Literacka Kanapa: Grażyna Jeromin - Gałuszka
Grażyna Jeromin-Gałuszka |
Pisarka niebanalna, której książki przytuliły się do mojego serca już od pierwszej przeczytanej kartki. Mistrzyni w kreśleniu bardzo wiarygodnych, a przy tym złożonych postaci kobiecych. Ma przewrotne poczucie humoru, a swoje książki nie dość, że maluje pięknym językiem, to jeszcze nimi uzależnia, bo czytelnik sięga z niedosytem po kolejną i kolejną... Moim dzisiejszym gościem na Literackiej Kanapie jest Grażyna Jeromin - Gałuszka.
Monika A. Oleksa: Pani Grażyno, bardzo się cieszę, że możemy obydwie zatrzymać się na chwilę, usiąść na literackiej kanapie, i porozmawiać po prostu o życiu. Do espresso, które Pani pija, dostawiam sernik z rosą, którym chciałabym Panią ugościć, dziękując za to spotkanie w wirtualnym świecie bez granic, i tę rozmowę.
We wszystkich Pani powieściach kreśli Pani bardzo wyraziste kobiece portrety. Każda z Pani bohaterek jest inna, i każda ma jakiś bagaż doświadczeń, jak to w życiu. Lubi Pani kobiety?
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Lubię kobiety, bo są niejednoznaczne, barwne, czasem nieobliczalne.
Monika A. Oleksa: Moja przygoda z Grażyną Jeromin-Gałuszką zaczęła się od "Kobiet z Czerwonych Bagien". Zauroczyła mnie Pani tą książką tak bardzo, że zaczęłam poszukiwać kolejnych. Ma Pani niepowtarzalny styl i fantastyczne poczucie humoru. Nie da się podrobić Grażyny Jeromin-Gałuszka! Pamięta Pani w jakich okolicznościach przyszło pierwsze zdanie pierwszej książki?
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Swoją pierwszą powieść postanowiłam napisać na konkurs, ogłoszony przez wydawnictwo Prószyński, z założeniem, że teraz, albo nigdy. Nie pamiętam okoliczności, ale to pierwsze zdanie przyszło jakoś tak łatwo i, niezmienione, pozostało do końca.
Monika A. Oleksa: Jak się rodzi pomysł na książkę?
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Z pomysłami na książkę bywa różnie. Czasem coś od dawna tłucze się po głowie, czekając na odpowiedni moment, a kiedy indziej przychodzi jakiś impuls, który nie daje się odsunąć na potem. Wtedy nie pozostaje nic innego, jak usiąść i pisać. W każdym razie, jak dotąd mi ich nie brakuje. Częściej jednak inspiruje mnie coś małego, zwykłego, na przykład lekko uchylona firanka w starym oknie, niż zapierająca dech panorama, czy wodospad kaskadowy.
Monika A. Oleksa: Doskonale wiem o czym Pani mówi :). Co takiego "Magnolia" ma w sobie, że zdecydowała się Pani pociągnąć wątek jedynego takiego miejsca na świecie i zostać na dłużej z jej bohaterkami?
Grażyna Jeromin-Gałuszka: „Magnolia” została zainspirowana konkretnym miejscem, do którego czasem wracam. A wraz ze mną moi bohaterowie. Na razie postanowiłam tam nie jeździć, bo muszę się uporać z innymi tematami, które dotąd cierpliwie czekały w kolejce. Ale ile można.
Monika A. Oleksa: Jaka jest Grażyna Jeromin-Gałuszka na co dzień?
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Bardzo różna. Niejednoznaczna. Zapracowana, rozleniwiona, zła, wesoła, smutna… Zwyczajna.
Monika A. Oleksa: Pani miejsca, które sprzyjają pisaniu to...
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Latem, to weranda z widokiem na las i staw, po którym pływają kaczki, a zimą pokój z wygodną kanapą i książkami dookoła.
Monika A. Oleksa: Czytelnicy pokochali Pani bohaterki, myślę, że szczególnie te z "Magnolii" przylgnęły do naszych kobiecych serc. Czy Pani lubi swoje bohaterki? I czy któraś z nich w jakiś sposób jest dla Pani szczególnie bliska?
