Wtorkowe Spotkania Kulturalne: Olga Bończyk "Piąta rano"

Fot. Marcin Oleksa


Pewna bliska i wrażliwa na piękno życia kobieta powiedziała mi takie słowa: "Muzyka jest ukochaną córką ciszy, która wypowie to, co matka nosi w sercu." Ileż w tym prawdy... Potrzebujemy muzyki. Uwrażliwia nas. Przynosi wspomnienia i dostarcza wzruszeń. Popycha do działania, powstrzymuje od gniewu. Odgania depresję i przyjmuje naszą wściekłość, którą pomaga nam rozładować. Szepcze ustami lub palcami artystów, którzy zostali obdarowani talentem i potrafili go właściwie wykorzystać. Zaczarowuje nas. Nie sposób bez niej żyć, bo świat byłby pogrążony w szumie codziennego jazgotu. Muzyka zaciera granice między rzeczywistym i nierzeczywistym i maluje nam życie na kolorowo. Odbieramy ją tak, jak chcemy patrzeć na świat. Wsłuchujemy się w to, co ma nam do powiedzenia, zaśpiewania, zagrania i przyjmujemy te dźwięki, przytulając je do serca i nosząc w sobie. 
Na najnowszą, autorską płytę Olgi Bończyk "Piąta rano", czekałam równie niecierpliwie jak dziecko oczekujące Gwiazdki. Zdążyłam się już zaprzyjaźnić z ciepłym, bardzo subtelnym i tak miłym dla ucha głosem Pani Olgi i jej płytami, które dla mnie są  na każdą pogodę i niepogodę i potrafią wprowadzić mnie w ten szczególny nastrój, gdy świat wokół mnie się wycisza, a ja z nim i chce mi się uśmiechać do każdego spotkanego człowieka tak, jak uśmiecham się do tych piosenek. Poprzednia płyta - "Listy z daleka", piosenki Kaliny Jędrusik, wykonane przez Olgę Bończyk bardzo mocno przylgnęły do mojego serca i tego samego oczekiwałam od nowej płyty. Obdarował mnie nią Święty Mikołaj, delikatnie wsuwając ją pod moją poduszkę; przyciągnęła okładka, ciepła tak jak sama pani Olga; a piosenki, które usłyszałam zatrzymały mnie na dobre i podarowały chwile, za które z serca dziękuję, Pani Olgo! 
Bardzo mocno trzymałam kciuki za tę płytę odkąd tylko dowiedziałam się o tym projekcie. Wiedziałam, że jeśli bierze się za nią taka osoba jak Olga Bończyk, z całą swoją skromnością i wrażliwością, płyta musi być dobra. I taka jest. Jest bardzo dobra, o czym świadczą nazwiska zaangażowane w jej powstanie. Większość piosenek na płytę napisała sama Olga Bończyk, nie dziwi mnie więc delikatność tej płyty i treść w słowach, których słucha się jak opowieści. Stara dobra szkoła "piosenek z tekstem", jak je nazywa Magda Umer, i treścią, w którą można się wsłuchać i zatrzymać coś dla siebie. Jeśli do tego dodać nazwiska niesamowitych muzyków, przed którymi osobiście chylę czoła - Krzysztof Herdzin, Marek Napiórkowski i Robert Kubiszyn - dobrze mi znani z projektów Anny Marii Jopek; a do tego Robert Janson, który skomponował muzykę do piosenki tytułowej, od której się wszystko zaczęło; Cezary Konrad, Jerzy Małek, Wiesław Wysocki i Dariusz Plichta, naprawdę można nabrać apetytu na tę płytę. 
Płyta nie jest nudna ani monotonna. Energetyzuje tanecznymi rytmami samby, aby po chwili zwolnić i wyciszyć nastrojowym swingiem i jazzem. Wzrusza słowami napisanymi dla Mamy, które mają w sobie tyle miłości i tyle osobistego wyznania pani Olgi, że nie sposób wysłuchać tego utworu bez łez zbierających się w kącikach oczu i bez podziękowania dla pani Olgi; która do tej piosenki napisała słowa i skomponowała muzykę; za to, że dopuściła słuchacza tak blisko, by mógł byc świadkiem tego wyznania. 
"Piąta rano" jest płytą z przesłaniem i myślę, że każdy, bez względu na swój muzyczny gust, znajdzie tu coś dla siebie.

"Uśmiechnij się, 
zapomnij, że
spotkało cię coś,
co kiedyś w głaz zmieniło cię
Bo przecież warto w dłonie
złapać szczęścia chwilę
żeby zacząć żyć."   Zacznij od nowa żyć  sł. Olga Bończyk

"Nawet, gdy ktoś bardzo skrzywdził cię
Nawet, gdy los zmienił plany twe
Nie zatrzymuj się
i nie mów, że jest źle,
gdy masz przed sobą wciąż jakiś cel."  Nie zatrzymuj się sł. Olga Bończyk

Wielką szkodą jest to, że muzyczna papka na polskim rynku sprzedaje się jak świeże bułeczki i jest nieustannie obecna we wszystkich stacjach komercyjnych; natomiast dobra muzyka i płyty, które mają w sobie treść, są tak często lekceważone i muszą ciężko, powoli i mozolnie przedzierać się przez gąszcz czegoś, co dla ucha człowieka wielbiącego muzykę jest nie do przyjęcia. Wiem jednak, że są ludzie - cudowni i wrażliwi ( Panie Zbyszku; Kasiu i Michale - pozdrawiam Was bardzo serdecznie!), którzy potrafią wyłuskać perełki, choćby takie jak "Piąta rano" i są w stanie docenić pracę włożoną w taki projekt i talent osób, które miały w nią swój wkład. Tak jak dobre danie smakuje w sposób wyjątkowy dzięki przyprawom i dodatkom, ściśle strzeżonym przez szefów kuchni; tak i płyta "Piata rano" jest wyjątkowa i "smakuje" tak wyśmienicie dzięki ludziom, którzy tak jak ja uwierzyli w Olgę Bończyk wiedząc, że powstanie z tego coś naprawdę dobrego. 
Zapraszam na ciekawą podróż dookoła ludzkich spraw i uczuć, w którą warto się wybrać z Olgą Bończyk. Ja już w nią wyruszyłam i nie zamierzam szybko z niej wracać:) 
Monika A. Oleksa   


 
Gorące latynoskie rytmy, akurat na karnawał:) 

Komentarze

  1. Już pierwsza obietnica spełniona-ślicznie dziekuję Moniko. Słyszałam o tej płycie, ale jakoś mi to umknęło. Z przyjemnością poszukam i posłucham :-)
    Pięknie wtorki nam sie zapowiadają-jak miło zobaczyć coś nowego, czego może nie dostrzegliśmy. Pomysł Moniko- cudny.(jak wszystkie zresztą..)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chętnie zapoznam się z płytą Olgi Bończyk.
    Wtorkowe Spotkania Kulturalne zapowiadają się bardzo miło, ciekawy pomysł :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nowa Opowieść O Dwunastu Miesiącach: Luty

Podaj dalej

Magia zimowego wieczoru