Minął rok...

Fot.Marcin Oleksa


Słowo. Od niego wszystko się zaczęło. Dokładnie rok temu, 18 sierpnia 2012 roku, napisałam pierwsze słowo, skierowane właśnie do Ciebie. Zaprosiłam Cię na kawę w moim towarzystwie i na chwilę zatrzymania w tym biegu, który uprawiamy codziennie od świtu. Pisząc to pierwsze słowo w tym moim kąciku zadumania, myślałam o ludziach bliskich mojemu sercu. Ale pisałam je również dla Ciebie, choć wtedy jeszcze nie miałam pojęcia kim jesteś i gdzie czytasz te moje słowa wysyłane do Ciebie jak list w butelce. 
Dziś mija rok i moje zatrzymanie przy Tobie stało się nieodłączną częścią mojej codzienności. Dzięki Tobie, choć przez moment przestaję gnać i pędzić w pośpiechu, i znajduję czas na to, aby wypić niespieszną filiżankę kawy, lub kubek fusiastej herbaty (taką lubię najbardziej!). Odpoczywam, rozmawiając z Tobą. To, że wstępujesz tutaj, przysiadasz ze mną i czytasz to, co chciałam Ci powiedzieć, ma dla mnie ogromnie duże znaczenie. Dziękuję Ci za to, że jesteś ze mną. Dziękuję za to, że nie piję tej kawy sama. Dzięki Tobie czuję się otulona obecnością drugiego człowieka obok mnie, i jest mi z tym dobrze. 
Ten rok podarował mi niesamowicie dużo. Przede wszystkim przyniósł mi ludzi, o których istnieniu i wielkim sercu nigdy bym się nie dowiedziała, gdyby nie to miejsce. Za to wszystko i za nich, wychwalam Internet, bo umiejętnie wykorzystany, potrafi przynieść wiele dobra. Pozwolisz, że przedstawię Ci garstkę tych, którzy pojawili się w moim życiu zupełnie nieoczekiwanie, połączeni tym miejscem, do którego i Ciebie najserdeczniej zapraszam? 
Karolina. "Nasza blogowa koleżanka", jak o niej napisała Natalia (Diunam). Zaczęło się od ortez i spontanicznego odruchu serca. Skończyło spotkaniem i znajomością, która trwa i za każdym razem zaskakuje dobrem, jakie z niej czerpiemy. Karolina ma w sobie radość życia pomimo ograniczeń własnego ciała; cieszą ją drobne rzeczy, których ktoś inny po prostu by nie zauważył. A poświęcenie i oddanie jej Mamy budzi ogromny szacunek; tym bardziej, że Pani Irena robi to z uśmiechem i bez uskarżania się na los, taki czy inny. Trudny, a jednak przyjęty z ufnością, bo przyniósł z sobą życie. A życia nigdy nie wolno zlekceważyć, jakiekolwiek by ono nie było. Uczę się od nich tej ufności i cieszenia się z drobiazgów, które potrafią uszczęśliwić jeśli tylko je odkryjemy.

Czerwcowa wizyta Karoliny i jej Mamy w Lublinie
 
Spacer nad wąwozem


To popołudnie na długo zostanie w pamięci naszej i Karoliny - zdjęcia: Michał Oleksa


Gabrysia. Nasza znajomość rozpoczęła się gdzieś na przełomie roku, gdy Stary żegnał się z Nowym i zostawiał go z ludzkimi nadziejami i oczekiwaniami. Gabrysia szybko zadomowiła się w moim kąciku i poczuła jak u siebie. Dzięki "listom", wysyłanym do siebie, nasza znajomość przerodziła się w coś głębszego. Moja przyjaciółka, Basia Smal mówi, że w takie relacje wchodzą ludzie z tej samej bajki. Odkryłyśmy tę bajkę z Gabrysią. Pomimo dzielącej nas odległości, jesteśmy blisko. Potrzebujemy tej bliskości, bo dużo nam ona daje. Ubogaca nas. Wzajemnie uzupełnia drugim człowiekiem i pomaga nam odkryć jego piękną duszę. Takie wewnętrzne piękno, o którym ostatnio napisała Basia. Gdyby nie ten blog i nie słowo, które kiedyś skierowałam do Gabrysi, a które ona przyjęła; dziś byłybyśmy sobie zupełnie obce. A stało się inaczej... Gabrysiu, dziękuję Ci za to, że jesteś, i dziś przytulam Cię najserdeczniej urodzinowo!
Natalia (Diunam) stała się dla mnie największą niespodzianką:) Dzielą nas setki kilometrów i szansa na nasze osobiste spotkanie była maleńka. Wiele miesięcy temu zauroczyła mnie delikatność Natalii i to, co i w jaki sposób miała do powiedzenia. W każdym z wymienianych między sobą e-maili, czułam to pokrewieństwo dusz, które nie zdarza się na codzień. Kiedyś napisałam Natalii, że bardzo chciałabym razem z nią wejść do Czerwonego Namiotu i porozmawiać, tak po prostu, o życiu i tym, co ze sobą niesie. Bardzo skromnie odpowiedziała mi, że być może miałyśmy się poznać właśnie po to, abym poprzez nią dotarła do Karoliny. Słowem nie pisnęła o swoich wakacyjnych planach, nie chcąc narzucać mi swojej obecności. Spotkałyśmy się w Dąbkach, miejscu, któremu ja oddałam część swojego serca, i w którym Natalia odpoczywała wraz ze swoimi cudnymi chłopakami. Spędziłyśmy ze sobą dwa niezapomniane tygodnie. Miałyśmy dużo czasu na rozmowę, spacery i wzajemne poznanie. Czułam się tak, jakbym dostała prezent, o którym tylko po cichutku myślałam, bojąc się wypowiedzieć tę myśl na głos. Dostałam więcej niż oczekiwałam. Za to wszystko, z całego serca dziękuję Ci, Natalio! 

Nasze niesamowite spotkanie w Dąbkach - Natalia i ja:)


Wspólna kawa, wypita naprawdę razem, właśnie w Dąbkach:)


Kornelię zaprosiłam do konkursu, który zorganizowałam na wiosnę. Dała się skusić konkursowi, a potem tak wygodnie sobie usiadła na tej mojej kanapie, że przy wspólnej herbatce zaczęłyśmy dużo ze sobą rozmawiać. O książkach i życiu; remontach i osobowości. O wszystkim, o czym nam się w danej chwili zachciało. Kornelia też jest z tej samej bajki, co odkryłyśmy już po wymianie pierwszych e-maili. Jest w niej szaleństwo młodości, z którego czerpię energię; a jednocześnie ogromna dojrzałość, dzięki której tak nam do siebie "po drodze". Spotkanie jeszcze przed nami, ale jest na co czekać, prawda Kornelio? 
Maria. Zjawiła się w moim życiu cichutko i skromnie. Najpierw poznała moją książkę, potem dopiero bloga. Zaczęło się od listów (tak pięknie Maria nazywa dłuższe e-maile; a mnie się to tak spodobało, że również zaczęłam w ten sposób o nich myśleć); skończyło spotkaniem i znajomością, która już gdzieś nas prowadzi. Mieszkamy w tym samym mieście, mamy tutaj te same ulubione miejsca i wiele nas łączy. Zafascynowała mnie jej osobowość, a historii Marii słuchałam jak urzeczona. Nasze spotkanie nie było przypadkiem, bo nie wierzę w przypadki. Było zapisane gdzieś w tym Wielkim Planie, a ja z ciekawością idę za tym i dziękuję Ci, Mario, za to, że się w tym moim życiu pojawiłaś:)
Krystyna (Cyrysia) pojawiła się też cichutko i równie jak Maria, skromnie. Przeczytałam piękną recenzję mojej książki na blogu Cyrysi i napisałam do niej kilka słów od serca. Krysia odpowiedziała i skorzystała z zaproszenia do tego miejsca, w którym jest częstym gościem. Między nami są słowa, dzięki którym poznajemy się lepiej. Ten wywiad, który u siebie przeprowadziła, był właśnie jej pomysłem. Za to wszystko, i po prostu za to, że jesteś, dziękuję Ci Krystyno!
Wiem, że nie zdołam wymienić wszystkich, których dzięki temu miejscu w pewien sposób poznałam. Jest ich wielu i bardzo cenię każdą tutaj obecność. Człowiek tak naprawdę potrafi odkryć to, co nosi w sobie, poprzez kontakt i przebywanie z innymi. Nie sztuką jest być dobrym i szlachetnym w samotności; sztuką jest odnaleźć w sobie to dobro w relacji z drugim człowiekiem. Każdy z nas jest inny, każdy ma inne oczekiwania od życia i każdy patrzy na to życie inaczej. Ale każdy jest ważny i wyjątkowy. Imiona  wielu z Was znam, ale być może Twojego imienia jeszcze nie poznałam i nic o Tobie nie wiem. Nie muszę wiedzieć. Dla mnie ważne jest to, że przysiądziesz ze mną na chwilę i zatrzymasz się. Przymkniesz oczy i pomyślisz o tym, co miłe; o tym, czego pragniesz. O tym, co istotne. Nie musimy rozmawiać. Wystarczy, że pomilczymy razem - ja i Ty. Dobrze, że jesteś.   
Z okazji pierwszych urodzin, zapraszam do konkursu. Napisz w komentarzu, który post na tym blogu najbardziej Cię poruszył; jakie słowa najgłębiej zapadły Ci w pamięć, a może w serce, i dlaczego? Trzy wypowiedzi zostaną nagrodzone nagrodą - niespodzianką. Konkurs trwa równy miesiąc, do 18 września włącznie.
Dobrego tygodnia:)
Monika A. Oleksa  


Fot. Marcin Oleksa


Komentarze

  1. Dokładnie rok temu zaczęłam być gościem u Ciebie Moniko na blogu. Tak się cieszyłam, że w końcu zdecydowałaś się go założyć. I ogromnie raduję się, widząc jak on się przez ten rok rozwinął :)
    Najlepsze życzenia kochana na kolejne lata! :)
    Twoje ciepło i dobroć są jak magnes, który przyciąga :) Uwielbiam to w Tobie! Bądź tu nadal, dobrze? :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogromnie gratuluję rocznicy!
    To naprawdę ogromny sukces i miłe sercu uczucie, kiedy prowadzi się bloga i ślady pozostawiane w postaci komentarzy czy licznika odwiedzin pokazują, że ktoś nas czyta,
    Życzę wielu jeszcze postów i lat w blogosferze :)
    Który post najbardziej mnie poruszył? Nie potrafię wybrać jednego - to niemożliwe. Pisze Pani tak pięknie, słowa z każdego postu niosą tyle pozytywnych uczuć, najzwyklejszy (niby) post, jak choćby ten dzisiejszy, a jest w nim i sympatia do ludzi, miłość, przyjaźć, współczucie, jest też uwielbienie przyrody (zdjęcia) - sam dobór słów chwyta za serce i sprawia że czuję się po prostu wzruszona.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję rocznicy i życzę wielu, wielu kolejnych. Uwielbiam Twoje wpisy i choć rzadko pozostawiam po sobie ślad, to wiedz, że śledzę je uważnie i z niecierpliwością oczekuję kolejnych! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Upss. Przez przypadek za wcześnie opublikowałam swój komentarz, a chciałam jeszcze w Twoim konkursie wziąć udział! I szczerze powiedziawszy to ciężko wybrać mi jedynie jeden Twój wpis, bo tak naprawdę poruszyło mnie ich kilka. Myślę, że mimo wszystko najbardziej wzruszyła mnie "Rozmowa serca z sercem". Otoczeni problemami często ranimy siebie wzajemnie, choć wcale tego nie chcemy. Mówimy przykre słowa, których żałujemy, a których cofnąć niestety już później nie możemy. Smuci mnie to, że nie zawsze nasze serca słyszą się wzajemnie, a przyćmieni codziennością tracimy z oczu to, co naprawdę jest dla nas ważne. Cieszę się, że w Twojej opowieści oba serca się usłyszały i zrozumiały. Cieszę się, bo daje to nadzieje, że inne serca też mogą się usłyszeć. Niekoniecznie dzisiaj, niekoniecznie jutro. Być może będą musiały nawet krzyczeć wniebogłosy będąc tuż obok siebie. Najważniejsze, że w końcu się odnajdą, a usta wypowiedzą długo wyczekiwane słowa. "Kocham Cię".

      Usuń
  4. Gratuluję tego pierwszego i bardzo owocnego roku! Życzę wielu kolejnych blogowych lat, nowych znajomości i radości z tego co robisz! Dziękuję za miłe słowa i za to zaproszenie, od którego to wszystko się zaczęło! Żałuję, że nie jestem z Tobą od początku, ale z radością patrzę w przyszłość i wiem, że dużo dobrego jeszcze przed nami.
    Na nasze spotkanie czekam i wiem, że w końcu nam się uda. Jeszcze nie wiadomo kiedy, nie wiadomo gdzie, ale jest na co czekać:)

    Zaczęło się od konkursu, więc i w tym wezmę udział, nie dla nagrody, ale dla dobrej zabawy. Jedną wspaniałą niespodziankę już od Ciebie dostałam, więc kolejne niech trafią w inne dobre ręce:)

    Bardzo trudno jest mi wybrać jeden post, który zrobił na mnie największe wrażenie, bo każdy z nich coś mi dał, sprawił radość lub mnie wzruszył, otworzył oczy na jakiś problem.
    W moim sercu zostawiłaś ślad postem "Kobieta jest melodią", bo myślę, że my kobiety czasami potrzebujemy zapewnienia, iż jesteśmy wartościowe, że możemy zmienić swoje życie, że mamy na to siłę, tylko musimy w siebie uwierzyć, posłuchać swojego wewnętrznego głosu, swojej melodii. Wiele z nas popada w depresje, obwinia za swoje niepowodzenia innych, a zapomina, że to jest ich życie, że mogą, a nawet powinny w końcu coś zmienić. Warto walczyć o własne szczęście, czasami jest ono bardzo blisko, tuż za rogiem, może wystarczy wyciągnąć po nie ręce i zaprosić do swojego życia:)
    Drugi post "Uśmiechnij się" wiąże się z tym poprzednim, składnia do szukania dobrych rzeczy w swoim życiu, nie popadania w apatię, nie skupiania się na problemach, ale szukania naszych małych szczęść i dzielenia się nimi z innymi, doceniania tego co mamy, mówienia naszym bliskim, jak są dla nas ważni... "Uśmiechaj się do życia, które odwzajemni Ci się tym samym, jeśli dasz mu szansę" - pięknie to ujęłaś:)
    Na tym skończę, chociaż każdy Twój post daje mi coś cennego i za każdego bardzo Ci dziękuję!
    Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małe sprostowanie, bo z roztrzepania przekręciłam tytuł posta. Chodziło o "Uśmiechaj się", bo w końcu nie wystarczy uśmiechnąć się raz, powinniśmy się uśmiechać bardzo często!

      Usuń
  5. Wpisałam wczoraj gratulacje,pod pierwszym Twoim wpisem ,zanim jeszcze powstał ten post-więc skopiuję
    Moniko GRATULACJE i moc buziaków, z okazji 1-wszej rocznicy istnienia Twojego Bloga. Teraz już nie wyobrażam sobie życia bez niego i bez Ciebie.
    Dziękuję za to ,że jesteś i życzę wielu tak oddanych czytelników jak (nieskromnie) ja.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pani Moniko! Gratulacje z okazji rocznicy blogu. Systematycznie zaglądam na pani stronkę. Czekam z utęsknieniem na następną książkę.
    Pozdrawiam Dorota ta z drużyny Płaszczek

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyznaję, że dawno mnie tutaj nie było.Myślę, że wezmę udziałw konkursie, czas wprawdzie biegnie bardzo szybko, ale miesiąc to nie jest mało.Czekam na następne spotkanie. Maria

    OdpowiedzUsuń
  8. poniedziałek, 27 sierpnia 2012
    O przyjaźni i przyjaciółkach

    Podoba mi się ten post. Przekazujesz w nim Moniko definicję przyjaźni. I receptę na jej podtrzymanie. Nie wiem czy dobrze pamiętam to co usłyszałam w radiu (Okienko Literackie Radia Lublin- myślę, że była to Twoja wypowiedź na wieczorze literackim) „mówi Miłość do Przyjaźni – po co ty jesteś – po to, żeby nieść radość tam, gdzie ty zostawiasz łzy” Nawet jeśli źle zapamiętałam, to były to słowa, które jakoś określały Ciebie. Nie tylko one, ale to dzięki tym słowom poszłam następnego dnia do księgarni po Twoją książkę „Ciemna strona miłości” i dalej wiesz.

    Przyjaciółka, przyjaciel -zawsze brakuje mi w naszym języku (o innych nie wiem) określeń na relacje z ludźmi. znajoma, koleżanka, przyjaciółka i męskie odpowiedniki tych określeń.. Znajoma to takie ogólne, koleżanka kojarzy mi się z przedszkolem (w moim wypadku była to „ochronka” prowadzona przez siostrę Annę w białym kornecie, jakich dzisiaj się nie widuje) i szkołą. A jak nazwać te wszystkie relacje z kobietami bliskimi, które wiedzą o mnie dużo a ja o nich. Przecież nie wszystkie to przyjaciółki. Chronię to określenie dla niewielu. Przyjaźnię się z kobietami, ale czasem piszę „Mój Przyjacielu” do mężczyzny, i choć mówią, piszą, że nie może być jednostronnej przyjaźni, to ja wierzę, że może być inaczej.i w moim przypadku jest.

    W tym roku potrzebowałam pomocy. Moja złamana prawa ręka, przez parę miesięcy uniemożliwiała mi wykonywanie różnych prac. Oczywiście, mam rodzinę dzieci i wnuki (wiem, że moje siostry, brat i jego żona, też by się sprawdzili, ale mieszkają zbyt daleko, żeby mogli mi pomagać fizycznie, choć zawsze „są blisko”). I moja rodzina „sprawdziła się” w tym trudnym czasie, ale to moje dwie przyjaciółki przez trzy miesiące gotowały i przynosiły mi obiady, choć nie było to dla nich łatwe (obie są zapracowane). A jeszcze jedna troszczyła się w inny sposób. Mój przyjaciel też mnie wspierał, tak jak mógł. Mogłam się skarżyć do woli, a On mnie pocieszał .
    To była wyjątkowa sytuacja, a na co dzień ważna jest obecność poprzez spotkania i rozmowy, telefony, smsy. Do żadnej z osób, które uważam za przyjaciół nie dzwoniłam w nocy, nie było takiej potrzeby, ale pisałam smsy i dostawałam odpowiedzi, które podtrzymywały mnie w trudnym czasie odchodzenia mojej Mamy.
    Długo uważałam, że przyjaźń jest bezwarunkowa i przyjmuje drugiego człowieka bez zastrzeżeń. Nie umiałam powiedzieć komuś, że coś mi się w nim nie podoba. Raczej milczałam. Nie umiałam też przyjmować krytycznych uwag o sobie (chyba, że były moje). Teraz jest już inaczej ale nie jest to dla mnie łatwe.
    Dziękuję za przypomnienie o pielęgnacji, tym bardziej, że porównałaś przyjaźń do strorczyka. Od kilku lat polubiłam te kwiaty, kwitną bez przerwy na moich pokojowych parapetach. Jest kilkanaście osób, które są mi bliskie, choć nie nazywam ich pryjaciółmi, ale mało pielęgnuję kontakty z nimi. A szkoda. Pomyślałam teraz, że jeszcze dzisiaj zrobię listę i postaram się zmienić moje zaniedbania. Jeśli się uda, będzie to takżeTwoja zasługa Moniko. To moja konkursowa odpowiedź. Maria

    OdpowiedzUsuń
  9. Moniko, nie potrafię wybrać jednego postu (wybacz ;)) - wszystkie są piękne, nietuzinkowe i to dla nas pisane... Trafiłam na Twojego bloga przez przypadek i od razu wiedziałam, że pozostanę tu na dłużej i na co dzień będę zagłębiać się w Twe słowa z serca płynące. Ja podobnie do Ciebie też jestem piszącą marzycielką (ale tylko do szuflady) więc u Ciebie czuję się jak w domu ;). Każdy Twój wpis to moje kilka minut odskoczni od szarej rzeczywistości w świat piękna opisanego słowami i ubarwionego cudnymi zdjęciami. Z Twojego bloga bije ogrom dobroci oraz miłości z jaką podchodzisz do drugiego człowieka, zwierząt... i dlatego ja już dziś nie mogą się kolejnych postów doczekać ;)
    Życzę Ci kolejnych wspaniałych lat blogowanie i weny do dalszego pisania.
    Wszystkiego dobrego :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  10. Moniko, "Na imię masz...Kobieta", od tego wpisu wszystko się zaczęło. Długo się zbierałam, żeby do Ciebie napisać. Aż w końcu w Dniu Kobiet się odważyłam. Posłuchałam głosu serca i wysłałam do Ciebie pierwszego maila. Wszak, każda z Nas jest silną i wyjątkową kobietą. Twój wpis mnie zainspirował i dodał odwagi.Cieszę się, że poznałam mądrą, wrażliwą kobietę...Dziękuję...Twój blog jest jak balsam dla duszy, koi nerwy, otula ciepłem, dodaje wiary i otuchy...Kasia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nowa Opowieść O Dwunastu Miesiącach: Luty

Podaj dalej

Magia zimowego wieczoru