Wtorkowe spotkania kulturalne: Literacka kanapa


"Wędrowiec" to opowieść o bezdomnym, który nie jest typowym lumpem. Pozornie zwyczajna historia życia, która dzieli się na "przed" i "po" życiowym zakręcie. Bohater książki wędruje ulicami dużego miasta i obserwuje jego życie. Na trasie wędrówki spotyka ludzi, z którymi jego losy łączą się lub nie, ale których zawsze zauważa. W czasie od świąt Bożego Narodzenia do Wielkanocy (o tym czasie opowiada książka) przechodzi, ku swemu ogromnemu zaskoczeniu, przemianę, którą sam określa jako "obudzenie serca". W niej niewątpliwy udział mają ci, których w swojej wędrówce spotkał.
Tak o swojej najnowszej książce, której premiera już w czerwcu, pisze Basia Smal. Felietonistka, pisarka, pedagog i bardzo ciepły człowiek, a prywatnie moja przyjaciółka, którą życie postawiło na mojej drodze zupełnie nieoczekiwanie. 
Zaprosiłam Basię na moją literacką kanapę, aby przy wspólnej sypanej herbacie i w półmroku oświetlonym ciepłem lampy, porozmawiać o jej najnowszej książce. O Wędrowcu. 

Fot. Marcin Oleksa

"Czterdziestka to nie grzech", "Droga po miłość" (powieść w odcinkach, którą można przeczytać TUTAJ ), i "Wędrowiec". Trzy zupełnie różne książki, które jednak łączy wspólny mianownik - nazwisko autora. Barbara Smal. Co Cię skłoniło do napisania "Wędrowca"? Skąd w ogóle taki pomysł i od jakiej myśli się zaczęło?
Barbara Smal:    Z "Wędrowcem" zaczęło się od tego, że tuż przed świętami Bożego Narodzenia w 2012 roku pojawiło się we mnie pragnienie, żeby na moim blogu (W środku życia) zamieścić oprócz życzeń coś jeszcze. Myśli mi się poślizgnęły w tym kierunku i "zobaczyłam" oczami wyobraźni te nasze święta, przygotowania do nich, przeżywanie ich oczami kogoś z zewnątrz, kto to widzi, ale w tym nie uczestniczy. Dlaczego nie uczestniczy? No właśnie - bo nie ma domu, jest sam i idzie w wigilijny wieczór ulicami miasta obserwując świąteczną krzątaninę. Napisałam opowiadanie pt. "Wędrowiec", które wówczas opublikowałam na blogu, a które w książce stanowi jej początek, pierwszy rozdział.


Czym różniła się praca nad tą książką od pracy nad "Czterdziestką..." czy "Drogą po miłość"? 
Basia Smal:  Zacznę od tego, że żadnej mojej książki nie piszę o sobie. Każdą piszę sobą - tym, jaka jestem. A jestem jak każdy człowiek pełna różności - bogactwa wewnętrznego, które mnie w innych tak bardzo zachwyca.
"Czterdziestkę..." pisałam w 2009 roku. Wtedy tak umiałam, tak właśnie patrzyłam na ludzką kondycję, na to jak reagujemy na nasze życiowe zakręty - mocne chwile, które potrafią wywrócić świat do góry nogami. Poza tym była to moja pierwsza powieść. Nigdy wcześniej nie pisałam beletrystyki. Czułam się jak ktoś, kto stoi na środku dżungli i próbuje wycinać sobie drogę wyjścia z niej. Dlatego w "Czterdziestce..." , w pisaniu jej popełniłam tak wiele błędów, których już się ustrzegłam pisząc dwa lata później "Drogę po miłość" i kolejny rok potem "Wędrowca", czyli nie zakreśliłam sobie ram, nie wtłoczyłam się sama do "klatki", w której jak się okazało zupełnie nie umiem tworzyć. Tą "klatką" w "Czterdziestce..." było określenie celu - tych, do których, a raczej dla których książkę pisałam. No i stąd reszta błędów - sposób w jaki przekazałam to, co chciałam przekazać. W "Drodze..." jest już bardzo mało dialogów. To efekt mojego odnajdowania własnego stylu pisania. W "Wędrowcu" nie ma już ani jednego dialogu. Ta książka jest już w pełni "moja". Pisząc ją myślałam tylko i wyłącznie o tym, co i jak chcę przekazać.
 
