Wtorkowe spotkania kulturalne: "Jego oczami" Szymon J. Wróbel
Fot. Marcin Piotr Oleksa |
"Czy można tęsknić za człowiekiem, którego się nie znało osobiście?". Czy można czuć niedosyt rozmów, w których się nie uczestniczyło i głód słów trafiających do ludzkich serc? Czy można w końcu czuć bliskość z kimś, kogo dotąd znało się tylko z nazwiska, a kto - pomimo przekroczenia progu ziemskiej śmiertelności, stał się tak drogi, że to aż zdumiewa?
Książka Szymona J. Wróbla "Jego oczami" odpowiada na wszystkie te pytania. Publikacja została wydana przez Wydawnictwo M, i jest najnowszym dokumentem o księdzu Józefie Tischnerze, dopowiadając to, co nie zostało dopowiedziane o wielkim człowieku ogromnej skromności.
Księdza Józefa Tischnera nie trzeba przedstawiać, bo nie ma chyba w Polsce człowieka, który by o nim nie słyszał. Był niezwykły poprzez swoją zwyczajność i ogromny szacunek do każdego, przy kim się zatrzymywał. Jego życie było powołaniem do drogi, poprzez którą w prosty sposób tłumaczył zawiłe teksty filozoficzne, i w czasie której pokazywał drobne znaki Bożej miłości i cuda, jakie człowiek dostał w prezencie od Pana Boga.
"Życie to coś wspaniałego" - pisał ks. Tischner. "Gdzie jest życie, jest też i droga. Stąd rozmaite doświadczenia dróg. Świadectwa dróg, metafory dróg - niekiedy nawet dróg zamkniętych, nieistniejących. Droga jest bardzo ważna, droga dokądś prowadzi. Droga wyraża doświadczenia nadziei. Kiedy człowiek traci nadzieję, znikają drogi."
Ksiądz Tischner był człowiekiem, który miał dar trafiania do ludzi poprzez szacunek i ciekawość. Prowokował pytania i zachęcał do dyskusji, wciągając w nią tak sprytnie i tak ją prowadząc, że zwykli ludzie czuli się w niej dowartościowani, dostrzeżeni, zauważeni.
"Człowiek stwarza wokół siebie płaszczyzny bycia z innymi. każdy człowiek niesie ze sobą jakąś przestrzeń, na której mogą się znaleźć inni ludzie. Co oni potem na niej zrobią, to już jest ich sprawa." ks. J. Tischner do Jerzego Turowicza, "Tygodnik Powszechny" 1987, nr 50.
Ksiądz Adam Boniecki mówi o Tischnerze, że "był on nieustanną lekcją Kościoła. Kościoła, który jest Kościołem ze swoimi wymaganiami, ze swoją dyscypliną, ale jednocześnie życzliwego każdemu człowiekowi.", a sam ks. Tischner w rozmowie z Markiem Barańskim dodaje, że "istotną wartością religii nie jest to, że proponuje etykę, ale to, że pokazuje człowiekowi sens w życiu. Że życie w ogóle ma sens, że sens ma ofiara. Co więcej, że człowiek jest wtedy człowiekiem, kiedy zachowuje się w życiu wspaniałomyślnie i bezinteresownie".
Msze odprawiane przez księdza profesora ściągały zawsze tłumy ludzi, i bez względu na to, czy był to Kraków i kościół Świętego Krzyża lub św. Anny, czy też jego ukochany Turbacz, kazania które wygłaszał zawsze trafiały do ludzkich serc, bo ksiądz Tischner był po prostu ludzki i bliski zarówno prostemu człowiekowi, jak i wielkim filozofom i intelektualistom. Był kapłanem formującym całe pokolenia, z dużym poczuciem humoru, zakochanym w góralszczyźnie filozofem o niesamowitej inteligencji i intelekcie. Przy tym wszystkim jednakże był człowiekiem niezmiernie skromnym i pokornym wobec woli Bożej i cierpienia, które znosił z godnością, dając świadectwo podobne temu, jakie pokazał nam św. Jan Paweł II. Miał niezwykły dar rozumienia drugiego człowieka. Kiedy zatrzymywał się przy ludziach, wydobywał z nich pokłady dobra, które potrafił dostrzec, bez względu na to z kim rozmawiał.
