Z listopadem pod rekę - Spotkanie autorskie w Kobylinie




Listopad w płaszczu z mgieł i dżdżu, zawieszonym na ramionach, towarzyszył mi krok w krok w czasie moich wielkopolskich spotkań autorskich. Jutrosin, Kobylin, Krotoszyn i Koźmin Wielkopolski - niewielkie miasteczka, z ogromną siłą przyciągania i ludźmi, do których chce się wracać. 
Kolejny dzień mojej wędrówki po Wielkopolsce, czwartkowe wczesne popołudnie - szare, listopadowe, nostalgiczne i nastrojowe, podobnie jak wystrój niewielkiej bibliotecznej przestrzeni w Kobylinie. Stoliki ponakrywane białymi obrusami, a na nich porcelanowe filiżanki i talerzyki ze słodkimi pokusami. Całość dopieszczona i zapięta na ostatni guzik, pod czujnym okiem pani dyrektor Teresy Bukowskiej, dla której ta biblioteka - to jak drugi dom, tyle lat swojej pracy i swojego życia jej poświęciła. 

Biblioteczne pomieszczenie zostało bardzo starannie przygotowane na spotkanie
Pani dyrektor, Teresa Bukowska, cudowny człowiek, oddany sercem swojej pracy
Najprzytulniejsze spotkania są wśród książek
Lubię ten klimat zasłuchania, gdy opowiadam o swojej pasji pisania

Przytulne, biblioteczne zacisze, odgrodzone od reszty pomieszczenia wysokimi regałami wypełnionymi książkami, przyjęło każdego wchodzącego tu gościa liryczną atmosferą i zapachem kawy, unoszącym się w parującym obłoku nad filiżankami. Jeszcze przytulniej zrobiło się, gdy przy stolikach usiedli przybyli Czytelnicy, swoim zasłuchaniem i refleksyjnymi wypowiedziami ocieplając to wnętrze, z którego nie chciało się wychodzić. 
Słowa płynęły spokojnie, podobnie jak czas odmierzający minutami to magiczne popołudnie. W zasłuchanej ciszy wybrzmiały fragmenty różnych moich książek - szczególnie zatrzymał nas ten, odczytany przez panią Teresę z "Miłości w kasztanie zaklętej", i przenoszący każdego z obecnych w klimat świąt Bożego Narodzenia. W tym zasłuchaniu nawiązała się szczera rozmowa, na co pozwoliło niewielkie pomieszczenie i swoboda, z jaką Czytelnicy się tam poczuli. Podjęty temat samotności, którego nie mogło zabraknąć w moim spotkaniu, bo siłą rzeczy ta tematyka przewija się przez najnowszą książkę, wzbudził refleksje, którymi Czytelnicy chętnie się dzielili, za co z całego serca pragnę im podziękować. 

Pani Kamili dziękuję za zmierzenie się z Eulaliami bez przygotowania:)
W najnowszej książce mam swój ulubiony fragment, który zawsze dedykuję Czytelnikom
Lubię kiedy między mną, a Czytelnikami nawiązuje się rozmowa
To listopadowe spotkanie w Kobylinie miało w sobie coś z magii


Dziękuję szczególnie pani Marii Bednarek, która po skończonym spotkaniu (na którym często i mądrze zabierała głos), obdarowała mnie tomikami wierszy swojego męża, Sławomira Bednarka. Pozwolę sobie przytoczyć dwa z nich, które szczególnie mnie przy sobie zatrzymały: 
Kieliszek wina

Postawił przede mną Pan kieliszek wina
Doczesną życia resztkę
Więcej nie będzie
Więc ostrożnie... w dłoniach go trzymam
I z kwaśną miną
Zaczynam degustację kropelki pierwszej... 
Sławomir Bednarek  "Kiedy przypłynie statek"

Lubisz oglądać pierścionki

Lubisz oglądać pierścionki- 
Co cię w nich pociąga?
Kształt okrągły, 
Oczka?

Nie nęci cię materia:
Srebro, złoto, kamienie drogie,
Ty o to nie dbasz, 
Ty dbasz o mnie.

I tylko się uśmiechasz,
Patrząc ot tak sobie, z lubości, 
A zieleni oczu
Mogą ci nefryty pozazdrościć. 

Nasza miłość jest jak pierścionek, 
Nie zna początku ni końca, 
Jak nie wiadomo, gdzie początek, gdzie koniec
Pierścionka.

Nasza miłość w podwatowanych jesionkach, 
Szara już i nie pierwsza, 
Cieplejsza jest od złota
I na pewno pewniejsza.

By nikt się nie dąsał
Ukłon w stronę Mistrza Ildefonsa. 
Sławomir Bednarek "Kiedy przypłynie statek"

Pani Maria Bednarek i pięknie opakowane tomiki wierszy jej męża
Wiele jest perełek w tych tomikach, "drobinek poezji" poszukiwanych przez Autora na ścieżkach życia
Podziękowania i obietnice powrotów... 
Pani Aniela Polna, jedna z gospodyń spotkania w Kobylinie
Chwile po oficjalnej części spotkania, wciąż pełne wrażeń...


Dziękuję również pracownikom Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy w Kobylinie, pani Teresie Bukowskiej, Anieli Polnej i Kamili Panek, za ciepłe przyjęcie, zadbanie o szczegóły i dopieszczenie spotkania, które było tak nastrojowe, że nawet Listopad przysiadł zasłuchany, i nie chciało mu się wychodzić na jesienny chłód. 

Fot. Marcin Piotr Oleksa

Pozostając w klimacie jesiennego zamyślenia, do kubka gorącej herbaty z sokiem malinowym dodaję kolejną, bardzo miłą rozmowę, którą przeprowadziła ze mną Weronika Tomala na swoim blogu: Kto czyta książki - żyje podwójnie - KLIK, oraz recenzje moich książek, których autorką jest również Weronika Tomala - SAMOTNOŚĆKASZTAN. A na koniec... niespodzianka... - KLIK:)
Monika A. Oleksa 




Komentarze

  1. Oczywiście zaczęłam od niespodzianki (-: Bardzo się cieszę, że proces twórczy trwa, mimo intensywności spotkań autorskich. Recenzja "Miłości w kasztanie zaklętej" jest wspaniała, ale inna nie mogła być, bo to po prostu piękna książka (-: Od jakiegoś czasu myślę, żeby ją sobie przypomnieć (-: Pozdrawiam serdecznie Renata

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładnie Ci Moniczko pod rękę z Listopadem :) Jak zresztą z każdym miesiącem :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki niesamowitym opisom Twoich wrażeń (jaki i również cudownym zdjęciom) i ja przeniosłem się na Twoje spotkanie, siedząc zasłuchany w słowach :)
    Pozdrawiam Michał

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nowa Opowieść O Dwunastu Miesiącach: Luty

Podaj dalej

Magia zimowego wieczoru