Literackie Czwartki: Czwartkowe obiady odc.15

Przytulne wnętrze Księgarni Zysk i S-ka na Starym Mieście w Poznaniu


W Literacki Czwartek zapraszam serdecznie na kwietniowe spotkania autorskie na Śląsku:)

 23 kwietnia, godz. 17.00 - Imielin 
Biblioteka Miejska, ul. Imielińska 92

24 kwietnia, godz. 18.00 - Lędziny
Miejska Biblioteka Publiczna, ul. Lędzińska 86

25 kwietnia, godz. 17.00 - Siemianowice  Śląskie


Czwartkowe obiady, odc.15 

- Do Klubu? W piątek? - Marta patrzyła na Bartka tak, jakby nie rozumiała tego, co mówi. 
- Marta, come on! Jest koniec tygodnia. Należy nam się trochę oddechu po całym tygodniu harówy. 
- Możemy pójść do kina. 
Bartek zrobił taką minę, jakby Marta kazała mu zjeść żabę. 
- Daj spokój. Nie mamy już czternastu lat, aby chodzić na koniec tygodnia do kina! Nie uważasz, że należy się nam trochę luzu i zapomnienia po ciężkim tygodniu i przed kolejnym takim samym? 
- Jest Wielki Post, Bartek - paznokieć Marty zupełnie nieświadomie i bez jej udziału powędrował w stronę ust. 
- No i co z tego? Przez cały tydzień zachowuję się jak na katolika przystało, nawet do kościoła w niedzielę z tobą chodzę, ale czy to znaczy, że nie mam prawa po prostu się pobawić kiedy mam na to ochotę? 
- Zrobiłeś się ostatnio strasznie cyniczny. - Marta starała się nie patrzeć na chłopaka i kontrolować swój głos, aby nie zadrżał. 
- A ty strasznie świątobliwa. Wyluzuj trochę, bo zaczynam się bać. - Bartek szybko odbił piłeczkę, dając Marcie wyraźnie do zrozumienia, że ta rozmowa zaczyna go nudzić. - Idziesz ze mną, czy nie? 
- Nie. 
Starała się jeszcze panować nad sobą, ale już czuła jak jej serce przyspiesza nerwowo, a wszystko w środku się spina.
- Rób jak chcesz. Ja nie zamierzam pytać ciebie o pozwolenie. Gdybyś zmieniła zdanie, będziemy gdzieś na miasteczku akademickim.
- Będziemy? - spytała Marta, mocno akcentując ostatnią sylabę. 
- No chyba nie sądzisz, że pójdę sam? Do klubu zazwyczaj chodzi się z kimś. 
- Natalia też zamierza ci towarzyszyć? - spytała uszczypliwie, choć wiedziała, że nie powinna. 
- Ciągle się jej czepiasz! O co ci chodzi tak naprawdę, o klub czy o Natalię?
Miała już dość tej rozmowy, która prowadziła donikąd. Wiedziała, że jeśli wymienią między sobą kolejne zdania, powiedzą o kilka słów za dużo i będą to słowa, których nie będzie tak łatwo cofnąć czy wymazać z pamięci. Dlatego wstała ze swojego ulubionego miejsca na materacu Bartka i spojrzała na niego z prośbą w oczach. Prośbą, której on niestety nie odczytał. 
- Baw się dobrze - powiedziała cicho wymijając chłopaka i wyszła, dopiero za drzwiami pozwalając sobie na łzy. 
Czekała na krótkie "Marta!" wykrzyczane przez Bartka; na to, że wybiegnie za nią i zatrzyma ją, nie dając odejść w taki sposób. Bez słowa. Zatrzymując wszystko w zawieszeniu, jak w kadrze "stop klatka" na scenie, którą ogląda się zbyt często. Nie wybiegł. Nie zawołał. Nie zrobił nic i pozwolił Marcie odejść. 
Kwietniowe słońce delikatną pieszczotą osuszyło mokre ślady na twarzy dziewczyny. Wiosna uśmiechnęła się do niej, ukazując świeżość i piękno budzącego się do życia świata. 
"Dlaczego związki między ludźmi muszą być takie skomplikowane?" - pomyślała Marta. Ostatnio coraz częściej czuła się tak, jakby ona i Bartek byli osobnymi planetami, oddalającymi się od siebie. Niby byli razem i Marta była przekonana, że tak zostanie, ale coraz mniej ich łączyło, a w ich związek wkradła się rutyna i przewidywalność. Zabrakło szaleństwa i fascynacji, jakie towarzyszyły im na początku znajomości. Nie było już tej radości przebywania razem i coraz więcej rzeczy Martę w Bartku irytowało. Czym więc było to, co ich połączyło? Jeśli to nie miłość, a Marta była przekonana, że jest w Bartku obłędnie zakochana, to jak nazwać to uczucie, które jeszcze ich przy sobie trzymało? Przyzwyczajeniem? Obawą przed samotnością? Obawą przed wyśmianiem czy wytykaniem palcami, że jako jedna z nielicznych na roku została sama, bo im nie wyszło? 
Dlaczego kobiecie i mężczyźnie tak trudno się porozumieć i odnaleźć siebie w świecie partnera, tak bardzo różnym od własnego świata? Marta wiedziała, że nie odpowie sobie na te pytania, bo prawda była taka, że nie zna na nie odpowiedzi. Ale był ktoś, kto mógł jej pomóc te odpowiedzi znaleźć. Na myśl o swojej niezastąpionej babce, Marta poczuła ciepło w okolicy serca. Uśmiechnęła się do wiosny, która dotknęła jej grzywki łagodnym podmuchem ciepłego wiatru i przyspieszyła kroku, aby jak najszybciej dobiec do Eulalii i wyżalić się przed nią zupełnie jak wtedy, gdy była jeszcze małą dziewczynką, a rodzice znów potraktowali ją zbyt surowo. Eulalia była lekiem na wszelkie zło, a Marta była szczęściarą, bo miała babkę, która potrafiła wyleczyć każdą bolączkę. Nawet sercową.  cdn...
Monika A. Oleksa
  
Rozmowa z panem Piotrem była bardzo ciekawym doświadczeniem w dotychczasowych spotkaniach autorskich


27 marca, spotkanie w księgarni Zysk i S-ka w Poznaniu



Ten moment lubię najbardziej:) Moje pióro podróżuje wraz ze mną...

Komentarze

  1. Ja ja już czekam na Ciebie i Twoje pióro..:-))))) I nie tylko ja .....

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nowa Opowieść O Dwunastu Miesiącach: Luty

Podaj dalej

Magia zimowego wieczoru