolekcje dla nas. ( Podziwiam te Twoje wiotkie stopy, które tyle wytrzymują :) )

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Podaj dalej

Nowa Opowieść O Dwunastu Miesiącach: Luty

Zapach Wiosny