Pasja pisania:moc słowa
"Słowo niewypowiedziane jest Twoim niewolnikiem; wypowiedziane, staje się Twoim wrogiem."
Zastanawiam się, czy tak samo dzieje się ze słowem pisanym? Zapisanym i zapamiętanym w książce, która w pewien sposób obnaża autora i dopuszcza czytelnika w pewne intymne rejony życia, do których dostęp mają tylko najbliżsi. I pomimo tego, że w większości przypadków autor jest tylko obserwatorem tworzonej historii; taką osobą, która stoi z boku i przelewa na papier to, co "widzi" w swojej świadomości pisarza i swoim umyśle, to jednak daje bohaterom coś z siebie - czasami swoje cechy lub swoją wrażliwość, ulubione rytuały, powiedzenia, czasami wykonywany zawód - tak jak ja przekazałam go mojej bohaterce, Marcie, choć w nieco innej postaci. Pisząc książkę, jej autor niejako daje pozwolenie czytelnikowi na poznanie go bliżej, chociażby przez sam klimat książki, używany język, dopuszczenie wulgaryzmów lub ich wyeliminowanie, opowiedzenie się za jakąś opcją polityczną czy przyznanie obecności Stwórcy w swoim życiu. Nie da się raczej napisać książki, która dociera do setek przeróżnych czytelników, nie wzbudzając ich zainteresowania: Ale kto to jest? I o co jej właściwie chodzi?
No właśnie, o co mi chodzi? Dlaczego piszę, choć przecież nie każdemu może się to podobać? Bo to jest silniejsze ode mnie. To "coś" siedzi we mnie i są chwile, kiedy przyprawia mnie prawie o obłęd. I wiem, że jeśli nie wyleję tego z siebie na czystą kartkę papieru, to oszaleję, zwariuję, a moje dzieci zostaną bez matki, a mąż bez połowicy. Dlatego piszę. To jest pasja. To dar, który dostałam, i za który, swoim pisaniem, próbuję dziękować.
"Pusta kartka zawsze mnie wabi." - napisał Richard Paul Evans - "Nowa deska prosi o gwóźdź."
To tak jak ze mną. Czasami jest pomysł, a brak słów, żeby go "namalować". Ale są takie dni, kiedy biorę do ręki pióro i czystą kartkę i samo się wylewa, a pióro drapie po kartce jak szalone, tak, że nie nadążam. Ale zawsze, w każdym napisanym zdaniu, jestem ja. Nie moje życie, ale ja, moja wrażliwość i osobowość.
"Zycie każdego człowieka jest baśnią napisaną przez Boga." - to Hans Christian Andersen. A ja lubię tę baśń obserwować i czasami napisać o tym historię. Na jesieni będzie już kolejna...
Doskonale Cię rozumiem z tymi płonącymi w środku słowami, które tak palą, że nie ma innego wyjścia - trzeba je uwolnić. To potrzeba, konieczność. Rzecz niezrozumiała dla kogoś, kto jej nie ma. Dar mówisz? Ale w takim razie dlaczego są tacy, którzy nie chcą go od nas przyjąć? Bo nieproszony? Pisanie to ujawnianie swego serca czy wystawianie tyłka na kopniaki? A może i to i to? Jedno jest pewne - pisząc dajesz innym prawo do gadania o tobie. Trzeba odwagi, by się na to zdecydować.
OdpowiedzUsuńBasia
Fajny pomysł! Gratulacje!!!
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem pisanie to jedno i drugie: ujawnianie swego serca oraz wystawianie tyłka na kopniaki. Ciekawie to ujelas.
OdpowiedzUsuńWitam,muszę się czymś podzielić:-) Moniko MOC słowa, moc Twego słowa sprawiła,że będąc dziś w większym mieście(jak wiesz mieszkam prawie w lesie i większość rzeczy kupuję przez internet,ale zapachu przez internet nie da sie kupić) miałam dużo czasu,bo mąż siedział w kolejce do lekarza, weszłam do takiej perfumerii z duszą (nie tam stoisko w markecie ,tylko dwie przemiłe panie ,które o zapachach wiedzą wszystko) . No więc czego szukałam? Szukałam zapachu J`adore ,którym pachniała cała książka Miłość w kasztanie zaklęta. Musiałam w końcu sprawdzic jak TO pachnie. Cena była równie powalająca jak zapach luksusu:-). Kupiłam sobie w zastępstwie coś z tej samej gamy zapachowej i troszkę tańszego, ale już wiem co będę chciała na urodziny:-) Taka jest moc TWOJEGO słowa :-)Buziaczki
OdpowiedzUsuń