To jedno lato... - rozwiązanie konkursu!
Fot. Marcin Piotr Oleksa |
To jedno lato... Zapamiętane, wpisane w serce, przywracające nadzieję, przynoszące radość. Dziękuję wszystkim, którzy chcieli się nim ze mną podzielić w komentarzach (tutaj i na facebook'u) i w mailach. Moment wybierania zwycięzcy jest dla mnie zawsze trudny, nie jest prosto zdecydować która spośród wielu wypowiedzi jest tą najlepszą, bo w jaki sposób można ocenić czyjeś zwierzenie? Jakim kryteriom poddać pracę, na co zwracać uwagę, jak bardzo być krytycznym jeśli ktoś pisze od serca o tym, co było dla niego ważne?
Dziękuję serdecznie wszystkim, którzy wzięli udział w wakacyjnym konkursie. Niestety książek było tylko trzy :(
"To jedno lato" Doroty Milli umili jeszcze letnie popołudnia pani Edyty Chmury, której praca prosto jak strzała trafiła w moje serce :D
"Czereśnie zawsze muszą być dwie" Magdaleny Witkiewicz powędruje do pana Włodka Piaseckiego, którego historia jest dowodem na to, że nie tylko młodość ma monopol na piękną miłość, bo dojrzałość też potrzebuje czułości i bliskości, i niejednokrotnie docenia uczucie i obdarowuje nim dużo intensywniej niż szalone porywy młodości.
"Spacer nad rzeką" Moniki A. Oleksa :) trafi w ręce pani Małgorzaty Kasprzyk, której opowiadaniem podzielę się na blogu już wkrótce :).
Zwycięzcom gratuluję, a wszystkim pozostałym bardzo dziękuję, jednocześnie zapraszając do kolejnych konkursów :).
Monika A. Oleksa
Fot. Marcin Piotr Oleksa |
TO JEDNO LATO - WSPOMNIEŃ CZAR ;)
„Uwielbiam niedziele” – myślałam wpatrując się w leniwie płynące na lazurowym niebie białe chmurki. Było gorące letnie popołudnie, a ja leżałam na trawniku, co chwila odrywając się od „Pożegnania z Afryką”, aby rozejrzeć się jak pięknie jest u mnie w domu na wsi. Z ziemi wyskoczyło mnóstwo stokrotek, które uśmiechały się do mnie radośnie, zwracając swe główki ku słońcu. Różne myśli przychodziły mi do głowy i niczym kadry w filmie przeskakiwały obrazy z dzieciństwa, twarz Mamy, skakanie po kopkach siana z koleżankami i podjadanie czereśni z sadu sąsiada…To były lata! Mimo, że miałam dużo obowiązków i pracy, bo oczywiste było, że muszę pomagać rodzicom, a na wsi zajęć zawsze jest bez liku, to i tak dzieciństwo kojarzy mi się z taką błogością, jaką czuję właśnie teraz, leżąc sobie na kocyku i ciesząc się chwilą.
„Mam nadzieję, że też będziesz miał szczęśliwe dzieciństwo, Maleńki” – powiedziałam na głos spoglądając na swój coraz większy brzuch. Byłam już w czwartym miesiącu ciąży i lekarz zapewniał, że niedługo poczuję, jak mój Skarbek pływa sobie beztrosko. Rozmawiałam z nim często, chciałabym aby znał mój głos, czuł miłość. „Może nie znamy się jeszcze zbyt dobrze, ale nie mogę się doczekać, kiedy się spotkamy :)”. Mój cud! Westchnęłam…chciałam wrócić do czytania, ale jakoś nie mogłam się skupić. Mama powtarzała, żebym nacieszyła się ostatnimi miesiącami wolności, bo potem już nie będę miała czasu na odpoczynek, książki i rozmyślania o niebieskich migdałach. Już nie będę się wsłuchiwać w cykanie koników polnych i poranne trele wróbli przy moim oknie, nie będę przypatrywać się chmurom, zastanawiając się, jaki kształt przypominają…całym moim światem stanie się dziecko, a codzienność zabierze mi leniwe niedziele. No cóż, jak zawsze, Mama miała rację, no może tylko co do książek się pomyliła, bo nie potrafię z nich zrezygnować i nawet kosztem swego snu, sięgam po nie każdego dnia.
