Sobotnie zapiski licealistki, odc. 2
Fot. Michał Andrzej Oleksa Poniedziałkowe zachlapane przedpołudnie zupełnie nie nastrajało optymistycznie, a dzisiejsza lekcja matematyki dłużyła się niemiłosiernie. Sor Jaworski, odwrócony do nas plecami, tańczył na tle tablicy objaśniając jakieś skomplikowane zadanie, którego większość klasy nie rozumiała, ale skrzętnie wszystko notowaliśmy, żeby nie było, że nie uważamy. To jednak, że notowałam, nie oznaczało, że cokolwiek z tego rozumiałam, a szczególnie dzisiaj, w poniedziałek, który nadszedł po takim pięknym i prawie wakacyjnym weekendzie. Totalnie nie mogłam się skupić i widziałam, że Tośka ma ten sam problem. Zresztą wcale się jej nie dziwiłam. Po niedzieli spędzonej z Karolem na kręglach, zakończonej długim spacerem po Starówce, poniedziałek był ostatnią rzeczą, jakiej Tosia pragnęła. Reszta klasy też nie oczekiwała go zbyt radośnie, sądząc po smętnych minach moich koleżanek i kolegów. Patrząc w okno na spływające po szybie smutne krople deszczu, gdzieś między fun...