Fot. Michał Oleksa
 
"Wędrowiec" porusza niełatwy temat wędrówki człowieka ku samemu sobie. Czy miałaś taki moment, w którym poczułaś, że ta książka pisze się sama i że również Ciebie ma gdzieś doprowadzić? 
Basia Smal:  Każda książka "pisze się sama" i dobrze o tym wiesz :) Wszystko polega na otwieraniu w sobie wewnętrznych drzwi do świata, który zainteresował, zaciekawił. Pisząc, właściwie opisuję to, co "widzę" oczami wyobraźni - usiłuję nadążyć z zapisaniem tego :)
Nie wiedziałam, zresztą tego nigdy nie wiem zaczynając pisać powieść, jak książka się zakończy, dokąd zaprowadzi. Tworząc świat nieistniejący, ten zewnętrzny i ten wewnątrz wymyślonych postaci, idzie się za głosem intuicji, za tym, co podpowiada empatia. A że w miarę pisania pojawiają się nowe wątki, nowe sprawy, to nigdy nie wiadomo dokąd autora to zaprowadzi. To jest właśnie ten brak ram zakreślonych sobie samemu wokół serca i umysłu, który daje szansę na pełną otwartość tak jednego, jak i drugiego.
 
Fot. Marcin Oleksa
 
Kim jest Barbara Smal?
Basia Smal:  Barbara Smal jest sobą :) Nie boję się tego, nigdy się nie bałam, chociaż wiele razy doświadczyłam niezrozumienia przez innych, co czasem rodziło odepchnięcie mnie albo odsunięcie się ode mnie. Przykre, ale dla mnie zrozumiałe - nie można być blisko obok kogoś, kto nie jest z "mojej bajki". Mam parę spraw dobrze przemyślanych. Parę w trakcie zmagania się z nimi i wiele takich, co do których jestem "znakiem zapytania". Nie sądzę bym różniła się tym od kogokolwiek. Poza tym szczerze i naprawdę lubię siebie, co bardzo ułatwia mi sympatię i życzliwość wobec innych. Znam swoje mocne strony i znam słabe. A to daje mi siłę, także w relacjach z innymi. I pozwala otworzyć się na to, by kochać zarówno w rozumieniu "amor" jaki i "caritas". Problemy ze mną mają ci, którzy na siłę próbują nakazać mi, bym była jakaś - zgodna z czyimś oczekiwaniem. Ja już jestem "jakaś" :)
 