Ale dlaczego wspominam właśnie tamten letni dzień? Co było w nim takiego wyjątkowego? Dla mnie nastąpiło wówczas trzęsienie ziemi…z odległych krain, do których zawiodły mnie myśli, wyrwał mnie jeden kopniak, tak wyraźny, że już nie miałam wątpliwości, że synek przypomina mi o sobie…nareszcie! Odpowiedział mi, słyszy mnie, rozumie, jesteśmy jednością! Ucieszyłam się tak bardzo, że biegnąć (no dobra, człapiąc ;)) do męża z radosną nowiną sprawiłam, iż sądził, że trafiłam szóstkę w totka. Jeden ruch, odpowiedź na moje czcze gadanie, sprawił, że na zawsze zapamiętałam ten dzień…To był 21 lipca…niedzielne popołudnie.
Edyta Chmura
Moje lato ....to jedno lato .... Najważniejsze dla mnie lato było 6 lat temu ponieważ pierwszy raz wymarzona kobieta przyjechała z południa Polski do mnie, nad morze .
Ja po nieudanym pierwszym małżeństwie myślałem, że już pozostanę samotnym facetem ale dobry Bóg i wujaszek Google pozostawili na mojej drodze piękną blondynkę o niebieskich oczach i cudownym uśmiechu. Ona też po nieudanym pierwszym związku zgodziła się do mnie przyjechać na 3 dni..... byłem cały w skowronkach !!!!!!
Wcześniej pisaliśmy do siebie, rozmawialiśmy na Skype a nasza pierwsza randka odbyła się w połowie drogi, czyli w Warszawie. Trwała parę godzin ale oboje już wiedzieliśmy, że nie chcemy bez siebie żyć .
Nastał ten dzień, w którym moja Marta postawiła swoje stopy na nadmorskiej ziemi .... proszę mi wierzyć, że nie czułem upału, który wtedy panował. Miałem motyle w brzuchu.....
3 dni były najwspanialszymi z całego lata 2011 roku... Zabrałem ją nad morze, a w ręku ściskałem okazały pierścionek zaręczynowy.
Pierścionek wręczyłem jej oświadczając się. Liczyłem, że powie TAK ....
Odpowiedziała NIE!!!!!!
Nie, że mnie nie chciała...
Chciała bo kochała ...... pierścionek TYLKO nie był w guście jej.
Zamiast skromnego -olbrzyma dostała , pół dłoni przesłonił jej.
Widząc ma minę uśmiechnęła się z miłością do mnie i powiedziała: "Pójdziemy wymienić klejnot na coś skromniejszego". I wybrała sama śliczny pierścionek -srebrny z bursztynkiem, tańszy o połowę .
Oświadczyny przyjęła, TAK mi powiedziała. Pierścionek z bursztynem również pokochała 💛
Jesteśmy teraz szczęśliwym małżeństwem, żona Marta Piasecka przeprowadziła się do mnie, a w wianie wniosła biblioteczkę i po zajrzeniu do niej.... zakochałem się również w książkach. Dzięki żonie nie pozostałym podstarzałym tetrykiem lecz jestem ROMANTYKIEM i nie wstydzę się tego 👏
Oboje z czułością wspominany to wyjątkowe lato ---nasze LATO 💏🌅
Włodek Piasecki
Dziękuję z serca ,że moja historia spodobała się Pani . Jestem zaszczycony ......
OdpowiedzUsuńGratuluję pozostałym zwycięzcom 👏