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Niektóre z moich bohaterek są tak niezwykłe, że nie sposób ich nie lubić. Ale ja przywiązuję się również do tych niepozornych, jak Małgorzata w „Magnolii” na przykład. Ona miała swoje pięć minut w „Nie zostawiaj mnie” – to tam zdobyła moje serce. Uwielbiam wszystkie dziewczyny z Czerwonych Bagien i te z Magnolii…. Właściwie, to wszystkie je lubię.
Monika A. Oleksa: Zakończenia Pani książek zawsze są nieprzewidywalne i zawsze zaskakują. Czy pracując nad powieścią, wie Pani od początku jak ona się rozwinie i zakończy, czy daje się Pani poprowadzić swoim bohaterom, sama z zaskoczeniem przyjmując takie rozwiązania i zakończenie, jakie oni podyktują?
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Dbam o to, żeby nie tylko pisać najlepiej, jak umiem, ale także zaskoczyć i zauroczyć czymś czytelnika. Czasem jednak bywa, że sama siebie zaskakuję. Tak było w przypadku „Magnolii”, która całkiem inaczej miała się skończyć. Powiem tylko, że to „one” miały zginąć. I nagle przyszło olśnienie. A potem wszystko tak pięknie się ze sobą połączyło. Bywa też i tak, że książka już w trakcie pisania zaczyna żyć swoim życiem, a bohaterzy robią co im się podoba – wszystko staje na głowie, zupełnie nie tak, jak to sobie wymyśliłam. Podobnie jest z zakończeniem. Czasem to tylko jakiś zarys, który na koniec przybiera zupełnie inne kształty, a nieraz jest tak, że od początku do końca – jak na przykład w „Złotym śnie” – konsekwentnie zmierzam do celu, choć po drodze wiele zaskakujących spraw (głównie autorkę) się dzieje.
Monika A. Oleksa: Czym jest słowo dla pisarza?
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Słowo dla pisarza jest tym, czym dla malarza pędzel.
Monika A. Oleksa: Jak Pani pracuje nad książką? Czy jest Pani zdyscyplinowana i systematyczna, czy też pisze Pani "napadowo"? Czy ma Pani jakieś ulubione rytuały? I jak radzi sobie Pani z terminami, które straszą niedotrzymaniem, gdy nadchodzą?
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Odkąd rzuciłam pracę zawodową i skupiłam się tylko na pisaniu książek, traktuję to zajęcie bardzo poważnie. W takim sensie, że codziennie siadam do pisania. I, albo piszę, albo rozglądam się dookoła, wyglądam przez okno i wymyślam, czym by się tu, niecierpiącym zwłoki, zająć, żeby nie pisać. Czasem się po prostu nie chce, zwłaszcza, kiedy liście na drzewach się zielenią, albo kiedy żółkną… A tak poważnie, narzuciłam sobie pewien rygor i prawie każdego dnia coś tam napiszę, żeby się wyrobić w wyznaczonym terminie. Staram się ich dotrzymywać. Choćby z tego względu, że na finiszu bardzo się chce mieć tę kolejną historię za sobą. Zwyczajne zmęczenie. O swoich ulubionych miejscach wspomniałam: dom, weranda, ogród…
Monika A. Oleksa: Jaka jest Pani ulubiona pora roku? Jaka pora roku sprzyja pisaniu?
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Nie lubię tylko listopada. We wszystkich porach roku jest coś inspirującego i urokliwego. Wolę oczywiście lato od zimy, jednak prawda jest taka, że to właśnie zimą piszę najwięcej. Latem ciągle coś mnie rozprasza, no i mam więcej pozaliterackich, że się tak wyrażę, zajęć.
Monika A. Oleksa: „Popularność – pisze Maurycy Murawski, bohater „Długiego lata w Magnolii”, - w świecie, w którym jest więcej osób piszących niż czytających książki, to pojęcie względne. Na szczęście nie o nią mi chodziło, gdy zaczynałem pisać pierwszą powieść.” O czym marzyła Grażyna Jeromin-Gałuszka, zaczynając pisać pierwszą powieść?
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Marzyłam, żeby na tę książkę ktoś zwrócił uwagę. Nie sądziłam, że ona („Złote nietoperze”) wygra konkurs i tak to się rozwinie. Bez kokieterii i fałszywej skromności – nie marzyłam o popularności. Maurycy miał rację: to pojęcie względne. Teraz piszę jedną książkę rocznie i cieszę się z tego, że zdobywam coraz więcej czytelników. Tak oddanych i zaprzyjaźnionych z bohaterami, w stworzenie których wkładam zawsze całe serce.
Monika A. Oleksa: Czy wierzy Pani w miłość? Od czasu do czasu pozwala Pani swoim bohaterkom ją odnaleźć. Poprzez nich daje Pani nam, czytelnikom nadzieję. Pisze Pani o tym, co drobne ale ważne. Na przykładzie Olgi i Adama pokazuje Pani jak pielęgnować miłość małżeńską w trudnej codzienności i na przekór wszystkiemu; Tuśka uczy nas radości z najprostszych rzeczy pokazując, że doba może mieć dwadzieścia pięć godzin, i że można budzić się z uśmiechem nawet po niewielu godzinach niespokojnego snu; Marlena wypowiada na głos to, co wielu z nas nosi w sobie, jest symbolem buntu przeciw współczesnemu światu, do którego z wiekiem dojrzewamy; jest również doskonałym przykładem tego, że prawdziwą namiętność przeżywa się po czterdziestce, a i miłość smakuje wtedy pełniej :D. Jednocześnie nie przesładza Pani swoich książek, i (na szczęście!) nie serwuje Pani nam, swoim czytelnikom, landrynkowych historii.
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Wierzę w to, że ludzie są dobrzy, a dobrego człowieka zawsze stać na miłość. Przeraża mnie natomiast zło, którego jest coraz więcej, jakby jedno zło chciało przebić drugie. Przeraża mnie też głupota i powierzchowność tego świata. Być może dlatego ostrożnie podchodzę do pewnych uczuć w swoich książkach. Miłość ma różne oblicza i mam nadzieję, że to w tych moich stworzonych z wyobraźni opowieściach widać. Nie przesładzam swoich książek, mam szacunek dla czytelników.
Monika A. Oleksa: Pani Grażyno, serdecznie dziękuję za tę rozmowę, za Pani tu obecność, i za to, że dała Pani nam, swoim czytelnikom, zajrzeć w te zakamarki życia i emocji pisarza, których możemy się tylko domyślać, trzymając w rękach Pani powieści. Czekamy na kolejną książkę, i kolejne kobiece portrety, życząc, aby opowiadała nam Pani te cudne historie jak najdłużej, i aby życie dostarczało inspiracji, jednocześnie dając możliwość takiego zwyczajnego zatrzymania przy drobiazgach, dzięki którym właśnie to życie nabiera prawdziwego i niepowtarzalnego smaku. Wszystkiego dobrego!
Gorąco polecam książki Pani Grażyny! "Magnolia", "Złoty sen"
Monika A. Oleksa: Pani Grażyno, bardzo się cieszę, że możemy obydwie zatrzymać się na chwilę, usiąść na literackiej kanapie, i porozmawiać po prostu o życiu. Do espresso, które Pani pija, dostawiam sernik z rosą, którym chciałabym Panią ugościć, dziękując za to spotkanie w wirtualnym świecie bez granic, i tę rozmowę.
We wszystkich Pani powieściach kreśli Pani bardzo wyraziste kobiece portrety. Każda z Pani bohaterek jest inna, i każda ma jakiś bagaż doświadczeń, jak to w życiu. Lubi Pani kobiety?
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Lubię kobiety, bo są niejednoznaczne, barwne, czasem nieobliczalne.
Monika A. Oleksa: Moja przygoda z Grażyną Jeromin-Gałuszką zaczęła się od "Kobiet z Czerwonych Bagien". Zauroczyła mnie Pani tą książką tak bardzo, że zaczęłam poszukiwać kolejnych. Ma Pani niepowtarzalny styl i fantastyczne poczucie humoru. Nie da się podrobić Grażyny Jeromin-Gałuszka! Pamięta Pani w jakich okolicznościach przyszło pierwsze zdanie pierwszej książki?
