Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2013

Rozmowa serca z sercem

Obraz
Fot. Michał Oleksa Wchodzi do domu z ciężkim westchnieniem, na które jeszcze tutaj może sobie pozwolić. Gdyby westchnął tak po drugiej stronie drzwi, natychmiast padłyby ironiczne pytania, które znał na pamięć: "Dlaczego tak wzdychasz? Tak ci ciężko? A co ja mam powiedzieć?". Chciał ich uniknąć. Sztukę uniku opanował w ciągu ostatnich lat do perfekcji. Umiał odpowiadać na pytania wymijająco, a swoje wypowiedzi formułował tak, aby nie było w nich zbyt dużo osobistego przekazu. Tak było bezpieczniej. Stawia torbę z laptopem na podłodze i zdejmuje buty. W domu panuje nienaturalna cisza. Nie lubi jej. Czuje się wśród niej niepewnie. Cisza nie zagłuszy słów, które potrafią ranić jak ostra żyletka.  Kobieta siedzi przy kuchennym stole i przegląda wyjęte ze skrzynki rachunki. Przed nią stoi talerz z niedojedzonym obiadem. Podnosi głowę i patrzy na mężczyznę. Kiedyś jej oczy błyszczały na jego widok; każdy jego powrót był radością. Dziś są dla niego nieodgadnione; trudno m

Szczęśliwa siódemka czyli KONKURS WIOSENNY

Obraz
Szczęśliwa siódemka do wygrania Po powrocie z Targów Książki na moich przepełnionych literaturą półkach zrobiło się zbyt ciasno:) Dlatego postanowiłam wybrać siedem książek, które już przeczytałam i podzielić się nimi z Wami w konkursie wiosennym. Książki, które trafią do Waszych rąk to: Dorota Berg "Kudłata"; Zofia Sokołowska "Druga strona recepty"; Jolanta Guse "Nie zawrócę"; Wojciech Zawioła "Jest takie miejsce"; Joanna Miszczuk "Matki, żony, czarownice"; Cathleen Schine "Trzy kobiety z Westport"; David Nicholls "Jeden dzień". Dzięki uprzejmości Pani Marii, do siódemki dołączyły jeszcze dwie książki - Julie Powell "Julie & Julia"; oraz Frances Mayes "Pod słońcem Toskanii". Mamy więc Szczęśliwą Dziewiątkę :)    Aby książka trafiła do waszych rąk chciałabym, abyście napisali w komentarzu o książce lub postaci literackiej, która wywarła jakiś wpływ na Wasze życie i zachwyciła tak b

Słowo, w którym wszystko się zamyka...

Obraz
Fot. Marcin Oleksa Mama. Matka. Mamusia. To jedyne słowo, które jest w stanie poruszyć każde serce. W każdym człowieku trąca czułą strunę, bez względu na jego życiowe doświadczenia. Ciepły dotyk ręki mamy pamiętamy nawet wtedy, gdy sami już jesteśmy rodzicami. To, jak na nas patrzyła, jak do nas mówiła i czego nas nauczyła, zapisuje się w naszej świadomości, aby powrócić w dawnym wspomnieniu, które potrafi przywołać przypadkowy zapach czy gest. Tęsknotę za nią nosimy w sercu do końca naszych dni, bo taką właśnie moc dał Bóg potędze matczynej miłości.  Bycie mamą nie jest proste; niesie ze sobą wiele wyrzeczeń, za które nie zawsze dostaniemy podziękowanie. Bywa tak, że to, w co wkładamy całe nasze matczyne serce, może zostać zupełnie niezauważone lub przyjęte jak rzecz najzupełniej naturalna. Ot, zwykły drobiazg w oczach dziecka, a dla nas heroiczna walka. Droga macierzyństwa podjęta przez matkę nie jest usłana różami. Często jest to droga na krawędzi, a my nie patrzymy na to,

Małe tęsknoty

Obraz
Fot. Marcin Oleksa Nosimy je w sobie przez długie lata. Zamykamy w sercu i czasami tylko, kiedy jest nam źle, pozwalamy sobie spojrzeć na nie i zatęsknić za kimś lub za czymś niespełnionym. Na codzień wypełniamy swój czas zajęciami, którym poświęcamy nasze myśli, równie zabiegane jak my sami. A małe tęsknoty wpychamy w kąt, gdzie zarastają pajęczyną zapomnienia. A przecież z nich rodzą się marzenia, które mają taką siłę, że potrafią nas wzbić ponad ziemię. Nie zawsze mamy jednak siłę, żeby się z nimi zmierzyć. Bywa tak, że te małe dziś tęsknoty, kiedyś były wielkimi pragnieniami, których życie nie było w stanie zaspokoić; i żeby przeżyć każdy kolejny dzień ze świadomością, że tęsknota pozostanie niespełniona, musieliśmy się od niej odciąć i zacząć wszystko na nowo, aby przeżyć.  Człowiek potrafi przystosować się do każdych warunków, do jakich zmusi go życie. Jeśli nie mamy w sobie dość siły, aby uwierzyć, że jesteśmy w stanie coś zmienić, możemy utkwić gdzieś, gdzie jest nam n

Kulturalny Maj

Obraz
Fot. Marcin Oleksa W dniach 16-19 maja, na Stadionie N arodowym odbyły si ę IV Warszawskie Targi K siążki - niewątpliwie wydarzenie ważne zarówno dla czytelników , autorów, jak i wydawców. Naprawdę warto było zajrzeć tam choćby na chwilę, bo rzadko kiedy mamy możliwoś ć zobaczyć tyl e książek w jednym miejscu ! A jeszcze do tego świadomość, że każdą z nich możemy wziąć do ręki, poprzewracać szeleszczące kartki i poczu ć zapach farby drukarskiej sprawia, że przez krótki moment pobytu w tym miejscu możemy poczuć się jak w raju dla moli książkowych:) Dla mnie ten czas był szczególnie miły, poprzez możliwość bezpośredniego spotkania z czytelnikami, które, podobnie jak w czasie spotkań autorskich, dla pisarza są bezcenne. Wymiana słów, myśli, oczekiwań; pytania o nową książkę, które niesamowicie motywują do pracy; świadomość, że moja książka trafia do rąk czytelników i budzi emocje; tego wszystkiego można doświadczyć tylko w żywym zetknięciu z ludźmi. Bardzo budujące jest t

