Magia Biblioteki

Fot. Marcin Piotr Oleksa 

Biblioteka to magiczne miejsce. Wypełniona książkami przestrzeń przesycona jest mądrością spisanych słów i pewną tajemnicą, którą odkryć można sięgając po którąś z pozycji znajdujących się na półkach. Biblioteka to miejsce, w którym szanuje się książki i człowieka. Czują to wrażliwi ludzie, którzy zmęczeni zgiełkiem pędzącego świata, właśnie tutaj zatrzymują się przez chwilę, aby nabrać dystansu do życia i jego trudnych spraw i - poprzez spotkanie z człowiekiem, który jest w stanie wysłuchać - spojrzeć na pewne rzeczy przez inny pryzmat. Czasami takim szkłem filtrującym rzeczywistość jest książka, o której Czytelnicy rozmawiają z Autorem, w jakiś sposób poruszeni przez słowo, które zapadło w pamięć, może w serce; dając coś do przemyślenia. 
Taką przyjemność nastrojowej rozmowy z Czytelnikami, których przyciągnęła cisza Biblioteki w środku spieszącego nieustannie miasta miałam ostatnio w Lublinie i Warszawie. W listopadowe popołudnia zatrzymałam się razem z Czytelnikami, oddając swój czas ludziom, którzy chcieli mnie posłuchać i wymienić się słowami w rozmowie. 

Fot. Archiwum Biblioteki, Filia nr 33 w Lublinie 

Lubelska Biblioteka w Szpitalu Wojskowym przy Alejach Racławickich 23, Filia nr 33, zaskoczyła mnie swoim salonowym wnętrzem i spokojem, który otulił mnie, kiedy tylko zamknęłam za sobą drzwi. Czas zatrzymany między książkami i wśród kobiet, które pozwoliły zaprowadzić się wgłąb moich powieści, dając jednocześnie sobie szansę zajrzenia wgłąb siebie. Duża biblioteczna sala połączyła nas w jedności odczuć i myśli. Ciemne popołudnie za oknem sprzyjało refleksji, wnosząc nastrój, któremu wszystkie się poddałyśmy. W wypowiadanych słowach zatopiły się nawet moje Eulalie, które dzielnie towarzyszą mi w autorskich podróżach :) 

Dzielne Eulalie są ze mną na każdym spotkaniu:) 
Klimat sprzyjał zasłuchaniu i wymianie myśli w rozmowie 
Ogromnie cenię takie spotkania, blisko ludzi i ich wyjątkowości 

Lubię spotkania w lubelskich bibliotekach, bo w każdej z nich i wśród zebranych tam ludzi, Lublin obecny na kartkach moich powieści w sposób szczególny ożywa, a ulice tam wymienione kojarzą się z miejscami dobrze znanymi lublinianom. Dzięki temu rozmowa nabiera kolorów, a Czytelnicy chętniej dzielą się swoimi wspomnieniami i doświadczeniami, które zapisuję w swojej pamięci. Filia nr 33 MBP w Lublinie przyjęła mnie z wielką serdecznością, a za zaproszenie serdecznie dziękuję pani kierownik Ewie Honory, która czekała na mnie rok :). Myślę, że spotkanie, które się odbyło 18 listopada było równie miłe dla Czytelników, jak i dla mnie - bo ja wychodziłam w rozpędzony i zakorkowany w godzinach szczytu Lublin, pełna spokoju, który podarowały mi zarówno przybyłe Czytelniczki, jak i panie, które to urokliwe spotkanie przygotowały i którym za to z serca Dziękuję! 

Pani Katarzynie Kawskiej dziękuję za zdjęcia, którymi mogę się podzielić

To był dla mnie wyjątkowy czas, za który Pani Ewo serdecznie dziękuję!
Ten moment sam na sam z Czytelnikiem cenię najbardziej
Piękna, biblioteczna sala naprawdę robi wrażenie
Te chwile też bardzo lubię:)

Warszawska Biblioteka na Pradze Południe, przy ul. Rozłuckiej 11a (Wypożyczalnia dla Dorosłych i Młodzieży nr 90), już po raz drugi otworzyła dla mnie swoje drzwi i kolejny raz przyjęła mnie szczerze i z sercem podanym na wyciągniętej w moją stronę dłoni. Pani kierownik, Bożena Kupiec, zadzwoniła do mnie jak tylko dowiedziała się o premierze najnowszej książki, i zaprosiła na spotkanie z Czytelnikami, do których z wielką radością powróciłam, rozpoznając niektórych z nich. 
Czas spędzony w Wypożyczalni nr 90 na ul. Rozłuckiej, był czasem szczególnym. Przybyłe panie mocno zaangażowały się w rozmowę, wynosząc z biblioteki dużo więcej niż książkę z dedykacją i wspomnienia. "Poruszyła Pani we mnie pewne struny. Nie mogę o tym opowiedzieć, ale bardzo Pani za to dziękuję. Mam teraz dużo do przemyślenia." - usłyszałam od jednej z Czytelniczek po długim spotkaniu, z którego nikomu nie spieszyło się wychodzić. 

