Literacki Lublin: Spotkanie autorskie w Filii nr 28 MBP w Lublinie

Fot. Marcin Piotr Oleksa


Drobiazgi. Chwile wyrwane codzienności; odświętne, inne od wszystkich, toczących się utartym rytmem. Chwile magiczne i schowane głęboko w sercu na dni, kiedy zimno na dobre rozgości się na świecie, a wraz z nim przyjdzie przygnębienie. Chwile, które łączą, pozostawiają wspomnienia, i za którymi się tęskni, bo przyniosły coś dobrego. Ogrzały ludzkim ciepłem i serdecznością, którą wymieniliśmy 28 października na spotkaniu autorskim w mojej osiedlowej bibliotece, Filii nr 28 MBP w Lublinie. 
O piękny, jesienny wystrój i urzekający, pogodny nastrój zadbały jak zawsze:) cudowne panie, pracujące w tutejszej bibliotece - pani Beata, pani Iwona, pani Magda i pani Maria, pod opiekuńczymi skrzydłami pani kierownik Marii Poręby, której serdecznie dziękuję za zorganizowanie tak urokliwego spotkania już po raz kolejny. Aż chce się tutaj wracać, by na nowo spotkać się z ludźmi, wśród których tak dobrze się czuję, i którzy za każdym razem zaskakują mnie głębią swoich przemyśleń, ogromną sympatią i skupieniem, z jakim słuchają tego, co chcę przekazać w czasie spotkania, które dla mnie jest zawsze wielkim ubogaceniem. 

Moi najmilsi goście...
Bardzo lubię słuchać interpretacji moich książek w wykonaniu najukochańszej sąsiadki, Marysi
Samotność przyglądała nam się z zaciekawieniem...
Droga mojemu sercu Elżbietka przeniosła nas do Kazimierza 
Misie Gabrysi towarzyszą mi na każdym spotkaniu:) 
O Eulaliach obowiązkowo muszę wspomnieć:) 


Pomimo tego, że bohaterką tego popołudnia była Samotność, pięknie przystrojona w październikowe kolory i stojąca wśród nas, nieco na uboczu (chylę głowę przed inwencją pani Magdy, Beaty i Iwony!), nikt z osób które tam zajrzały i przysiadły na te prawie dwie wspólne godziny, nie czuł się osamotniony. 

Samotność stanęła nieco na uboczu...

... onieśmielona obecnością tak wielu ludzi...

Nie chcieliśmy, aby czuła się osamotniona


Tylu bliskich mi ludzi pojawiło się na spotkaniu, że brakuje słów, aby wyrazić wdzięczność
Moi mili goście, zasłuchani... 
... i włączeni w rozmowę

Ponownie, podobnie jak w Pożegnaniu z Afryką, wybrzmiały fragmenty przenoszące nas do Kazimierza Dolnego nad Wisłą i na lubelskie uliczki. Zadziwiające dla mnie , jako autora, jest to, że żaden z fragmentów, które zostały dotychczas przeczytane i wybrane przez moich Czytelników, nie powtórzył się. Ilu ludzi, tyle różnych refleksji i zdań, które w sposób szczególny  z jakiegoś powodu zapadły w ich sercach i pamięci. Lubię słuchać swojej książki w interpretacji Czytelników. Każdy z nich jest inny, każdy na co innego zwraca uwagę, a dzięki tej różnorodności, mogę się rozwijać, czerpiąc z niej i obserwując; zapamiętując i zapisując - najpierw w w sercu, a potem na kartkach moich powieści, bliskich ludziom, bo opowiadających o ludziach wyjątkowych, choć zwyczajnych, jak każdy z nas, noszący w sobie bogactwo, z którego nie zawsze do końca zdaje sobie sprawę.

Pani Magda przeczytała jeden z najbliższych mi fragmentów, wczuwając się w rolę
To dla mnie zawsze moment wzruszający
Najprzyjemniejsze chwile, tuż po części oficjalnej:) 
Mieć takie osoby wokół siebie - to skarb! I dar. 
Momenty, które bardzo lubię... 

