Wieczorem
Fot. Marcin Piotr Oleksa |
Kolejny dzień rozwiał wiatr, poniedziałek układa się do snu. Jaki był i co przyniósł? Wierzę w to, że pomimo tych wszystkich spraw, z którymi musiałaś i musiałeś się zmierzyć, znalazł się okruszek czegoś dobrego, co zapisało się w Twoim sercu miłym wspomnieniem, prowokującym uśmiech. Czymś, co pozostanie w Tobie, rozświetlając listopadowy mrok, który już wkrótce nadejdzie, obejmując swoje panowanie nad światem.
Kolejne godziny odkładamy do komody z tym, co już przeminęło. Łatwo policzyć dni, które tam pochowaliśmy, dużo trudniej przewidzieć te, które jeszcze przed nami. Nie znamy ich, i dobrze, bo dzięki temu życie ma tak niepowtarzalny smak, słodko-gorzki, niekiedy kwaśny jak cytryna, lub cierpki, jak niedojrzały owoc. Musimy spróbować ich wszystkich, aby docenić te najlepsze, i cieszyć się nimi wtedy, gdy ich smakujemy. Bez tych gorzkich nie poczulibyśmy słodyczy, a z kolei sama słodycz szybko zemdli i pozostawi po sobie niemiłe uczucie.
Dlatego warto przyjąć życie z całą jego różnorodnością, nie czekając wyłącznie na wiosnę i ciepłe lato; nie hibernując się i nie uciekając przed mrokiem jesieni i chłodem zimy (Bożenko, przytulam Cię teraz mocno, i przesyłam ciepłe myśli i moją serdeczność do Krakowa :D); ale szukając w jesiennej nostalgii i przemijaniu czegoś, co sprawi Ci radość. Okruchy dnia. Szczegóły. Drobne rzeczy, które cieszą i sprawiają przyjemność. Słowa, które uskrzydlą; ludzie, którzy ogrzeją. Spacer, który oczyści umysł i doda nowej energii, którą trzeba w sobie gromadzić, aby mieć siłę walczyć z przygnębieniem.
W zabieganym dniu i problemach, które jak kłody, wciąż znajdujemy pod nogami, znajdź chwilę na coś, co sprawi Ci radość. Nie trać czasu na narzekanie; zrozum, że masz prawo do słabości, i że nie musisz zawsze starać się być taką, jaką inni chcą Cię widzieć. Nie musisz za wszelką cenę spełniać czyichś oczekiwań, ale możesz po prostu wsłuchać się w siebie, i zrobić coś, co właśnie Tobie sprawi przyjemność, spowoduje, że się uśmiechniesz i rozświetlisz od środka, dostarczając sercu tych słonecznych kolorów, tak pięknie wymalowanych ostatnio przez Panią Jesień. Cieszymy się nimi jedynie oczami, a warto, aby serce też je poczuło naszą spontaniczną radością i wyciszeniem, nawet w zabieganej codzienności.
Poniedziałkowy wieczór łagodnie otula sennością. Mrok rozświetlany nocną lampą zaciera ostre kontury rzeczywistości. Wygładza je. Rozbiegane myśli powoli wyciszają się. Wciąż będą krążyć, bo takie już są. Wciskają się nawet wtedy, gdy ich nie chcemy. Krążą jak głodne kruki i wrony, ale można je ubrać w puchatą szarość gołębi; odsunąć, i tak jak Scarlett O’Hara powiedzieć: „Pomyślę o tym jutro”.
Podaruj ten wieczór sobie. Nie ścigaj myśli, które i tak Cię obsiądą, i nie rozwiązuj trudnych problemów, bo zmęczenie minionego dnia przysłania prawdziwy obraz rzeczywistości. Nowy dzień przyniesie nowe siły, a poranek często zaskakuje podsuwanymi rozwiązaniami, które trudno jest dostrzec w mroku nocy.
Odłóż ten odchodzący dzień z wdzięcznością za to, co przyniósł, lub za to, że minął, i otwórz się na kolejny, który będzie dobry. Tego z całego serca Ci życzę.
Monika A. Oleksa
Fot. Marcin Piotr Oleksa |
Serdecznie zapraszam na moje jesienne spotkania autorskie na Śląsku:
Wtorek, 14.10 – Biblioteka w Lędzinach, godz.18.00, ul. Lędzińska 86
Środa, 15.10 – Biblioteka w Tychach, godz. 18.00, ul. Wyszyńskiego 27
Czwartek, 16.10 – gościnnie poprowadzę wykład na Uniwersytecie Trzeciego Wieku w Mysłowicach, ul. Powstańców 19 - „Uniwersalna prawda o miłości i o życiowych wyborach – spotkanie literackie z pisarką”
Piątek 17.10 – Filia Biblioteczna 11 w Mysłowicach, godz. 17.00, ul. Mikołowska 40
Fot. Marcin Piotr Oleksa |
Lubię wieczory, lubię zasiedzieć się do późna, lubię urok odchodzącego dnia.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, by Twoje wieczory zawsze były pełne pokoju, a Twoje spotkania z ludźmi - radości :)
Oj Moniko to ten tydzień masz wyjątkowo "pracowity" .......Słuchałam w niedzielę w radio Lublin rozmowę z Tobą i do Twojego wyglądu.....teraz miałam także Twój głos....bardzo podoba mi się ,że będąc lublinianką promujesz,zachęcasz do wizyty w tym mieście....ze mną już to zrobiłaś.....A przecież przez powieści ,które piszesz można to zrobić wspaniale...właśnie czekam ......na "zaproszenie do Lublina"......w książkach ,które mam nadzieję przeczytać.....
OdpowiedzUsuńMoniko, ile prawdy w tym, co napisałaś. Jesteśmy często na wielkich obrotach, czas leci, i tylko jakaś ewentualna wizyta u lekarza nas zatrzymuje. Opatrzność wciska hamulec, bo inaczej przecież gonilibyćmy dalej. Ten hamulec to czasami choroba, śmierć, wypadek...takie sytuacje powodują, że obiecujemy w sobie coś zmienić, zwolnić.
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz o jesieni, uważam jej kolory za najpiękniejsze z wszystkich pór roku, ja na jesień nie reaguję smutkiem, jakoś bardziej zwiększonym sentymentalizmem, ale w dobrym tego słowa zanczeniu. Dłużej zatrzymuję wzrok na dzieciach, bo przecież na kolejną jesień będą już większe, i ten czas dzisiejszy, już się nie powtórzy, dłużej przytulam się do męża, i stwierdzamy, że po 17 latach bycia razem jeszcze bardziej się kochamy, zauważam u siebie większą dojrzałość, doceniam to, co mnie spotyka, a co za tym idzie, egoistycznie odmawiam spotkań osobom, które tylko narzekają...mam w stosunkowo bliskim otoczeniu taką osobę, Moniko, powiem Ci, że ręcę opadają, ale to inna i dłuższa historia;)))) Pozdrawiam jesiennie:)