Dzień dobry, Poniedziałku!

Fot. Marcin Piotr Oleksa 


Poniedziałek przeciągnął się i uśmiechnął do skłębionych chmur, które otuliły niebo puchową pierzyną. Pierzaste anioły, skrupulatnie i zazdrośnie strzegły jasnych promieni, które jeszcze nie miały śmiałości przedrzeć się przez grubą zasłonę szarości. 
Kolejny ranek zapowiadał się rześki i energetyzujący ostrym powietrzem, które rozbudzało; pani Jesień jednak szykowała dziś w prezencie złote momenty, naznaczone słonecznymi pocałunkami i delikatną pieszczotą na dłoniach i policzkach. Ona, najbarwniejsza królowa roku, pracowicie tkała pomarańczowo-złoty gobelin, poprzetykany srebrną nicią babiego lata. Łapała w niego drobiazgi i szczegóły, nad którymi z troską się pochylała, i ubarwiała je sobą, rozkładając to misterne dzieło przed każdym, kto wychodził w ten chłodny, poniedziałkowy poranek, i wchodził w zabieganą i zafrasowaną codzienność, nakładającą bagaże, z którymi człowiek wędrował. 
Poniedziałek coraz śmielej zaglądał do pozasłanianych jeszcze okien, witając się z każdym, kto już rozpoczął swój dzień. Przyglądał się ciekawie ludzkim potyczkom ze snem, który wciąż nie chciał odejść, kręcąc się wokół człowieka i kusząc ciepłem zagrzanego łóżka. Uśmiechał się do rannych ptaszków, które podśpiewując lub szczebiocząc głosem kilkuletnich dzieci, kręciły się żwawo po domu, organizując dzień od wczesnych jego godzin. 
Przyjaźnie machał do tych, których ponure twarze bez wyrazu niczego nie oczekiwały, i do tych, którzy zaczynali każdy poranek od utartych rytuałów i ustalonych schematów, nie pozostawiając miejsca na niespodzianki i zaskoczenie. 
Wzruszał się każdym pocałunkiem i czułym pożegnaniem, przysiadał przy stole z tymi, którzy witali ten dzień samotnie, i poklepywał po ramieniu tych, którzy obudzili się z jakimś problemem. 
Każdemu z nich z osobna szeptał do ucha: "To będzie dobry dzień!", i starał się zrobić wszystko, aby ludzie w to uwierzyli. 
Był najbardziej pracowitym ze wszystkich dni tygodnia, i robił najwięcej, aby ludzie dostrzegli, że jest dobry, i nie chce robić nic wbrew człowiekowi, ale chce z nim współdziałać, i pomóc wejść w nowy tydzień z energią i oczekiwaniami. Z marzeniami, które warto mieć również w poniedziałek. Był początkiem, od którego ludzie wyznaczają sobie cele i wyzwania. Pierwszym z sześciu dni powszednich, i tym, który najwięcej przynosił, i najmniej był docenianym. 
Spacerując zatłoczonymi ulicami miast, rozsyłał do ludzi swoje ciepłe uśmiechy, pełne życzliwości. Niektórzy to zauważali i, podobnie jak poniedziałek, uśmiechali się do siebie nawzajem. Niektórzy przystawali, aby podnieść z chodnika opadły liść, lub leżący, osamotniony kasztan. Jeszcze inni utrwalali na swoich komórkach zaplątane w gałęziach drzew słoneczne promienie, i przesyłali je tym, którzy zobaczyć ich nie mogli. Ale byli też tacy, którzy biegli w swoją codzienność z głowami nisko spuszczonymi, nie zauważając nic, ani nikogo. Spotykał też ludzi z sercem przepełnionym goryczą i pretensjami. I takich, co narzekali, dlaczego to właśnie poniedziałek, a nie, na przykład, piątek? Bo piątek każdy witał przyjaźnie. Piątek nie musiał się nawet starać, aby zaskarbić sobie ludzką sympatię. On ją dostawał tylko dlatego, że był piątkiem i kończył coś, co poniedziałek zaczynał. 
Poniedziałek to rozumiał i nie miał do nikogo żalu o to, że nie każdy darzył go sympatią. Wiedział, że pomimo wszystko, będzie nadal się starał, aby nowy tydzień dla każdego zaczynał się z dobrym przesłaniem. Dlatego o poranku zostawia dla każdego z nas małą paczkę, i obserwuje ciekawie, czy ją odpakujemy. 
Czy otworzyłeś już swoją? A jeśli tak, napiszesz mi, co przyniósł Ci poniedziałek?
Monika A. Oleksa 

"Nie zniechęcaj się, jeżeli nie wszystko wychodzi ci tak, jak tego pragniesz." św. Ojciec Pio

Fot. Marcin Piotr Oleksa 
   

Komentarze

  1. Pamiętam czasy...gdy poniedziałek jawił mi się jako ten najgorszy.....ale teraz myśląc o tym- nie wyobrażam sobie tygodnia bez poniedziałku....czy każdego innego dnia.....równowaga byłaby zachwiana.....czyżby punkt myślenia od "miejsca siedzenia?"Dzisiaj w ten poniedziałek.....pierwsze co do mnie zawitało....to co prawda na początku nieśmiałe,ale w tej chwili już bardzo śmiałe słoneczko....i wierzę ,że ten dzień to następny ...mój szczęśliwy dzień.....bo przecież w dużej mierze zależy to od nas....życzę Ci Moniko tego samego i dołączam się - dzień dobry poniedziałku......

    OdpowiedzUsuń
  2. Odkąd jestem na macierzyńskim poniedziałki nie są dla mnie takie straszne, ale już się boję, jak będzie, gdy się ten piękny czas skończy.:)
    U mnie też słoneczko i córcia wyjątkowo grzeczna. Zaliczyła już ponad godzinną drzemkę, a jak na nią to ogromny sukces. :) Ściskam mocno

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzień dobry w kolejny poniedziałek! Mój jest zapakowany dość szczelnie, ale cieszy - i pierwsza myśl po przebudzeniu, która jak każdego ranka przyniosła mi uśmiech, i to wszystko, co już po tych kilku godzinach za mną, i to, co jeszcze przede mną.
    Lubię takie Twoje teksty jak ten dzisiejszy - pełne optymizmu i radości.
    I jeszcze jedno - przepiękne zdjęcia!!! No, Marcinku - szacunek i uznanie! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój poniedziałek po wszystkich miłych i mniej miłych przeżyciach w Warszawie, obudził mnie cudownym słonkiem w domowych pieleszach:-)
    Dobrze jednak być w domu….Pięknie napisane Moniczko

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy w poniedziałek przeczytałam Twoje słowa, uśmiechnęłam się do nich i do mojego poniedziałku... Dobrze jest zacząć tak tydzień... I dziękuję za to.
    I jak piękną mamy tą jesień!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nowa Opowieść O Dwunastu Miesiącach: Luty

Podaj dalej

Magia zimowego wieczoru