Jestem wdzięczna każdemu z moich miłych gości, którzy przyszli w to wtorkowe popołudnie, aby pobyć ze mną - za obecność i zasłuchanie. Za ciekawe, wnikliwe pytania i ogromne wsparcie, które tutaj czuję, wśród tylu bliskich i serdecznych ludzi. Dziękuję za poświęcony czas i oderwanie od obowiązków (choćby za zostawienie trójki małych dzieci pod opieką babci, Ado :D); za uśmiech, wzruszenie i milczenie, gdy wybrzmiewały fragmenty książki. Dziękuję za to, że tylu z Państwa chciało być w to wtorkowe, kulturalne popołudnie razem ze mną i moimi książkami; za okruchy serca, które mi podarowaliście i za słowa, choćby takie, jakie usłyszałam od pani Lidii: "Pani naprawdę szanuje czytelnika. Dziękuję!". 

Filia nr 28 to moje miejsce, w którym czuję się jak wśród przyjaciół

Moje nieodłączne, bordowe pióro

... i dedykacje od serca - dla serca

W moim Lublinie mam dwie bliskie sercu biblioteki - jedna to moja osiedlowa, tuż naprzeciwko moich okien, Filia nr 28; i ta druga, do której wchodzę i czuję się jak w przytulnym pokoju przyjaciół, do którego aż chce się wracać, Filia nr 31 przy ul. Nałkowskich. Pani Marii Porębie i Agnieszce Pawlak - Dziaduch udało się stworzyć magiczne miejsca z duszą, które przyciągają. Nic dziwnego, że drzwi obu bibliotek są szeroko otwarte dla Czytelników, podobnie jak ciepłe wnętrza, które zapraszają swoją atmosferą. Po prostu chce się tutaj być, a to jest wyłącznie zasługa gospodarzy i pracowników obu bibliotek, którym składam głęboki ukłon szacunku za pracę, w którą wszystkie panie wkładają swoje serce, robiąc to najlepiej jak potrafią, i którym dziękuję za to, że im się chce zostawać po godzinach i zrobić coś więcej niż wymagane minimum. 


Pani Maria Poręba, kierownik Filii nr 28

Zespół Filii nr 28 i autorki wtorkowego spotkania i jesiennego wystroju 


Październik pożegnał się z ociąganiem, pozostawiając po sobie piękne wspomnienia spotkań, do których będę wracać pamięcią przez wszystkie chłodne, zimowe dni, gdy zatęsknię za obecnością ludzi, mających w sobie tyle piękna i serca, za które serdecznie DZIĘKUJĘ! 
Monika A. Oleksa  




Komentarze

  1. Jestem z każdym Twoim nowym wpisem, choć nie zawsze się wpisuję. Czasem wolę chwilkę dłużej Cię poczytać, popatrzeć zamiast pisać komentarz. A potem już muszę umykać do pracy. Ale zawsze z niecierpliwością czekam, aż w mojej liście blogów pojawi się coś nowego w Twojej Magii Liter:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że jesteś, kochana My! Im bardziej Cię poznaję poprzez wspólne słowa, tym bliższa.
      Ściskam Cię mocno, życząc miłego dnia:)
      M.

      Usuń
  2. Moniko, te Twoje wpisy...czytam i ...oglądam ,bo do oglądania jest bardzo fajnych "widoków",a jeszcze widać w tym wszystkim....radość,zadowolenie....a nie tylko jakiś obowiązek....Jak wiesz w ostatnim czasie otrzymałam 2 książki...."Miłość......" już przeczytałam ,nie będę tu pisać opinii,bo moje odczucia ( wszystkiego nie można przekazać w taki sposób) trochę ujawniłam na "lubimy czytać"....."Samotność...."
    sama nie mam pojęcia...jakie myśli mi przyświecają.....że jeszcze nie zaczęłam....czekam pewnie na jakąś szczególną chwilę.....i wierzę,że przyjdzie ....i powiem sobie.....już czas....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko, dziękuję za Twoje słowa na Lubimy Czytać. Dzięki moim ostatnim spotkaniom, rozmowom z ludźmi i takim wpisom zaczęłam na nowo cenić tę książkę. Był czas w moim życiu, kiedy po złej opinii kogoś mi bliskiego, "odwróciłam" się od tego mojego pierwszego "dziecka", zdradzając samą siebie, bo przecież ja to napisałam, i bez względu na to, czy komuś się taka literatura podoba, czy nie - ja włożyłam w to swoje serce, wplatane w tę książkę przez wiele lat. Stając jednak w prawdzie sama z sobą, odkryłam, kim naprawdę jestem i czego pragnę, i pokochałam "Miłość w kasztanie..." tak samo, jak w chwili, kiedy ją pisałam. Dlatego tym bardziej wdzięczna Ci jestem za Twoje słowa, bo dużo dla mnie znaczą. Dziękuję!
      A z "Samotnością..." daj sobie czas. On przyjdzie w odpowiednim momencie. Poczujesz to.
      Pozdrawiam cieplutko z Jutrosina w Wielkopolsce:)
      M.

