|
Fot. Marcin Piotr Oleksa |
Są takie miejsca, które od pierwszej chwili zapadają głęboko w serce i sprawiają, że widząc je po raz pierwszy masz pewność, że do nich powrócisz. Są takie miejsca, w których od pierwszego momentu i spojrzenia twoje serce czuje się jak w domu, otwierając się na ludzi, którzy cię w tym miejscu przyjmują. Są takie miejsca, maleńkie miasteczka na końcu świata, gdzie nad Bugiem płynącym swoim wartkim nurtem, życie toczy się spokojniej niż w zapędzonych miastach i gdzie ludzie mają dla siebie czas. Ten czas znajdują również na spotkanie z literaturą i rozmowę o książkach, pisanych właśnie dla nich; dla ludzi, którzy przychodząc na spotkanie z Autorem, przynoszą w dłoniach swoje szczere serca, wypełnione życzliwością, i przy których chce się zostać, wsłuchując w ich opowieść.
Takie miejsce, w którym pomimo późnolistopadowej aury, zakochałam się od pierwszego pobytu, są Świerże położone nad Bugiem, niedaleko Dorohuska.
|
Powitanie wierszem, ułożonym przez Panią Beatę Soczyńską |
|
Pani Beata to kobieta o ogromnym sercu |
|
Fot. Henryk Góral |
|
Fot. Henryk Góral |
Maleńka biblioteka powitała mnie ciepłem prawdziwego, kaflowego pieca i serdecznym objęciem pani Beaty Soczyńskiej, kierownik Filii w Świerżach Gminnej Biblioteki Publicznej w Dorohusku, do której ludzie lgną, bo ma im naprawdę wiele do zaoferowania. Nigdzie wcześniej nie spotkałam się z takim przyjęciem Czytelnika przychodzącego na spotkanie w bibliotece, jak tu, w Świerżach. Pani Beata podchodziła do każdego i z każdym witała się ciepło, wymieniając imię przychodzącej osoby. Z każdym zamieniła choć kilka słów, czując się w tym skromnym miejscu gospodynią. Filia Biblioteczna w Świerżach mieści się w niewielkim, starym i dawno już nieremontowanym, drewnianym domku, który z zewnątrz wygląda jak ciepła chatka, do jakiej zagląda się z ciekawością. Pani Beata nie ma tu nawet toalety, a stare regały, zapełnione książkami od góry do dołu, błagają o emeryturę i zastąpienie przez nowsze. To miejsce jak z bajki, lecz zaniedbane, bo pozostawione samo sobie. Ogromne serce pani Beaty nie sprawi, że pomieszczenie zmieni swoje oblicze, bo na to potrzebne są pieniądze, a Świerże nad Bugiem to przecież wioska na wschodnim krańcu Polski - tej części, która od lat była i jest Polską B.
|
Każdy fragment moich książek w interpretacji Czytelników wzrusza mnie |
|
Mój mąż jest przy mnie na większości moich spotkań |
|
Fot. Henryk Góral |
|
Obok mnie miły i najprawdziwszy piec kaflowy! |
|
Fot. Henryk Góral |
|
Fot. Henryk Góral |
Ale nawet w takich warunkach, surowych i wymagających poświęcenia, ludzie potrafią stworzyć taki klimat, że łzy wzruszenia same napływają do oczu, a serce przytula się do tych którzy przychodzą, aby ogrzać się ich serdecznością.
W Świerżach każdy z przybyłych przyniósł "coś" ze sobą. Moja imienniczka, pani Monika zatroszczyła się o ciasto, które dopieściło podniebienia i wniosło do biblioteki smak domu. Pan Henryk Góral, zawodowy fotograf, na stałe mieszkający w Lublinie, który przybył na spotkanie wraz z żoną Małgorzatą Góral, zadbał o profesjonalne utrwalenie tych chwil na zdjęciach. Jedni pomagali pani Beacie przygotować bibliotekę na ten wieczór, inni przyszli ze swoimi fragmentami moich książek i dzielili się nimi w nastrojowej atmosferze piątkowego wieczoru. Nikt nie przyszedł z pustymi rękami; każda z tych osób, które miałam ogromną przyjemność spotkać w Świerżach, przyniosła swoje serce w dłoniach, chcąc dzielić się nim z innymi. Oddane komuś ciepło, podobnie jak dobro, wraca. Serdeczność i życzliwość okazane drugiemu człowiekowi, nigdy nie zostają bez odpowiedzi. To takie proste, ale im większe miasto, tym trudniej to zrozumieć...
|
Ciasta autorstwa Pani Moniki |
|
Fot. Henryk Góral |
|
Fot. Henryk Góral |
Beata Soczyńska jest niesamowitą osobą. Jej biblioteka, podobnie jak ta w Koźminie Wielkopolskim czy bliska mojemu sercu biblioteka lubelska, pełna jest ciekawych inicjatyw i zajęć, związanych nie tylko z książkami, ale i z warsztatami artystycznymi dla młodszych i starszych. Pani Beata gromadzi przy sobie ludzi, dla których codziennie ma dobre słowo i którym nie skąpi swojej serdeczności i pogody z jaką podchodzi do życia, ceniąc je w każdej postaci.