Fot. Marcin Oleksa
 
W pracy niemal każdego autora pojawia się niejednokrotnie zastój twórczy podczas pisania książki. Nagromadzenie emocji, czasami brak zgody na kierunek, w którym zmierza książka, a często po prostu zmęczenie powodują, że od pisania trzeba odpocząć, bo żadne sensowne zdanie nie przychodzi do głowy, a pusta kartka straszy. Czy doświadczyłaś tego przy "Wędrowcu"? 
Basia Smal:  Widzę to w ten sposób - pisanie jest aktem twórczym, a ten nie podlega żadnym schematom. Nie wiem czym jest tak zwana "wena twórcza". Wiem, że czasem pisze mi się łatwiej, a czasem trudniej. Kiedy następuje ten drugi moment, wiem że czas na odpoczynek, bo jak rzeźbiarzowi w pewnym momencie zmęczą się mięśnie, tak pisarzowi jego "narzędzie" pracy, czyli serce i umysł. I jest to zupełnie naturalny stan. Nie doświadczyłam nigdy tego, by mnie biała, pusta kartka "straszyła". Wręcz przeciwnie. Lubię wyzwania, dobrze się czuję, gdy mam zapełnić jakąkolwiek pustkę - czy to białej kartki na ekranie laptopa, czy pokoju, który mam urządzić czy czegokolwiek innego. Jednak pisanie - tworzenie świata, który nie istnieje - wymaga dużej koncentracji, skupienia na tym, co czuje mój bohater, co ja czuję w związku z tym, co "widzę" oczami wyobraźni. Po pewnym czasie można się poczuć, a raczej na pewno poczuje się zmęczonym. Bywa i tak, że pójdę w książce w jakimś kierunku i w pewnym momencie czuję, że to jeszcze nie pora albo że nie tędy droga. Zatrzymuję się, daję sobie chwilę oddechu i za jakiś czas odnajduję właściwy rytm.
Myślę natomiast, że jeśli jest moment całkowitego zatrzymania, stagnacji, bezruchu w tworzeniu, to znak, że nie ma sensu brnąć dalej w temat, w tę konkretną książkę. Trzeba sobie dać spokój i nie pisać na siłę. Tworzenie jest jak latanie - skrzydła same niosą.
"Wędrowiec" wymagał ode mnie sporo. Miałam kilka przerw, ale wiedziałam, że bez nich się nie da. To jak z miłością - czasem trzeba dać temu, kogo kocham odpocząć od siebie, czasem muszę odpocząć od niego, ale to nie oznacza, że między nami miłość zamiera. Wraca się z tęsknotą i radością. Takie były moje powroty do "Wędrowca" :)
 
Fot. Marcin Oleksa
 
Każda książka wyczerpuje, szczególnie taka, która podejmuje niełatwe tematy. Jak odpoczywasz po skończonej książce i jak dużo czasu musi upłynąć, zanim zaczniesz kolejną?
Basia Smal:  Moje studia (Basia jest pedagogiem) wyposażyły mnie w różne umiejętności. Także taką, że mam bardzo dobry kontakt ze sobą, z tym, co czuję. Dlatego, gdy jestem zmęczona, a zawsze po zakończeniu pisania powieści jestem, odpoczywam. Nie odstawiam bohatera :) tylko słucham się siebie. Wtedy mój organizm dyktuje mi, co mam robić. Przez jakiś tydzień, półtora więcej śpię. Tak po prostu, samo mi się więcej śpi :) Poza tym zwalniam ze wszystkim, więcej spaceruję dla samego spacerowania, słucham muzyki, którą lubię, spotykam się na kawce ze znajomymi i w ogóle pozwalam sobie na jak największe psychiczne lenistwo. A przede wszystkim nie piszę. Tylko to, co konieczne. I po takiej swoistej terapii, która trwa kilka tygodni - dwa, trzy, miesiąc - zaczyna mi brakować świata fikcji :) Wiem wówczas, że znów mogę pisać. I czekam, aż coś poruszy moje serce do tego stopnia, że stanie się to zaczątkiem kolejnej książki.
 
Fot. Marcin Oleksa
 
Nad czym teraz pracujesz? 
Basia Smal:  Obecnie zapełniam kartki obrazami ze świata małego miasta, w którym pojawił się ktoś, dla kogo ten świat nie jest znany i kto jak na razie czuje się trochę obserwatorem, a nie uczestnikiem tego życia. Wiem już, że pewne spotkanie zaowocuje w tym kimś zmianą i w ogóle zaowocuje :) To książka o przyjaźni i jej sile. O tym, jak bardzo jest potrzebna i jak wiele może - wesprzeć, podnieść, wskazać właściwą drogę i nieść pomoc, by nią iść.
Proszę, dokończ zdania: Lubię ciszę, ale też muzykę, górskie wędrówki, włoskie jedzenie (oprócz pizzy), usłyszeć co ktoś ma do powiedzenia i patrzeć ludziom w oczy :)
Potrzebuję ciepła, także tego płynącego z ludzkich serc.
Spotkanie bywa darem, a zawsze jest czymś znaczącym, czego nigdy nie lekceważę.
Ranek to dla mnie początek, wstęp do dalszej części dnia, jak start samolotu. 
Wieczorem piszę, słucham muzyki, "spotykam się" z bliskimi przez maile, telefon, SMS-y, odpoczywam. 
Czytam  tylko takie książki, które mnie zainteresują.
Potrafię zatrzymać się przy kimś, kto tego potrzebuje. 
 
