Siła nawyku
Fot. Marcin Oleksa |
Jakiś czas temu uczestniczyłam w szkoleniu dotyczącym nowej podstawy programowej dla uczniów gimnazjum i liceum. Było to szkolenie dla nauczycieli i lektorów języka angielskiego, więc prowadził je Brytyjczyk, ze specyficznym i typowym dla tego narodu poczuciem humoru. Wykład był ciekawy, wszyscy słuchali go z zainteresowaniem, i nagle padło spontaniczne pytanie: Jaka cecha najbardziej charakteryzuje Polaków?
Wszyscy obecni na sali, jak jeden mąż, odpowiedzieli: Narzekamy. Tak już mamy; wiecznie jesteśmy z czegoś niezadowoleni i trudno nam dogodzić. W każdej porze roku znajdziemy coś, co nam się nie podoba. Zima jest za długa, a lato za krótkie i za gorące. Albo za deszczowe. Wiosna też na nic, bo pyli, i w ogóle jest za ciepło. Albo za zimno. O jesieni nie wspomnę, bo jej dostaje się najczęściej. Po prostu nie lubimy samej nazwy: jesień, albo listopad (ja kocham jesień i wciąż próbuję Was do niej przekonać:) )
Narzekanie weszło nam w krew i stało się nawykiem, którego nie kontrolujemy. Być może młodsze pokolenie wypracuje inny model; ale moje pokolenie, śladem tych, które były przed nami, zaczyna rozmowę od: Co słychać?; po którym następuje lawina przygniatających zdarzeń, które nam się przytrafiły lub mogą przytrafić. Mało które z nich jest radosne. Nie rozmawiamy o tym, co nas cieszy, ale o tym, co przygnębia. Przewidujemy najgorsze i widzimy tę szklankę już do połowy pustą. Naród pesymistów. Rzadko w czym potrafimy dostrzec dobrą stronę, w ludziach też trudno nam odnaleźć coś dobrego. Przygnębienie jest zaraźliwe, ale tak już przywykliśmy do wiecznego narzekania, że nie potrafimy go wyeliminować. Media tylko to podsycają, zasypując nas szokującymi informacjami, które potem roztrząsamy i dyskutujemy; doszukując się dziury w całym. Nie zastanowiło Was nigdy to, że prawie żadne serwisy informacyjne nie uraczą nas tym, co radosne, dające nadzieję i pozytywne? A jeśli coś takiego już znajdą, szukają słabego punktu, aby zaatakować i udowodnić, że świat tak naprawdę jest zły i nie da się z tym nic zrobić. Tak po prostu jest i już. Musimy to zaakceptować.
Wcale nie musimy. To nas odróżnia od innych stworzeń, że mamy rozum i wolną wolę. Narzekamy, bo chcemy, a nie dlatego, że musimy, czy że nie możemy inaczej. Możemy, jeśli tylko zechcemy. Nawyk można kontrolować i da się przejąć nad nim władzę siłą woli, do której potrzebne są jedynie dobre chęci. Nie bój się odpowiedzieć na posępne pytanie: Co u ciebie?, jakimś radosnym stwierdzeniem. To, że ponarzekamy przypadkowo spotkanemu znajomemu, nie przyniesie nam ulgi w ciężarze, który dźwigamy. Spotykam osoby, które najpierw zalewają mnie lawiną utyskiwań, a potem kończą to wszystko podsumowaniem: Ale ja nie narzekam.
Moja Babcia przekazała mi wiele życiowych wskazówek i zasad, które wytyczają moją codzienność. Jedna z nich brzmi: Nigdy nie żal się obcym ludziom, że ci źle. Oni i tak ci nie pomogą, i tylko rozniosą to dalej.
Dlatego wyżalić się potrafię tylko przed tymi, którym ufam bezgranicznie. Od tego są przyjaciele i ta najważniejsza osoba, która jest przy mnie bez względu na wszystko - mój M.
Nie narzekajmy; życie jest naprawdę takie, jakie chcemy je widzieć. Od wiecznego utyskiwania nie stanie się ani lżejsze, ani lepsze. Natomiast będzie lepsze, jeśli docenimy to, co mamy na wyciągnięcie ręki i nauczymy się dostrzegać odrobinki radości w drobiazgach codzienności.
Monika A. Oleksa
Fot. Marcin Oleksa |
To wszystko prawda co napisałaś.
OdpowiedzUsuńTo nasza cecha narodowa, tak już mamy. Ja staram się nie narzekać, ale nie wiem czy mi to wychodzi.
Będę się strać jeszcze bardziej.)
I w dodatku kochanie jak powiesz takiemu narzekającemu, że wcale nie jest tak źle, to z miejsca się obrazi a w najlepszym razie lekko zaczyna cię nie lubić. Ale popatrz, wokół jest trochę ludzi, którzy widzą szklankę do połowy pełną - Ty, ja, natanna, która napisała poprzedni komentarz i na pewno jeszcze wielu. Jak człowiek się rozejrzy to na pewno zobaczy. Zastanawiam się czy nie jest jednak tak, że to tych narzekających po prostu lepiej widać? Piękno, dobroć, mądrość są ciche, nie "krzyczą" o sobie, bo... nie muszą. To wszystko, co paskudne musi "wrzeszczeć" sobą, bo inaczej się nie przebije, nikt nie zobaczy, bo brzydotę odruchowo omija się wzrokiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszystkie Piękne Dusze :)
B.
Bardzo to pieknie Basiu napisałaś,muszę sobie to zapamiętać :-)
UsuńJa bym zrobiła taki mój osobisty podział na dwa rodzaje narzekania. Jeden z gatunku "radość dzielona-to radość podwójna, a żal dzielony to żalu połowa"czyli to o czym Moniko wspominałaś,że kiedy nam ciężko i wyżalimy się Przyjaciołom ,to jakoś lżej na duszy. Drugi natomiast to taki,który reprezentują tacy ludzie,co to "dzisiejsze słonko zasłaniają jutrzejszymi chmurami", czyli w każdej dobrej chwili potrafią w ułamku sekundy znaleźć coś złego, żeby radość zgasić w zarodku. Może będzie to przykład bardzo przyziemny,ale taki znam z doświadczenia: radość z zarobionej dodatkowo większej sumy pieniędzy gaszą stwierdzeniem,ze i tak braknie na zapłacenie podatku ;-)
OdpowiedzUsuńPodobno to na czym skupiamy naszą uwagę wzrasta,więc staram się moją cała uwagę skupiać na pozytywach, chociaż nie zawsze się to udaje, ale zawsze staram się we wszystkim zobaczyć dobre strony i tak je pielęgnuję ...niech sobie rosną..jak zacznę od siebie -to może jakoś uda się drobnymi kroczkami rozsiewać pogodę ducha wokoło?..
I’m not thаt much of а online reаder to be honeѕt but your sitеs reallу niсе, keep
OdpowiedzUsuńit up! Ӏ'll go ahead and bookmark your site to come back in the future. Many thanks
Stop by my blog :: click through the up coming page
I'm very happy to uncover this website. I wanted to thank you for your time for this fantastic read!! I definitely really liked every little bit of it and I have you bookmarked to see new things on your website.
OdpowiedzUsuńLook into my weblog: Members.F7Social.Com