Miło było powrócić do znajomej biblioteki
Warszawskie Czytelniczki podarowały mi niesamowity czas...
... i podzieliły się ze mną tym, co usłyszały w sercach

W Warszawie usłyszałam historię o moim rodzinnym mieście, Lublinie. Jedna z przybyłych pań przeniosła nas swoją opowieścią do Lublina tuż po wyzwoleniu. W Warszawie trwało jeszcze powstanie, w Lublinie działały już polskie szkoły i życie powoli wracało do normalności. Opowiadała o gimnazjum, do którego tutaj chodziła i o fragmentach Lublina, który zapamiętała wyraźnie, pomimo upływu lat. Fascynują mnie takie historie. Zawsze słucham ich jak zaczarowana wchodząc w ten przeszły, a przecież nie tak odległy świat i widząc to swoimi wewnętrznymi oczami wyobraźni. 
Długo rozmawiałyśmy. O życiu i Tolibowskim, którego każda z nas gdzieś tam, kiedyś skryła w sercu na dnie. O wyjątkowości kobiet, które są niepowtarzalne i tak często same siebie nie doceniają. O samotności, którą każdy z nas w życiu spotyka. Takim rozmowom sprzyjał kameralny klimat spotkania, na którym wprosiłam się do domu każdej z obecnych tam pań, mówiąc, że ilekroć sięgną po którąkolwiek moją książkę, chciałabym bardzo, aby poczuły się tak, jakbym siedziała obok i była przy nich ze swoim sercem i ciepłem, które chcę ofiarować każdemu, kto choć raz "wejdzie" w moją książkę i zechce się przy niej zatrzymać. 
Monika A. Oleksa       

Pani Bożenko, za możliwość powrotu na Rozłucką - serdecznie dziękuję! 
Wśród książek czuję się najlepiej

Żeby im się tylko w głowach nie poprzewracało :D 

Komentarze

  1. Zgadzam się z Tobą Moniko.....odnośnie magii Biblioteki...Zresztą będąc w klasach ,w szkole podstawowej moim marzeniem było....zostać bibliotekarką.....już wtedy uwielbiałam czytać .... i ta miłość-książki pozostała do teraz. Cieszę się ,bo nie z wszystkim pozostałam taka wierna...Przez przypadek.....czy coś innego....moje losy,praca związana była ....nie z tym wymarzonym, ale przy czytaniu trwam....cały czas....Wg mnie Lublin -to Twoje ukochane miasto więc i w bibliotece tam czujesz się jak...u siebie,to zrozumiałe......A takie bezpośrednie spotkania z czytelnikami....bezcenne....Pozdrawiam Cię Moniko ,dzisiaj co prawda z deszczowej Dukli...ale jakieś promyki staram się przesłać.....może się uda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Grażynko, ja też jako mała dziewczynka pokochałam bibliotekę i książki, które otworzyły mi drzwi do zupełnie innego, zaczarowanego świata. I już wtedy marzyłam o tym, aby znaleźć się po tej drugiej stronie książki... Moja miłość do nich również pozostała do dziś. Może bardziej jest teraz wymagająca, ale przecież prawdziwa miłość stawia granice - najlepszym przykładem jest Dziesięć Przykazań.
      Masz rację, kocham Lublin i dobrze się tutaj czuję. To moje miasto, z którego jestem dumna i w którym świadomie pozostałam. Wierzę, że będę miała okazję Cię po nim oprowadzić :)
      Pozdrawiam Cię cieplutko, droga Grażynko!
      M.

      Usuń
  2. Piękne te biblioteki, magia działa nawet za pośrednictwem komputera (-: Pozdrawiam Renata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogę obdarować tą magią, której ja doświadczyłam, choć w ten sposób:) I wierzę, że na którymś spotkaniu uda nam się zobaczyć osobiście:)
      Pozdrawiam bardzo serdecznie!
      M.

      Usuń
  3. Ja myślę, że już im się mogło poprzewracać Moniczko - od tego ciągłego pozowania do zdjęć :-) O życiu na walizkach - nie wspomnę...Tolibowski też ma się z Tobą dobrze - mimo wszystko :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nowa Opowieść O Dwunastu Miesiącach: Luty

Podaj dalej

Magia zimowego wieczoru