Prostota i serdeczność Świerży i jej mieszkańców urzekły mnie. Nigdy wcześniej, poza Nałęczowem, nie doświadczyłam takiego uczucia, że mogłabym tu zostać i właśnie tutaj wybudować dom, który na razie schowany jest w moich marzeniach, ale przecież siła tych marzeń i wiara w nie jest naprawdę ogromna, o czym już niejednokrotnie się przekonałam. Bliskość Bugu, tak różnego od Wisły, malowniczy krajobraz, cisza i panujący tu spokój ukoiły i sprawiły, że wróciłam do domu z innym spojrzeniem na życie, toczące się tak niedaleko.
|
Artystki Eulalie ciągle na walizkach:) |
|
Pani Małgorzata Góral i czytany przez nią fragment |
|
Po dwugodzinnym spotkaniu czułyśmy, jakbyśmy znały się od zawsze |
|
Pan Andrzej Suchecki, artysta rzeźbiarz |
|
Coraz więcej Aniołów czuwa nad moją twórczością... |
|
Artyści ze Świerży: Rafał Jankowski, Andrzej Suchocki i Piotr Soczyński |
Wielkim zaskoczeniem były dla mnie dary przyniesione wraz z tymi ciepłymi sercami, na spotkanie. Po cieście pani Moniki zostały dobre i smakowite wspomnienia, ale prace lokalnych rzeźbiarzy - pana Rafała Jankowskiego (Anioł z piórem), oraz Andrzeja Suchockiego (niepełny słonecznik; mam go dopełnić kolejną wizytą w Świerży) znalazły swoje miejsce w moim domu, a do wiersza ułożonego przez panią Beatę przez cały czas się uśmiecham :) Natomiast Anioł Boży, mój patron, którego narysował dla mnie Piotruś Soczyński ( Anioł z piórem i kajecikiem!) przypomina mi, że w najgorsze dni, kiedy sprawy ludzkie przygniatają tak bardzo, że traci się nadzieję i nie można w sobie odnaleźć ani siły, ani prostej radości życia, nigdy nie jestem sama, bo mam właśnie tego Anioła, któremu powierzono mnie w opiekę i który nigdy nie odchodzi.
|
Po drugą połówkę słonecznika mam powrócić do Świerży:) |
|
Powitalny wiersz autorstwa pani Beaty Soczyńskiej |
|
Mój Anioł Stróż, autorstwa Piotrusia Soczyńskiego |
Za to niesamowite, ciepłe i tak inne od wszystkich poprzednich, spotkanie w Świerżach z serca dziękuję Beacie Soczyńskiej i wszystkim gościom, którzy 28 listopada przybyli tam, aby spotkać się ze mną i moją twórczością. Moi kochani, wrócę do Was na pewno, nie tylko po te drugą połówkę słonecznika :), ale i po to, aby znów wejść między to ciepło, z jakim mnie przyjęliście i aby podzielić się z Wami tym, co we mnie najlepsze. Po prostu sobą.
Monika A. Oleksa
|
Cudowni mieszkańcy Świerży |
|
Ciężko się było z nimi rozstawać... |
|
Moje ulubione momenty... |
|
Fot. Marcin Piotr Oleksa |
Pani Moniko, życzę w nadchodzącym roku możliwości dotarcia do wielu takich życzliwych miejsc, a zwłaszcza ludzi. Wszystkiego dobrego i "do siego roku" :)
OdpowiedzUsuńCiepło dotarło aż do mnie Moniś. Piękne wspomnienia, a to oko Marcina wyjątkowo czujne. Widać, że Twoje spotkania przeżywa równie mocno jak Ty :) O "artystkach" już nie wspomnę One to już wszędzie czują się jak w domu...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Twoje marzenia się spełnią.
OdpowiedzUsuńPodczas gdy wiele bibliotek się likwiduje, bo niby nie ma pieniędzy, bo nikt do nich nie zagląda, to takie miejsca kwitną wbrew wszystkiemu i to jest prawdziwy powód do radości. Oby jak najwięcej takich ludzi jak pani Beata!
Przepiękny post:) Przepiękny blog:) Przepięknie Pani pisze:) Jestem świeżo po lekturze "Samotności..." - książki, na którą trafiłam przypadkiem a która pochłonęła mnie bez reszty. Zachwyciła pięknym językiem, mądrością, dostarczyła wiele wzruszeń i sprowokowała do przemyśleń. Bardzo chciałabym spotkac Panią na takim wieczorku właśnie w takiej cudownej klimatycznej bibliotece:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń