Literackie Czwartki: Czwartkowe obiady odc.17
Fot. Monika Oleksa |
Po rodzinnie spędzonych świętach Helena promieniała. Lubiła ten czas, kiedy wszystkie dzieci i wnuki zbierały się wokół dużego stołu, który pamiętał jeszcze ślady ich lepkich łapek. I chociaż lata upływały i każdy rok dokładał nowych trosk, pod którymi plecy Heleny i Henryka zaczynały powoli się uginać, to jednak pewne rzeczy i wartości pozostały bez zmian.
Zapraszając dziś przyjaciółki do siebie, Helena mogła się pochwalić wysprzątanym świątecznie mieszkaniem i nową zastawą, którą dostali z Henrykiem od dzieci z okazji obchodzonej w święta czterdziestej piątej rocznicy ślubu.
- Helenka, ten gotowany schab jest rewelacyjny. - Bogusia nie przejmowała się tym, że mówi z pełnymi ustami.
- A wiesz, znalazłam ten przepis w "Przyjaciółce". Moim wnukom bardzo ten schab smakuje. Jest delikatny, zdrowy i smaczny, prawda?
- Bardzo smaczny! - wykrzyknęła Eulalia, odkrajając kawałeczek od swojej porcji i zanurzając go w żurawinowej konfiturze. - Helenka, jesteś przy głosie, więc opowiadaj. Licytujemy, dziewczynki.
Helena uśmiechnęła się, odsunęła od siebie nieznacznie talerz i spojrzała na przyjaciółki z wesołymi iskierkami w piwnych oczach.
- Pod koniec maja jedziemy z Henrykiem do Rzymu. Udało nam się trochę odłożyć i tak się złożyło, że w naszej parafii organizują pielgrzymkę: Rzym- Asyż- San Giovanni Rotondo - Florencja. W samym Rzymie będziemy cztery dni, będziemy też na audiencji u ojca Świętego. Wygląda więc na to, że moje noworoczne życzenie wkrótce się spełni - mówiąc to wszystko Helena nie przestawała się uśmiechać. Widać było jak bardzo jest szczęśliwa. To, co dotąd było jedynie niespełnionym marzeniem, dziś nabierało realnego kształtu i stawało się dowodem na prawdziwą potęgę i siłę pragnienia, które nosi się w sercu i pielęgnuje.
- Wow! No to nas zastrzeliłaś. I to tak na samo wejście. - Eulalia włożyła do ust ostatni kawałek schabu, starając się zatrzymać jego smak jak najdłużej.
- No, walnęłaś z grubej rury, nokautując nas na wstępie - przytaknęła Bogusia. - To ja tylko powiem, że Natasza prowadzi jakąś sprawę dla nałęczowskiego uzdrowiska i załatwiła nam za pół ceny dwa dni w nałęczowskim SPA. Termin wybierzemy same i również chciałam zaproponować maj.
- SPA? A co to w ogóle jest takiego? - spytała ze zdziwieniem Jadzia.
- Oj, Jadzia, no raj dla ciała przecież - odpowiedziała natychmiast Eulalia. - Pławisz się w ciepłych bąbelkach na basenie, masują cię tam i ówdzie, nakładają maseczki, kąpią w błocie i próbują wmówić, że jesteś super babka. A ty im wierzysz, przynajmniej przez te dwa dni, kiedy tam jesteś. Bogusiu, jesteś wielka! Ja mogę do SPA choćby dzisiaj!
- To Natasza jest wielka i ma dużą siłę przekonywania.
- Po mamusi - wtrąciła Helena. - Bo przecież nie od dziś wiadomo, że gdzie diabeł nie może, tam Bogusię pośle.
- No wiesz! - obruszyła się Bogusia, a Helena roześmiała się, wstała od stołu i zebrała puste talerze.
- To ja pokroję ciasto, a wy zaplanujcie ten wyjazd, byle przed dwudziestym czwartym, bo wtedy mnie nie ma. Robię kawę. Czy któraś się wyłamuje i chce herbatę?
- Ja poproszę. - Jadzia nieśmiało podniosła rękę do góry, jak uczennica w szkole. - Zieloną.