Fot. Michał Oleksa
 
Dokąd doprowadził Cię "Wędrowiec"?
Basia Smal: "Wędrowiec" utwierdził mnie po raz kolejny w tym, w co wierzę - na nic nigdy nie jest za późno, nie ma rzeczy niemożliwych i to, że najważniejsza w życiu każdego człowieka jest miłość. I to ta miłość, którą się w sobie nosi wobec...
Cały czas, gdy pisałam tę książkę towarzyszył mi wewnętrzny pokój - coś wspaniałego! I on jako dar od "Wędrowca" pozostał we mnie :) Wiem, że bardzo warto robić to, do czego nakłania nas i prowadzi nasze serce. Warto go słuchać. I po prostu warto żyć. Niekoniecznie w określony sposób, w zapamiętany czy wyuczony, który jawi nam się jako ten jedynie właściwy. Każde życie, każde istnienie ma sens tylko i wyłącznie z powodu tego, że jest.
 
Trzy Gracje:)
 
Czy lubisz swojego bohatera? 
Basia Smal:  Odpowiem w taki sposób - bardzo chciałabym, by taki człowiek istniał naprawdę i bym mogła z nim porozmawiać. Myślę, że by mnie zafascynował - ma ciekawą osobowość. Jest silny i mądry, spokojny i dobry - piękny człowiek.
A jak zobaczyłam jego "portret" na okładce książki to... dech mi zaparło z wrażenia! Te niezwykłe, mądre oczy... (na to jaka będzie okładka nie miałam wpływu, więc stąd mój zachwyt).
Tak, lubię Wędrowca. Lubię w nim to, jaki jest.
Basiu, bardzo dziękuję za rozmowę, która była dla mnie wielką ucztą konesera. Z niecierpliwością czekam już na moment, kiedy wezmę do rąk "Wędrowca" i pozwolę się mu poprowadzić... 
Z Barbarą Smal rozmawiała Monika A. Oleksa
 
Fot. Marcin Oleksa
 



Komentarze

  1. Ja również dziękuję Moniko za rozmowę. Czułam się zaszczycona tym, że mi ją zaproponowałaś.
    Jestem zachwycona tym zdjęciem, gdzie obie jesteśmy zagadane siedząc przy stoliku na Targach Książki i w ogóle nie widzimy, że Marcin nas fotografuje :) Udało mu się złapać to, co między nami (i wcale nie mam na myśli blatu stołu :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że mnie to zdjęcie również ujęło? Mam jeszcze kilka, ale tam robisz dziwne miny, więc zostawię na inną okazję:) Mnie również podoba się to zdjęcie z trzema Gracjami. Myślę, że na tym zdjęciu udało się uchwycić mojemu M. cały klimat tego niedzielnego popołudnia. Cudnego popołudnia!
      Rozmowa z Tobą zawsze jest dla mnie przyjemnością, a ta podoba mi się szczególnie. I już zacieram ręce, bo "Wędrowiec" już zupełnie niedługo "przywędruje" do mojego domu:)
      M.

      Usuń
  2. Cieszę się Waszą rozmową. I podobaja mi się zdjęcia. Pozdrawiam ciepło i serdecznie. Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario, ja Ciebie również serdecznie pozdrawiam i ciepło przytulam! Ja mam w końcu apetyt na wspólne spotkanie - Ty, ja i Basia.
      Miłego dnia:)
      M.

      Usuń
    2. Wczoraj pomyślałam o naszym spotkaniu we trójkę. ;) Dobrej nocy. Maria

      Usuń
  3. Poczytałam, popatrzałam, powzdychałam…uczta dla duszy i oczu…,a Wędrowca na pewno "upoluję"szybciutko

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nowa Opowieść O Dwunastu Miesiącach: Luty

Podaj dalej

Magia zimowego wieczoru