Czerwony namiot

Obraz
Fot. Marcin Oleksa Witaj! Tak miło Cię widzieć. Zmęczona? Ciężki dzień? Tak wiele rzeczy do zrobienia, załatwienia, załagodzenia, a na to wszystko jedno życie...  Usiądź na chwilę ze mną. Zaparzyć Ci herbaty? Czarnej? Zielonej? Wiesz, lubię jak w mojej herbacie tańczą wirujące listki. Taka herbata ma dla mnie szczególny, wyjątkowy smak. Dużo potrafi o sobie opowiedzieć. I smakuje zupełnie inaczej, gdy pije się ją w miłym towarzystwie. Właśnie z Tobą. Dobrze, że jesteś.  Wiesz, ta świadomość, że jest ktoś, kto pomyśli o mnie ciepło i kto choć przez chwilę zostawi swoje zabiegane i wypełnione obowiązkami życie, i odda ten bezcenny czas mnie, jest niesamowita i każdego dnia daje energię, aby wstac rano z łóżka, i z uśmiechem przywita ć dzień i przyjąć to wszystko, co dla mnie przygotował. Bo wiem, że nie jestem z tym sama.  Chciałabym dzisiaj zaprosić Cię do Czerwonego Namiotu. Chciałabym, abyś weszła tam razem ze mną. Pamiętasz to miejsce, do którego wstęp miały tylko kobie

Spotkanie z... Miłością

Obraz
Fot. Marcin Oleksa Przybiegła na to spotkanie zdyszana, ale z radosnym blaskiem w oczach. Wiecznie się gdzieś spieszyła i wiecznie miała pełne ręce roboty. Ludzie jej potrzebowali, choć nie każdy się do tego przyznawał. T ęsknili za nią, marzyli o niej, ale i wyrzekali na nią, że boli; że rani; że odchodzi bez słowa; że nie pamięta, albo że pamięta za dużo. Niektórzy jej pragnęli, inni odp ychali. D ziewczęta o niej śniły, mężczyźni się z niej śmiali, ale nie było osoby, która pozostałaby wobec niej ob ojętna.  Miłość. Jej łagodne, ciepłe oczy patrzą na mnie tak, że wiem, jak bardzo jestem dla niej ważna. Czuję jej milczącą obecność i cieszę się, że przyszła, aby opowiedzieć o tym, jak bardzo chce dotrzeć do każdego człowieka i jak trudno jest sforsować pozamykane drzwi ludzkich serc . Ludzie dziś żyją szybko, a ona nie lubi się spieszyć. Ona potrzebuje czasu, aby ich lepiej poznać. Przygląda się każdemu z osobna i uczy go na pamięć. Ale to trudne, gdy człowiek ma dla niej ta

Spotkanie autorskie

Obraz
Fot. Marcin Oleksa "Choćbyśmy cały świat przemierzyli w poszukiwaniu Piękna, nie znajdziemy go nigdzie, jeśli nie nosimy go w sobie..."  9 maja w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej miałam ogromny zaszczyt odbyć swoje pierwsze w Lublinie spotkanie autorskie. Za możliwość żywego spotkania z czytelnikami chciałabym serdecznie podziękować D yrekcji Biblioteki, a za poprowadzenie całego spotkania Pani Ewie Hadrian . Dziękuję również z serca wszystkim moim wspaniałym czytelnikom, którzy chcieli przyjść na to spotkanie i poznać mnie osobiście. Każdy taki kontakt z Wami, moi mili, jest dla mnie bezcenny; a pytania, które zadajecie zmuszają mnie do nieustannej pracy nad sobą i pomagają udoskonalać moją twórczą pasję. D zięk i rozmowom z Wami ubogacam się, a moje skrzydła rozkładają się szeroko, i pozwalają mi unieść się ponad przytłaczającą niejednokrotnie rzeczywistość i pisać. Dla Was.  D ziękuję tym, którzy mogli tam ze mną być, ale również tym, którzy wspierali mnie n

Pokolenie Instant

Obraz
Fot. Marcin Oleksa "Tuż przed maturą kwitły kasztany, żyło się jakby we śnie..."  Pamiętam dzień swojej matury, zupełnie jakby to było całkiem niedawno, a przecież tyle lat już minęło... D zień był dość chłodny i pochmurny; po deszczowej nocy ulice mojego Lublina były mokre i pachniały wiosną. Pamiętam, że jechałam do szkoły z koleżanką i jej tatą ... trabantem! , a pod szerokim paskiem, przytrzymującym moją s tu dniówkową, granatową spódnicę miałam małe karteczki ze ściągawkami. Oczywiście, nie użyłam ani jednej z nich, ale czułam się pewniej, mając je przy sobie.  Maturę pisaliśmy w klasach, komisja składająca się z trzech nauczycieli siedziała na starej katedrze (ciekawe, czy młode pokolenie wie, co to takiego?), a ich biurko było zastawione kanapkami, owocami i ciastami, przygotowanymi przez troskliwe i opiekuńcze mamy. Na naszych ławkach stała tylko woda i siedziały pluszaki, umilające nam czas i przysłaniające troszkę przed sokolim okiem szacownej komisji. C