Literackie czwartki: Okno od kuchni
Fot. Michał Oleksa Tak mi się splotło słowo do słowa, przynosząc historię, którą zobaczyłam gdzieś w głębi swojej pisarskiej duszy... Przez uchylone okno wpadało rześkie, jesienne powietrze. Oświetlony październikowym słońcem świat uśmiechał się do ludzi kolorami jesieni i zapraszał do spaceru i zachwytu nad nim. Bożena zaparzyła dla siebie kawę i usiadła przy kuchennym stole, upajając się zapachem, który ją energetyzował. Lubiła jak jej dom pachniał kawą. Ten zapach dawał jej poczucie, że jej mieszkanie jest domem, który żyje i w którym naprawdę się mieszka; bezpiecznym i oswojonym. Cisza panująca w domu uspokajała. Bożena lubiła ciszę, ale w mieszkaniu wypełnionym ludźmi rzadko mogła ją odnaleźć. Z pokoju nastoletniego syna wciąż dobiegały głośne dźwięki muzyki, której Bożena nie pojmowała; jej dziewiętnastoletnia córka przez większość czasu, jaki spędzała w domu, rozmawiała przez telefon z przyjaciółkami lub ze swoim chłopakiem; a mąż był uzależ...