Psi język

Fot. Marcin Oleksa


Mogę śmiało powiedzieć, że ja i mój Pieszczoch rozumiemy się bez słów, i nie będzie to przesadą, zważywszy, że zwierzęta nie wypowiadają ludzkich słów. Ale przedziwne jest to, że i tak je rozumiemy, tak jak i one starają się zrozumieć nas. Tylko, że one mają trudniej, bo nasz ludzki język czasami jest niezrozumiały nawet dla nas samych.  Ale miało być o mojej suczce, nie o języku.
Ciemny poranek i gęsty mrok w pokoju, z którego zupełnie nagle, bez uprzedzenia, dobiega znienawidzony dźwięk budzenia. "Jeszcze minutka", to moje ulubione powiedzenie, gdy staram się zignorować ten dźwięk i przekręcić na drugi bok. Ale nie pozwala mi na to zimny, mokry nos, który pakuje mi się pod kołdrę, i pacnięcie łapą, które oznacza: "No wstawaj! Ja już jestem gotowa na spacer!" Nieważne, że na dworze ciemno, a przed oczami mroczno; ogon mojego psa tańczy, a zimny nos staje się coraz bardziej natarczywy. Nietrudno zrozumieć to przesłanie. 
Mattie ma kilka spojrzeń w swoich wiernych, brązowych oczach, którymi bezbłędnie komunikuje o co jej chodzi. Spojrzenie błagalne, rzucane spode łba ułożonego na przednich łapach ma wyćwiczone do perfekcji. Oznacza ono zazwyczaj: "Spójrz na mnie, jaka jestem nieszczęśliwa z pustym brzuchem." I nieważne, że miska jest pełna psich pyszności, mojego pieszczocha interesuje jedynie kurczak i jego pochodne. Podobnym spojrzeniem, pełnym wyrzutu, Mattie informuje mnie o swoim niezadowoleniu, kiedy wychodzę z domu bez niej. Nie lubi słowa "zostań", a ja dobrze o tym wiem. Ona wyraźnie mi komunikuje, że nie lubi samotności, a najszczęśliwsza czuje się z człowiekiem tuż obok. Lubi być blisko. Nie chodzi, jak kot, swoimi drogami, ale trzyma się blisko ciepła człowieka, którego jest spragniona. Może być jej niewygodnie na zimnym kawałku podłogi, ale kładzie się u stóp, starając się mieć mnie w zasięgu wzroku. Bezbłędnie reaguje na komendy: "Chodź" (w psim przekładzie oznacza to - "hop na łóżko":)), "Masz" (zawsze oznacza smaczny kąsek, ale zazwyczaj jest go za mało), "Idziemy na spacerek?" (nie trzeba tłumaczyć:)), "Dawaj łosia!"  (zachęta do zabawy, która naszej suczce nigdy się nie nudzi), i w końcu na spacerach "Przynieś piłeczkę" lub "Przynieś patyka", przy czym "przynieś" w jej języku wcale nie oznacza "oddaj", tylko raczej "A może byś mnie poganiała?". Natomiast komendy: "Do mnie", "Puść", "Równaj", są dla mojego psa zupełnie niezrozumiałe, zwłaszcza kiedy wychodzi ze mną na spacer. 
Psi wzrok potrafi wyrazić wszystko. Pies nie oszukuje, nie udaje i nie wstydzi się swojej spontaniczności. Umie być szczęśliwy i tak mało mu do tego szczęścia potrzeba - jedynie kogoś, kogo będzie mógł kochać i kto mu na to pozwoli. 
Monika A. Oleksa      


Fot. Marcin Oleksa
   

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nowa Opowieść O Dwunastu Miesiącach: Luty

Podaj dalej

Magia zimowego wieczoru