Czekanie
Fot. Marcin Piotr Oleksa Listopad dostraja swoje instrumenty, szykując się do wieczornego, pożegnalnego koncertu. Przystraja się w szary płaszcz, utkany z mlecznych mgieł, w który czasami, przelotnie, uchwyci czerwone promienie przebłyskującego przez grubą zasłonę chmur słońca. Na głowę zakłada czarny melonik, którym pozdrawia każdego napotkanego przechodnia, kłaniając mu się grzecznie. Listopad jest uprzejmy. I ciekawią go ludzie. Przygląda się im z zainteresowaniem, mijając na ulicy, czy na ciemnym, niebezpiecznym poboczu poza miastem; albo wspinając się na palce, zagląda w rozświetlone okna, za którymi ukrywa się człowiek i ludzkie smutki. Listopad dobrze je zna i czasami coś chciałby ludziom podszepnąć, może doradzić lub po prostu uśmiechnąć się i przysiąść obok, aby przejąć część noszonego w sercach ciężaru. Ale ludzie od niego uciekają. Przemykają po ulicach, poganiani chłodem i skuleni przed wiatrem, który wiecznie gdzieś pędzi. Zamykają przed listopadem drzwi i nie chcą g...