      Usuń
  3. Październik to jakiś taki magiczny miesiąc... a pani Samotność po prostu przecudna!!! nie mogę się napatrzeć. Poznałam urok biblioteki na ul. Nadbystrzyckiej i patrząc na zdjęcia , czuję sie tak jakbym tam była. Koniecznie muszę przepis na konfitury wziąć następnym razem :-) i jeszcze - buziaki dla uroczej Sąsiadki :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buziaki przekażę, miejsce dla Ciebie szykuję, a kochane nasze Panie już myślą, jaką oprawę zrobić zimą:) Na razie jest pomysł, żeby zamrozić bałwana i płatkami śniegu przykryć wnętrze biblioteki:D Tylko, że jak rozgrzejemy atmosferę ciepłem twoich słów, może być przedwiośnie:)
      Miłego dnia, Gabrysiu:)
      M.

      Usuń
  4. Ja właśnie zaczęłam czytać "Samotność...", już widzę, że będzie pięknie. Ta cała otoczka tych spotkań w bibliotece, atmosfera, którą się wyczuwa, pozwala wierzyć w to, że ten świat jest pełen cudownych ludzi. Z każdej fotografii bije radość i dobro:) Gratuluję Moniko:)
    Ja też jestem pod wrażeniem pani samotności, chylę czoła przed pomysłem! A konfitury to w ogóle wyczyn nie lada, bardzo mi się podobają. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko, ten świat jest naprawdę pełen cudownych ludzi, trzeba to piękno tylko odkryć nawet w tych, którzy ranią. Dzięki takim spotkaniom mam możliwość rozmowy z ludźmi, których nigdy pewnie w swoim życiu bym nie spotkała. Jestem za to Panu Bogu wdzięczna, bo wierzę, że ma w tym swój plan, któremu się poddaję i daję się Mu prowadzić, dodatkowo ubogacając się niezmiernie dzięki tej różnorodności, którą ludzie mi ofiarowują i pokazują. Za to, że spotkałam Ciebie, też jestem wdzięczna!
      Pozdrawiam najserdeczniej z Wielkopolski:) ( w zasadzie to chyba jestem już bardzo blisko Ciebie)
      M.

      Usuń
  5. Wspaniały pomysł z tymi przetworami, aż zazdroszczę uczestnikom spotkania (-; A dzień wcześniej byłam tak blisko! Lublin teraz kojarzy mi się z miejscami opisanymi przez Panią na blogu i w "Samotności...". Jeszcze wszystkich nie odkryłam, ale w miarę możliwości zamiast autobusu wybieram przechadzkę po Starym Mieście (-; Pozdrawiam serdecznie Renata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Reniu, może w końcu pora, abyśmy razem pospacerowały po tym Lublinie? To wtorkowe spotkanie było niesamowite, miało w sobie taki klimat, że nie chciało się opuszczać ciepłych pomieszczeń biblioteki, a i ludzie wychodzili jacyś wyciszeni, zatrzymani, uśmiechnięci.
      Wierzę w to, że na któreś spotkanie Pani dotrze, a na razie... ustalamy dzień wspólnej wędrówki przez Lublin!
      Pozdrawiam ciepło z Wielkopolski:)
      M.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nowa Opowieść O Dwunastu Miesiącach: Luty

Podaj dalej

Magia zimowego wieczoru