Wielkopostne rozważania z Marią Magdaleną
Fot. Marcin Piotr Oleksa |
Śmieją się z Ciebie, Panie. Śmieją się i drwią widząc, jak po raz drugi upadasz pod krzyżem. Znów zostałeś z tym ciężarem sam. Nie ma już przy Tobie Szymona, ani Weroniki, którą brutalnie odepchnęli pilnujący Cię żołnierze. Nie ma człowieka, który podszedłby do Ciebie i pomógł Ci wstać.
Wyśmiewają się z Ciebie i szydzą, Panie, podjudzając tłum, który bezmyślnie powtarza zachowania narzucone przez tych, którym wydaje się, że mają nad Tobą władzę. Drwią i upokarzają Cię w ten sam sposób, w jaki robili to wkładając Ci na głowę cierniową koronę. Napawają się swoją wyższością i Twoim upokorzeniem. Zrobili z Ciebie pośmiewisko, Panie. Wystawili na pokaz Twoją ludzką słabość, depcząc i poniżając to wszystko, co święte.
"Jam jest robak, a nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i wzgardzony u ludu" - jakże aktualne i do bólu prawdziwe stają się słowa psalmisty proroka. W pyle jerozolimskiej ziemi, przygnieciony drzewem krzyża, wypełniasz, Panie Wolę Ojca i spełniasz proroctwa, dając świadectwo, że Bóg od początku do końca jest konsekwentny w Swoich obietnicach.
A ja? Ileż jest we mnie słabości, z której nie potrafię się podźwignąć. Jak łatwo rezygnuję, woląc pozostać na kolanach i nie wyróżniać się wśród tych, którzy krzyczą głośno i bezmyślnie. Prawda nie jest wygodna, dlatego tak często wolę po prostu stopić się z masą i odwrócić głowę od Twojego wzroku, w którym jest tyle bólu z powodu odrzuconej miłości.
Daj mi, Panie, odwagę, abym była zawsze gotowa stanąć w prawdzie. Umocnij we mnie dar męstwa, abym w każdej godzinie i bez względu na okoliczności, umiała świadczyć o Tobie i wyznać - ustami, sercem i życiem, że Jezus Chrystus naprawdę jest Królem, i że ja należę do Niego.
Powstałeś, Panie, choć z coraz większym trudem idziesz przed siebie tą kalwaryjską drogą. Każdy krok to ból ponad wytrzymałość człowieka, a jednak podejmujesz się jej do końca. Pomimo cierpienia jakiego doświadczasz, nie zamykasz się i nie odgradzasz od świata. W swojej męce współodczuwasz ból tych, którzy przyszli tu, aby Ci towarzyszyć. I zauważasz ich, Panie Jezu. Nikt nie jest Ci obojętny, a szczególnie płaczące kobiety, przy których się zatrzymujesz. Nie mijasz ich obojętnie, a przecież mógłbyś, zrezygnowany i skupiony na swoim cierpieniu. Zauważasz je i przerywasz milczenie, którego się podjąłeś, wypowiadając do nich swoje słowa: "Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną, płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi!" Łk 23, 28
Udzielasz nauki nawet w ostatnich chwilach przed ukrzyżowaniem, wzywając do prawdziwego i szczerego żalu nie nad sobą, ale do żalu nad człowiekiem i jego skłonnością do grzechu.
"Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?" Łk 23, 31
W tym spotkaniu z jerozolimskimi niewiastami uczysz mnie, Panie, abym wzięła odpowiedzialność za swoje życie, bez użalania się nad sobą, ale ze świadomością, kim jestem i do czego mnie powołałeś. Przystając przy nich dajesz mi znak, że żaden człowiek, nawet ten najmniejszy i najzwyklejszy, nie jest przez Ciebie odrzucony, ale każdy jest ważny, i że Ty go naprawdę dostrzegasz. I kochasz, bez względu na wszystko, bo takie jest właśnie Boże Miłosierdzie, którego dałeś nam świadectwo.
Pozwól mi, Panie, usłyszeć Twoje słowa skierowane do mnie zawsze wtedy, gdy będę się użalać nad sobą i krzyżem, przeciwko któremu będę się buntować. Pozwól mi doświadczyć Twojej obecności w chwilach, gdy zwątpię. Zatrzymaj się przy mnie, tak jak przystanąłeś przy płaczących kobietach, i przypominaj mi o Twoim miłosierdziu wówczas, gdy zapomnę, dla kogo przeszedłeś tę drogę na Golgotę...
Twoja Maria Magdalena
Niesamowite są to rekolekcje Marii Magdaleny. Tej zwyczajnej aż do granic zwyczajności kobiety. Takie dla mnie, dla każdego z nas - dziękuję
OdpowiedzUsuńTe rozważania doskonale wprowadzają w klimat nadchodzącego Wielkiego Tygodnia. Niesamowite przemyślenia i słowa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie, Michał :)