Bajkolandia - Magiczna podróż
Autor: Miłosz Oleksa |
Cały świat pogrążony był we śnie. Na niebie błyszczały gwiazdy, opromieniając swoim światłem Mleczną Drogę, a księżyc świecił tej nocy tak jasno, jak samo słońce za dnia. W pewnym domu na ulicy Baśniowej ktoś jednak nie spał. Mały Wojtek obudził się zaniepokojony dziwnym dźwiękiem. Coś jakby delikatne brzmienie dzwoneczka dobiegało zza okna, z Wojtkowego ogrodu.
- Co to może być? - zapytał chłopiec samego siebie i nie musiał długo czekać na odpowiedź, bo tuż pod swoim oknem zobaczył sanie. Wielkie i majestatyczne, zaprzężone w renifery z dumnie uniesionymi głowami, stały sobie spokojnie w ogródku chłopca, a w nich siedział gruby pan ubrany w biało-czerwoną szatę i w czapkę w tych samych kolorach.
Mały Wojtek szybko się ubrał, pamiętając o przestrogach mamy, aby w zimie zawsze nakładać czapkę, szalik i rękawiczki; i zaciekawiony wybiegł do ogrodu. Kiedy tak biegł, wpadł na kogoś, odbił się od czegoś miękkiego i przewrócił na ziemię. Ze strachu zamknął oczy, a gdy je otworzył, zobaczył że sympatyczny, starszy pan podaje mu rękę. Wojtek podał mu swoją, a kiedy poczuł jej ciepło i przypatrzył się dokładnie, już zrozumiał. To był Święty Mikołaj!
- Czy to naprawdę ty, Święty Mikołaju, czy to tylko sen, a ja nadal jestem w swoim łóżku? - spytał niepewnie Wojtek, szczypiąc się w policzek, aby sprawdzić, czy nie śni. Zimne powietrze na dworze rozbudziło go jednak na dobre, uszczypnięty policzek zabolał, więc Wojtek był niemal pewny, że to się dzieje naprawdę! I nie mógł w to uwierzyć.
- Oczywiście, że to ja, Wojtku. - Odpowiedział Mikołaj. - Któż inny nosi takie śmieszne ubranie, co, mały smyku?
- No tak, ale... Mikołaju, dlaczego jesteś w moim ogródku? Przecież tyle dzieci czeka dziś na ciebie, spóźnisz się z prezentami.
Mikołaj spojrzał na Wojtka łagodnie i uśmiechnął się.
- Nie martw się, mam wielu zaufanych pomocników, a moje elfy już zadbały o to, aby każde dziecko dostało tej nocy swój prezent. Jestem tutaj, Wojtku, aby zabrać kogoś w magiczną podróż. Miałbyś ochotę na wycieczkę na Biegun Północny?
- Ale jak? - spytał Wojtek, patrząc na Mikołaja okrągłymi ze zdziwienia oczami.
- A tak - odpowiedział Mikołaj, wskazując na swoje sanie. Znudzone renifery przytupywały już niecierpliwie i widać było, że nie lubią czekać w jednym miejscu za długo.
- Naprawdę mógłbym z tobą pojechać i na własne oczy zobaczyć twoją krainę? - Wojtek bardzo się bał, że Mikołaj żartuje, a on sam za chwilę będzie musiał wrócić do swojego łóżka, w którym pewnie już i tak nie zaśnie, tab bardzo był podekscytowany.
- Naprawdę - odpowiedział spokojnie Mikołaj. - Jeśli tylko chcesz, zabiorę cię w podróż pełną przygód, której nigdy nie zapomnisz.
- Hurra! - Wojtek podskoczył z radości i wsunął swoją małą rączkę w wielką dłoń Mikołaja. - To jedźmy!
- Proszę bardzo. - Mikołaj pomógł chłopcu wdrapać się do wysokich sań, otulił go mocno baranią skórą i... ruszyli.
I tak Święty Mikołaj i mały Wojtek udali się w magiczną podróż na Biegun Północny... cdn.
Miłosz Oleksa, lat 9 (z pomocą mamy, która stylistycznie wygładziła tekst :D )
Dwaj pomocnicy Świętego Mikołaja:) |
Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg przygód Wojtka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Michał
Dzięki Wojtkowi w całym domu zapachniało świętami:)
UsuńBUZIAK!
MAMA
Ja też czekam na dalszy ciąg. Wyrazy uznania dla Autora :)
OdpowiedzUsuńWyrazy uznania przekazałam:) Autor skinął poważnie głową i zabrał się do pracy. Też pisze w zeszycie:)
UsuńM.
Ja również czekam na dalszy ciąg. Uwielbiam magię Świąt. :)
OdpowiedzUsuńŚwięta z dziećmi mają niepowtarzalny urok i są naprawdę magiczne, prawda Kornelio? Ja już przytupuję z radością, bo moi chłopcy wprowadzają tyle magii w przygotowania do świąt, że już czuję ten klimat i zapach, choć jeszcze nie zaczęliśmy nic robić w kuchni. Bardzo ważne są dla mnie Święta Bożego Narodzenia i zawsze czekam na nie z niecierpliwością dziecka, zupełnie jak moi synowie:)
UsuńŚciskam Cię mocno!
M.
Ciekawe co dalej będzie się działo.....
OdpowiedzUsuńSama jestem ciekawa... Pozdrawiam ciepło!
UsuńM.
Witam! Ostatnio zaczęłam trochę krążyć w literackim świecie, trafiłam na Pani bloga :)
OdpowiedzUsuńStanowczo dodaje go do ulubionych - bardzo miło mi się czyta i wraca.
Za namową mojej znajomej, przestałam wpisywać swoje myśli do żółtego notesu i zaczęłam coś wrzucać na bloga.
Będę tutaj zaglądać, zapraszam również do siebie.
http://zdezerterowac.blogspot.com/
Proszę nie traktować tego jako formę reklamy, często tutaj wcześniej zaglądałam - bardziej anonimowo.
Bardzo ładny rysunek Miłosza! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń