Kosmaty pająk

Fot. Marcin Oleksa



Każdy z nas go ma. Schowany gdzieś w zakurzony kąt podświadomości siedzi uśpiony, aby wyjść w tym momencie naszego życia, kiedy się go najmniej spodziewamy. Wykorzystuje naszą słabość, nasz lęk i nieumiejętność poradzenia sobie z sytuacją i pojawia się, czarny i włochaty, a my nie mamy siły, aby go zdeptać, wyrzucić, przegnać na zawsze. Dopada nas i paraliżuje nieruchomym spojrzeniem, w którym widzimy to, o czym tak bardzo chcielibyśmy zapomnieć. Patrzymy z lękiem, jak rozsnuwa swoją pajęczą sieć, oplatując nią każdy zmrok i nadchodzącą noc. Lęk staje się wtedy najintensywniejszy. Czujemy go każdą komórką trzepoczącego serca, które nie pozwala zasnąć i odpłynąć w niebyt, niemyślenie; tylko swoim szybkim biegiem uderzeń powoduje jeszcze większy niepokój. W czasie tych bezsennych nocy przez naszą głowę pędzą myśli - jedna za drugą. Gdy zdarzy się, że nadejdzie jakaś z jaśniejszym przesłaniem, kosmaty pająk wyłazi w światło księżyca, a jego cień przesłania każdą, nawet najdrobniejszą, radosną czy pozytywną myśl i przyciąga te, które w ciągu dnia staramy się od siebie odepchnąć. Uświadamia nam naszą słabość i bezradność. Odbiera pewność siebie i zostawia samych w tę noc, która rozpościera nad nami czarny płaszcz. 
Staramy się radzić sobie z nim tak, jak potrafimy. Próbujemy nie myśleć i odsuwać od siebie ten cień, tak jak Scarlet O'Hara: "Nie dziś. Jutro. Pomyślę o tym jutro." Siłujemy się z pająkiem i przepychamy z nim, próbując zepchnąć na "jutro", z nadzieją, że może znowu schowa się głęboko i odejdzie. Na sen łykamy pigułkę, albo wypijamy kieliszek alkoholu, wierząc, że pomoże nam przetrwać tę noc. Czasami pomaga, ale na krótko, bo kosmaty pająk tak łatwo nie odpuszcza. On lubi naszą samotność, bo wtedy łatwiej manipulować naszymi myślami. Łatwiej je zatruć, bo nie ma nikogo, kto pomógłby je oczyścić. 
Kiedy dopada nas taka "pajęcza" noc, nie powinniśmy być z tym sami. Wiem, że niejednemu z nas bardzo trudno się otworzyć, nawet przed kimś bliskim, ale rozmowa z drugim człowiekiem, który będzie chciał nas wysłuchać, naprawdę pomaga. Bardziej niż tabletka nasenna czy lampka wina. Czasami wystarczy jeden telefon lub wysłany do kogoś esemes: "Jest mi źle, chcę pogadać." Obecność drugiego człowieka, choćby po drugiej stronie słuchawki, pomaga. Pozwala rozłożyć ten ciężar, który na nas spada, na dwoje. Wtedy jest już troszkę lżej go nieść. 
Są sytuacje, kiedy potrzebujemy tylko, aby ktoś potrzymał nas za rękę i, nie pytając o nic, powiedział: "Będzie dobrze, zobaczysz." Dotyk ma leczniczą moc i potrafi przegnać lęk na jakiś czas. 
Dobrze jest mieć kogoś takiego, kto pomoże rozproszyć ten mrok, który nas dopada. Czasami wystarczy wytrzeć z kurzu czyjś numer telefonu, który pokrył się szarym pyłem od długiego nieużywania; a czasami to obcy człowiek, któremu w jakiś okolicznościach opowiemy fragment swojej historii, pomoże spojrzeć na nią inaczej. Wierzę, że nie ma w życiu sytuacji bez wyjścia. Wysiłku wymaga tylko pierwszy krok, wystawiony poza spętany pajęczyną beznadziejności kokon, jakim w pewnym momencie może stać się nasze codzienne życie. Nie jesteśmy na tyle silni, aby rozdeptać pająka sami, choć może nam się wydawać, że damy radę. Nie bój się powiedzieć komuś: "Nie chcę być z tym sam." Nie myśl, że jesteś za słaby, żeby zatrzymać kogoś przy sobie na chwilę, albo za dumny, aby opowiedzieć komuś o tym, co boli. Odważ się podzielić tym niechcianym bagażem z kimś, kto być może na to czeka i kto może staje na drodze Twojego życia nieprzypadkowo. Nie walcz z tym sam, bo w samotności nie mamy szans; zawsze przegrywamy. 
"Kiedy wątpisz, zrób choć jeden tylko, mały krok do przodu.  Wyjdź na zewnątrz każdego dnia. Cuda oczekują Cię wszędzie." 
Monika A. Oleksa 



Fot. Marcin Oleksa
         

Jedna do Drugiej napisze jeszcze przed poniedziałkiem :D 

Komentarze

  1. "I trze­ba być wiel­kim przy­jacielem i moc­nym przy­jacielem, żeby przyjść i prze­sie­dzieć z kimś całe po­połud­nie tyl­ko po to, żeby nie czuł się sa­mot­ny. Odłożyć swo­je ważne spra­wy i całe po­połud­nie poświęcić na trzy­manie ko­goś za rękę."
    Każdy powinien mieć właśnie takiego Przyjaciela, do którego może w środku nocy napisać sms-a ,lub zadzwonić,i powiedzieć,że znowu jego "pająk" wylazł z sieci,prawda?A już ideałem jest to,że ten Ktoś leży obok na wyciągnięcie ręki i wystarczy wsłuchać się w jego spokojny oddech (a niech nawet będzie to solidne chrapanie ;-)..)i wtedy już wiadomo ,że wszystko będzie dobrze.Pozdrawiam niedzielnie i cieplutko -byle do wiosny...Gabrysia

    OdpowiedzUsuń
  2. Gabrysiu, Twoje szydełkowe misiaki są cudne! Dziękuję za Twoją obecność ze mną, jak Cię przez chwilę nie ma, to robi się smutno:)
    Byle do wiosny... Tylko gdzie ona jest?!
    M.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Podaj dalej

Nowa Opowieść O Dwunastu Miesiącach: Luty

Zapach Wiosny