Helena zniknęła w kuchni, a trzy pozostałe w pokoju przyjaciółki pochyliły się nad małym terminarzem Bogusi, który zawsze nosiła w torebce i zaczęły się naradzać, kiedy mogłyby uciec na dwa dni z Lublina i od swojej codzienności.
Gdy Helena wróciła z paterą wyłożoną trzema rodzajami ciasta, jej przyjaciółki doszły do wniosku, że najlepszy będzie czwartek i piątek, tydzień przed wyjazdem Heleny.
- Akurat się zrewitalizujesz przed długą podróżą - zakończyła temat Bogusia, wpatrując się pożądliwie w chałwowca, który prezentował się dumnie na talerzu, tuż obok sernika i tiramisu.
- Lala, co prawda przelicytować Heleny i jej Rzymu z pewnością ci się nie uda, ale powiedz, co u ciebie?
- Oprócz tego, że udało mi się nie pokłócić w święta z zięciem i że Adam Strojewski zaprosił mnie na swój koncert w filharmonii, to nic takiego się nie wydarzyło.
- A czy po koncercie będzie również kolacja we dwoje? - Bogusia jak zawsze zmierzała do sedna.
- Powiem ci w swoim czasie - odpowiedziała Eulalia, nakładając sobie na talerzyk kawałek tiramisu.
- Jak zwykle szczegóły zachowasz dla siebie. - Bogusia zrobiła nadąsaną minę, a Eulalia tylko pogroziła jej palcem.
- Zobaczysz, że przez ciekawość trafisz do piekła.
- Nie wytrzymają tam ze mną długo. - Bogusia na wszystko miała gotową i szybką odpowiedź.
- Może dopuścimy Jadzię do głosu? - Helena wtrąciła się w rozmowę między przyjaciółkami.
Bogusia i Eulalia zamilkły.
Jadzia siedziała cichutko, cierpliwie czekając na swoją kolej, z oczami skromnie spuszczonymi.
- Jadzia, co u twoich Franków? Który cię bardziej absorbuje - duży czy mały?
Jadzia spojrzała na przyjaciółki, przenosząc swój wzrok po kolei z jednej na drugą.
- Ja dzisiaj nie o Frankach chciałam opowiedzieć - zaczęła cicho. - Pan Jan Wesołkowski oświadczył mi się.
W pokoju Heleny zapadła cisza, w której słychać było przesuwające się po tarczy zegara wskazówki. Żadna z nich nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów, nawet Bogusi zabrakło gotowej i szybkiej odpowiedzi... cdn...
Monika A. Oleksa
Fot. Monika Oleksa - pogodny dzień w Wiśle:) |
Aż chciałoby się znaleźć w tym uśmiechniętym świecie... Piękne fotki!:)
OdpowiedzUsuńPolubiłam te moje "wesołe emerytki", jak je nazywa mój syn:) Myślę, że nie tylko ja dobrze się z nimi czuję:) Te piękne widoki Państwo mają na wyciągnięcie ręki, ja mogłam je tylko utrwalić...
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
M.
Tak skończyłaś, że już nie mogę się doczekać następnego czwartku :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
M.J. Starszy
Ale ja jeszcze nie wiem, co będzie dalej! Wiem tyle, ile te moje "wesołe emerytki" zechcą mi powiedzieć:) Mam nadzieję, że jak zwykle w łazience coś mi opowiedzą:D
UsuńCMOK!
Mama
Powiem jedno: to się nie czyta, to się OGLĄDA!!!
OdpowiedzUsuńCudnie Ci się rozwija ten serial :)
B.
Dziękuję:) A wiesz, że jak tak patrzę na nie to widzę nas... za dobrych.... lat :D
UsuńCieszę się, że już niedługo Cię zobaczę!
CMOK!
M.
No dobrze, widzę, że już mi życie wyreżyserowałaś :) Tylko tak się zastanawiam... Ty, ja... to dwie... trzecia to może... Gabrysia? Piszesz się na to Gabuniu? A kto czwarty?... :)))))
UsuńAkcja się rozwija....:-)
OdpowiedzUsuń"Emerytki" są bezkonkurencyjne