W swoich kazaniach nie strofował i nie upominał, ale starał się ukazać piękno świata wpisane w otaczającą przyrodę, oraz to piękno, które nosimy w sobie, choć często tego nie chcemy dostrzec. Uczył otwarcia na bliźniego i przyciągał tych poszukujących, wątpiących, poranionych i zagubionych, za co był mocno krytykowany i niezrozumiany nawet przez tych, którzy zostali powołani do głoszenia prawdy o miłości i Dobrej Nowinie.
Wielką serdecznością obdarzał Tischnera Jan Paweł II. Cenił swojego krajana za otwarcie na godność człowieka i za filozoficzne przemyślenia przekładane na zrozumiały dla każdego język i za drogę Tischnerowego myślenia, która zawsze prowadziła do człowieka.
"Niebo nie przychodzi znikąd. Coś z nieba mamy w sobie. Coś z nieba przekazujemy innym. Człowiek dla drugiego człowieka może być częścią nieba. Niestety, także może być częścią piekła."
Ksiądz Józef Tischner zmarł po długiej chorobie 28 czerwca 2000r, pozostawiając po sobie tęsknotę i tysiące pytań, na które nie zdążył odpowiedzieć. Adam Michnik powiedział o Tischnerze, że "był empirycznym dowodem na istnienie Boga". Pomimo upływu prawie już piętnastu lat od jego śmierci, wciąż uświadamiamy sobie, jak wielkim był darem i jak bardzo brakuje jego mądrego słowa we współczesności.
Kazimierz Tischner, brat księdza profesora, tak mówi o jego odejściu: "...im Józia dłużej nie ma, tym jest go więcej. On był siewcą, siał ziarna. Jeżeli padły na dobry grunt, wyrosło drzewo. Dziś zbieramy owoce. Józiu wyszedł tylko na chwilę..."
Wzruszające rozmowy i wspomnienia czyta się z zachłannością, która wzrasta, im bliżej końca i która zwiększa apetyt na słowa, które ksiądz Józef Tischner nam pozostawił. "Jego oczami - czyli to, co nie zostało dopowiedziane" to książka, po którą naprawdę warto sięgnąć, bo jak żadna inna, może zmienić życie człowieka i jego postrzeganie świata. Co więcej, czytając ją czułam przy sobie obecność tego wielkiego człowieka, za którym - nie znając go osobiście - naprawdę zaczęłam tęsknić, ujrzawszy swoją drogę jego oczami.
Monika A. Oleksa
"Na końcu naszego rozumienia świata, rozumienia dramatów ludzkich, a także własnego dramatu, patrzysz na samego siebie, coś przeżył, coś przecierpiał, ile rzeczy przegrałeś, widzisz to wszystko, coś wygrał, i nagle - może pod koniec życia - oświeca cię ta świadomość, że 'dobre było'. Wtedy dochodzisz właśnie do sedna całej naszej wiary. Powtarzasz słowa Boga, mówisz 'dobre było'. Może właśnie o to naprawdę chodzi, może jesteśmy na tym świecie po to, żeby na końcu powtórzyć najpiękniejsze słowa, jakie Pan Bóg wypowiedział w dniu naszego stworzenia: Dobre było. I niech tak zostanie." ks. Józef Tischner
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu M.
Pięknie napisane. Chciałabym przeczytać tę książkę, bo widzę że należy do tych, które wpisują się w serce i życie...
OdpowiedzUsuńSprezentowałam ją tacie na Gwiazdkę. Może sama też do niej zajrzę. :)
OdpowiedzUsuńKochana, mam ogromne zaległości na Twoim blogu. Nie myśl jednak, że o Tobie nie myślę, bo jest wręcz przeciwnie. Mam nadzieję, że w weekend znajdę więcej czasu, żeby w końcu na spokojnie usiąść, najlepiej z kartką papieru, i opowiedzieć Ci dokładnie, co się u nas dzieje. Tymczasem mocno Cię ściskam!