Wykwintny sernik z brzoskwiniami
Fot. Monika Oleksa |
- Małgosiu! - głos Agnieszki brzmiał radosnym podekscytowaniem. - Potrzebuję przepisu na ten twój wykwintny sernik z brzoskwiniami. Rodzice Kuby przyjeżdżają do nas na niedzielny obiad i chciałabym ich ugościć czymś specjalnym. Wiesz, jak mama Kuby wypieka, moje szarlotki przy niej wysiadają!
Małgorzata uśmiechnęła się. Nie widziała w tej chwili swojej córki, ale dobrze wiedziała, jak Agnieszka teraz wygląda. Jej policzki na pewno były lekko zaróżowione, jak zawsze, gdy Agnieszka czymś się ekscytowała. Włosy, splecione w gruby, góralski warkocz, układały się wygodnie na prawym ramieniu dziewczyny i zaglądały ciekawie we wszystko, co Agnieszka właśnie robiła. Ciemne oczy błyszczały, tak jak cała jej córka ostatnio. Małgosia była spokojna, Kuba dobrze wywiązywał się z roli opiekuna, którym obiecał być dla Agnieszki.
- Kochanie, swoimi szarlotkami kupiłaś Marka i Sylwię. Oni za twoim ciastem po prostu przepadają, a na mój sernik kręcą nosem. Masz coś do pisania?
- Mam. Dyktuj.
Małgorzata odsunęła od siebie papiery, nad którymi utknęła od rana i rozparła się wygodnie w swoim obrotowym fotelu. Dopiero teraz poczuła, jak boli ją kręgosłup od tego wielogodzinnego siedzenia w pochylonej pozycji. Przepis na sernik znała na pamięć. Było to jedno z niewielu ciast, które potrafiła upiec i które zawsze wychodziło i dobrze smakowało.
- Potrzebujesz trzy szklanki mąki, najlepiej tortowej puszystej. Mnie osobiście ciasto z niej najlepiej smakuje. Przesiewasz je do dużej miski i dodajesz trzy łyżeczki proszku do pieczenia, również przesianego przez sitko; cztery do pięciu łyżek cukru, w zależności od tego jak wielkim łasuchem jest Kuba. - Małgosia uśmiechnęła się słysząc radosny śmiech dziewczyny. - Do tego dodajesz cukier waniliowy, margarynę Kasię; musisz ją pokroić nożem na małe kawałeczki, ale robisz to już w misce, po dodaniu; i pięć żółtek. Białka odstawiasz, będą ci później potrzebne na pianę. Zapisałaś?
- Tak. - Agnieszka pokiwała głową, choć wiedziała, że Małgosia i tak tego nie może zobaczyć.
- Wszystkie składniki zagniatasz razem. Uzbrój się w cierpliwość, bo to zagniatanie trochę potrwa. Jak już masz ciasto w całości, trzy czwarte wykładasz na dużą blaszkę, a resztę chowasz do lodówki, aby je trochę zmrozić.
Agnieszka starannie notowała wszystkie podawane przez Małgosię szczegóły. Lubiła ten niedzielny smak sernika u Dobrowolskich; dobrze jej się kojarzył. Z domem, ciepłem i poczuciem bezpieczeństwa.
- Teraz masa serowa. Znowu wrzucasz do dużej miski kilo dwadzieścia pięć sera białego śmietankowego. Pamiętaj, że nie może być żaden inny - tłusty czy półtłusty, bo sernik będzie miał już zupełnie inny smak. Będzie suchy i kwaśny. Ser śmietankowy jest wilgotny i nie musisz go mielić przez maszynkę, bo ma rzadką konsystencję i dobrze się łączy z innymi składnikami. Do sera dodajesz całe jajko, margarynę Kasię, trzy czwarte szklanki cukru, budyń śmietankowy w proszku - z niczym go nie rozrabiasz, po prostu otwierasz i sypiesz do masy serowej; i zapach cytrynowy. Kiedyś pomyliłam się i wlałam waniliowy. Wyszedł zupełnie inny sernik i to już nie był ten smak. Pamiętaj, koniecznie cytrynowy!
- OK.
- Na koniec dorzucasz trochę brzoskwiń z puszki, pokrojonych w kawałeczki. Zostaw sobie ze cztery połówki na wierzch ciasta.
- Brzoskwinie w syropie?
- Tak jest. W dużej puszce. Mieszasz wszystko dokładnie mikserem i gotową masę przekładasz na wyklejoną ciastem blaszkę. A, zapomniałam powiedzieć, że blaszkę wykładam szarym papierem do pieczenia.
- Dobra, mam ciasto, na to masę serową, a kiedy te białka?
- Jeszcze chwila. Na ciasto kroisz półksiężyce brzoskwiń i rozkładasz je na masie serowej. Dopiero teraz ubijasz białka, pod koniec ubijania wsypujesz trzy czwarte szklanki cukru i tak ubitą pianę wykładasz na brzoskwiniach. Na koniec ścierasz na grubych oczkach tarki ciasto wyjęte z lodówki i wstawiasz blaszkę do nagrzanego piekarnika. Pieczesz około pięćdziesiąt - sześćdziesiąt minut w temperaturze sto osiemdziesiąt stopni. Ciasto na górze musi się lekko zarumienić. I gotowe.
- Dziękuję. - Agnieszka odgarnęła z twarzy niesforny kosmyk, który znowu wymknął się z warkocza. - Zostawię dla was kawałek, zobaczysz jak będzie smakował twój sernik w moim wykonaniu.
- Na pewno rewelacyjnie. - Małgorzata przymknęła zmęczone oczy. Tęskniła za nią. Pomimo tego, że mieszkały tak całkiem niedaleko, zaledwie piętnaście minut spacerkiem, Małgorzata nie chciała narzucać się Agnieszce ze swoją nieustanną obecnością w życiu córki. Zdawała sobie sprawę, że nigdy nie będzie miała takiego wpływu na życie Agnieszki, jaki miała na życie Sylwii, ale odkąd Agnieszka się od nich wyprowadziła, tęskniła za nią strasznie i nic nie mogła na to poradzić. Poznała smak tego podwójnego macierzyństwa zbyt późno i Małgorzacie wciąż było za mało. Była zachłanna bliskości Agnieszki, a jednocześnie wiedziała, że nie ma prawa wpychać się w życie córki bez wyraźnego zaproszenia ... cdn.
Monika A. Oleksa
Fot. Marcin Oleksa |
Dokładny przepis na sernik znajdziecie w zakładce Przepisy ze szczyptą miłości :) Od czasu do czasu popieczemy coś razem i wyłożymy to na tym moim ulubionym talerzu w róże. A jeśli dawno nie zaglądałyście do zakładki Słowami Malowanie, zapraszam! Kazimierska cisza poruszyła we mnie moją liryczną stronę osobowości. Co z tego wyszło, oceńcie same...
Brzmi tak samo pysznie jak smakuje w rzeczywistości. Już się wpraszam :) A do tego herbatka w kubeczku w kwiatki jak zawsze, poproszę :)
OdpowiedzUsuńB.
Kochanie, masz to jak w banku! Ten kubeczek jest już przypisany dla Ciebie na stałe:) Ściskam Cię mocno :D
OdpowiedzUsuń