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Swoją pierwszą powieść postanowiłam napisać na konkurs, ogłoszony przez wydawnictwo Prószyński, z założeniem, że teraz, albo nigdy. Nie pamiętam okoliczności, ale to pierwsze zdanie przyszło jakoś tak łatwo i, niezmienione, pozostało do końca.
Monika A. Oleksa: Jak się rodzi pomysł na książkę?
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Z pomysłami na książkę bywa różnie. Czasem coś od dawna tłucze się po głowie, czekając na odpowiedni moment, a kiedy indziej przychodzi jakiś impuls, który nie daje się odsunąć na potem. Wtedy nie pozostaje nic innego, jak usiąść i pisać. W każdym razie, jak dotąd mi ich nie brakuje. Częściej jednak inspiruje mnie coś małego, zwykłego, na przykład lekko uchylona firanka w starym oknie, niż zapierająca dech panorama, czy wodospad kaskadowy.
Monika A. Oleksa: Doskonale wiem o czym Pani mówi :). Co takiego "Magnolia" ma w sobie, że zdecydowała się Pani pociągnąć wątek jedynego takiego miejsca na świecie i zostać na dłużej z jej bohaterkami?
Grażyna Jeromin-Gałuszka: „Magnolia” została zainspirowana konkretnym miejscem, do którego czasem wracam. A wraz ze mną moi bohaterowie. Na razie postanowiłam tam nie jeździć, bo muszę się uporać z innymi tematami, które dotąd cierpliwie czekały w kolejce. Ale ile można.
Fot. Archiwum Prywatne Autorki |
Monika A. Oleksa: Jaka jest Grażyna Jeromin-Gałuszka na co dzień?
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Bardzo różna. Niejednoznaczna. Zapracowana, rozleniwiona, zła, wesoła, smutna… Zwyczajna.
Monika A. Oleksa: Pani miejsca, które sprzyjają pisaniu to...
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Latem, to weranda z widokiem na las i staw, po którym pływają kaczki, a zimą pokój z wygodną kanapą i książkami dookoła.
Monika A. Oleksa: Czytelnicy pokochali Pani bohaterki, myślę, że szczególnie te z "Magnolii" przylgnęły do naszych kobiecych serc. Czy Pani lubi swoje bohaterki? I czy któraś z nich w jakiś sposób jest dla Pani szczególnie bliska?
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Niektóre z moich bohaterek są tak niezwykłe, że nie sposób ich nie lubić. Ale ja przywiązuję się również do tych niepozornych, jak Małgorzata w „Magnolii” na przykład. Ona miała swoje pięć minut w „Nie zostawiaj mnie” – to tam zdobyła moje serce. Uwielbiam wszystkie dziewczyny z Czerwonych Bagien i te z Magnolii…. Właściwie, to wszystkie je lubię.
Fot.Archiwum Prywatne Autorki |
Monika A. Oleksa: Zakończenia Pani książek zawsze są nieprzewidywalne i zawsze zaskakują. Czy pracując nad powieścią, wie Pani od początku jak ona się rozwinie i zakończy, czy daje się Pani poprowadzić swoim bohaterom, sama z zaskoczeniem przyjmując takie rozwiązania i zakończenie, jakie oni podyktują?
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Dbam o to, żeby nie tylko pisać najlepiej, jak umiem, ale także zaskoczyć i zauroczyć czymś czytelnika. Czasem jednak bywa, że sama siebie zaskakuję. Tak było w przypadku „Magnolii”, która całkiem inaczej miała się skończyć. Powiem tylko, że to „one” miały zginąć. I nagle przyszło olśnienie. A potem wszystko tak pięknie się ze sobą połączyło. Bywa też i tak, że książka już w trakcie pisania zaczyna żyć swoim życiem, a bohaterzy robią co im się podoba – wszystko staje na głowie, zupełnie nie tak, jak to sobie wymyśliłam. Podobnie jest z zakończeniem. Czasem to tylko jakiś zarys, który na koniec przybiera zupełnie inne kształty, a nieraz jest tak, że od początku do końca – jak na przykład w „Złotym śnie” – konsekwentnie zmierzam do celu, choć po drodze wiele zaskakujących spraw (głównie autorkę) się dzieje.
Monika A. Oleksa: Czym jest słowo dla pisarza?
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Słowo dla pisarza jest tym, czym dla malarza pędzel.
Monika A. Oleksa: Jak Pani pracuje nad książką? Czy jest Pani zdyscyplinowana i systematyczna, czy też pisze Pani "napadowo"? Czy ma Pani jakieś ulubione rytuały? I jak radzi sobie Pani z terminami, które straszą niedotrzymaniem, gdy nadchodzą?
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Odkąd rzuciłam pracę zawodową i skupiłam się tylko na pisaniu książek, traktuję to zajęcie bardzo poważnie. W takim sensie, że codziennie siadam do pisania. I, albo piszę, albo rozglądam się dookoła, wyglądam przez okno i wymyślam, czym by się tu, niecierpiącym zwłoki, zająć, żeby nie pisać. Czasem się po prostu nie chce, zwłaszcza, kiedy liście na drzewach się zielenią, albo kiedy żółkną… A tak poważnie, narzuciłam sobie pewien rygor i prawie każdego dnia coś tam napiszę, żeby się wyrobić w wyznaczonym terminie. Staram się ich dotrzymywać. Choćby z tego względu, że na finiszu bardzo się chce mieć tę kolejną historię za sobą. Zwyczajne zmęczenie. O swoich ulubionych miejscach wspomniałam: dom, weranda, ogród…
Monika A. Oleksa: Jaka jest Pani ulubiona pora roku? Jaka pora roku sprzyja pisaniu?
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Nie lubię tylko listopada. We wszystkich porach roku jest coś inspirującego i urokliwego. Wolę oczywiście lato od zimy, jednak prawda jest taka, że to właśnie zimą piszę najwięcej. Latem ciągle coś mnie rozprasza, no i mam więcej pozaliterackich, że się tak wyrażę, zajęć.
Monika A. Oleksa: „Popularność – pisze Maurycy Murawski, bohater „Długiego lata w Magnolii”, - w świecie, w którym jest więcej osób piszących niż czytających książki, to pojęcie względne. Na szczęście nie o nią mi chodziło, gdy zaczynałem pisać pierwszą powieść.” O czym marzyła Grażyna Jeromin-Gałuszka, zaczynając pisać pierwszą powieść?
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Marzyłam, żeby na tę książkę ktoś zwrócił uwagę. Nie sądziłam, że ona („Złote nietoperze”) wygra konkurs i tak to się rozwinie. Bez kokieterii i fałszywej skromności – nie marzyłam o popularności. Maurycy miał rację: to pojęcie względne. Teraz piszę jedną książkę rocznie i cieszę się z tego, że zdobywam coraz więcej czytelników. Tak oddanych i zaprzyjaźnionych z bohaterami, w stworzenie których wkładam zawsze całe serce.
Monika A. Oleksa: Czy wierzy Pani w miłość? Od czasu do czasu pozwala Pani swoim bohaterkom ją odnaleźć. Poprzez nich daje Pani nam, czytelnikom nadzieję. Pisze Pani o tym, co drobne ale ważne. Na przykładzie Olgi i Adama pokazuje Pani jak pielęgnować miłość małżeńską w trudnej codzienności i na przekór wszystkiemu; Tuśka uczy nas radości z najprostszych rzeczy pokazując, że doba może mieć dwadzieścia pięć godzin, i że można budzić się z uśmiechem nawet po niewielu godzinach niespokojnego snu; Marlena wypowiada na głos to, co wielu z nas nosi w sobie, jest symbolem buntu przeciw współczesnemu światu, do którego z wiekiem dojrzewamy; jest również doskonałym przykładem tego, że prawdziwą namiętność przeżywa się po czterdziestce, a i miłość smakuje wtedy pełniej :D. Jednocześnie nie przesładza Pani swoich książek, i (na szczęście!) nie serwuje Pani nam, swoim czytelnikom, landrynkowych historii.
Grażyna Jeromin-Gałuszka: Wierzę w to, że ludzie są dobrzy, a dobrego człowieka zawsze stać na miłość. Przeraża mnie natomiast zło, którego jest coraz więcej, jakby jedno zło chciało przebić drugie. Przeraża mnie też głupota i powierzchowność tego świata. Być może dlatego ostrożnie podchodzę do pewnych uczuć w swoich książkach. Miłość ma różne oblicza i mam nadzieję, że to w tych moich stworzonych z wyobraźni opowieściach widać. Nie przesładzam swoich książek, mam szacunek dla czytelników.
Monika A. Oleksa: Pani Grażyno, serdecznie dziękuję za tę rozmowę, za Pani tu obecność, i za to, że dała Pani nam, swoim czytelnikom, zajrzeć w te zakamarki życia i emocji pisarza, których możemy się tylko domyślać, trzymając w rękach Pani powieści. Czekamy na kolejną książkę, i kolejne kobiece portrety, życząc, aby opowiadała nam Pani te cudne historie jak najdłużej, i aby życie dostarczało inspiracji, jednocześnie dając możliwość takiego zwyczajnego zatrzymania przy drobiazgach, dzięki którym właśnie to życie nabiera prawdziwego i niepowtarzalnego smaku. Wszystkiego dobrego!
Grażyna Jeromin - Gałuszka |
Gorąco polecam książki Pani Grażyny! "Magnolia", "Złoty sen"
![]() |
Grażyna Jeromin-Gałuszka |
Z jaką przyjemnością przeczytałam tę Waszą rozmowę - dwie cudowne pisarki razem na pogaduszkach :) Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńDla mnie, Agnieszko, również była to przyjemność. Rozmowa z pisarką, której książki czytam, rozsmakowując się w nich, zawsze ubogaca i pozwala spojrzeć na czytane powieści głębiej.
UsuńPozdrawiam Cię bardzo ciepło :)
M.
Moniko! Ty wiesz, że masz swój udział w tym, że odkryłam "Magnolię" i jestem nią zauroczona (: Dziękuję Ci, za możliwość bliższego poznania jej autorki (: O "Kobietach z Czerwonych Bagien" czytałam dużo pozytywnych opinii, więc mam nadzieję, że też w końcu poznam. Pozdrawiam serdecznie (: Renata
OdpowiedzUsuńReniu, zawsze cieszę się, gdy mogę dzielić się tym, co naprawdę dobre i warte tego, aby poświęcić temu czas, i co cudowni Czytelnicy mojego bloga doceniają. "Kobiety z Czerwonych Bagien" polecam równie gorąco, co "Magnolię"! Czytałam tę książkę kilka lat temu, ale wciąż ją pamiętam ze szczegółami. Przeurocza, jak jej bohaterki!
UsuńSmaku ciasta nie jestem w stanie opisać, ale było... mmmmm... pyszne! A jagody nie dość, że pachniały, to jeszcze oddały cały smak lata, który zamknęłaś w słoikach! :D Filiżanki też już towarzyszyły nam przy niedzielnej kawie :) 14 lutego nosiłam Cię w sercu. Przepraszam za milczenie. Pamiętałam, ale ostatnio nie nadążam z obowiązkami, wiesz dlaczego... ;)
Ściskam Cię bardzo, bardzo mocno!
M.
Wiem! Jestem stałą bywalczynią tej strony, więc nic mi nie umknie (: W tym roku postaram się dostarczyć słoiki na bieżąco (: Mam nadzieję, że spotkanie z licealistami w tym dniu udane?
UsuńP.S. Koleżanka namierzyła "Dwa Księżyce" i obiecuje, że wybierzemy się w wakacje (:
Częściej czytam ,rzadziej coś tam skrobnę ,ale teraz po prostu muszę.Ileś tam lat temu zaczęłam znajomość z powieściami Pani Grażyny Jeromin-Gałuszki od "Kobiet z Czerwonych Bagien",następnie były wszystkie 3 Magnolie (dodatkowo-to gdzieś tam w Bieszczadach-to dla mnie "miód" dla mnie mieszkającej w Dukli. Polubiłam bardzo wszystkie bohaterki Magnolii (panów także) .Ostatnio czytałam "Gdybyś mnie kochała".No cóż-ta Autorka należy do Tych -moich ulubionych i nic tego nie zmieni.
OdpowiedzUsuńInteresujący dialog godny przeczytania ,to nie był zmarnowany czas.
OdpowiedzUsuńdaadge039
OdpowiedzUsuńgolden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet
golden goose outlet