Ważna jest każda chwila

 
Fot. Marcin Oleksa

Świat się zatrzymał. Zwolnił. Zamilkł i uciszył zgiełk. Przystanął i zamyślił się refleksyjnie nad przemijaniem i celem wędrówki, którą podejmujemy codziennie. Czy wstając rano, mamy świadomość tego, że dzień, który otrzymaliśmy jest darem i że bez względu na to, co przyniesie, mamy go przyjąć z wdzięcznością? I zrobić wszystko, aby te godziny, które przychodzą o świcie, miały sens i nie były tylko zmarnowanym czasem, ale czymś, co możemy oddać wieczorowi z poczuciem, że zrobiliśmy wszystko, aby w tym dniu zapisać swój dobry ślad. 
W codziennym zabieganiu zapominamy, że jesteśmy tu tylko przez chwilę. To, jak długo będzie trwała nie zależy od nas; ale to, jaka będzie, zależy. Nie ma chwil ważnych i nieważnych, tak samo jak nie ma dni, które mają znaczenie i tych bez znaczenia. Każda chwila jest ważna i każda daje nam szansę na wykorzystanie życia w dobry sposób. Dobry nie oznacza łatwy, ani jak najprzyjemniejszy. Dobry oznacza taki, aby ofiarować coś z siebie drugiemu człowiekowi i umieć żyć obok niego pomimo różnic, bez pretensji, zawiści i narzekania. Bez nienawiści, która tak naprawdę zabija serce tego, kto nienawidzi. 
Nie doceniamy ludzi, ani chwil, które z nimi spędzamy. I tak wielu rzeczy żałujemy, gdy jest już za późno. Życie jest doskonałym nauczycielem. Daje nam lekcje, które zapamiętujemy. Dobrze, jeśli wyciągamy wnioski; gorzej, gdy szybko zapominamy. 
Przy mojej Babci, której z dnia na dzień ubywa sił, nauczyłam się cierpliwości i ogromnego szacunku do starości. Po śmierci mojego taty, odebrałam mojej Babci samotność; wypełniając ją sobą i moimi chłopcami, którym nieustannie powtarzam, jak wielkimi są szczęściarzami, mając tak blisko i tak ich kochającą prababcię. Uczę ich doceniać każdą chwilę z Babcią i gromadzić je w sercu i pamięci. Wiem, że będą do nich wracać i czerpać z nich siłę; bo dobre wspomnienia dają siłę. Ogromną. Dlatego warto je zbierać. I przechowywać w zakamarkach pamięci i w sercu; bo ono pamięta najdłużej.
Spieszę się kochać ludzi, bo za szybko odchodzą. Spieszę się mówić im o tym, co czuję i co ważne. Staram się nie trzymać tego w sobie i nie odkładać na później. Mówić nie tylko o tym, co miłe i co powinni usłyszeć, bo dobre słowa są ważne; ale również o tym, co uwiera; co się nagromadziło przez niedopowiedzenia i gromadzony latami żal, bo to oczyszcza i uwalnia od urazy, pretensji i niepokoju, który nosimy w sobie. 
Życie uczy pokory i przewartościowuje wszystko, co nosimy w sobie; a dni takie jak te listopadowe skłaniają do refleksji. Czas jest najcenniejszym darem, jaki otrzymaliśmy. Niestety, nie zatrzyma się w miejscu, choćbyśmy tego bardzo pragnęli i nie możemy go ukryć na czarną godzinę, kiedy nasze dni tutaj powoli zaczną zbliżać się do końca, a na rachunku ziemskiej wędrówki zostanie cyfra "zero" i bilans życiowych zysków i strat. Póki mamy jeszcze szansę zapracować na te zyski, mierzone miarą miłości, zróbmy to, aby nie było za późno. I doceniajmy chwile, bo one naprawdę są ważne.
Monika A. Oleksa   


Fot. Marcin Oleksa


Życie zaskakuje, ale przynosi też małe i duże cuda, które dzieją się na naszych oczach. Mój Tata, który jest właśnie "tatą", a nie teściem; wraca do zdrowia, choć diagnoza lekarzy mało miejsca zostawiła na nadzieję. Przy Nadziei trwała jednak Wiara, która nas nie opuściła. Dziękuję za każde ciepłe słowo wsparcia, za myśl poświęconą Tacie i za  modlitwę, która ma ogromną siłę, bo zaowocowała cudem, nie tylko uzdrowienia... DZIĘKUJĘ! 


Fot. Marcin Oleksa
  

Komentarze

  1. Od jakiegoś czasu (musiało naprawdę życie mnie trochę "przeczołgać"),wieczorem ,kiedy już kończę dzień, moje serce wypełnia wdzięczność.Odczuwam ogromną radość, że dzień minął spokojnie,że jesteśmy zdrowi,że nic złego się nie wydarzyło...że był to cudowny..zwykły ,spokojny dzień.Cieszę sie jak małe dziecko z takiego kończącego się dnia.I tak jak kiedyś ciągle o coś prosiłam -tak teraz- dziękuję...Bo to naprawdę codzienne małe i większe cuda dzieją się obok nas i w nas. Jaka to ogromna radość Moniko,że Tacie jest lepiej-cieszę się razem z Tobą.Ja też mam swoje zwycięstwo-po dwóch latach zmagania się z paskudztwem choroby tarczycy,doszłam do momentu odstawienia leków.Nigdy bym nie wiedziała,że tak można się cieszyć-gdybym nie przeszła tego-co przeszłam,dlatego Moniko masz absolutną racje "życie uczy pokory i daje nam lekcje.."

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że Tata wraca do zdrowia :)
    Czas zadumy wypełniają właśnie takie chwile... zamyślenia, zadumiania, wspomnienia...
    Ja z chorobą walczę już ponad 8 lat i wciąż nie mogę zatrzymać jej postępu... Na szczęście to nie ta najgorsza diagnoza...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nowa Opowieść O Dwunastu Miesiącach: Luty

Podaj dalej

Magia zimowego wieczoru