Stan jesiennej melancholii
Fot. Marcin Piotr Oleksa |
Jesień na dobre się już rozgościła, zostawiając swoje ślady na trawnikach, w parkach i ogrodach. Przemalowała świat po swojemu, zostawiając jeszcze gdzieniegdzie kolory lata, choć zabrakło już letniego ciepła. Ubrana w złoty płaszcz z kapturem, rozsypuje za sobą dywan żółto - pomarańczowych liści, porozrzucanych w nieprzypadkowym wzorze, który zachwyca.
Piękna Pani Jesień robi wszystko, by odczarować nużącą i przygnębiającą codzienność, ale ludzie i tak na nią narzekają, bo taką już mają naturę. Łatwiej im doszukać się wad i zarzutów, niż zalet i dobrych stron. Przewrotna ludzka natura. Odpychająca to, co wymaga wysiłku.
Fot. Marcin Piotr Oleksa |
Stan jesiennej melancholii rozpoczyna się wraz z nastaniem chłodnych, deszczowych i monotonnych dni. Wyziębieni i noszący w sobie tęsknotę za latem, uciekamy przed jesienią chowając się w cieple ogrzewanych pomieszczeń. Odgradzamy się od jesieni, starając się ją ignorować, a gdy mimo wszystko ona chce się z nami bliżej zaprzyjaźnić, wpadamy w melancholię.
Każdy człowiek ma swój własny sposób w jaki radzi sobie z listopadowym przygnębieniem. Niektórzy przeglądają w internecie strony z egzotycznymi wycieczkami, marząc aby wyrwać się z szaro-burości choć na tydzień; inni po prostu się "hibernują", zapadając w bezemocjonalny stan uśpienia pozwalający przetrwać do chwili, gdy słońce złoży obietnicę powrotu; a jeszcze inni po prostu narzekają. Na wszystko. Na to, że pada i tak szaro. I że dni takie krótkie i ciemne. Że zimno i nic się nie chce. I że listopada mogłoby w kalendarzu nie być, bo po co on komu potrzebny? I żeby jakoś tylko przetrwać do wiosny, bo wtedy już będzie radośniej, cieplej, ładniej. No będzie, to prawda; ale jesień też ma tak wiele do zaoferowania, jeśli tylko spojrzymy na nią troszeczkę inaczej. Bez uprzedzenia i najeżania, akceptując ją pomimo wszystko.
Fot. Marcin Piotr Oleksa |
Lubię jesienność, jej melancholijność i zamyślenie. Lubię tę szaro-burość, z której wyłuskuję słowa i pomysły. Ona skłania mnie do najgłębszych refleksji, zmusza do poszukiwań, również tych w poukrywanych przestrzeniach mnie samej. Ona, ta jesienność, inspiruje mnie twórczo i zbliża do ludzi, bo to od nich czerpię ciepło i nim się ogrzewam. Dookoła siebie szukam pomarańczowej, energetyzującej barwy i odnajduję ją w dyniowych przysmakach, na drzewach, które jeszcze ocaliły część liści i nie chcą się z nimi pożegnać, w przytulnym świetle lamp ocieplających moje mieszkanie, i na okładkach książek, po które jesienią i zimą sięgam najchętniej. Chłód na dworze ocieplam przytuleniami. Robię to codziennie, obdarowując dobrą energią i otrzymując w zamian za nią bezcenną wzajemność.
Uczę się nie narzekać, bo takie bezcelowe przemielanie słów i tak niczego nie zmieni, a tylko zainfekuje moje wnętrze. Narzekając, godzę się na to, aby na moim nosie pojawiły się okulary zniekształcające rzeczywistość. Patrząc przez nie widzi się głównie to, co złe, brzydkie i wyprane z kolorów, a przeocza to, co może zachwycić. Człowiek, który wiecznie narzeka, staje się niewolnikiem swoich własnych słów, i coraz głębiej zapada się w mazi, przylepiającej się do życia. Ciężko ją z siebie zmyć, gdy zaschnie i zaskorupi się jak pancerz.
Lubię jesień i jej tajemniczość spowitą mgłą. Lubię zapach wilgotnych liści, którymi usłane są alejki i chodniki. Z zachwytem wpatruję się w ukolorowane liście drzew, ciągnące się długim szpalerem wzdłuż lubelskich ulic i poza miastem. Lubię listopadowe wieczory, zapach jesiennych ognisk i spacer po cmentarzach. I chociaż są momenty, kiedy wpadam w stan jesiennej melancholii, każdy dzień uczę się szanować i w każdym z nich zostawiam swój ślad.
Jesień sprzyja zamyśleniu. Nad sobą i nad życiem, które jest zbyt krótkie, by ignorować listopadowe dni i wykreślić je z kalendarza. I tylko od nas zależy, jak je zapełnimy i jak przeżyjemy.
Monika A. Oleksa
![]() |
Fot. Monika A. Oleksa |
Wszytko, co Pani pisze jest takie prawdziwe, to jest życie, które sobie sami powinniśmy układać , jednak czasami mimowolnie poddajemy się innym i stajemy się niewolnikami ludzi, zwykle tych najbliższych, niewolnikami własnych myśli, własnego blokującego ja przez co życie, które jest tak ulotne staje się bezbarwne i szare. Pozdrawiam gorąco - nadjja
OdpowiedzUsuńDroga Nadjo, ściągnęłam Panią myślami. Ostatnio często o Pani myślałam, zastanawiając się, jak sobie Pani radzi i czy odważyła się Pani na choćby jeden mały krok do przodu w walce o siebie. Proszę pamiętać, że mocno Pani kibicuję. Jest Pani mądra, wiem, że znajdzie Pani drogę. Gdyby miała Pani ochotę podzielić się ostatnimi miesiącami, proszę napisać. Czasami jest łatwiej, gdy "wylejemy" z siebie nadmiar tego, co nas od środka zatruwa. Pozdrawiam gorąco i nadal trzymam kciuki!
UsuńM.
Bardzo serdecznie dziękuję Pani Moniko, jest Pani jedną z niewielu osób, które trzymają kciuki, które mi kibicują i wierzą we mnie i wspierają dobrym słowem. Bardzo dziękuję za motywację do działania. Jest Pani niezwykłą osobą. Potrafi Pani znaleźć czas i poświęcić każdemu chwilę w dzisiejszym zabieganym świecie. Z całego serca dziękuję, że jest Pani. Ściskam serdecznie, nadjja
UsuńJesień... płacząca deszczem, który studzi emocje i pozwala ochłonąć. Jesień i najpiękniejszy na świecie widok spadających z drzew kolorowych liści. Jesień - moje opamiętanie, kiedy nie umiem się zatrzymać.
OdpowiedzUsuńDziękuję za Twój, jak zawsze niezwykły, wpis.
A ja dziękuję za Twoją, naprawdę niezwykłą!, obecność. Tutaj i tam... tam i tutaj... Jesień to moja ulubiona pora roku :D
UsuńPrzytulam Dori! Czujesz?
M.
Dziękuję Ci.
OdpowiedzUsuńtiianv9072a
OdpowiedzUsuńgolden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet